Tagi
kobieta, konflikt, melody, meżczyzna, miłość, parner, toksyczna, toksyczna miłość, zasady, związek
Kilka wskazówek:
1. NIE POTĘPIAJ PARTNERA W RAZIE KONFLIKTU
Kiedy mówisz partnerowi o czymś, co wywołało twój sprzeciw, albo cię zabolało, nie potępiaj go. Po prostu powiedz, co sie wydarzyło się i jak to odczuwasz. Z własnego doświadczenia wiem, że wymaga to dużej dyscypliny. Uważaj, żeby w twoich słowach nie było zawoalowanych aluzji lub jawnego potępienia czy pogardy. Jeśli na przykład powiesz: „Wczoraj, kiedy zachowałeś sie jak cham w garażu…”, W tym potocznym zwrocie ukryty jest komunikat: „Jesteś kimś gorszym”. Właściwiej będzie powiedzieć: „Wczoraj, kiedy wszedłeś do garażu i zacząłeś mówić bardzo podniesionym tonem…” Opisz, co sie stało, nie używając epitetów w rodzaju „głupiec”, „cham”, „dziwak” itp.
2. NIE PROWADŹ PUNKTACJI
Kiedy twój partner mówi ci o czymś, co wzbudza jego sprzeciw, nie wypominaj mu, że w zeszłym tygodniu sam zrobił to kilka razy. To, co twój partner robił w zeszłym tygodniu, nie ma znaczenia dla rozmowy prowadzonej w tym tygodniu. Oboje dyskutujecie nad tym, co ty zrobiłeś w tym tygodniu.
3. NIE ZAPRZECZAJ CZYIMŚ SPOSTRZEŻENIOM (LUB FAKTOM)
Musisz zrozumieć, że każde z was ma swoje spostrzeżenia; mogą one być całkiem odmienne w odniesieniu do tej samej rzeczy lub sprawy. Okażesz partnerowi największy szacunek, gdy po prostu wysłuchasz jego spostrzeżeń (dowiesz się, kim jest) bez osadzania go, albo zmuszania do tego, aby sie zmienił. Oto przykład: ty i twoja dobra przyjaciółka, Elizabeth, patrzycie na żółwia. Mówisz: „Jaki piękny zielony kolor!” Na co Elizabeth odpowiada: „Przecież to nie zielony, to niebieski”. Kiedy już dowiedziałaś się, że żółw jest dla Elizabeth niebieski, nie kłóć, sie z nią i nie staraj się jej przekonać, że jest zielony. Zgodzenie sie z tym, że Elizabeth ma swoja własna rzeczywistość, pozwala jej odczuć, że ja kochasz. Dla ciebie żółw jest nadal zielony i poprzestań na tym. Na pierwszy rzut oka może to przypominać brak szczerości, ale pamiętam, że od kiedy zaczęłam tak postępować, zdumiewałam sie, ile razy później sama „zobaczyłam” te niebieskość, lub jak często stwierdzałam,
że w prawie każdej sytuacji spostrzeganie czegoś przez różnych ludzi jest bardzo różne. I odtąd czułam sie o wiele lepiej w towarzystwie ludzi, którzy widza świat zupełnie inaczej niż ja.
4. NIE GROŹ ODEJŚCIEM W OBLICZU KONFLIKTU
Ludzie często grożą odejściem, kiedy zdają sobie sprawę, że przegrywają w jakimś konflikcie. Kiedy uświadamiasz sobie, że dałeś sie wciągnąć w drażniącą dyskusje i twój partner w niej wygrywa, staraj sie unikać kończenia jej uwagami w rodzaju: „Wchodzę i nie wiem, kiedy wrócę”, albo: „Wiesz, może naprawdę nie powinniśmy ze sobą być?.·Kiedy dyskusja nabiera
trudnej do zniesienia intensywności, niekiedy lepiej ja przerwać, aby emocje opadły. Aby to zrobić nie grożąc porzuceniem, wystarczy nadmienić, kiedy sie wróci, na przykład: „Musze teraz wyjść, może dokończymy te dyskusje za dwie godziny, jak wrócę”. Oczywiście powinieneś dotrzymać słowa i zjawić sie po dwóch godzinach.
