Tagi
kobieta, konflikt, melody, meżczyzna, miłość, parner, toksyczna, toksyczna miłość, zasady, związek
Kilka wskazówek:
1. NIE POTĘPIAJ PARTNERA W RAZIE KONFLIKTU
Kiedy mówisz partnerowi o czymś, co wywołało twój sprzeciw, albo cię zabolało, nie potępiaj go. Po prostu powiedz, co sie wydarzyło się i jak to odczuwasz. Z własnego doświadczenia wiem, że wymaga to dużej dyscypliny. Uważaj, żeby w twoich słowach nie było zawoalowanych aluzji lub jawnego potępienia czy pogardy. Jeśli na przykład powiesz: „Wczoraj, kiedy zachowałeś sie jak cham w garażu…”, W tym potocznym zwrocie ukryty jest komunikat: „Jesteś kimś gorszym”. Właściwiej będzie powiedzieć: „Wczoraj, kiedy wszedłeś do garażu i zacząłeś mówić bardzo podniesionym tonem…” Opisz, co sie stało, nie używając epitetów w rodzaju „głupiec”, „cham”, „dziwak” itp.
2. NIE PROWADŹ PUNKTACJI
Kiedy twój partner mówi ci o czymś, co wzbudza jego sprzeciw, nie wypominaj mu, że w zeszłym tygodniu sam zrobił to kilka razy. To, co twój partner robił w zeszłym tygodniu, nie ma znaczenia dla rozmowy prowadzonej w tym tygodniu. Oboje dyskutujecie nad tym, co ty zrobiłeś w tym tygodniu.
3. NIE ZAPRZECZAJ CZYIMŚ SPOSTRZEŻENIOM (LUB FAKTOM)
Musisz zrozumieć, że każde z was ma swoje spostrzeżenia; mogą one być całkiem odmienne w odniesieniu do tej samej rzeczy lub sprawy. Okażesz partnerowi największy szacunek, gdy po prostu wysłuchasz jego spostrzeżeń (dowiesz się, kim jest) bez osadzania go, albo zmuszania do tego, aby sie zmienił. Oto przykład: ty i twoja dobra przyjaciółka, Elizabeth, patrzycie na żółwia. Mówisz: „Jaki piękny zielony kolor!” Na co Elizabeth odpowiada: „Przecież to nie zielony, to niebieski”. Kiedy już dowiedziałaś się, że żółw jest dla Elizabeth niebieski, nie kłóć, sie z nią i nie staraj się jej przekonać, że jest zielony. Zgodzenie sie z tym, że Elizabeth ma swoja własna rzeczywistość, pozwala jej odczuć, że ja kochasz. Dla ciebie żółw jest nadal zielony i poprzestań na tym. Na pierwszy rzut oka może to przypominać brak szczerości, ale pamiętam, że od kiedy zaczęłam tak postępować, zdumiewałam sie, ile razy później sama „zobaczyłam” te niebieskość, lub jak często stwierdzałam,
że w prawie każdej sytuacji spostrzeganie czegoś przez różnych ludzi jest bardzo różne. I odtąd czułam sie o wiele lepiej w towarzystwie ludzi, którzy widza świat zupełnie inaczej niż ja.
4. NIE GROŹ ODEJŚCIEM W OBLICZU KONFLIKTU
Ludzie często grożą odejściem, kiedy zdają sobie sprawę, że przegrywają w jakimś konflikcie. Kiedy uświadamiasz sobie, że dałeś sie wciągnąć w drażniącą dyskusje i twój partner w niej wygrywa, staraj sie unikać kończenia jej uwagami w rodzaju: „Wchodzę i nie wiem, kiedy wrócę”, albo: „Wiesz, może naprawdę nie powinniśmy ze sobą być?.·Kiedy dyskusja nabiera
trudnej do zniesienia intensywności, niekiedy lepiej ja przerwać, aby emocje opadły. Aby to zrobić nie grożąc porzuceniem, wystarczy nadmienić, kiedy sie wróci, na przykład: „Musze teraz wyjść, może dokończymy te dyskusje za dwie godziny, jak wrócę”. Oczywiście powinieneś dotrzymać słowa i zjawić sie po dwóch godzinach.
5. ZMIEŚĆ SIE W CZTERECH ZDANIACH
Oto kilka bardzo użużytecznych rad, jakie otrzymałam od Janet. Zanim o cos poprosisz lub zwrócisz uwage partnera na jakies wydarzenie, pomysl o tym, co chcesz powiedziec i spróbuj to wyrazic najwyej w czterech zdaniach. W tych czterech zdaniach unikaj nastepujacych pułapek:
· Nie uskarżaj sie.
