Tagi
falcone, konflikt, mustangi, negatywne emocje, otwarty umysł, walka, wolność, wyzwolenie, Świadomość
Pierwszym i najważniejszym elementem każdego sukcesu jest…
otwarcie własnego umysłu.
-Zamknięty umysł odgradza wszelkie kreatywne rozwiązania problemów i eliminuje szanse na pojawienie się nowych możliwości.
-Zamknięty umysł utrzymuje Cię dokładnie tam, gdzie aktualnie jesteś w swoim życiu, gdzie byłeś zawsze i gdzie – jeśli czegoś radykalnie nie zmienisz – zawsze będziesz.
Zamknięty umysł powoduje:
-Ciągłą walkę, by choć trochę posuwać się naprzód.
-Ciągłe konflikty i przeszkody, stale obecne resentymenty, pojawiające się w niemal każdej nowej sytuacji.
-Pretensje do samego siebie – z powodu nierobienia i nieosiągania tego, czego pragniesz.
-Zawiść odczuwana za każdym razem, gdy spotykasz kogoś, kto odniósł większy od Twojego sukces, lub gdy choćby słyszysz albo czytasz o kimś takim, bowiem sam chciałbyś być na miejscu tej osoby.
Żadna z tych rzeczy nie pomoże Ci osiągnąć szczęścia i sukcesu.
Wyobraź sobie teraz szalejące w ciasnej zagrodzie dzikie mustangi.
Pragną stać się wolne. Jak długo ogrodzenie stoi, a brama jest zamknięta, te mustangi, choć wolności pragną nade wszystko, wolne nie będą.
I co się z nimi dzieje?
Są coraz bardziej i bardziej wściekłe, pragną stratować tego, kto je tam zamknął. Nienawidzą go i w pewnym sensie także winią za swą sytuację.
Za każdym razem, gdy widzą w oddali inne konie, wolne i z wyglądu szczęśliwe, gniew, resentyment i nienawiść tych uwięzionych mustangów wzrasta i zazdroszczą one swym szczęśliwszym współbraciom.
Widzisz teraz, jakie to reakcje na trudne sytuacje wywołują spętane emocje i zamknięty umysł?
Nasze dzikie konie pragną zemścić się na sprawcy swej niewoli i zazdroszczą koniom pozostającym na wolności.
W ilu sytuacjach Ty sam odczuwasz w gruncie rzeczy te same emocje? Z jakim skutkiem?
Wszystko, co te mustangi musiałyby uczynić, by odzyskać wolność, to otworzyć bramę.
Wszystko, co Ty musisz uczynić, by znaleźć się na drodze do sukcesu, to otworzyć własny umysł.
Kiedy naprawdę otworzysz własny umysł, złość, resentymenty, nienawiść i zawiść znikną.
To jednak, powiedzmy sobie szczerze, wymaga nieco pracy.
Spójrzmy więc, jak działa ludzki umysł.
Myśl, całkiem tak samo jak działanie, jest pewną energią w ruchu. Myśli wiążące się z emocjami niosą z sobą jeszcze więcej energii. Kiedy powstaje dowolna myśl, a szczególnie taka, z którą wiążą się silne emocje (jak w przypadku marzeń o sukcesie), uruchamiasz energię, która łączy się z uniwersum( Termin „uniwersum” dla religijnych Czytelników może oznaczać ich Boga. Dla innych Czytelników może to być po prostu pewna, bardzo pomocna naszym celom, metafora.), które z kolei pozwala Twojej myśli dalej się rozwijać, Tobie zaś pozwala badać jej zawartość i tworzyć nowe myśli na jej podstawie.
Dzieje się tak całkiem samorzutnie.
Wszyscy myślimy, ale nie wszyscy realizujemy nasze marzenia.
Jest tak dlatego, że myśli mogą być z natury pozytywne lub negatywne.
Co więcej, nawet myśli, które uważasz za pozytywne, mogą w istocie przeszkadzać osiągnięciu Twych celów. Powiedzmy, że marzysz o posiadaniu nowego domu. Ciągle więc myślisz w ten sposób: „Chcę kupić nowy dom!”. Wydaje się to pozytywną myślą, zgoda?
Jednak tak nie jest.