5. ZMIEŚĆ SIE W CZTERECH ZDANIACH
Oto kilka bardzo użużytecznych rad, jakie otrzymałam od Janet. Zanim o cos poprosisz lub zwrócisz uwage partnera na jakies wydarzenie, pomysl o tym, co chcesz powiedziec i spróbuj to wyrazic najwyej w czterech zdaniach. W tych czterech zdaniach unikaj nastepujacych pułapek:
· Nie uskarżaj sie.
· Nie potepiaj, czyli nie dawaj do zrozumienia, że jedna strona ma racje, a druga sie myli. Uskarżanie sie i potepianie utrudnia partnerowi zwrócenie uwagi na to, co chcesz powiedziec, nawet, jesli jest to rozsadne.
· Nie wyjasniaj ani nie usprawiedliwiaj sie z powodów, dla których robisz to, co robisz. Czasami jedna osoba prowokuje druga i domaga sie wyjasnien co do jej zachowania lub decyzji. Reagowanie na to usprawiedliwieniami i wyjasnieniami wcale nie jest konieczne. Ludzie dorosli nie musza sie tłumaczyc przed innymi dorosłymi. Kiedy zaczniesz sie usprawiedliwiac, druga osoba czesto przestaje zwracac uwage na to, co mówisz, spodziewajac sie całego wykładu. Nikt nie lubi, jak mu sie robi wykłady, a Nałogowcy Unikania Bliskosci sa czesto na to uczuleni.
Oto przykład: przed podjeciem leczenia poproszenie swojej przyjaciółki Betty, żeby kupiła chleb po drodze do domu, zajmowało Jeannie około dziesieciu minut. Jeannie zameczała Betty opowiesciami o tym, jak zle spała i jak strasznie boli ja głowa, chcac sie usprawiedliwic, że sama nie pójdzie do sklepu. Do Betty czesto nie docierało, o co Jeannie prosi i nie kupowała chleba, co powodowało wzajemne wyrzuty i kłótnie. Teraz Jeannie mówi: „Betty, czy mogłabys kupic chleb po drodze do domu?” Betty odpowiada: „W porzadku”. To wszystko, co trzeba na ten temat powiedziec. Oczywiscie, jesli zmieniły sie jakies okolicznosci, albo jesli musisz zmienic swoje plany, a dotyczy to drugiej osoby, krótkie wyjasnienie bywa potrzebne.
NIE PRZEJMUJ SIE TYM, CZY TWÓJ PARTNER STOSUJE SIE DO TYCH ZASAD
To sa zasady dla ciebie.
Nie twoja sprawa, czy twój partner stosuje sie do nich, czy nie. Jesli ty bedziesz sie do nich stosowac, zmiany, jakie odczujesz, pomoga ci w nawiazaniu skutecznego kontaktu z ludzmi. Załóżmy, że twoje dzieci mówia:
„Mamo, dziadek powiedział o tobie to-i-to. Co ty na to?”
Możesz udzielic im paru informacji bez podkreslenia, że dziadek nie ma racji. Możesz powiedziec: „Ja tak to widze”. Unikasz w ten sposób oceniania dziadka przed dziecmi. Nie poruszaj też przy tej okazji żadnych spraw, które nie powinny obchodzic dzieci.
Trzymaj sie scisle tematu i nie rozwodz sie. Jesli druga strona potepia cie i twierdzi, że nie masz racji, skup sie na zachowaniu zdrowych granic wewnetrznych i staraj sie odpowiadac uprzejmie. Przyjmij pozycje obserwatora, mówiac sobie w duchu:
„O, mój partner mnie potepia. No cóż, to tylko czwarty symptom rdzenny, osadzanie, że ja jestem do niczego, a on ma racje. Nic ciekawego”….
Kiedy partner skonczy, kiwnij głowa na znak, że usłyszałes, co powiedział i zajmij sie swoimi sprawami. Niezależnie od tego, że jest to po prostu zdrowa reakcja, w kategoriach „leczenia” zachowanie dobrych manier ma na celu nie dostarczanie partnerowi amunicji, przy pomocy której może cie wytracic z równowagi.
