Tagi
dobre nastawienie, magia słow, moc słów, optymizm, powodzenie, poztywne myślenie, pozytywne nastawienie, pozytywne wyrażenia, sukces, słownictwo sukcesu, Świadomość
Kilka lat temu uczestniczyłem w spotkaniu, które otworzyło mi oczy na wielką siłę tkwiącą w słowach. Towarzyszyli mi wtedy dwaj bardzo dobrzy znajomi, a jednocześnie wspólnicy w interesach.
W tracie spotkania odkryliśmy, że jeden z naszych współpracowników usiłuje nas wykorzystać. Zasmuciło mnie to i chyba nawet rozzłościło. Jeden z moich towarzyszy był tak wściekły, że aż poczerwieniał na twarzy. Spytałem go więc, dlaczego pozwala sobie na odczuwanie tak wielkiej złości. „Kiedy jesteś wściekły, stajesz się mocniejszy, masz siłę do działania, możesz sprawić wszystko” – wysapał z furią.
Drugi z moich towarzyszy siedział spokojnie. Powiedział mi, że:
„obudziło to poniekąd jego irytację”.
Spytałem go więc, jak może powstrzymać złość.
„Kiedy się wściekasz, tracisz kontrolę nad sobą i wtedy wygrywa twój przeciwnik”
– usłyszałem w odpowiedzi.
Poniekąd poirytowany….
Pomyślałem wtedy, że to najgłupsze słowa, jakie kiedykolwiek słyszałem. Jak człowiek będący tak dobrym biznesmenem mógł mówić coś tak głupiego i patrzeć na nas z twarzą pokerzysty? Jednak w rzeczywistości nie była to twarz pozbawiona wyrazu.
On niemal z przyjemnością mówił o tym, co mnie doprowadziłoby do szału! Jego słownictwo z pewnością wpływało na jego stan i na mój też, ponieważ wyrażenie: „poniekąd obudziło to moją irytację”, w jakiś przedziwny sposób choć trochę mnie odprężyło.
Postanowiłem więc kiedyś je wypróbować. W jakiś czas później podróżowałem w interesach, dotarłem do hotelu i okazało się, że nie mają tam dla mnie pokoju. „Proszę wybaczyć, ale im dłużej tu stoję, tym bardziej dochodzę do wniosku, że mnie to wszystko poniekąd irytuje” – powiedziałem.
Recepcjonista popatrzył na mnie zaskoczony, niezbyt wiedząc, jak zareagować, i uśmiechnął się wbrew sobie. Nie mogłem nie odpowiedzieć mu uśmiechem.
W ciągu kilku następnych tygodni wielokrotnie próbowałem tego nowego zwrotu. Za każdym razem przekonywałem się, iż był tak głupi, że potrafił przełamywać moją złość i frustrację, a także natychmiast osłabiał targające mną emocje.
Jeśli powiesz sobie, że jesteś „zły”, „rozwścieczony” albo „zdruzgotany”, jakie uczucia to w tobie wywoła?
Jakie będziesz sobie zadawał pytania?
Na czym będziesz się koncentrował?
Czy przypadkiem twoje ciśnienie krwi nie rozwali wtedy słupka rtęci w ciśnieniomierzu?
A jeśli zamiast „zły” będziesz „poirytowany”?
Zamiast być „pokonanym” znajdziesz się „w potrzebie”?
Zamiast się „wściekać” będziesz „rozzłoszczony”?
Jeśli nie będziesz doznawał „odrzucenia”, tylko poczujesz się „źle zrozumiany”?
Czy sądzisz, że zacząłbyś czuć się inaczej? Lepiej w to uwierz! 🙂
Być może brzmi to bezsensownie prosto.
Niemożliwe, byśmy mogli zmienić nasze odczucia, zmieniając tylko język, jakim się posługujemy…?!
A jednak – słowa naprawdę mają moc zmieniania naszych uczuć.
Właśnie dlatego czujemy się wzruszeni, kiedy wiele lat później słuchamy słów Martina Luthera Kinga Juniora mówiącego o wielkim śnie czy Johna F. Kennedy’ego mówiącego o tym, co jeden człowiek może zrobić dla całego narodu.
