Tagi
akceptacja, dziecko, integracja, integracja oddechem, narodziny, niemowlę, noworodek, oddech, poczucie bezpieczeństwa, poród, rebirther, rebirthing, rodzić po ludzku, sesja rebirthingu, terapia oddechem, terapia oddechowa, transformacja, trauma narodzin, wzorce, zdrowie dziecka, zmiana, Świadomość
W momencie przyjścia na świat kształtujemy nasze wrażenia o świecie jako pozytywne lub negatywne.
Jeżeli naszym narodzinom towarzyszyły traumatyczne doświadczenia takie jak: brzęk naczyń, oślepiające światło, głośne rozmowy, odcięcie pępowiny zanim sami zaczęliśmy oddychać (jak to się dzieje w wielu szpitalach), wówczas prawdopodobnie przyjęliśmy negatywne wyobrażenie o nowym otoczeniu, w które właśnie wkroczyliśmy.
Jest to początek syndromu „świat jest przeciwko mnie”, który odtąd nosimy w sobie. Wrażenia te kontrolują nas z poziomu podświadomości i wpływają na każdy obszar naszego życia.
To, że jako niemowlęta nie byliśmy zdolni do zwerbalizowania myśli, nie oznacza, że nie byliśmy w stanie czuć, dokonywać wnioskowań i przemyśleń na temat tych wydarzeń.
W rzeczywistości przy narodzinach byliśmy bardziej świadomi tego, co się z nami działo niż kiedykolwiek potem.
Niektóre z wniosków jakie mogliśmy wyciągnąć podczas narodzin mogły brzmieć:
• Życie jest walką.
• Wszechświat jest wrogi i przeciwko mnie.
• Ludzie mnie ranią.
• Coś musi być ze mną nie w porządku.
• Nie mogę dostać wystarczająco dużo (powietrza, przestrzeni, bliskości, bezpieczeństwa – a potem : pieniędzy, miłości itd.)
Natura zapewnia noworodkom dostawę tlenu przez pępowinę tak długo, aż nauczymy się oddychać w nowym otoczeniu (byliśmy w środowisku wodnym przez tak długi czas).
Zwyczaj natychmiastowego przecinania pępowiny sprawił, że w ogarniającej nas panice czuliśmy się tak, jakbyśmy umierali, a nie rodzili się.
Tak więc prawdopodobnie wzięliśmy głęboki wdech i powietrze, wdzierając się po raz pierwszy w nasze delikatne płuca, spowodowało rozdzierający ból.
Oddychanie zostało skojarzone z bólem i, od tego momentu nasz oddech stał się zbyt płytki.
Następnie prawdopodobnie zostaliśmy oddzieleni od matki, okryci zbyt szorstką dla naszej delikatnej skóry tkaniną i umieszczeni w małym boksie na oddziale noworodków.
Nieumiejętne podejście położników, a szczególnie oddzielenie matki od dziecka jest tak silnym urazem, że większość z nas nigdy nie dochodzi do siebie po tym niszczącym doświadczeniu.
Na szczęście coraz więcej zmienia się w tym zakresie, odkąd francuski położnik, doktor Frederic LeBoyer, zaczął przyjmować dzieci w wolnej od traumy atmosferze, czyniąc z narodzin przyjemność.
W tym samym czasie, gdy doktor LeBoyer popularyzował we Francji łagodne narodziny, Leonard Orr rozwijał w Kalifornii rebirthing, pomagając ludziom w różnym wieku wejść w kontakt z ich traumą narodzin i zintegrować ją.
Celem sesji rebirthingu jest zintegrowanie bolesnych doświadczeń tak szybko, jak tylko jest to możliwe a przy tym w taki sposób by „odradzający się” (uczestnik sesji ponownego narodzenia), doświadczał komfortu i przyjemności, który niejako „nadpisze” pamięć o przykrych narodzinach.
Termin „poddanie” oznacza porzucenie obrony, zaprzestanie walki, która jest potrzebna do utrzymania stłumionego materiału poza świadomością i pozwolenie sobie na odczucie głębokiej akceptacji dla naszej przeszłości.
Technika ta powoduje rozwinięcie świadomości wypartego problemu i całkowite poddanie mu się.
Istnieje także poddanie „wymuszone” przytłaczającą intensywnością doznania, które również przynosi pewne rezultaty, lecz nie jest tak przyjemne.
Odradzający się, który pod okiem rebirthera – stopniowo uczy się integrować aktywizowany w procesie oddychania problem, będzie miał znacznie większe poczucie komfortu i bezpieczeństwa a w rezultacie kolejne sesje będą przebiegały łatwiej i przyjemniej.
Rebirthing jest łatwy do nauczenia się.
Rezultaty są trwałe i większość sesji jest bardzo przyjemna.
Kilka procent, które nie są przyjemne, wynika z niechęci ludzi do porzucenia wewnętrznego cierpienia, tworzącego osnowę ich osobowości.