Więcej w : Pia Mellody – „Toksyczna Miłość”
Dodałbym jeszcze, wystrzegaj sie słowa ‚nie’ oraz słów które te słowo zawierają, podczas medytacji nauczyłem sie zmniejszać i zastępować go, naprawdę da się.
Kolejno unikaj słów ‚zawsze’ oraz ‚nigdy’, najlepiej by dla ciebie przestały istnieć. Zazwyczaj są wykorzystywane jako ‚pewnik’ i dla zawyżenia ładunku emocjonalnego wypowiedzi, zdania które zawierają te słowa szybciej nas denerwują, bądź dołują, zabierają obiektywizm oraz dystans, robią z igły widły.
Antylicho napisał coś takiego :
To tak troche a propos
🙂
Zacytuję tutaj wycinek z artykułu. „Kiedy partner skończy, kiwnij głową na znak, że usłyszałeś, co powiedział i zajmij się swoimi sprawami. Tak jest „Nightbug” bardzo celne uwagi dlatego również kiwnąłem głowa na znak aprobaty. Bardzo celne spostrzeżenia 🙂
A co zrobic jak on nazywa cie tlusta smierdzaca dziwka? Tez stosowac sie do tych waszych punktcikow i formulek???
Darara: pierwsza rzecz: nie powinno się tracić dystansu wewnętrznego. Wszystko zależy od okoliczności i intencji partnera. Jeśli było to w trakcie gorącej kłótni, w trakcie której stracił kontrolę nad emocjami, a potem po uspokojeniu się żałował tego, to można spokojnie wybaczyć i zapomnieć (i nigdy do tego nie wracać). Jeśli to się powtarza – to znaczy, że jest gdzieś problem: czy to brak wzajemnego szacunku, zranione uczycia (lub wyobrażenia co do tego, jaka powinnaś w jego mniemaniu być), albo brak uczuć, wrażliwości. W zależności od powagi sprawy: albo zastosować się do powyższych rad z artykułu i popracować (najlepiej wspólnie) nad związkiem, albo zwyczajnie rozważyć rozstanie, bo przecież jesteś wolnym człowiekiem i nie musisz trwać w toksycznym związku…
Dodatkowa opcja: popracować nad miłością siebie i poczuciem własnej wartości w przypadku, gdy takie słowa mocno Ciebie dotykają i sprawiają, że inaczej patrzysz na siebie, jakoś bardziej negatywnie zaniżając swoją wartość i uważając, że nie zasługujesz na lepsze traktowanie. Nie znam Cię – sama musisz znaleźć dobrą dla siebie drogę – coś z czymś takim zrobić trzeba.
Darara – trudno zdobyć się na zmianę zachowania gdy czujemy się :
zranieni, rozbici emocjonalnie, zagubieni, zdesperowani, atakowani. Gdy czujemy się ofiarą.
To zrozumiałe, że słysząc takie słowa trudno zachować spokój i nie przyjąć tego do serca.
Ale…obawiam się że to jedyna droga, oczywiście oprócz rozstania.
Pomocne może być zrozumienie czemu Twój partner tak cię traktuje, co w JEGO życiu było nie tak (w jego rodzinie, w jego wzorcach z dzieciństwa) – co sprawiło że atakuje teraz innych, dając wyraz czemuś co może było dla niego bolesne i wypierane… tylko zrozumienie i… wybaczenie – przyniesie ci ulgę.
On nie robi tego – bo to jego świadomy wybór. Robi tak, bo… nie umie inaczej. Nie wie jak mógłby zachować się inaczej.
Także jest w pewien sposób ofiarą.
Może kiedyś ktoś z jego rodziny tak się odzywał, do matki, do siostry, do znajomych? A on uznał to za skuteczne?
On może zranić cię na tyle na ile uwierzysz, że …ma rację. Ani trochę więcej.
Prześledź też swoją rodzinę.
Ja sama odkryłam u siebie sporo wzorców przejętych po rodziców, które nieświadomie powielałam.
Może ktoś w twej rodzinie pozwalał by go obrażano, może przejęłaś schemat reagowania? Może podświadomie takie jest Twoje wyobrażenie o związku i dobierasz partnerów którzy pomagają ci ten scenariusz „zrealizować”?
Pomyśl o tym kiedyś na spokojnie.