Dlaczego? Bo Twoje „chcę” sprawia, że chcesz go kupić, zamiast go kupić. Jeśli nadal będziesz tego chciał w ten sam sposób, to pewnie nigdy swego celu nie osiągniesz.
Fokus – to następny bardzo ważny aspekt naszych myśli. Stale myślisz o tym domu, który „chcesz” kupić. Oglądasz różne domy, ich zdjęcia, prospekty pośredników nieruchomości, ogłoszenia o sprzedaży, plany, wybierasz kolor, na jaki byś go pomalował z zewnątrz, rośliny, które chciałbyś mieć w ogrodzie…
I tak dalej.
Może Ci się wydawać, że to wszystko stanowi jak najbardziej pozytywny fokus, ponieważ masz swój cel bez przerwy przed oczyma, a Twe działania są dokładnie takie, jakie podjąłby ktoś kupujący dom. Problem jednak w tym, że Twój fokus skierowany jest na „dostawanie”, zamiast na „robienie”. Zamiast posuwać się w kierunku celu, Ty o nim po prostu marzysz.
Niedługo dowiesz się więcej o takich negatywnych szablonach myślowych, jak też o innych rzeczach wspomnianych w tym rozdziale i o tym, jak przetworzyć je na pozytywne.
Chodzi o to, że z otwartym umysłem zasiewasz ziarno, a potem odsuwasz się na bok, pozwalając uniwersum uczynić resztę. Musisz jednak być otwarty na wszelkie, bez wyjątku, możliwości. Co oznacza wyłącznie pozytywne myślenie, żadnych z góry powziętych przekonań, żadnych wartościujących nazw.
Otwarty i pozytywny umysł pozwala uniwersum oddziaływać na energię zawartą w Twojej myśli i tworzyć to, czego pragniesz. To działa niemal jak cud, choć na nieco mniejszą skalę.
I potrafi naprawdę zadziwić, kiedy się to widzi w działaniu.
Więcej w: Alan Falcone „Zmień swoje myśli”
Powiązane
trueneutral said:
Gdy uczysz dziecko grać w szachy, to dajesz mu te same książki, co dorosłym. Może nie zrozumie ich tak samo jak starszy, ale coś wyniesie. poza tym, kto od razu każe zaczynać od trudnych rzeczy?
zenforest said:
filip – jak to 😀 ?
Niedawno umieściłam nawet artykuł o Muminkach , kiedyś był o Kung Fu Panda…;)
😉 😉 😉
indianaJ said:
Ten artykuł który napisałaś o Muminkach był bardzo dobry, nie wzbudził z tego co zauważyłem żadnej specjalnej dyskusji, a może byłoby inaczej gdyby na tym blogu było więcej..dzieci 🙂 ?
indram said:
Hi Dawid. You have a great situation situation in your life at the moment. You have a native English speaker who gives you feedback about your mistakes! Just think about it! That’s great! Think about that in this way. 🙂
Anyway, it seems he is a bully because he is jealous. And this is his problem, not yours. Anyway, the situation affects you of course, so you may want to do something about it. I think that some inner game – how you feel about yourself, your attitude, spirituality, mental perception can help you and this is a truth.
However, there are other options.
You could talk to him. Like telling him that this is bulling and you do not want to be treated like that by your former friend. Maybe he does not realise what he is doing to you. Name things how they are. He can be ashamed by that. However this approach may not work if his emotions against you are too strong. Or if you do that in a weak wussy way.
As far as I know bullying shouldn’t be tolerated so you could complain to your teacher or whatever if you think the situation is serious enough.
You are saying you are delicate, sensitive kid. What do you mean? Answer to yourself but this is not necessary a virtue in this situation. You are just 12 so it does not mean you have to be „bardzo delikatny” all your life. This situation is in fact an oppportunity for you to develop other skills, abilities; for changing the way you think about yourself. You have labelled yourself „delikatny” but some life situations require toughness and strenght.
I would suggest you to do some physical activities, like sport or even martial arts. Not in order to beat people who may try to bully you but just in order to feel confident and well-balanced in your mind, body and spirit.
I hope it makes sense.
indianaJ said:
A ja się nie zgodzę z Indramem. Delikatność może być zaletą i dla wielu jest.