· Nie potepiaj, czyli nie dawaj do zrozumienia, że jedna strona ma racje, a druga sie myli. Uskarżanie sie i potepianie utrudnia partnerowi zwrócenie uwagi na to, co chcesz powiedziec, nawet, jesli jest to rozsadne.
· Nie wyjasniaj ani nie usprawiedliwiaj sie z powodów, dla których robisz to, co robisz. Czasami jedna osoba prowokuje druga i domaga sie wyjasnien co do jej zachowania lub decyzji. Reagowanie na to usprawiedliwieniami i wyjasnieniami wcale nie jest konieczne. Ludzie dorosli nie musza sie tłumaczyc przed innymi dorosłymi. Kiedy zaczniesz sie usprawiedliwiac, druga osoba czesto przestaje zwracac uwage na to, co mówisz, spodziewajac sie całego wykładu. Nikt nie lubi, jak mu sie robi wykłady, a Nałogowcy Unikania Bliskosci sa czesto na to uczuleni.
Oto przykład: przed podjeciem leczenia poproszenie swojej przyjaciółki Betty, żeby kupiła chleb po drodze do domu, zajmowało Jeannie około dziesieciu minut. Jeannie zameczała Betty opowiesciami o tym, jak zle spała i jak strasznie boli ja głowa, chcac sie usprawiedliwic, że sama nie pójdzie do sklepu. Do Betty czesto nie docierało, o co Jeannie prosi i nie kupowała chleba, co powodowało wzajemne wyrzuty i kłótnie. Teraz Jeannie mówi: „Betty, czy mogłabys kupic chleb po drodze do domu?” Betty odpowiada: „W porzadku”. To wszystko, co trzeba na ten temat powiedziec. Oczywiscie, jesli zmieniły sie jakies okolicznosci, albo jesli musisz zmienic swoje plany, a dotyczy to drugiej osoby, krótkie wyjasnienie bywa potrzebne.
NIE PRZEJMUJ SIE TYM, CZY TWÓJ PARTNER STOSUJE SIE DO TYCH ZASAD
To sa zasady dla ciebie.
Nie twoja sprawa, czy twój partner stosuje sie do nich, czy nie. Jesli ty bedziesz sie do nich stosowac, zmiany, jakie odczujesz, pomoga ci w nawiazaniu skutecznego kontaktu z ludzmi. Załóżmy, że twoje dzieci mówia:
„Mamo, dziadek powiedział o tobie to-i-to. Co ty na to?”
Możesz udzielic im paru informacji bez podkreslenia, że dziadek nie ma racji. Możesz powiedziec: „Ja tak to widze”. Unikasz w ten sposób oceniania dziadka przed dziecmi. Nie poruszaj też przy tej okazji żadnych spraw, które nie powinny obchodzic dzieci.
Trzymaj sie scisle tematu i nie rozwodz sie. Jesli druga strona potepia cie i twierdzi, że nie masz racji, skup sie na zachowaniu zdrowych granic wewnetrznych i staraj sie odpowiadac uprzejmie. Przyjmij pozycje obserwatora, mówiac sobie w duchu:
„O, mój partner mnie potepia. No cóż, to tylko czwarty symptom rdzenny, osadzanie, że ja jestem do niczego, a on ma racje. Nic ciekawego”….
Kiedy partner skonczy, kiwnij głowa na znak, że usłyszałes, co powiedział i zajmij sie swoimi sprawami. Niezależnie od tego, że jest to po prostu zdrowa reakcja, w kategoriach „leczenia” zachowanie dobrych manier ma na celu nie dostarczanie partnerowi amunicji, przy pomocy której może cie wytracic z równowagi.
Więcej w : Pia Mellody – „Toksyczna Miłość”
vamas said:
sorry ze to napisze, jasmina, ja tez wypadam zwykle szorstko, ale jesli on zamiast z toba(swoja dziewczyna) w pokoju wolal byc ze swoja znajoma, to nie wiem czy w ogole powaznie o tobie myslal.
czemu w ogole pozwolilas sobie na taki zwiazek, w ktorym twoj facet na wyjezdzie bierze jakas laske do swego pokoju?? chyba ze od poczatku takie mieliscie zasady, tak zwany otwarty zwiazek, wtedy rozumiem
BlueMind said:
Jaśmina,
Popracuj mocno nad samooceną, szczególnie nad kwestią zasługiwania na miłość. Polecam książkę 6 filarów poczucia własnej wartości – Nathaniel Branden Przydała by się też terapia dla Dorosłych Dzieci -http://smirti.wordpress.com/files/2009/09/dorosle_dzieckoczy_zaspakajano_twoje_potrzeby_w_wieku_0-6_mcy.pdf
yioti said:
Jasmina! Ten facet zachowal się jak gnojek! Panowie powyżej dobrze ci radzą.
