Tagi
krytyka, lęk, mello, miłość, naciski, niewola, opinie, program umysłu, urok, wolność, wpływ, wyzwolenie, wzorce, zniewolenie
Przypatrz się swemu życiu i zobacz, jak jego pustkę wypełniłeś innymi ludźmi.
W konsekwencji dusisz się nimi.
Zauważ, jak oni kontrolują twoje zachowanie poprzez akceptację albo wyrazy dezaprobaty.
Dzięki swej obecności łagodzą poczucie osamotnienia; podnoszą cię na duchu przez pochwały ale też stają się przyczyną rozpaczy poprzez krytykę i odrzucenie.
Przyjrzyj się sobie uważnie i zobacz, jak prawie każdy moment swego życia poświęcasz na zjednywanie sobie ludzi, na pochlebianie im, i to niezależnie od tego, czy są to żyjący czy zmarli.
Żyjesz według ich norm, zgodnie z ich standardami, szukasz ich towarzystwa, pragniesz ich miłości, boisz się, by cię nie wyśmiali, tęsknisz za ich poklaskiem, potulnie poddajesz się narzuconym wyrzutom sumienia; przeraża cię myśl postępowania wbrew modzie czy to w sposobie ubierania, mówienia, postępowania, czy nawet myślenia.
Zauważ, że nawet kiedy kontrolujesz innych, jesteś od nich zależny i przez nich zniewolony. Inni ludzie tak dalece stali się częścią twego bytu, że nawet nie jesteś w stanie wyobrazić sobie życia bez ich nieustannej kontroli.
Jest faktem, że zdołali ciebie przekonać, iż gdybyś kiedykolwiek uwolnił się od nich, to staniesz się wyspą — samotną, ponurą, bez miłości.
Tymczasem prawda wygląda dokładnie odwrotnie.
Jakże możesz kogoś kochać, kto cię zniewolił?
Możesz tylko pożądać, potrzebować, być zależnym, bać się i być kontrolowanym. Miłość można spotkać tylko tam, gdzie nie ma lęku i gdzie panuje wolność.
Jak możesz osiągnąć taką wolność?
Posługując się dwojaką bronią w zwalczaniu twojej zależności i zniewolenia. Po pierwsze, samoświadomością.
Jest rzeczą prawie niemożliwą, by ktoś, obserwując stale głupotę bycia zależnym, pozostał w tej zależności i zniewoleniu.
Jednakże osobie poddanej nałogowi innych ludzi samoświadomość może nie wystarczyć. Musisz poświęcać czas tym czynnościom, które kochasz.
Musisz odkryć pracę, której dokonujesz nie ze względu na jej użyteczność, ale ze względu na nią samą, niezależnie od tego, czy przyniesie ci ona sukces czy nie, czy będziesz chwalony czy nie, czy będziesz kochany i podziwiany czy nie, niezależnie od tego, czy ludzie ją znają i będą za nią wdzięczni czy nie.
Czy istnieją w twoim życiu zajęcia, którym się oddajesz po prostu dlatego, że sprawiają ci przyjemność i pochłaniają całą twoją istotę?
Odkryj je, poświęcaj im swoją uwagę, gdyż one będą twoją przepustką do wolności i miłości. Tymczasem prawdopodobnie zostałeś poddany praniu mózgu i przyjąłeś konsumpcyjny sposób myślenia, który można przedstawić w następujący sposób: radość z poezji, pejzażu czy fragmentu utworu muzycznego wydaje się stratą czasu; ty musisz napisać poemat albo stworzyć dzieło muzyczne czy dzieło sztuki.
W zasadzie stworzenie dzieła samo w sobie nie ma wielkiej wartości; twoje dzieło musi zostać poznane. Jakąż może ono mieć wartość, jeśli nikt go nie poznał? A nawet jeśli jest ono znane, to jeszcze nic nie znaczy, jeśli nie jest oklaskiwane i chwalone przez ludzi.
Twoje dzieło zyska największą wartość, jeśli zdobędzie popularność i jeśli będzie się sprzedawać!
Tak oto na powrót znalazłeś się w ramionach i pod kontrolą ludzi.
Według nich o wartości jakiegoś działania czy dzieła decyduje nie to, że zostało wykonane, że jest kochane i że jest źródłem radości samo w sobie, ale fakt, że pozwoliło odnieść sukces. Królewska droga do mistyki i do Rzeczywistości nie prowadzi przez świat ludzi.
Wiedzie ona przez świat czynności, które się wykonuje dla nich samych niezależnie od perspektywy sukcesu czy zarobku.
Przeciwnie do tego, w co się powszechnie wierzy, lekarstwem na miłość i samotność nie jest towarzystwo innych ludzi, ale kontakt z Rzeczywistością.
W chwili gdy dotkniesz tej Rzeczywistości, zrozumiesz, na czym polega wolność i miłość.
Wolność od łudzi — inaczej mówiąc, zdolność do prawdziwej miłości. Nie myśl, że warunkiem narodzin miłości w twoim sercu jest spotkanie z ludźmi. To nie będzie miłość, ale czyjś urok.