Wszelki dyskomfort podczas procesu spowodowany jest nieumiejętnością „odpuszczenia” i nawykiem szybkiego ulegania negatywnym emocjom – stresowi i bólowi.
Nie ma w tym nic zaskakującego, zważywszy, że osoba, która od lat przyzwyczaiła się do negatywnej postawy lub tłumienia napięć może nie być gotowa do porzucenia czegoś tak dobrze sobie znanego, choćby nawet bolesnego.
Zmiana może być ciężka do udźwignięcia.
Ale ci, którzy nie wstrzymują swojego rozwoju przez odmowę uczenia się i zmian, mogą doświadczać bardzo przyjemnego, ożywczego przepływu energii.
Energia, która przepływa podczas sesji rebirthingu przez ciało i umysł, jest czystą energią życiową, zdolną usunąć bolesny „kurz” z całego organizmu.
Rebirthing może być najlepiej opisany jako proces, w którym eliminujemy umysłowe i emocjonalne „śmieci” zalegające w fizycznym ciele.
Technika jest tak prosta, że każdy może ją praktykować.
Słowo „śmieci” oznacza energię, która nie jest już dłużej potrzebna, i bynajmniej nie oznacza czegoś złego. Podczas uczenia się tego procesu doradzana jest współpraca rebirthera, który uczy pracy z energią. „Początkujący” może dzięki temu poczuć się bezpieczniej.
Rebirthing jest najskuteczniejszy wtedy, kiedy jest delikatny i przyjemny, a rolą rebirthera jest pomóc by tak właśnie sesja przebiegła.
Niektórzy ludzie myślą, że rebirthing służy do burzliwej konfrontacji z napięciem i używają go w tym celu, lecz nie to jest celem sesji.
Naszym celem jest uczynienie całego procesu przyjemnym, relaksującym i pouczającym.
Chociaż rebirthing jest jednolitym procesem, dodano do niego cztery dodatkowe składniki, które łącząc się z oddychaniem przynoszą więcej pożytku i przyjemności.
PIĘĆ SKŁADNIKÓW REBIRTHINGU:
1. Świadomy połączony oddech.
2. Pełna świadomość.
3. Całkowita akceptacja.
4. Całkowity relaks.
5. Cokolwiek się dzieje, jest właściwe.
Jutro : Więcej o technikach oddechu w rebirthingu.
Na bazie : Sisson Colin P. – Rebirthing – Klucz do samopoznania
Powiązane posty:
• Integracja oddechem, uwolnienie stłumionych emocji
• Energia w naszym ciele – Taoistyczny punkt widzenia.
mophun said:
Zachęcam do przetestowania, sam byłem obojętny na REBIRTHING, w końcu jak się przełamałem to już za 1 razem czułem niesamowitą wolność, później jakoś nie miałem czasu,zapomniałem o tym uczuciu. Teraz zamierzam częściej zwracać na poprawność mojego oddechu na co dzień .
zenforest said:
Tak, uczucie wolności i odprężenia jest jednym z donioślejszych elementów. Bardzo przyjemnym dodatkowo.
aaaaaa said:
oddech?? ja urodziłam się owinięta pępowiną cała sina i ledwo mnie odratowali!! bo moja mądra mamusia w 5 miesiącu ciąży tańczyła na swoim weselu kręcąc się w kółko i owinęła mnie pępowina. Do dziś życia sobie nie mogę ułożyć a mam swoje lata. ciekawe, czy ma to coś z tym wspólnego
trueneutral said:
aaaaaa,
taniec na weselu nie spowodował owinięcia pępowiną. 🙂
stu234 said:
Wiam
zapraszam na moj blog ( o porodzie i prawach Rodzącej na sali porodowej )
herzoni said:
W momencie przyjścia na świat kształtujemy nie tylko swój stosunek do niego, ale też swój własny sposób na życie.
Narodziny składają się z czterech etapów:
– przygotowania się i podjęcia pierwszej samodzielnej decyzji w życiu: „no to zaczynamy – rodzę się”,
– naukę,
– działanie,
– aż do zakończenia procesu poprzez zaadoptowanie się do nowych warunków.
Jest to kompletny czterostopniowy cykl, który będąc najsilniejszym i najniebezpieczniejszym w życiu odciska na umyśle człowieka matrycę.
Jest ona powielana przez całe życie, bez względu na to czy bierzemy się do mycia zębów, czy pisania rozprawy filozoficznej. Zawsze musimy podjąć decyzję – wyznaczyć cel, nauczyć się nowej aktywności, zrealizować plan i zakończyć to, co zaczęliśmy.
W komentowanym przeze mnie artykule opisany jest bardzo trafnie ostatni etap, którego zaburzenie powoduje u całych rzesz ludzi problemy z kończeniem tego, co zaczęli i umiejętnością swobodnego zostawiania za sobą zdobytych i wykorzystanych już doświadczeń, przeżyć, myśli, relacji czy rzeczy.
Pozdrawiam i dziękuję za ciekawą stronę