Jaśmina said:
Trueneutral, zależało mi na tym, żeby przeczytać opinię ludzi zupełnie neutralnych, którzy mnie nie znają i mogą się tak na chłodno, obiektywnie wypowiedzieć. O sytuacji, w jakiej byłam, rozmawiałam w tamtym czasie tylko z kilkoma najbliższymi mi osobami, które nie zostawiały suchej nitki na eksiu; a ja szukałam winy przede wszystkim w sobie. Dlatego chciałam poznać opinię kogoś stojącego zupełnie z boku, kto nie był zaangażowany.
Vamas, od czasu, gdy się otrząsnęłam i zabrałam się za pracę nad sobą, też zadaję sobie pytanie, jak mogłam się zgodzić na taką sytuację, zamiast na spokojnie pogadać(a przynajmniej spróbować ustalić zasady,
takie zeby pogodzić interesy. Nie uznaję tzw. otwartego związku.
BlueMind, dzięki za polecienie książki; póki co, przeczytałam jej opis na stronie jednej z księgarni. Dzięki za odpowiedzi!
trueneutral said:
Zatem tak – nie możemy przedstawić neutralnej opinii, bo znamy tylko Twoją wersję. Jeśli ktoś potrafi, to oddaję mu głos.
Moja opinia jest taka – bardzo dobrze, że nad sobą pracujesz.
Co do sytuacji, to ja nadal nie rozumiem, czy to był Twój chłopak czy nie. Bo z opisu wynika, że gość ani trochę się nie interesował Tobą. Wręcz chciał się Ciebie pozbyć, jakbyś była natrętem. Zatem – byłaś z nim w związku czy nie? Czy chciałaś być z nim w związku, ale nie byłaś?
Kolejna rzecz – nie przejmuj się tym fochem. Co się stało, to się nie odstanie, a takie zachowanie zdarza się każdemu. Nie oszukuj się też, że gdybyś się tak nie zachowała, to coś byłoby inaczej. Gdyby chciał z Tobą być, to chciałby to wyjaśnić. Szczególnie, że sama z tym do niego poszłaś.
Porównujesz się też z jakąś inna kobietą. Zupełnie niepotrzebnie, jednak to rozumiem, bo z tego co napisałaś, to jest ona jakby kimś, kto uosabia cechy, które chciałabyś mieć. Kiedyś powiedziano mi „Wady to tylko nierozwinięte zalety” . I mnie się to sprawdza.
Dalej idąc. Nie oceniaj go źle. Zrobił co zrobił, to się zdarza. Możesz mieć pretensje do niego, tylko że to Ci w niczym nie pomoże. „Czyjeś szczęście nie jest nieszczęściem drugiej osoby” . Życz mu szczęścia i idź dalej. Wręcz podziękuj mu za to doświadczenie. Ukazał Ci pewne obszary, na które zwróciłaś uwagę. Nie oceniaj się źle, bo to też w niczym nie pomoże. W danej chwili zrobiłaś to, co było odpowiednie. Teraz możesz coś zrobić z tym, co chciałabyś zmienić. To kwestia Twojego wyboru. Chcesz coś zmienić – to zrób to. Jeśli coś Cię blokuje, to przyjrzyj się temu co to jest. Jeśli to strach, to można zrobić tylko jedno – stawić mu czoło. Każdy się boi. Żeby stać się bohaterem swojego życia trzeba mieć sporo strachu. Napiszę coś jeszcze, ale chciałbym abyś jakoś się ustosunkowała do tego, co napisałem. Poza tym z pewnością inni mają coś odpowiedniego do napisania.
Felicita said:
„Każdy się boi”.Czyżby? 😉
Danuta said:
„Czyjeś szczęście nie jest nieszczęściem drugiej osoby”
Trueneutral, dzięki za to zdanie!