I pamiętaj – w emocjach nie warto działać.
Z umysłem jest jak z wodą – gdy wzburzony, nie widać co się dzieje. Gdy się uspokoi, wszystko staje się bardziej zrozumiałe, jaśniejsze.
Pozdrawiam!
Zenforest
A co zrobic, jesli napiecie seksualne (czyli sytuacja, w ktorej od dawna nie uprawialo sie sexu) przeslania nam inne rzeczy i zaburza nawiazaywanie zdrowych zwiazkow i relacji z druga osoba, i kiedy kazda napotkana osobe traktujemy na pierwszym miejscu jako potencjalnego kandydata do lozka, a nie osobe do glebszego zwiazku?
A czy jest w Twoim życiu jakiś obszar, którego bardzo nie chcesz ruszać, który wypierasz, pomijasz, udajesz że nie istnieje?
Jakiś problem? Sprawa którą należałoby się zająć, ale ty tego nie zrobiłeś do tej pory?
Znane są przypadki gdy takie napięcie ma pod sobą ukrytą energię – innego napięcia. Jest wtedy sposobem zatracenia się, „odlotu””nie myślenia” o rzeczywistości, której się w jakiś sposób nie akceptuje.
Taka stłumiona energia, idzie wtedy innym kanałem niż powinna, najczęściej – tym kanałem który jest akurat w miarę drożny.
(Poznać taką „fałszywą” energię, /czyli taką która tak naprawdę powinna inaczej się realizować/ można po tym, że doznając jej przypływu jest się równocześnie lekko rozdrażnionym, niespokojnym, czasem z poczuciem winy). Generalnie rozładowanie nie następuje „na czysto” ale coś wciąż w nas tkwi.
Mysle, ze tak, ale ja nie tyle go nie ruszam, co zostawiam w spokoju, a mowiac w spokoju, mam na mysli, ze zdaje sobie sprawe z tego, ze istnieje, lecz swiadomie w niego (kanal) sie nie angazuje, poniewaz jak mi sie wydaje, znalazlem wlasna droge po ktorej krocze i po prostu pozwalam ,,tamtemu” byc i akceptowac jego obecnosc, tak jak i oczekuje od tego czegos akceptacje siebie.
Co do drugiego akapitu…tak, slyszalem juz o tym, jednak mysle, ze w moim przypadku chodzi po prostu o danie upustu silnie ukierunkowanej energi, ktorej sposobnosci uwolnienia nie mialem juz przez dluzszy okres czasu. Inna sprawa, ze relacje z druga osoba najczesniej koncza sie nie tym, czego bym oczekiwal, choc trudno tak naprawde oczekiwac od drugiej osoby na sile cokolwiek. Jakby jakas niewidzialna granica przeslaniala mozliwosc tego typu kontaktow, ale nie moge zglebic tego, czym ta granica moze byc.
Mysle, ze jest to prostu silna energia seksualna nie majaca mozliwosci ujscia. A jesli nie ma ujscia, nie pozwala przyjsc tym innym, glebszym, ktore pokierowalyby dalej moja osobe w kierunku glebszych relacji.
Potrzeby seksualne to bardzo ciekawa dziedzina, i dość delikatna materia – w kwestii psychologicznej. 🙂
Energia seksualna jest najsilniejszą energią w ludzkim ciele, energią życia i przetrwania.
Czasem budzi się i nasila spontanicznie, ale mam odczucie, że u Ciebie za tym stoi coś więcej, ponieważ… gdyby to było czysto seksualne nie pisałbyś o tym w kategorii problemu 😉
Czyli – podświadomie, intuicyjnie – odczuwasz, że coś jest nie tak…
Mam nadzieję, że uda Ci się rozwiązać ten problem, energia prędzej czy później sama się rozładowuje, pozostaje mieć nadzieję ze nie narobi za dużo szkód, albo uda Ci się obrócić to na swoją korzysć 😉
Rozumiem, z tym, ze jest to dla mnie teraz meczace, a jak dobrze zostalo powiedziane, za tym kryje sie cos wiecej i jestem tego swiadom, tzn. wyczuwam to cos.
Nie wiem, czy to dobre miejsce na tego typu rozmowe, ale mialbym jeszcze wiecej pytan natury psychologicznej.