Dobrze użyte – wszystko może być wykorzystane.
Nie każdy człowiek musi myć twardym son of the bitch.
Indram, mówisz teraz Dawidowi :
To w tobie jest nie ok! Zmień to! Pracuj nad tym!
= ZANIM dajesz mu taką poradę :
Najpierw zaakceptuj siebie, przyglądnij się sobie i swoim działaniom świadomie a dopiero potem zobacz jakie masz opcje i jak mógłbyś czasem inaczej reagować.
Te właśnie kroki trzeba najpierw zastosować zanim zacznie się cokolwiek w sobie na siłę zmieniać, bo inaczej okaże się że będziesz tę delikatność tylko tłumił i walczył z sobą.
A zawsze tak się dzieje jeśli jakiejś cechy najpierw nie zaakceptujesz w 100%!
Poza tym delikatności boją się tylko ci, którzy nie czują się dobrze ze swoją własną delikatnością, którzy ją wypierają. Zauważ to.
————————-
Dawid! Delikatność jest ok! I good! Is all right! 🙂
Jedyne co możesz zrobić – to świadomie przyglądać się temu co się w tobie odbywa, jakie emocje przez ciebie przepływają, uwierz mi, osoba delikatna i wrażliwa może rozwinąć się o wiele szybciej niż gruboskórny zbuk – z prostego powodu – zauważa o wiele więcej!
Chciałbyś naprawdę ten dar odrzucić?
Dzięki niemu możesz się więcej nauczyć, więcej wniosków dostrzec.
Gruboskórni ludzie idą przez życie jak tarany, może i przewracają więcej domów…Ale depczą też wiele kwiatów… pomyśl o tym 🙂
filip said:
Tak właśnie sądziłem, to nie jest miejsce dla dzieci 🙂
Dostaną sprzeczne informacje, namieszacie im w głowach 🙂
Dawid, faktycznie rada dobra indiany, najpierw zaakceptuj i pokochaj siebie, to bardzo ważne.
Jeśli tak nie zrobisz, twoje życie zmieni się w piekło zaprzeczania, tłumienia i wypierania jakiejś ważnej części ciebie.
Wszechświat sprawił że taki jesteś. W jakimś celu!
Odkryj to 🙂 Doceń to 🙂
I jedna ważna sprawa – zauważ, że dzięki tej delikatności i wrażliwości – już dziś, mając 12 lat zaczynasz swoje poszukiwania, trafiłeś na tego bloga!
Popatrz, że z czegoś co wydawało się słabością może wyrosnąć wielka siła 🙂 Głowa do góry!
zenforest said:
Jakie tam sprzeczności 🙂
Myślę, że Indram chciał zwrócić uwagę Dawida na to, że trzeba się po prostu świadomie przyglądnąć sobie, także swojej „deliktaności”, po to aby ją lepiej zrozumieć, a przez to…. zrozumieć siebie. Nie znalazłam nigdzie zachęty do odrzucania jej czy nieakceptowania 🙂
Indram zrobił też słuszną uwagę a propos tych pomyłek językowych.
Poza tym Twój kolega po 2,5 roku uczenia j. polskiego …z pewnością robiłby nawet gorsze błędy, bo polski ma skomplikowaną gramatykę 🙂
Wrażliwość i delikatność to piękne cechy, Dawid.
Prawda, że nasza cywilizacja faworyzuje w pewien sposób przebojowość, siłę, odporność i „twardość” życiową, ale to nie znaczy, że to jedyny poprawny punkt widzenia 🙂 Nie ma cech „lepszych” czy „gorszych” – obiektywnie.
Mogą być tylko(jedna czy druga) korzystniejsze w ściśle określonych warunkach, z punktu widzenia realizacji różnych celów.
Są osoby które doceniają takich ludzi jak ty.
Np, aby być artystą, trzeba mieć spore pokłady wrażliwości, także w zawodach uwzględniających pracę z ludźmi czy pomoc im, przydaje się empatia, umiejętność wczucia w drugą osobę, zrozumienia jej.
Filip zrobił też dobra uwagę, że właśnie dzięki tym swoim cechom zacząłeś poszukiwać czegoś więcej niż twoi koledzy, zacząłeś się zastanawiać nad sobą i swoim miejscem wśród innych ludzi.