Miłość rodzi się w twym sercu raczej dzięki pełnemu uwagi kontaktowi z Rzeczywistością.
Nie jest to miłość dla jakiejś szczególnej osoby czy rzeczy, ale jest to czyste odczucie miłości, to rzeczywistość miłości, to stosunek i postawa miłości.
Taka miłość będzie następnie z Ciebie promieniować na zewnątrz — na świat rzeczy i osób.
Jeśli pragniesz, by taka miłość zaistniała w twoim życiu, to musisz zerwać z wewnętrzną zależnością od innych ludzi. Wtedy uświadomisz sobie jej istnienie. To, że zawsze była w Tobie.
Aby to zrozumieć, trzeba zaangażować się w sprawy, które kochasz dla nich samych.
A. de Mello Wezwanie do miłości
Powiązane posty:
• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
reallyberry said:
Wszystko to racja jest, jeśli chodzi o mnie. Zależy mi na akceptacji wielu osób, ale zachowam przecież swoje racje bez względu na stopień ich kontrowersyjności i sprzeczności ze zdaniem innych, nie schowam ich głęboko i nie będę ukrywać przed samym światłem dziennym. Nie przepadam za modnymi ciuchami i najchętniej chodziłabym w wyciągniętej koszuli i ulubionej parze jeansów, dlatego nie musi to przerażać – czynię tak jednak tylko w domu, kiedy nie wychodzę na zewnątrz [właśnie, do ludzi]. Wyśmiewanie się gra tu raczej niewielką rolę, zawsze znajdzie się osoba, której człowiek przestanie odpowiadać. Patrząc pod innym kontem niż większość na rzeczy napotyka się opór – inny, zwariowany, kto to wie, pozytywnie czy negatywnie? = gorszy. narażanie się na ryzyko. Sama odmienność zdania jest ryzykiem. Podsumowując: trudno być sobą w towarzystwie ludzi, którzy nie akceptują człowieka takiego, jakim jest w istocie, w… Rzeczywistości.
I tak. Poświęcam czas temu, co lubię robić, nawet gdy to tylko rozrywka. Nie brak takich ludzi. Nic nie musimy, ale wiele możemy. Różnica jest kolosalna. Obowiązki czy możliwości? Które wybierzemy?
Darek said:
„Miłość nie szuka swego” – to określenie jest dla mnie najważniejsze, a co do opinii innych ludzi to niestety bigos codzienności, nie zawsze pozwala nam na komfort niezależności…
Myślę, żeby nie myśleć, tylko robić swoje 🙂
zenforest said:
reallyberry
„Podsumowując: trudno być sobą w towarzystwie ludzi, którzy nie akceptują człowieka takiego, jakim jest w istocie, w… Rzeczywistości.”
Myślę, że najlepsze wyjście z tego to przede wszystkim totalne i całkowite zaakceptowanie siebie – takim jakim się jest.
Ta pewność i szacunek dla samego siebie promieniuje z nas wówczas i nikomu nie przychodzi do głowy naśmiewać się z tak zintegrowanej, dojrzałej osoby która lubi siebie, docenia i zwyczajnie…pozwala sobie _być_.
Zgoda ze sobą i zgoda na siebie. Pełna.
I wewnętrzna wolność. 🙂
Pozdrawiam!
Zenforest
Ja said:
Przypomina mi się fragment z don Miguela:
„Wolność nie jest prawem do bycia tym, kim się chce. Wolność to prawo do bycia tym, kim się jest.”
Czego Wam i sobie życzę,
B.
Wojciech said:
Ruiz jest bardzo dobry, no nie? 🙂 Potrafi pisać w tak skondensowany sposób, że każdy inny autor pewnie potrzebowałby 600 stron, żeby przekazać to, co Ruiz robi na 150.
Zapamiętam te słowa. Dziękuję 🙂
Wojciech 🙂
bursztyn said:
reallyberry, wybieramy MOŻLIWOŚCI nie oczekuj akceptacji od innych zaakceptuj najpierw sam siebie.Każdy ma prawo wyboru i to ty decydujesz o swoich wyborach,a inni zawsze będą .czy jest trudno być sobą ? Tak nawet bardzo ale po latach mogę powiedzieć że naprawdę WARTO .Dlaczego? bo nie musisz robić niczego wbrew sobie jesteś WOLNY a nie uzależniony od innych.
Beata said:
Diekuje za te artykuly,w koncu zrozumialam ,skad biora sie problemy w moim zyciu.Po obejrzeniu The Secret,szukajac zupelnie czego innego trafilam tutaj.Nastepnie jakby moja podswiadomosc widzac jakim jestem niedowiarkiem dawala mi inne strony,gdzie za kazdym razem odkrywalam ,ze ciagle mam do czynienia z jednym i tym samym.Zrozumialam,ze od dawnna tego poszukiwalam.Przepracowalam swoje emocje i to co wypieralam ze swojej swiadomosci i moge powiedziec,ze na reszcie wiem co znaczy zyc.Do tej pory bylam upartym oslem:)))
Jeszcze raz dziekuje!!!
zenforest said:
Beata, bardzo lubię tak wpisy jak Twoje. Cieszę się gdy ludziom żyje się lepiej i bardziej świadomie 🙂
Krystian said:
Wszytko prawda, a nawet wiecej.. z tym, ze to niestety nie wszystko.