Słowa zmieniają nasze uczucia, jednak częstokroć nie uświadamiamy sobie ich znaczenia w codziennych rozmowach z innymi i w rozmowach z samym sobą.
Jeszcze rzadziej rozumiemy, w jakim stopniu używane przez nas słowa w każdym momencie wpływają na nasze myśli i uczucia. Jeśli na przykład usłyszysz, że niewłaściwie coś zrozumiałeś, w jakiś sposób na to zareagujesz.
Jeśli jednak ktoś ci powie, że się mylisz lub nie masz racji, z pewnością zareagujesz ostrzej. Natomiast gdy ktoś postawi ci zarzut kłamstwa, twoje myśli i uczucia zmienią się w jednej chwili, choć wszystkich takich słów można użyć z powodzeniem w tej samej sytuacji.
Czuj się wspaniale !
Słowa potrafią też działać na nas odwrotnie. Jeśli chcesz – możesz wzmocnić szczęśliwe odczucia, po prostu zmieniając sposób, w jaki je opisujesz.
Wpraw się w ekstazę zamiast po prostu czuć się dobrze. Bądź czymś całkowicie pochłonięty, zamiast się tym po prostu interesować. Zamiast czuć się świetnie, poczuj się cudownie.
Nie bądź tylko zdecydowany. Bądź nie do powstrzymania!
Możesz wzmocnić szczęśliwe odczucia, po prostu zmieniając sposób, w jaki je opisujesz. Przygotuj się więc do testu słownictwa, jakiego jeszcze nie przechodziłeś!
Spośród słów, używanych przez ciebie dla opisania swojego codziennego życia, wybierz kilka, które sprawiają że czujesz się koszmarnie.
Następnie zastanów się nad słowami, którymi mógłbyś je zastąpić. Jeśli nie przychodzi ci na myśl zastępcze słowo, które ma tylko pozytywny wydźwięk, postaraj się przynajmniej złagodzić wymowę starego. Jeśli chcesz, mogą to być słowa śmieszne i głupie. I baw się przy tym dobrze!
Stare obezwładniające słowo => Nowe wzmacniające słowo
-jestem głupi => próbowałem coś odkryć
-jestem zły => Jestem rozczarowany
-jestem przygnębiony => wyciszam się, zanim zacznę działać
-jestem rozczarowany => czar prysł
-jestem zakłopotany => jestem ostrożny
-coś tu śmierdzi => Coś tu dziwnie pachnie
-niepowodzenie => nauczka
-zagubiłem się => poszukuje czegoś
-przerażający => inny
A teraz przenieś tę zabawę na kolejny etap.
Zastanów się nad słowami, które pozwolą ci zwielokrotnić przyjemne doznania. Zmień swoje dobre słowa na słowa najlepsze!
Stare słowo/zwrot => Nowe wspaniałe słowo/zwrot
interesujące => Zachwycające
jestem rozbudzony => mam mnóstwo energii
nieźle => wspaniale
zrobię to z chęcią => nie mogę się przed tym powstrzymać
miałem szczęście => to prawdziwe błogosławieństwo
dobry => perfekcyjny
jesteś okay => jesteś doskonały
sprawny => tryskający energią
zdolny => błyskotliwy
smaczny => pyszny
Dziesięciodniowe wyzwanie
To ćwiczenie odmieniło całe moje życie. W jaki sposób?
Umożliwiło mi ono zapanowanie nad moim umysłem, zastępując negatywne myśli, pozytywnymi.
A więc jesteś gotów?
Oto reguły gry:
1. W ciągu najbliższych dziesięciu dni nie dopuszczaj do siebie żadnych smętnych myśli ani odczuć, żadnych obezwładniających pytań, słów ani metafor.
2. Kiedy złapiesz się na tym, że koncentrujesz się na czymkolwiek negatywnym – a z pewnością tak będzie – natychmiast zacznij zadawać sobie pytania, które postawią cie na lepszej pozycji. Zacznij od zadawania sobie pytań w sytuacji problemowej*.