Jesteś na pewno wspaniałym młodym człowiekiem, który wiele w życiu osiągnie.
Oraz – jak najbardziej, zaczynać pracę nad sobą należy od zaakceptowania siebie takim jakim jesteś w 100% 🙂
Bez tego ani rusz 🙂 To taki fundament 🙂
Daj sobie prawo do wrażliwości. A jeśli je sobie dasz…inni dokoła ciebie także to zaakceptują i docenią. Tak to magicznie działa 🙂
indram said:
No fajnie.
Z pewnym zainteresowaniem przeczytałem wasze posty i dowiedziałem się o rzeczach, o których nie pisałem ani których nie sugerowałem Dawidowi. Czy to wynik niezrozumienia związany z tym że napisałem po angielsku?
Z kolei jeśli ja dobrze zrozumiałem, radzicie 12-letniemu „bardzo delikatnemu” dzieciakowi który popłakał się gdy koledzy zabrali mu butelkę z napojem, aby był jeszcze bardziej wrażliwy i delikatny. Dzieciakowi którego koledzy prześladują w szkole od 4 miesięcy.
I to ma mu pomóc. Gratuluję.
Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę jaką krzywdę możecie mu wyrządzić sprzedając taką ideologię.
Ech. Znaczy, wiem, że nie zdajecie sobie sprawy. Gdybyście zdawali sobie sprawę to byście głupot nie pisali.
indram said:
A teraz fachowa porada dla Dawida.
http://www.bullying.co.uk/young_people/index.aspx
Jak możecie zauważyć, nie ma tam nic na temat magii czy pozytywnego myślenia ale są konkretne porady co trzeba zrobić aby prześladowaniu położyć kres. I jest to właściwie to wcześniej napisałem.
indram said:
http://www.bullying.co.uk/pupils/racist.aspx
Można także poszukać porady w Citizen Advice Bureau.
Jednak sedno sprawy jest takie że powinno się poinformować szkołę, każda szkoła ma procedury jak pomóc w takich przypadkach.
indram said:
Pasuje mi jeszcze wyjaśnić to i owo. Otóż Dawid nigdzie nie napisał że jest wrażliwy, tylko BARDZO delikatny, co może oznaczać różne rzeczy. Może być chorowity, słabowity albo coś tam. Może także oznaczać wrażliwy.
Tak czy owak, nie rozumiem skąd obawy, że BARDZO delikatna, a możliwe, że i wrażliwa młoda osoba będąca poniewierana w szkole nagle ni stąd ni z owąd zamieni się w twardego „son of the bitch” jak to indiana zgrabnie ujął i zacznie wypierać swoją delikatność.
Czy tam, he he, swoją niewinność.
Chodziło mi o to, że Dawid może być silny i delikatny, a nie delikatny, słaby i podatny.
Co do afirmacji. Afirmacje mogą pomóc i pomagają. Jednak gdyby afirmacje działały na wszystko to wystarczyłoby nic nie robić i afirmować.
Kiedy ja byłem dzieciakiem afirmowałem oglądanie filmów dla dorosłych w telewizji których rodzice mi zabraniali oglądać. Czy afirmacje pomogły oglądać te filmy wtedy kiedy chciałem? Nie.
Musiałem dorosnąć.
Dawid będzie też musiał dorosnąć.
Wszechświat nie działa w ten sposób że wystarczy sobie tylko coś poafirmować. Rozwój nie polega na stosowaniu afirmacji. Chodzi o zmianę a nie o afirmacje. Trzeba działać. Wtedy czasem i afirmacje są niepotrzebne.