Dosyc lakoniczna odpowiedz…
Zabrałam się za pisanie rozbudowanej odpowiedzi, ale..pomyślałam, że może nie ma sensu zasypywać Cię pytaniami typu :
-„Czy uważasz, że jesteś doceniany?”
– „Czy uważasz, że jestes wystarczająco atrakcyjny dla innych”?
-„Czy otrzymujesz tyle uwagi ile byś chciał”
– „Czy lubisz i akceptujesz sam siebie?”
etc, bo to robią psychologowie, a to brzmi strasznie…jak próba wywleczenia Twego wnętrza 😉
Ważne, że nie czujesz się z tą sytuacją 100% komfortowo, tu jest punkt wyjścia do dalszej pracy, podrążenie tego uczucia niespelnienia i niezaspokojenia, o którym wzmiankowałeś, sprawdzenie jak głęboko to sięga…
– czy rodzi się z braku zwykłej ludzkiej bliskości,
– braku pozwalania sobie na przyjemność w życiu,
– poczucia winy, surowego wychowania…etc
To ogromne pole do badań i studiów własnej osoby 😀
Ja jednak na twoim miejscu zaczęłabym od tego „innego obszaru” i zrobienia w nim porządku 😀
Tak strzelając w ślepo 😀
Coz, jakiekolwiek niespelnienie rodzi dyskomfort.
A mysle, ze nablizej bede tego: brak zwykłej ludzkiej bliskości. Bo ani nie naleze chyba do nieatrakcyjnych (a przynajmniej plasuje sie gdzies w tzw. sredniej krajowej, hehe), ani tez mysle, ze nie chodzi o moje surowe wychowanie, bo takiego nie mialem. Tu chodzi raczej o pewnego rodzaju porozumienia z innymi ludzmi i jesli mialbym mowic szczerze to, co przynosi mi intuicja, to fakt, ze zauwazam u wielu (jesli nie wiekszosci) napotykanych osob wlasnie te rozne bariery. To tak, jakbym ja bym zbyt otwarty, lub po prostu osoby boja sie tej otwartosci czy naturalnosci.
Co sie tyczy doceniania, tak – przynajmniej posrod moich znajomych i przyjaciol jestem osoba dosc doceniana, ai na zewnatrz nie jest z tym zle, wrecz przeciwnie mysle.
Co do atrakcyjnosci – jak juz wspomnialem, tez nie jest z tym zle, choc mysle, ze nie moge sie nazwac kims, kto ,,nosi” sie na obecna mode, czy lansuje dziejsze gusta, wymagania ale tak naprawde to tez chyba nie jest problem, bo sa miejsca czy ludzie, gdzie tego typu rzeczy sa szeroko akceptowane i nawet pozadane.
Czy lubie i akceptuje sam siebie…tak, choc brak wyzej wspomnianego spelnienia powoduje czasem u mnie swego rodzaju zastanowienie czy wrecz zwatpienie, ale jest to chwilowe i mija, kiedy przestaje o to sie martwic, a pewnosc siebie i w to, co wierze powraca na swoje stare miejsce.
O uwadze nie wspominam, bo bylo by to egocentryczne, a mysle, ze skoro jestem w jakis sposob inny, to na pewno uwaga na mnie jest zwracana.
A co do innego obszaru…coz, ja wybralem swoja droge lecz jak kazdy czlowiek chce tez bliskosci innych.
Dodam jeszcze cos. Duzo myslalem o tym, co napisalas o tej ,,innej” sferze. I ciagle mam wrazenie, ze ja poprzez rozladowanie tej energii nie chce uciec od rzeczywistosci, ale po prostu dac upust mojej energi. I z tym ma problem. Mozliwe, ze druga osoba zauwaza cos, co ja ode mnie nie tyle odpycha, co daje poczucie niepewnosci lub czegos takiego i dlatego decyduje to o takim a nie innym biegu rzeczy. No bo w jaki sposob wyjasnic to, ze pomimo, ze jestem czlowiekiem, ktory naprawde czesto przebywa posrod innych ludzi nie moze sprostac od dluzszego czasu tak prostym wymaganiom, jakim jest wspolzycie z druga osoba (nie mowie tutaj o zwiazku, bo to zupelnie inna sprawa, budowana na o wiele glebszym poziomie, zreszta by to zaistnialo, musi najpierw zaistniec to pierwze, bardziej ,,pierwotne”). Naprawde dziwne mi sie to wydaje i wpedza mnie w rozmyslania ktore nie sa dla mnie przyjemne.