3. Każdego ranka tuż po przebudzeniu zadawaj sobie pytania poranne **. Tuż przed zaśnięciem zadawaj sobie pytania wieczorne***. To w cudowny wręcz sposób pomoże ci poczuć się dobrze.
4. Przez najbliższe dziesięć dni skupiaj się wyłącznie na rozwiązaniach, a nie na problemach.
5. Jeśli złapiesz się na bezproduktywnych myślach, pytaniach lub uczuciach, nie potępiaj się za to!
Po prostu je zmień.
Gdybyś jednak mimo wszystko miał skupiać się na czymś negatywnym przez czas dłuższy niż pięć minut, musisz odczekać do kolejnego ranka i zacząć dziesięciodniowy cykl. Już od dzisiaj zacznij używać wszystkich narzędzi, które przekazuje ci ta książka, abyś w ciągu najbliższych dziesięciu dni nie dopuszczał do siebie żadnych niszczących myśli ani emocji.
Celem tego ćwiczenia jest dziesięć kolejnych dni bez żadnych negatywnych myśli. Ilekroć zaczniesz koncentrować się na czymkolwiek negatywnym, musisz zacząć całe ćwiczenie od nowa, bez względu na liczbę dni, w ciągu których wcześniej udawało ci się sprostać dziesięciodniowemu wyzwaniu.
Chcę, abyś wiedział, że siła dziesięciodniowego wyzwania jest naprawdę wielka. Jeśli mu sprostasz, w twoim życiu pojawi się cała parada korzyści, które nie ustaną wraz z zakończeniem ćwiczenia.
Oto tylko niektóre z nich:
1. Dostrzeżesz wszystkie nawyki, które cię wstrzymują.
2. Twój umysł zacznie szukać umacniających cię możliwości.
3. Zyskasz nieprawdopodobne wręcz poczucie pewności, kiedy przekonasz się, że możesz odmienić swoje życie.
4. Wytworzysz w sobie nowe oczekiwania, nowe nawyki i nowe standardy, które pomogą ci rozwinąć się i coraz bardziej cieszyć się życiem.
———————————————————————————————————
* Pytania w sytuacji problemowej
1. Co dobrego niesie ten problem?
2. Co należy poprawić?
3. Co jestem skłonny zrobić, aby wszystko zaczęło się dziać po mojej myśli?
4. Czego jestem skłonny nie robić, aby wszystko zaczęło się dziać po mojej myśli?
5. W jaki sposób mogę cieszyć się życiem, robiąc to, co konieczne, aby wszystko zaczęło się dziać
po mojej myśli?
**Pytania poranne
1. Co mnie w życiu uszczęśliwia? Co dokładnie wywołuje teraz moje szczęście? W jaki stan mnie to wprowadza?
2. Co wywołuje moje podniecenie? Co dokładnie mnie teraz ekscytuje? W jaki stan mnie to wprowadza?
3. Z czego jestem w życiu dumny? Co dokładnie powoduje moją dumę? W jaki stan mnie to wprowadza?
4. Za co jestem wdzięczny życiu? Co dokładnie budzi moją wdzięczność? W jaki stan mnie to wprowadza?
5. Co daje mi w życiu przyjemność? Co dokładnie sprawia mi teraz radość i przyjemność? W jaki stan mnie to wprowadza?
6. W co wierzę i czemu się chcę poświęcić? Czemu dokładnie jestem oddany? W jaki stan mnie to wprowadza?
7. Kogo kocham? Kto kocha mnie? Kto budzi moją miłość? W jaki stan mnie to wprowadza?
***Pytania wieczorne
1. Co dzisiaj z siebie dałem? Co dokładnie dałem dzisiaj innym? W jaki sposób?
2. Czego się dzisiaj nauczyłem?
3. Jak dzień dzisiejszy przyczynił się do podniesienia jakości mojego życia? Jak mogę go wykorzystać jako przyszłą inwestycję?