Wzorzec zachowania utrwalił się prez te cztery miesiące. Dawid przyzwyczaił się bać, a jego koledzy przyzwyczaili się prześladować go. Trochę afirmacji ma mu pomóc? Z całym szacunkiem dla afirmacji – wątpię. Trzeba złamać wzorzec a to może odbyć się poprzez powiadomienie szkoły, nabranie poczucia większej siły i pewności siebie poprzez aktywności fizyczne, sport, martial arts, no i można przy tym wesprzeć się afirmacjami. Łatwiej jest złamać wzorzec na samym początku. Teraz po czterech miesiącach będzie trudniej, ale jeśli tego nie zrobi to może być gorzej. No, chyba że oczekujecie, że jego koledzy się znudzą albo nagle wydorośleją. Albo wydelikatnieją.
joanna said:
Indram napisał:
‚Z kolei jeśli ja dobrze zrozumiałem, radzicie 12-letniemu “bardzo delikatnemu” dzieciakowi który popłakał się gdy koledzy zabrali mu butelkę z napojem, aby był jeszcze bardziej wrażliwy i delikatny. Dzieciakowi którego koledzy prześladują w szkole od 4 miesięcy.
I to ma mu pomóc. Gratuluję.’
Wprawdzie nie wiem kto radzi aby był j-e-s-c-z-e bardziej delikatny, ale na pewno chłopak nie powinien się na siebie złościć za to że jest taki jaki jest. 🙂
Muszę się zgodzić z przedmówcami, którzy chyba mówią jednym głosem, że najpierw zanim coś w sobie zmienimy, musimy spróbować zaakceptować stan który jest na obecną chwilę.
Nie nazwałabym takiej porady głupotami, Indram, nie wiem czemu tak napisałeś?
‚powinno się poinformować szkołę’
Owszem, oczywiście, zadanie dla rodziców.
Mój brat był klasowym kozłem ofiarnym i doskonale znam ten problem. Mimo że sprawa trafiła do dyrektora szkoły, subtelne formy dokuczania nawet się nasiliły.
Tego nie da się tak magicznie zmienić – stosując wymuszenie na środowisku dziecka aby zaczęło stosować się do reguł jakie nam odpowiadają.
Domaganie aby świat zewnętrzny który nam się nie podoba zmienił się(dopasował do naszego widzimisię) poprzez siłowe działania na zewnątrz(a nie wewnątrz siebie) – nie rozwiązuje przyczyny dla której w ogóle wywołaliśmy taką sytuację w naszym życiu.
Ona powróci w innym czasie.
Wtedy znowu pójdziemy do dyrektora? A może do pracodawcy?
Do szefa? Skarżąc się na pracowników?
Mój brat jest teraz dorosły, ale ciągle napotyka na tą samą sytuację, na praktykach na studiach zwalano na niego najwięcej roboty, gdy coś było źle, to zawsze była jego wina, bo nie powiadomił kogoś, bo nie załatwił, itp, chociaż odpowiedzialność grupy była taka sama.
Matka ani ojciec nie mogą całe życie chodzić za dzieckiem i składać oficjalne protesty że ich dziecko jest źle traktowane. Bo dziecko staje się dorosłym.
Problem jest wewnątrz, i tam powinien być uzdrowiony.
Rozwiązaniem jest nauka właściwego reagowania na takie zachowania jakich doświadcza Dawid. Musi zrozumieć czemu inni tak się zachowują i czemu nie opłaca mu się przejmować czy martwić czyimiś wybrykami.
Zrozumieć tak naprawdę.
Nie chodzi o zaciśnięcie zębów i udawanie, że nic się nie dzieje, ponieważ w ten sposób nie zmienisz tego co masz w środku.
indram said:
No i znowu. Czy ja coś pisałem na temat:
…”że najpierw zanim coś w sobie zmienimy, musimy spróbować zaakceptować stan który jest na obecną chwilę.”?
Także nie wydaje mi się aby Dawid pisał coś o tym, że nie akceptuje siebie, albo miał problemy z akceptacją problemu.
.
indram said:
Jakie zadanie dla rodziców? A co to, sam Dawid buzi nie ma? Pisać nie umie? Inni mają za niego jego problemy rozwiązywać?
joanna said:
nietrudno się domyślić, że jeśli cierpi i opisuje swój problem jako ‚jestem zbyt delikatny’ + wynikające ze swoich nadwrażliwych reakcji problemy
– to znaczy że nie do końca cieszy się z takich swoich reakcji, ale może ja znów za dużo interpretuję 🙂
Ja afirmacji nie proponowałam nikomu, filip chyba też nie, ani indiana, ani zen, tylko moon chyba o tym wzmiankował, więc bronić tego nie zamierzam, ale to co napisałeś tutaj to chyba było z rozpędu :
Z kolei jeśli ja dobrze zrozumiałem, radzicie 12-letniemu “bardzo delikatnemu” dzieciakowi który popłakał się gdy koledzy zabrali mu butelkę z napojem, aby był jeszcze bardziej wrażliwy i delikatny. Dzieciakowi którego koledzy prześladują w szkole od 4 miesięcy.