Jaśmina said:
Trueneutral, zanim odpisałam, musiałam sobie nad całą sprawą podumać; całe szczęście, że już z większym dystansem do wszystkiego 🙂 I wiesz, do jakiego doszłam wniosku? Że chyba pewnych rzeczy nie widziałam albo nie chciałam widzieć. Może to nawet nie był związek, mimo że ze sobą byliśmy, może faktycznie to tylko mi zależało naprawdę. A już z pewnością nie taki związek, jaki powinien być, ze wzajemnym szacunkiem, czasem kompromisami, ale nie tylko jednej i tej samej osoby. Ciężko mi pisać tę odpowiedź, bo mam wrażenie, że wiedziałam o tym wszystkim, co pisałeś w poprzednim poście, ale nie chciałam w to wierzyć i…zdaje się, że stworzyłam sobie iluzję. A jeśli tak, to dopiero teraz tak naprawdę to widzę, bez oszukiwania siebie. A teraz pewno czas na dalsza pracę nad sobą. Dzięki za Twoją opinię.
trueneutral said:
To ja jestem wdzięczny za możliwość wypowiedzi. 🙂 I dziękuję za Twoje słowa.
Pamiętaj jednak, że sama wyciągnęłaś wnioski. To nie moja zasługa, tylko Twoja. Jak sama napisałaś – odpowiedzi były w Tobie (zawsze tam są!) . W każdej wypowiedzi mogą być pewne kluczowe momenty, których jednak autor nie zamieszczał tam celowo. Te odpowiedzi stają się kluczowe, gdy ktoś potrafi je dostrzec. A żeby je dostrzec, to trzeba być odpowiednią osobą, która raz, że zwróci uwagę właśnie na te elementy, a dwa, że już zna odpowiedzi, choć może ich sobie nie uświadamiać.
Sam wiem po sobie, że czytając książkę drugi czy kolejny raz, zauważam często zupełnie nowe rzeczy, których wcześniej nie było. Książka jest ta sama, więc tekst się nie zmienił. Zmiana była we mnie, zmiana, która pozwoliła mi odszukać to, na co w danej chwili skierowana była moja wewnętrzna uwaga.
Tak że powtórzę się, cieszę się, że znalazłaś jakieś swoje odpowiedzi. I jest to zasługa Twojej osoby, nie mojej.
„Piękno jest w oku patrzącego” .
„Odpowiedzi przychodzą, gdy jesteśmy gotowi.”
„Najważniejsze odpowiedzi są w naszym sercu, bo to ostatnie miejsce, gdzie człowiek może szukać.”
Porwany Obłędem said:
Witam. Mam taki problem że niepotrafie dokońca zaakceptować przeszłości mojej dziewczyny, a dokładniej sprawa rozgrywa sie o łózko. Ona jest wspaniała w łózku, otwarta na propozycje, czyli taka jak sobie wyobrazałem. Ale jestem jej 3 chłopakiem plus miała kilka przygód typu niezobowiązujący seks. Ja natomiast jestem nieśmiały mam 22lata, ona 19, byłem prawiczkiem kiedy sie poznalismy rok temu. Sprawa rozchodzi sie oto że słabo oczuwam spełnienie seksualne w tym zwiazku zadręczajac sie ciagle ze z kims innym było jej lepiej. Mam niską samoocenę, Ona wie ze jestem jak to nazywa mało wylewny w łózku, czasami powtarza ze sie pogodzila juz ze taki jestem ale kiedyś przyzwyczaila sie do czegoś innego. I ma racje bo poprostu kiedy mysle i porównuje sie nasz seks jest bylejaki, jestem mniej aktywny i często zaczała zazucac mi ze mało zajmuje sie jej ciałem. Ja nie wiem czy poprostu jeszcze sie nieotworzyłem całkowicie czy niepotrafie sie otworzyc przez to ze dotykali ja inni. Ostatnio nasz zwiazek wisi nad przepascia, bo ja zaczołem poprostu jej zazdroscić innych kontaktów seksualnych i doswiadczen, mam charakter sportowca, i czuję ciagła potrzebe rywalizacji..z moja dziewczyną niestety przegrywam w ilosci, mimo iz ona mi opowiadała ze te przygody nie były niczym zdrowym, bo to było z rozpaczy po zerwaniu z pierwszym chłopakiem. Czuje ze jej niedoceniam nalezycie juz nie chodzi o to ze miała kogos przedemna bo dziewicy nigdy niechciałem ale poprostu zazdroszcze jej doswiadczenia przez to czuje sie gorszy w łózku i niespełniony. Czy to kompleks prawiczka czy niedojzałem poprostu do stałego zwiazku. No ale Pomijajac seks w naszych relacjach, bardzo wiele nas lączy i szybko rozwiazujemy drobne sprzeczki, najciezsze kłutnie sa o łóżko. Oboje jestesmy po ciezkich przejsciach bo w szkole sie znas wysmiewano, ja ze jest pulchna a mnie wysmiewano ze jestem niesmiały i szczupły, chyab to ma wpływ na nasza samoocene niska i szybko w kłutni pojawia sie temat rozstania. Kochamy sie ale czujemy niespełnieni w miłosaci fizycznej. Czy w tej sytuacji pozostaje tylko wspólna terapia?…Czy rozstanie (bolesne)?…czekam na jakieś wypowiedzi…
vamas said:
swietny nick, Porwany Obłędem 😉
z tego co piszesz wszystko wskazuje na to ze nie jestes w ogole obecny w Tu i teraz, w tym momencie ale cala twoja energia umyslowa idzie na rozwazania i przykre mysli nad przeszloscia
popatrz gdzie tak naprawde istniejesz bardziej?