Anthony Robbins – Listy od przyjaciela
Zobacz też:
• Podświadomość – kluczem do bogactwa
• Niepowodzenie to błogosławieństwo w przebraniu
• Niezwykła moc wyobraźni. Sukces a niepowodzenie.
• Historia prawdziwego sukcesu
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Atrakcyjność przyciąga sukces.
•Przepływ pieniędzy, przepływ energii
• Przełamując fale…. I życiowy impas
zenforest said:
I masz do tego prawo. Ja czasem to robię bo zauważyłam, że jeśli nie próbuję nowych rzeczy, to jak gdyby nie mogę wyjść poza to co mam na daną chwilę, czasem „krążę” w kółko.
Zwykle świadomie dążę do tego by w moim życiu pojawiały się zmiany, z których czerpię inspirację + świeżą, zróżnicowaną energię.
Nawet jeśli pewne rzeczy wydają się nieco ryzkowne, to jak już podkreślałam, ufam sobie i stosuję swoje własne, wewnętrzne, duchowe BHP 🙂
Jednak nie każdy musi tak to postrzegać, oczywista 🙂
vamas said:
amka, cale zycie jest jednym wielkim eksperymentem na swojej psychice
jesli obawiasz sie ze te opisane tricki sa szkodliwe, to czemu nigdy nie zadajesz sobie pytania :czy moje wzorce sa szkodliwe: , czy jechanie po wzorcach jest zdrowe? czy nieswiadomosc jest zdrowa? czy kategoryzowanie na czarne i biale jest zdrowe? czy osądzanie jest zdrowe? czy pesymizm jest zdrowy?
zebysmy tu czasem nie zaczeli przypominac czlowieka ktory chodzi na codzien z siekiera wbita w glowe, a kreci nosem jak widzi tylko potencjalna(!) drzazge 🙂 moze jednak lepiej zaczac od siekiery ?
Flądra said:
terraustralis
„Tych co najbardziej potrzebuja psychologa raczej nie jest na to stac.”
zależy od problemu, jeśli ktoś jest DDA (Dorosłym Dzieckiem Alkoholika/Alkoholików) to terapia jest refundowana z NFZetu.
„Poza tym to nie USA aby z kazdym problemem chodzic do psychologa.”
Do psychologa chodzi się m.in. po to, żeby nauczyć się rozwiązywać swoje problemy. Zadaniem psychologa/terapeuty jest pomóc Ci spojrzeć na dany problem z innej perspektywy. Lepiej daną sytuację zrozumieć itp. Po jakimś czasie sam uczysz się takiego patrzenia na problemy.
„Nie kazdy jest tez podatny na rozwiazywanie swoich problemow przez Psychoterapie. Ja na przyklad nigdy nie bylem podatny na nia bo potrafilem przegadac kazdego psychologa”
a próbowałeś terapii grupowej ? trudniej przegadać 10 osób niż jedną 😉
zensculpture said:
Tak ,wszystkie ,światy ,stworzenia,jednostki bytu zasługują ,tak jak i ja ,na radość,miłość,zrozumienie,zjednoczenie,współprace,…bez …
zensculpture said:
dywagacje ,pozostaną tylko dywagacjami.taka ich moc/
terraustralis said:
Flandra
Mysle, ze Vamas + Zind rozpracowaliby mnie od razu zgrubsza wiec po co szukac DALEKO czegos co ma sie blisko. Potem przeszedlby sie po mnie Majk79 bardziej finezyjnie i nokaut absolutny….jak juzbym lezal to dostalbym roze od Felicity aby trzymac ja w zebach…..wiec nie lubie publicznych sesji az tak bardzo
„trudniej przegadac 10 osob niz jedna” Zapewne….
Albo nie probowalem publicznej prostytucji a moze uprawiam ja caly czas
Flandra Chyba jestes profesjonalnym psychologiem. 🙂 MERRY CHRISTMAS
Moze jestem tym czlowiekiem z wbita w glowe siekiera i lubie sie takim. 🙂
Ale lubie dawac porady innym.