I to ma mu pomóc. Gratuluję.
Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę jaką krzywdę możecie mu wyrządzić sprzedając taką ideologię.
Ech. Znaczy, wiem, że nie zdajecie sobie sprawy. Gdybyście zdawali sobie sprawę to byście głupot nie pisali.
🙂
Rozpędziłeś się 🙂
Bo nikt go nie zachęcał żeby był bardziej wrażliwy lecz żeby zaakceptował na razie to jaki jest w obecnej chwili !
Od akceptacji zaczyna się droga zmiany.
A co do chodzenia z buzią do dyrekcji osobiście, to może powinien, ok.
A może nie?
Tym niemniej to wciąż tylko roszczeniowa postawa wobec świata:
‚Niech świat sie dopasuje do mnie’ a dalej nie jest to próba zrozumienia swojej roli w tej sytuacji. Tylko próba wyjścia z tej sytuacji bezrozumnie, siłowo.
Róbcie jak mi pasuje, albo władza da wam w czapę.
(Też można próbować, jasne, ok, ale prócz tego trzeba zaglądać we własne wnętrze)
To tyle ode mnie, bo weszłam w rolę adwokatki a reszta sprytnie siedzi cicho 😀
zenforest said:
Proszę, jaka żwawa dyskusja, ten blog już dawno takiej nie widział 😀
Tylko gdzie Trueneurtal :)?
Hmmmm…………
tak na marginesie -pewnie i tak nikt nie czyta niuansów naszych wypowiedzi a Dawid pewnie się już pogubił w tych wszystkich poradach, haha 😀
indram said:
Nie rozpędziłem się. Po prostu tak myślę.
Jednak jeszcze bardziej zabawne jest – już nie analizuję, kto co napisał i kto myślał co kto inny napisał – że mniej więcej jednym głosem mówicie dwunastolatkowi że sam sobie jest winien, że to jego wina, że jego ex-najlepszy przyjaciel dokucza mu z zazdrości, z zawiści o stopnie.
Musi zaakceptować że to jego wina, następnie zmienić nastawienie, czy coś tak przekręcić w swoim wnętrzu. I pielęgnować i doceniać swoją nadwrażliwość i naddelikatność.
Ewentualnie nie przejmować się czyimiś wybrykami.
Lepiej jest być delikatnym nadwrażliwcem niż gruboskórnym zbukiem przewracającym kwiaty, bo delikatność to piękna i wrażliwa rzecz. I można zostać artystą.
A powiadomienie szkoły która jest odpowiedzialna za uczniów to działanie siłowe i bez sensu które ma przynieść jeszcze gorsze rezultaty.
Tak, daj sobie prawo do wrażliwości. A jeśli je sobie dasz…inni dokoła ciebie także to zaakceptują i docenią. Tak to magicznie działa 🙂
Ha ha ha!
Dawid, to był sarkazm, albo ironia. Wiesz, ludzie mają rózne idee, różne wierzenia, różne pomysły na życie które mogą się okazać nawet szkodliwe i to nawet wtedy gdy jest w tym jakaś prawda.
trueneutral said:
Ja obserwuję z ukrycia. 🙂
Odnośnie tej wrażliwości. Ja prawdę mówiąc średnio biorę do siebie takie tłumaczenie. Dlaczego? Prosta rzecz – większość ludzi jest wrażliwa. Zasłanianie się tym to tylko spychologia i próba usprawiedliwienia siebie i swoich czynów. Większość tak zwanych „twardzieli” to właśnie nadwrażliwi kolesie. Z tą różnicą, że nie trąbią o tym wszystkim, tylko chowają te emocje „do środka” a na zewnątrz udają silnych. I co? I okazuje się z czasem, że to pomaga odwrócić od nich uwagę. Stają się bezpieczni, bo nikt nie próbuje na nich się wyżywać w żaden sposób, z obawy przed „laniem” . I tu kolejna różnica między takimi zamkniętymi – część z nich szuka dodatkowo kogoś, na kim mogą się wyżywać. Kogoś słabego, najlepiej, żeby taki osobnik sam zaznaczał, że jest wrażliwy. I tak człowiek sam robi z siebie cel a z kogoś oprawcę.