Widzisz sam sobie odpowiedziałeś na niektóre z tych pytań. Mam jednak odczucie, że wiele dopowiedzeń do tego co napisałeś, wiele „ale” – skrywasz w sobie 🙂
Jednakże..Może to jest dla Ciebie do odkrycia na potem? Może na razie potrzebujesz ugruntowania w przekonaniu, że wszystko generalnie jest ok.
Bo…tak naprawdę – jest.
I to jest wielkie odkrycie.
Każdy lęk, problem…prędzej czy później okazuje sie iluzją. Ale czasem aby do tego dojść, najpierw, trzeba się z nim zmierzyć.
Wiesz, nie chcę Ci tu nic imputować czy wmawiać, myślę że jesteś osobą refleksyjną i we właściwej chwili dotrzesz do swoich odpowiedzi. Publiczne forum na pewno nie jest miejscem na szczegółowe analizy 😉
A moze w takim razie moglibysmy skontaktowac sie w jakis bardziej intymny sposob, np. poprzez email?
Ja musze dodac, ze po dosc uwaznej lekturze tego blogu doszedlem do wniosku, ze jednak mialas racje mowiac, ze jest cos we mnie, co stoi w sprzecznosci do tego ,,idealnego”: mianowicie to, ze przyciagam do siebie kobiety o cechach DDA lub zblizonych, choc u mnie w rodzinie nikt problemow z alkoholem nie mial przynajmniej od kilku ostatnich pokolen.
Ciekawie odpisujesz na moje pytania, tym bardziej wiec, jak slusznie zauwazylas, sklania mnie to do refleksji. Moze wiec korespondencja email, lub w inny sposob, nie bylaby taka zla, jesli mozesz oczywiscie.
Zawsze chętnie prowadzę korespondencje. 🙂
Mojego maila podaję w dziale „KONTAKT + o AUTORCE.” Zapraszam 🙂
Pingback: polecana strona - Forum ezoteryczne Ezoforum.pl
Moj chłopak prawie zawsze jak się kłócimy mówi „to zerwij ze mna jak chcesz”, ja też popełnam błąd bo odpowiadam „i tak zrobie” mimo że obydwoje tego nie chcemy. Teraz już wiem jak powinnam postąpić w takiej sytuacji. Dziękuję.
Ps więcej spokoju i zimnej krwi, będzie ciężko, ale przynajmniej spróbuje.
Czasem trudno uniknąć prowokacji, ale…Zawsze możemy próbować zachować, trzeźwość umysłu, spokój i dystans.
Baaaaardzo pomaga rozwijanie świadomości Tu i Teraz. Można to robić poprzez różne metody wyciszania i relaksacji, np medytacja / techniki oddechowe.