w teraz, gdzie tworzysz zwiazek z dziewczyna?
czy w przeszlosci gdy ona miala udany seks z innymi mezczyznami?
w ktorym momencie twoja uwaga przebywa?
moze gdybys uwolnil sie od presji przeszlosci, rozwinalbys skrzydla i zaczal z wiekszym luzem i fantazja przekladac to na obecny, terazniejszy seks?
jesli uwolnisz sie od tego obciazenia, jesli odpuscisz temu, pozwolisz odejsc, przestaniesz sie porownywac, to gdy bedziesz robil MAX w chwili obecnej, w lozku z swoja panna, z pewnoscia beda to dla niej niezapomniane przezycia
jesli jestes sparalizowany tymi myslami o korowodzie jej przeszlych kochankow-super donjuanow, na pewno nie bedziesz dzialal na full mozliwosci
trueneutral said:
Na początek, to nie porównuj się z innymi. Wiem, że to się łatwo mówi, ale spójrz na to tak – masz teraz okazję „nadrobić” . To, że Twoja dziewczyna miała innych partnerów może działać na Ciebie deprymująco, ale spójrz na to inaczej – dzięki temu ona nabrała doświadczenia. Zamiast zadręczać się tym, jak jej było z innymi, skup się na tym, co niesie obecna chwila. Panna jest z Tobą, więc jakiś powód do tego miała. A Ty nie oczekuj też, że z miejsca staniesz się genialnym kochankiem. To wymaga praktyki. musisz poznać swoje ciało i ciało partnerki. A ona może Ci w tym wspaniale pomóc. Niech powie Ci, co lubi i czego oczekuje. Niech nie czeka, aż Ty w cudowny sposób odczytasz jej potrzeby, bo to niemożliwe. Generalnie mężczyźni słabo znają ciało kobiet i ich reakcje. Tego trzeba się uczyć. A każda kobieta jest inna, więc żeby je „czytać” perfekcyjnie w łóżku to trzeba być naprawdę doświadczonym.
Można też popracować nad samooceną, zarówno Twoją jak i jej. To pomaga w łóżku. (znaczy dobra samoocena) . Nie potrafię powiedzieć, jak zapatrują się na całą sprawę kobiety, bo że tak powiem znam kilka wersji i prawdę mówiąc nie jestem sam pewien prawdy. Sądzę, że w tej kwestii dobrze by było, gdyby odpowiedziała Ci któraś z blogowiczek.
Felicita said:
Porwany Obłędem..
masz w swoim nicku coś takiego, co jednak rokuje nadzieje na „porywającego kochanka”.. 😉 Myślę, że można zacząć od próby zmiany podejścia do tematu nie jako sportu wyczynowego, mniej ambicjonalnego podejścia, a bardziej „wczucia” się we własne i partnerki reakcje, stworzenie odpowiedniego nastroju na „miłosne igraszki” i przede wszystkim najważniejsza sprawa – psychiczne odprężenie się.. Sztuka uwodzenia to nie jest tor wyścigowy dla koni.Potrzeba więcej delikatności, romantyzmu i tu sie przydaje mniej myślenia, a więcej kreatywności, zabawy, chłonięcia chwili wszystkimi zmysłami.
Kobieta nie lubi czuć się przedmiotowo, pragnie być adorowana, uwielbiana, dopiero wtedy jest w stanie w pełni się otworzyć.
Życzę magii, szału zmysłów i prawdziwej więzi uczuciowej w Twoim związku.