Ja mam zupełnie inną radę dla Dawida.
Po pierwsze pogadaj z tym kolesiem. Spytaj o co mu chodzi. Może coś się wyjaśni. A jak nie, to nie baw się w psychologię ani żadne pierdoły. Powiedz mu jasno, że ma się odczepić od Ciebie. Nie proś go, tylko powiedz mu jasno, że ma się odczepić. Jeśli to nic nie da, to idziemy do kolejnego wyjścia – gdy zacznie znowu, to mu się postaw. Uważasz, że jesteś wrażliwy? Spoko, bądź wrażliwy. Nie musisz być twardzielem, wystarczy, że takie będziesz wrażenie sprawiał. Poza jest wszystkim. Jesteś wrażliwy, więc z pewnością nadajesz się na aktora. Zagraj twardziela. Nie znaczy to, że masz się z nim bić. Wystarczy pewność siebie i trochę asertywności. A co zrobić, jeśli gość będzie oporny nadal? Zabaw się w szefa mafii. Poproś innego twardziela, żeby skopał tego Twojego kumpla. Najlepiej, żeby był to ktoś z Twoich znajomych. Do niektórych po prostu nie dociera, dopóki nie dostaną po ryju. Może to wygląda brutalnie, ale tak naprawdę wszystko sprowadza się do dwóch postaw (pomijając Buddę i jemu podobnych) – albo jesteś ofiarą kogoś albo drapieżnikiem. Boisz się kogoś? Zastanów się czemu. I dodam – każdy się boi. Pokazując innym, że Ty jesteś kimś, kogo lepiej nie zaczepiać zyskasz spokój w tym względzie. Co prawda nie sądzę, żeby musiało dojść do takich daleko idących i radykalno – drastycznych posunięć, ale skoro już o tym mówimy. Jeszcze raz podstawowa zasada – bądź twardy. A jak nie jesteś, to udawaj. Nie znaczy to, że masz kogoś bić. Nie musisz nikomu grozić. Po prostu jasno stawiasz sprawy. Nie prosisz o spokój, tylko go wymagasz.
Mam nadzieję, że mój post spotka się z jakimiś krytykami.
indram said:
Nawet jeszcze lepiej: domaganie się poszanowania swoich praw to postawa roszczeniowa! Próba wyjścia z sytuacji bezrozumnie i siłowo!
Jezu Chryste, jak to dobrze że chłopak jest w Anglii, było nie było to normalniejszy kraj niż Polska.
trueneutral said:
Tak samo Indram, jak postawa „jestem wrażliwy” . Skoro tak mówi, to wymaga od innych, aby go nie ruszali, bo jest wrażliwy. Każdy jest. Najczęściej na swoim punkcie.
trueneutral said:
Aha, to się nazywa asertywność, a nie roszczeniowość.
indram said:
Dobry post true. Dodałbym jeszcze parę zastrzeżeń, ale generalnie to dobry kierunek.
Chyba powinno się wydawać licencje na wychowywanie dzieci.
indram said:
A… może Dawid powinien medytować? ;))))
Geeez, ale mam ubaw.
trueneutral said:
Zgadza się. Ja idę tutaj za poglądami Walscha – młodzi się kochają, a z miłości rodzą się dzieci. Jednak na ile młody dorosły jest w stanie kogoś wychować, skoro sam jeszcze nie doszedł do ładu ze sobą? Wychowaniem powinna zajmować się „starszyzna plemienna” . Zgadzam się z tym. Patrzę na siebie i wiem, że sprzedałbym dziecku masę problemów, zupełnie niepotrzebnie. Ja wiem, że na ojca się nie nadaję w tej chwili.
trueneutral said:
Medytacja pewnie nie zaszkodzi, ale czy pomoże? O to trzeba spytać bardziej światłych w temacie niż ja.