Flądra said:
Terraustralis
Nie jestem psychologiem, ani terapeutą. Przynajmniej na razie 😉
I absolutnie nie uważam, że jesteś człowiekiem z wbitą w głowę siekierą – tzn. może jesteś a może nie – tego nie wiem, sama mam całkiem spory kawałek siekiery w głowie 😉
Na terapii grupowej nie trzeba uprawiać „publicznej prostytucji” – jeśli chcesz możesz być tylko słuchaczem.
Nie wiem jak jest w przypadku innych terapii, ale grupowe terapie DDA to grupy zamknięte – nie może wejść na taką grupę nikt obcy – terapia trwa np. rok i w ciągu tego czasu spotykasz się ciągle z tymi samymi ludźmi, w większym lub mniejszym stopniu zaprzyjaźniasz się z nimi, zaczynasz opowiadać o sobie dopiero wtedy, kiedy czujesz się bezpiecznie. Zresztą samo słuchanie też może pomóc.
To (to co powyżej i mój poprzedni post) tak gwoli wyjaśnienia tylko – absolutnie nie piszę tego po to, żeby kogoś na siłę przekonywać do terapii. Przedstawiłam tylko swoją opinię, chciałam się podzielić tym kwałkiem wiedzy, jaką mam.
Każdy powinien sobie znaleźć swoją własną drogę. Ja mam kilka, m.in. psychoterapię.
Wesołych Świąt ! 🙂
zensculpture said:
terraustralis , pozdrów Aborygenów i kangury ode mnie .Świat to … Dżem …
Felicita said:
Terra,
ale wymyśliłeś scenariusz.. Ode mnie dostałbyś co najmniej dwie różyczki.. i tak dobrze, że nie chryzantemy.. 😉
terraustralis said:
Felicita
Chryzantemy daje sie w Polsce zmarlym i ma to swoja symbolike.
Ale nie jest tak wszedzie.
W Australii chryzantemy wogole nie kojarza sie ze zmarlymi.
Daje sie je matkom w Dzien Matki. Swieta Zmarlych nie ma (nikto nie znajet szto takoje). Co najwyzej jezeli matka nie zyje to sie zanosi jej te chryzantemy na cmentarz ale to tylko dlatego, ze zmieniala miejsce zamieszkania. 🙂
Co do rozyczek to ladne i ladnie pachna ale maja kolce.
W ostatnich czasach wymyslono roze, ktore sie nie rozwijaja i nie pachna.(One zawtra takoje szto z naczala)
Sa ladne ale ladne jak martwe…niczym spiaca krolewna Sniezka ale taka, ktorej zadnej krolewicz nie obudzi. Ja takich roz nie lubie. Lubie te ktore pachna, sie rozwijaja, opadaja po platku….wiec prosze takie. 🙂 Merry Christmas Felicita.
Felicita said:
Pogodnych Świąt Terra. 🙂
Coś wyczuwam, że cieszysz się z nich jak małe dziecko. 😉 Wszystkiego dobrego przy okazji świąt życzę Zen i wszystkim czytelnikom bloga.
savedfromreiki said:
Witam, przeraża mnie ten blog. Podczas gdy ja to wszystko mam za sobą i już wiem do czego prowadzi New Age, tu odbywa się promocja satanizmu.
Tak, proszę się nie dziwić. New Age to pakt z Szatanem.
3 lata zajęło mi zdobycie wiedzy na temat tego co się ze mna dzieje i ciężkiej walki żeby wydostać się z tego demonicznego oszustwa. Zapraszam na mój blog, gdzie właśnie przed tym ostrzegam. Polecam obejrzenie wszsytkich odcinków video pt : Jarmark Cudów i przeczytanie wszystkich informacji. Nie wiem kim jest właścicielka tego blogu ale bardzo proszę zapoznać się z doświadczeniem tych, którzy ostrzegają przed New Age. To jest oszustwo a poprzez ten blog setki innych ludzi daje się nabierać.
Pozdrawiam serdecznie
zenforest said:
Przepuściłam ten komentarz bo nie chciałabym blokować także głosów osób, które myślą inaczej 😉
I tak, savedfromreiki, z pewnością w części tego co piszesz jest racja, ponieważ każde narzędzie, gdy zacznie być traktowanie jako podmiot wokół którego owijamy swoje życie, zaczyna nas zamieniać w swoje… narzędzie 😉 To taki mały paradoks.