BlueMind said:
Porwany Obłędem
Chooopie…!!!! wyluzuj!;)
Przede wszystkim – wydaje mi się za mało akceptujesz i w ogóle sobie uświadamiasz konsekwencje tego, że jesteś facetem, a Twoja partnerka jest kobietą.
Potraktowałbym sprawę bardzo przyziemnie. Ta dziewczyna jest dla Ciebie jak widzę wspaniałą lekcją – czymś w rodzaju (dość późnej) inicjacji seksualnej.
Jeśli jest normalnie funkcjonującą, zdrową, atrakcyjną kobietą to najprawdopodobniej miała w przeszłości doczynienia z facetami :DDDD
Po prostu zaakceptuj, że czasem jest „miło” ;)), naturalną konsekwencją tego klimatu może być seks. To są bardzo miłe rzeczy i nie należy nikomu ich zazdrościć a tym bardziej generować poczucia winy! I uwierz mi – chcesz mieć taką dziewczynę. Taką, która chce, żeby ją rozpieszczać. Taką, że kiedy zaczynasz ją dotykać zaczyna się wić jak kocica, a sąsiedzi w nocy aż napieprzają w ścianę bo nie dajecie im spać.
Palisz energię na lęki głównie związane ze swoją samooceną. Zrozum podstawową prawdę, która brzmi: WYSTARCZY, ŻE JESTEŚ Przestań się masakrować swoimi halunami, nie myśl o tym kto wcześniej spał z nią bo każdy by zwariował. Prawdopodobnie jesteś od niej emocjonalnie uzależniony bo gdzieś tam jest przekonanie, że niełatwo przyjdzie znalezienie następnej – poczucie niezasługiwania na miłość, seks, itd. Być może dobrze byłoby dla ciebie przelecieć kilka dziewczyn dla rozluźnienia:))) (nie namawiam)
Masz świetną dziewczynę, która się domaga dzikiego seksu. Żyć nie umierać!!!!
VunderMan said:
vamas, twoja duchowiacka porada na tle innych, konkretnych, wygląda po prostu debilnie
Zind said:
Racja, Vunderman, kompletnie nie na miejscu. 🙂
Jak można na duchowym blogu udzielić komuś duchowej porady, no jakiś koszmar!!!! Do czego to doszło?
Konkretne rady dla ludzi z problemami w związkach są tak rzadkie w Bravo Girl lub Pani domu, tak niebywałe , że Porwany Obłędem z pewnością przyszedł na ten blog po to właśnie by je usłyszeć + absolutnie żadnej duchowej 🙂
Genialna dedukcja! Jak mogłem na to wcześniej nie wpaść ?
Dajmy ludziom solidną porcję wiedzy Claudia-radzi! Precz z duchowymi poradami! Strajk! Zenforest do lasu! 🙂 🙂 🙂
VunderMan said:
Wiesz co Zind, zawsze cię szanowałem bo jesteś inteligentną i cwaną osobą.
Szyderę to masz.
Może jednak zrób użytek z tego swojego błyskotliwego łba i napisz jakąś poradę dla Porwanego Obłędem? Taką, która osobie nieobeznanej z duchowością nie wyda się całkiem z kosmosu a zarazem nie będzie tak pachnieć Claudią. Złota ścieżka, czy nie takie hasła głosicie na tym blogu? Pokaż, że umiesz. Śmiało.
Porwany Obłędem said:
Dziękuje wszystkim za te cenne rady które nakresliły bardziej konstruktywne mysli do pozytywnego działania ale obawiam sie ze mój problem jest glebszy. Jestem DDA, mimo iz moi starzy nie pija, pochodzimy z biednej rodziny, to kiedy byłem w podstawówce zaniedbali mnie emocjonalnie, gdy modszy brat ciezko chorował i sie nim bardziej musieli zajmowac gdy jezdzili po szpitalach. Matke zwolnili z pracy i stała sie nadopiekuncza w stosunku do brata a mnie miała gdzies. Ojciec szarpał nadgodziny i zadko wracał wczesniej do domu, a jak wracał to siadał przed TV i tak zyja do dzisiaj. Zyłem sobie w szkole sam i niemiałem si ekomu zwierzac gdy mnie bito i ponizano. Ciagle miałem sobie zazle ze jestem taki małomówny co prowadziło do mysli samobójczych w szkole sredniej. Potem jakos sie opamietałem, poszedlem do pracy ale to wszystko było ztłumione. Wylało sie kiedy ja poznałem i odblokowała mnie na emozje i uczucia…niestety otworzyła tez puszkę pandory…musze sie wziąśc w garśc i pozbierac. Pozdrawiam wszystkich:)
Eliszka said:
Porwany obłędem, hm. ten nick…
Określasz się tym nickiem, obłęd nie kojarzy się dobrze.