Chyba pokażę mojemu ten tekst, poczytamy wspólnie, bo już drugi raz ze mną zerwał zamiast porozmawiać i spróbować walczyć z problemami; a ja jak głupia zaś o niego walczę bo mi dawał niejasne sygnały (całował itd)…
Witam! Nie wiem, czy to, co napiszę nadaje się na forum, ale chodzę z tą sprawą od ponad roku. Spotykałam się z kimś, na kim bardzo mi zależało. Spotykaliśmy się, miałam wrażenie, że stajemy się sobie coraz bliżsi. A kiedy zorganizowano wycieczkę dla osób z naszych zakładów pracy, mój luby zaprosił na nią swoją dawną koleżankę. Powiedział mi przed, że ona będzie. Zabolało, ale postanowiłam, że nic nie powiem, że się nie sprzeciwię, że wytrzymam, bo bardzo się bałam, że jeśli się przeciwstawię, to on ze mną zerwie. Fakt, że bardzo źle się nastawiłam na ten wyjazd, choć chwilami myślałam, że jednak dam radę. Przez moment nawet wydawało mi się, że jestem w stanie przeżyć to, że on jest w pokoju z tą koleżanką, a nie ze mną. Ale drugiego dnia wycieczki, gdy nie przyszedł po mnie rano, choć poprzedniego wieczoru obiecał, że pójdziemy razem na śniadanie – coś się we mnie wzburzyło. I pokazałam takiego focha, jak chyba nigdy w życiu. Skoro on nie interesował się mną, to ja też do niego nie podeszłam, nie zagadywałam. I tak dalej, i tak dalej. Wycieczka się skończyła, a ja jeszcze w trakcie niej zrozumiałam, że nie tędy droga, że oboje zachowujemy się wobec siebie bardzo brzydko. Raz w trakcie wycieczki zaproponowałam rozmowę, zebyśmy się spotkali. Miał do mnie przyjść. Czekałam w umówionym miejscu. Nie przyszedł. Ale ja już byłam nastawiona na wyjaśnienie wszystkiego i że się wzajemnie przeprosimy. Na spotkaniu kilka dni po tej nieszczęsnej wycieczce, na spotkaniu, które, jak myślałam, będzie na zgodę, okazało się, że jestem nietowarzyska, nie szanuję ludzi, mam klepki na oczach i żyję według schematów i w ogóle mam cechy, których on wcześniej nie dostrzegał. Przeprosiłam za tego focha, bo wiem, że przesadziłam. Ale na „przepraszam” odpowiedzią było milczenie. A potem stwierdził, że musi wszystko przemyśleć. I tak myśli od ponad roku; od tamtej przykrej rozmowy nie widzielismy się ani razu. Wyciąganie ręki na zgodę nie przyniosło efektu. Mówię sobie, że sama to do siebie przyciągnęłam, bo nawet, jak ze sobą byliśmy i było dobrze, bałam się, że kiedyś mnie zostawi; przyciągnęłam, bo 2-3 dni przed wycieczką miałam najgorsze myśli. Tak krótko, ale widać były bardzo silne. Przez jakieś dwa miesiące po wycieczce byłam na granicy depresji. Najgorsze było poczucie winy: dlaczego odstawiłam takiego focha? Gdybym rozegrała to inaczej, bylibyśmy dalej razem. Udało mi sie z tego koszmarnego doła wyjść, ale tak na dobre, to dopiero po ok. pół roku, choć zdarzały się jescze chwilowe kryzysy. Teraz jest raczej ok. Pewne rzeczy sobie uświadomiłam (m.in. dzięki stronie Zenforest), coś udało mi się w sobie zmienić – chyba nareszcie sobie uświadomiłam, jak ważny jest szacunek dla samej siebie. Nadal nad soba pracuję, bo mam swiadomośc, że jeszcze dużo pracy przede mną. Ale ja chcę, ja wybieram te zmiany na lepsze. I tylko czasem wraca poczucie winy, że gdybym zachowała się inaczej, wszystko byłoby dobrze. Nie mam żalu, czy złości ani do niego, ani jego znajomej, która w sumie jest sympatyczną osobą, ale ja czułam się przy niej bardzo niepewnie, bo jest śmiala, przebojowa i taka prawdziwa dusza towarzystwa – zawsze chciałam taka być. Miałam wrażenie, że przy niej wypadam blado. Myślę, że i on, i ja źle się wobec siebie zachowaliśmy, ale jednak ciągle mam poczucie, że chyba ja zawiniłam bardziej, bo przecież mogłam lepiej….; choć bliskie mi osoby uważają inaczej. I, jeśli mogę, prosić, jeśli to zgadza się z wymogami tej strony, to chciałabym przeczytać zdanie osób neutralnych na temat tej sytuacji, która miała miejsce w moim życiu. Z góry dziekuję. I dziekuję za tę mądrą stronę.
Jaśmina,
przeczytałem posta już wczoraj, ale nie jestem pewien czego oczekujesz? Czy szukasz porady czy poparcia? A może żeby ktoś ocenił sytuację?
Nie odpisywałem, bo prawdę mówiąc ja wypadam dosyć szorstko w takich rozmowach. Wydaje mi się, że są na blogu osoby, które do tego typu rozmów nadają się lepiej, ale jeśli trzeba, to i ja się, tylko sprecyzuj czego oczekujesz?