Jeśli jednak używamy tego typu wiedzy i technik – umiejętnie i z rozsądkiem, to z pewnością nie wszystko nadaje się do wyrzucenia na śmietnik 😉
Nic nie jest ostatecznością i nie ma się do niczego ostatecznie przywiązywać.
zbigniewcichon said:
Mistrzami oszustwa są kapłani największej sekty świata. Kościoła katolickiego. Dowodów tego w dziejach świata jest bez liku. Leczy czy warto się nad tym skupiać i dowodzić ?
Ja cenie ten blog za to że poznaję różne perspektywy które wybieram sam. Nie ma tu stwierdzeń że to jest prawda ostateczna. Wręcz znajduję zachętę bym sam badał poszukiwał swej własnej prawdy.
Bogdan Piątek said:
Zajrzałem z ciekawości na blog savedfromreiki.Głównym deomonem zła jest reiki.To jeszcze nie tak żle,bo znajoma aby sprowadzić na”dobrą drogę” podała mi adres strony,gdzie naczelnym egzorcystą jest Robert T.Tam to szatana wietrzą wszędzie.W reki,w tarocie,akupunkturze, homeopati,rebithingu,i Bóg raczy wiedzieć w czym jeszcze.No,ale do Boga to pan Robert i współtworzący stronę rościli sobie wszelkie prawa.
vamas said:
zenforest
zgadzam sie ze takie opinie tez powinny sie pojawiac na tym blogu
savedfromreiki
przegladnalem twoja strone i przypomina mi ona troche sytuacje gdy ktos chcac nawrocic kogos na boga, straszy go szatanem 🙂
wydaje mi sie ze mialbys wiekszy sukces w przekonywaniu ludzi – gdybys zamiast wytykac niedoskonalosci new age – skupil sie tym co piekne w proponowanej przez ciebie alternatywie, czyli chrzescijanstu.
zamiast o szatanie i demonach, pisal o przeslaniu jezusa i innych swietych
sadze ze zdzialabys o wiele wiecej dobrego, zamiast straszyc – inspirujac.
i wiesz co? jesli ludzie powroca do boga/katolicyzmu tylko ze strachu..to generalnie wspolczuje takich wyznacow, ktorzy robia to, bo maja noz na gardle 😦
wiara jest czyms wewnetrznym, do czego trzeba dojrzec, w czym trzeba wzrastac, nie wiem czy budowanie jej na leku i piekielnych pogrozkach jest wlasciwa droga
amka said:
Ja też nie zgadzam się z wszystkim co proponuje zenforest na tym blogu, jednak znalazłam tu dla siebie kilka ciekawych artykułów i nie skreślam tak całkiem przesłania tego bloga.
Mnie nie przeraża aż tak bardzo jak savedfromreiki 🙂
trueneutral said:
Nie ma się czemu dziwić. Ktoś, kto w chrześcijaństwie widzi głównie szatana, zapewne tak samo podchodził do reiki czegokolwiek innego.
Inaczej rzecz nazywając – trzyma się tej samej iluzji, zmieniając tylko „ubranie” . I dodam jeszcze, że nie jest do końca sobie winien. Wychowany w filozofii strachu takim będzie jego doświadczenie. I co jeszcze zabawniejsze – nie ma się co nad nim litować czy wywyższać, bo tak naprawdę każdy człowiek ma ten mankament w sobie.
On projektuje na zewnątrz swoje lęki – skupia się na tym, czego się boi, niestety nie próbuje zasiać w swoim wnętrzu ziarna miłości, a skupia się na plewieniu „chwastów” w innych. Wygląda to na „dobre” działanie, ale prowadzi tylko do szkody. Dla siebie i innych. Oczywiście każdy może być nauczycielem, ale żeby być Nauczycielem, który otwiera innym oczy, to samemu trzeba mieć to za sobą i na dodatek rozwinąć alternatywę, czy wewnętrzny spokój i miłość.