Z wlasnego doswiadczenia, wykonywanie czynnosci dla samych czynnosci nie wystarczy aby uwolnic sie od opinii innych ludzi, chodziac na pewno bardzo pomaga. Swiadomosc i obserwacaja samego siebie tez pomaga.
Moze to zabrzmi banalnie, ale trzeba tego chciec.. 😉 i to jest chyba najtrudniejsze. i trudne do uchwycenia.. trudne, bo trudno jest zrobic tak, aby przekonac calego siebie, ze to jest dobre..
P.S.
Zgaduje ze tutaj sa tez faceci samotni, a moze i po jakichs kursach uwodzenia 😉 Sam bralem w wielu, i nawet na takowcyh uczylem.
Pisalem juz to kiedys, ale napisze jeszcze raz, bo sporo jest facetow bawiacych sie w uwodzenie, nie za bardzo lapiacych o co chodzi..
Wiedza wiedza, i na pewno sie przydaje, ale to tylko dadatek, tez wazny, ale w sumie niczego Wam nie da, a znam setki osob po takich kursach.
To co moze Ci dac (kobietom tez) tak zwany magnes na plec przeciwna (w sumie to nie ma plec znaczenia.. czasem niestety ;)) to jest wlasnie wolnosc emocjonalna od innych, co prowadzi do prawdziwej bezwarunkowej milosci, a to bardzo przyciaga ludzi. Wiec jesli jestes informatykiem ktory ma z natury rzeczy 😉 problemu z zapoznamiem plci przeciwnej, polecam kursy (te z praktyka) bo warto, ale nie daj sie wciagnac w swiat manipulacji.. (kobiety naprawde widza, kiedy ktos usiluje zgrywac kogos kim nie jest.. z tym, ze sa ciekawe 😉 ), to co naprawde dziala, jest zawarte w tym artykule.
Milego dnia 😉
Demello said:
To przecież Anthony Demello 🙂
zenforest said:
Tak, dokładnie 🙂 Nawet odpowiednio podpisałam 😉
alexik said:
potrzebuję pomocy, wariacko się zagubiam czytając tą stronę…
niebieski ptak said:
Żyje dla innych, odgrywam swoje role, boje sie odrzucenia…boje sie ze ktos sie dowie jakie mam niskie poczucie wartosci…teraz doszedlem do wniosku ze zalezy mi tylko na mojej kobiecie i moim przyjacielu, juz nawet na rodzicach nie…obwiniam siebie gdyz wiem ze moje mysloksztalty sa tego przyczyna…z drugiej strony medytuje i podnosze samoswiadomosc…i znowuz inni uwazaja to za „jazdy”…zyje w dwoch swiatach…w koncu wybiore SIEBIE bez wzgledu na koszty, narazie za wczesnie…boje sie ze najblizsi wezma mnie za „chorego”…czas prawdy sie zbliza…kocham takich ludzi jak Wy…depresja czy euforia…co wybrac… chcialbym to drugie ale boje sie osamotnienia w tym uczuciu…za duzo „boje sie”…wszystko przyspiesza przed 2012…czas wyborów jest teraz…jeszcze jedno pytanie: czy dojrzałem do bycia odpowiedzialnym, jesli nie czy to nastąpi w ogóle?
nelli said:
do tej pory tez bylam taka osoba mocno uzalezniona od innych i przez to nieszczesliwa! zajelam sie tym co kocham i potrafie robic-pisaniem,ktore poddaje krytyce innych.Nie jest łatwo zniesc krytyke negatywna w stosunku do tego co sie kocha robic! ale zaciskam zeby i robie swoje dlaej bo wiem ze krytycy nie zawsze maja racje-a jesli juz-to ta krytyka nawet negatywna moze byc dla nas lekcja.w ten sposob wzrsata we mnie sila do walki z tymi,ktorzy sa dla mnie toksycznymi ludzmi!ten tekst to wiecej niz wizyta u psychoterapeuty!dziekuje!
doota said:
„””Musisz odkryć pracę, której dokonujesz nie ze względu na jej użyteczność, ale ze względu na nią samą, niezależnie od tego, czy przyniesie ci ona sukces czy nie, czy będziesz chwalony czy nie, czy będziesz kochany i podziwiany czy nie, niezależnie od tego, czy ludzie ją znają i będą za nią wdzięczni czy nie.
Czy istnieją w twoim życiu zajęcia, którym się oddajesz po prostu dlatego, że sprawiają ci przyjemność i pochłaniają całą twoją istotę?”””
co jesli to wszystko malarstwo dla malarstwa, pasje dla pasji, sztuke dla sztuki robi sie w postawie buntu wobec ludzi? gdy no malarswo zostanie jednak zauwazone przez ludzi i nie chce sie im tego pokazywac, chce miec sie „to cos” tylko dla siebie”czy to dobry odruch?