Nakreśliłeś model rodziny tak typowy, że aż żal bierze, ten tatuś przed tv, mamusia skupiająca się nad ‚ wybranym’ dzieckiem.
Dla mnie nadzieją na poprawę sytuacji jest u ciebie potrzeba świadomości, sam stwierdzasz, że najwyższy czas otworzyć puszkę pandory…
Dla mnie tragicznie wybrzmiała wzmianka o biciu, przepraszam, gdzie w szkole, na podwórku, bo chyba nie w domu ?
Czytałam ostatnio interpretację dekalogu, gdzie przykazanie czcij ojca i matkę zostało przedstawione zupełnie inaczej niż powszechnie znana interpretacja kk ‚czcij ojca swego i matkę swoją’
Chodzi wg autora o to, by ojcostwo i macierzyństwo traktować odpowiedzialnie i to przykazanie nie odnosi się do dzieci, a … do rodzicieli i wówczas dopiero vice versa.
Jak można tworzyć zdrowy związek uczuciowy po wyjściu z takich domów?
Jak można zbudować związek oparty na miłości i szacunku w oparciu li tylko wyłącznie o zmysłowość, seks a największe dylematy kierować na techniki, ‚staż’,atrakcyjność fizyczną?
Odpowiedzcie sobie obydwoje na to pytanie, ale najpierw trzeba mieć odwagę go sobie zadać. Również zadać pytanie podstawowe : czym jest miłość, bo… to nie jest tylko zmysłowość, to spektrum całego człowieka, w znaczeniu ‚Ja’, moja dusza, moja pulsująca, czująca to serce pragnące dawać i brać
pozdrawiam cię i życzę powodzenia w swoich poszukiwaniach
rokuje dobrze, że szukasz, że trafiłeś na blog Zenforest, to już do potęgi dobrze
będzie topsze
Eliszka said:
I jeszcze, jeżeli Zenforest pozwoli napiszę za dr R Steinpachem
…” ‚Seks ‚ zaś jest akurat całkowitą odwrotnością miłości, która wywodzi się z ducha. Sens miłości znacznie przekracza cielesną przychylność i i harmonię, albowiem miłość przejawia się w duchowym wzajemnym wspomaganiu dwojga ludzi.
Dopiero wtedy partnerski stosunek może wypełnić swe wyższe przesłanie. Przecież miłość daje to najmocniejsze oparcie do wzlotu ducha.Doprowadza nas bez przymuszania do tego, że postępujemy delikatnie i nieegoistycznie, potrafi w nas stłumić nasze własne „ja” dla korzyści kogoś innego.
Miłość bowiem rozbudza dobrowolną i radosną chęć służenia. Człowiek w ten sposób wczuwa się w swe zadanie w stworzeniu, uczy się świadomie dostosowywać , pojmuje, że brać można tylko wtedy, jeżeli się daje”.
Zind said:
Vunderman, to chyba najdłuższy komentarz jaki widziałem u ciebie 🙂 Co też ja potrafię z ludzi wydobywać? Najlepsze! 🙂
A co do rady dla kolegi Porwanego Obłędem (zgodze się z Eliszką, że ten nick to samoafirmacją, która chyba nie jest najlepsza w tej sytuacji) to mam może pięć minut czasu, więc nie błysnę tu niczym lepszym niż vamas.
Ups! Znowu jednak zgodzę się z Eliszką, że może spróbować przebić się przez szereg artykułów związanych ze związkami, które są tu na blogu Zenforest.
Oraz! Aby nie podlewać tylko jednego zagonu w swoim życiu, lecz wspomagać całe pole, warto poczytać o prostych technikach skupienia i wyciszenia, i stopniowego rozwoju uwagi na Tu i Teraz, których jest tu również opisanych bez liku.
Z konkretniejszych terapii to np ustawienia Hellingera(pomogą na problemy rodzinne), czy wspomagająco rebirthingu.
Musi odnaleźć swoje centrum, zanim zacznie zmieniać swoje życie, musi się zwrócić do swego wnętrza i tam zacząć uzdrawiać—inaczej wszystko co będzie próbował robić w swoim związku będzie naznaczone wpływem tego zranionego wnętrza.