Tak czy inaczej Zen dobrze zrobiła, że puściła ten komentarz. Oczywiście można się też zastanawiać, dlaczego niby miałaby obawiać się komentarza kogoś, kto nie pojął istoty chrześcijaństwa, kto swoimi tekstami aż emanuje pewnym niezrozumieniem? Ale nie o tym… (i znowu się czepiam) Ale nie o tym… Sam komentarz jest wart uwagi. Bo każdy z nas ma w sobie takie pokłady strachu. Pokłady iluzji, uświadomionych czy nie. A jak ktoś sądzi, że tak nie jest, to nazwę go wielkim głupcem… albo poproszę o naukę. 🙂
vamas said:
i tez sie nie wywyzszam nad kolega savedfromreiki,
raczej moge powiedziec ze go rozumiem,
sam mialem w sobie wysoki poziom strachu przez wiele lat, a majac go w sobie, widzialem tez dokola siebie mnostwo powodu do tego by go jeszcze eskalowac
wprawdzie szatana nigdy sie nie balem 🙂 , ale za to innych rzeczy, jak choroby, przemoc wzgledem mnie czy bliskich, utraty tego co posiadalem, czy potencjalnego braku realizacji marzen
tyle ze w strachu nie da sie zyc ciagle(przynajmniej ja nie moglem), gdzies kiedys kazdy odczuje zmeczenie tym bezustannym poczuciem zagrozenia
zenforest said:
To prawda true, vamas, strachem nie da się zyskać tyle co pozytywną inspiracją.
(coś tam niby można, ale to zwykle nie ma dalekosiężnych skutków)
Mnie do pogladów, które prezentuję na tym blogu, zachęciła właśnie ich poztywna wymowa i ich wymierne, korzystne rezultaty.
Jestem bardzo pragmatyczna, jak coś nie działa, to zostawiam 😉
Pomogło mi, więc mogę z czystym sercem polecać (przynajmniej części osób!).
Tu do mnie przemawia siódma zasada Huny!
7. PONO – Skuteczność jest miarą prawdy
🙂
ps True, odpowiadając na twoje pytanie, niedawno ktoś coś pisał o komentarzach które są prowokacjami, mającymi napędzić dyskusję na blogu, dlatego teraz z uwagą czytam posty w moderacji, bo rzeczywiście szkoda tworzyć sztucznych dyskusji.
vamas said:
haha! to ja pisalem o prowokacjach
ale akurat to by moglo bardziej podchodzic pod tak zwane trollowanie 🙂
tyle ze chyba w przypadku savedfromreiki, wydaje mi si szczera wypowiedzia podyktowana troska o nasze dusze a nie jakas tam proba zasiania fermentu! 🙂
jp75 said:
„Jestem bardzo pragmatyczna, jak coś nie działa, to zostawiam”
No nie wiem, czy to dobre podejście. Na mnie na razie jeszcze nic zadziałało, żadne energie, reiki, oddychania, medytacje, hipnozy, techniki, itd, nawet wróżki mają zerową skuteczność. Gdybym miał się do tego zastosować, musiałbym dać sobie z spokój z czytaniem wszelkich tzw. „rozwojowych” rzeczy, a jednak jeszcze niczego tak naprawdę nie odrzuciłem. Właściwie to nie umiałbym tego zrobić, bo ciekawość jest jednak silniejsza i nie ma to w ogóle związku z jakimikolwiek rezultatami.