Jak wrócę to skrobnę więcej 😉
vamas said:
vunderman, moze moj poglad nie pasowal do pozostalych komentarzy, ale z pewnoscia pasowal do tego bloga,
zatem sumienie mam czyste jak pupa noworodka po dlugiej nocy bez zmiany pieluch
🙂
Porwany Obłędem said:
Dzięki za odzew, w ogóle niespodziewałem sie że ktokolwiek coś napisze. A więc juz wyjasniam, takiego nicku na codzien nie uzywam jak „Porwany Obłędem” to taka przykrywka;) ale sam nic to poprostu tytuł utworu KAT’a którego duzo słucham kiedy mam gorszy nastrój i powiem wam ze macie racje ze słuchanie deth metalu działa jak samoafirmacje. Musze sie w tym ograniczyć troche bo naprawde sam jzu to zauwazyłem. Dalej…moja rodzina jest przecietna, ojciec przed TV a matka w kuchni, owszem tylko ze gdy miałem 12lat to rzucali w siebie obrączkami i ciagle gadali o rozwodzie, chyba najbardziej ze wszystkiego to mnie od nich oddaliło, bo juz wtedy zastanawiałem sie co to bedzie za zycie. Starzy nierozwiedli sie ale od tego czasu sypiaja na osobnych łózkach i w domu nie czuć ciepła rodzinnego. Wszyscy wchodza i wychodza bez słowa kiedy chcą. No dobra nie ma sie co żalic i tak tego niezmienie, to ich zycie i ich wybory…Musze zabrac sie za swoje zycie i przestac zyć żalem za krzywdy wyrządzone przez ludzi których spotykałem na swej drodze. Jak dla mnie temat wyczerpałem,wiem mniej więcej od czego zacząć. Dziekuje wszystkim za rady i porady dotyczące podniesieniu własnej samooceny i wyciszeniu. Napewno ich spróbuje. Pozdrawiam wszystkich.
jolanta said:
Wspaniale strony! Pelne madrosci i ciepla! Moze i moj problem uda sie rozwiazac…
Po 2 latach znajomosci zamieszkalam z wdowcem. Z milosci. Wiarzylam ze on kocha mnie naprawde i ze razem bedzimy szczesliwi. Po 3 dniach razem okazalo sie ze przy lozku w sypialni sa i maja zostac na zawsze ubrania zony ktore miala na sobie ostatniego dnia zycia, przy lozku na szafce sa jej rzeczy, po stronie gdzie ona spala ja nie moge spac… w kuchni jest 6 jej zdjec, kazdego dnia on zapala swiatlo rano przy jej zdjeciu a jak wychodzi do pracy to je gasi…itp… Niedawno odkrylam ze on caluje jej zdjecie jak wraca do domu na obiad a mnie nie ma w tym czasie… albo jak ide do lazienki wieczorem… albo jak ide do sklepu… zdjecie jest obslinione prawie co dnia…Kazdego dnia o niej mowi… cokolwiek nie zaczne mowic ja… zawsze znajdzie okazje by wspomniec o niej…kazdej niedzieli kupuje kwiaty na cmentarz… dla mnie nie kupil jeden raz… ani urodziny, ani zadne inne swieto… zero… przez caly czas ja zajmuje sie ogrodem… kocham kwiaty, ale tez wychodze zeby nie ogladac mieszkania-muzeum..on pamieta tylko o kwiatkach ktore ona posadzila i te pokazuje kazdemu kto nas odwiedzi… powiedzial kiedys ze nie zmieni nic , raczej woli zostac sam … i chyba zostanie bo ja jestem u kresu sil…czuje oszukana… to nie jest milosc… on potrzebowal kobiety-sluzacej… nie chce byc zla… mowic o nim zle… ale to nie miejsce dla mnie…czuje sie zle wobec jego rodziny ze to ja zawiode i odejde ale to istny dom wariatow…
zbigniewcichon said:
Jolanto Ja przeżyłem dwa „toksyczne” związki. One zapewne czemuś służyły. ( pomoc na drodze ku świadomości ? ) Wtedy byłem głęboko nieświadomy w pierwszym aż prawie się unicestwiłem. Gdy mówiłem dość i skupiałem się na sobie te kobiety odchodziły.
Myślę że dobrze trafiłaś. Na tym blogu możesz trafić coś co Cię zainspiruje wskaże drogę. Patrząc na sytuację z mojej dzisiejszej perspektywy pierwszym krokiem jest odejście od tego mężczyzny zresztą sama sobie po części udzielasz odpowiedzi. Możesz to zrobić bez obwiniania kogokolwiek a tym bardziej siebie. Później być może dalej pójdziesz na drodze ku oświeceniu.