Zajrzałem na bloga savedfromreiki, ale właściwie nie znalazłem tam dowodów na szkodliwość reiki, żadnych osobistych relacji, same odwołania do Biblii i opinii innych osób. Jest co prawda jakaś relacja byłego reikowca, ale wszystko co w niej jest moża wytłumaczyć. Wygląda na to, że takie opinie są przede wszystkim tworzone przez osoby, które zyskały pewne możliwości bez wcześniejszego przygotowania i ogólnej wiedzy na temat tego czego mogą się spodziewać, albo z kolei osoby, które w ogóle nie powinny się takimi rzeczami zajmować.
vamas said:
chcesz powiedziec, jp75, ze robisz cos mimo ze to nie dziala? 🙂
to tak hobbystycznie czy dla jakiejs wiekszej idei? 🙂
savedfromreiki said:
Witam wszystkich udzielających się w dyskusji. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że ten komentarz tu sie pojawi. Ciekawą rzeczą jest jak ludzie różnie odbierają różne informacje i w sumie jak trudno jest dotrzeć do innych ze swoim przesłaniem. Najtrafniejsza jest chyba ocena w ostatnim komentarzu. To tak dokładnie wygląda. Troska o wasze dusze, w żadnym wypadku prowokacja, a jeśli już to tylko w celu zasiania wątpliwości czy napewno to co robicie jest właściwe. Aby wyjaśnić niedomówienia:
1. Bóg Chrześcijan to nie to samo co kościół katolicki. Nie do końca rozumiem, dlaczego większość Polaków w ten sposób wiarę rozumie. Pewnie przyczyną jest to, że kościół katolicki przywłaszczył sobie monopol na Boga, jednocześnie robiąc wiele, żeby ludzi do tego Boga zrazić. Ale to nie jest tak !, Bóg, Jezus i Duch Św, działa w wielu denominacjach na całym świecie, tam gdzie ludzie naprawdę w Niego wierzą. Ponieważ jesteśmy wszyscy stworzeniami uduchowionymi i każdy z nas szuka, jedni znajdują przeżycia ponadnaturalne związane z siłami zła a inni z siłami dobra, przy czym dobro jak można się domyślić reprezentuje tutaj Bóg a zło New Age.
2. Moją intencją nie jest nawracanie ludzi na blogu i głoszenie Ewangelii miłości Jezusa. Celem jest uświadomienie ludzi parających się New Age, że to co robią jest związane z siłami zła, że są oszukiwani, że przyjdzie chwila kiedy będa tego bardzo żałować i naprawdę szukać pomocy u Jezusa ( mam nadzieje). Zajmując się tym co nieznane i niezbadane otwieracie się na wpływy sił, które są naprawdę potężne i nie jest ich celem uszczęśliwienie ludzi, wręcz przeciwnie. Dlatego naprawdę polecam obejrzenie wszystkich filmów umieszczonych na blogu i na youtube i zastanowienie się czy ci ludzie kłamią lub pozmyślali te wszystkie historie? Ja podkreślam jeszcze raz, że byłam zaangażowana w reiki i nie tylko, byłam zafascynowana tematyką new age i zajęło mi to kawał życia choć wiele lat potem minęło kiedy w ogóle o tym zapomniałam. I absolutnie nie miałam w sobie żadnego strachu jak ktoś sugerował wyżej, wręcz przeciwnie, reiki dało mi ogromne poczucie siły i znaczącą zmianę osobowości i poglądów . Strach przyszedł wtedy kiedy zaczęły się dziać dziwne, czasem przerażające rzeczy. Właśnie wtedy zaczęło się moje poszukiwanie pomocy i zrozumienia tego co się dzieje. Mam za sobą 3 lata badania tematu, dziesiątki przeczytanych książek i opracowań plus własne doświadczenia, tak więc moja wiedza jest naprawdę rozległa, również w szerszym kontekście.
Jednak, nie chodzi o to, żeby kogokolwiek zmusić do zmiany opinii bo to jest nie do zrobienia. Jeśli jednak ktoś zacznie mieć dziwne problemy, może ta informacja na blogu, którą gdzieś przypadkiem miał okazję zobaczyć bardzo się przyda.
Pozdrawiam serdecznie.
amka said:
savedfromreiki, zaintrygowałaś mnie.
Czyli sugerujesz, że rzeczy opisywane są na tym blogu są szkodliwe? Szukałam czy jest tu coś o reiki, ale nie znalazłam. Musiało chodzić ci więc o coś innego. Mogłabyś napisać co konkretnie uważasz za złe? Skoro masz tak duże doświadczenie, może wskażesz szkodliwe elementy?