Tagi
akceptacja, carter-scott, Cherie Carter-Scott, nadzieja, przekonania, przepowiednia, samoakceptacja, transformacja, wiara, wyobrażenia, zmiana, zrozumienie, Świadomość
Jak kochać siebie – utrwalanie zaleceń
Gdyby istniało jedno podstawowe prawo, odnoszące się do energii miłości, to brzmiałoby ono następująco: inni widzą i traktują cię dokładnie tak, jak widzisz i traktujesz siebie ty sam.
Nie mówiąc ani słowa, sam nieświadomie pokazujesz innym, jak traktujesz siebie. Ponieważ ty jesteś swoim pierwszym opiekunem, inni spoglądają na ciebie, poszukując wskazówek, dotyczących tego, ile miłości wymagasz. Dajesz im te wskazówki. To, jak ludzie mówią do ciebie, jak cię traktują, co myślą i czego oczekują od ciebie, odbywa się pod twoje dyktando. Czy zdajesz sobie z tego sprawę czy nie, sam tworzysz wzorzec, według którego inni nawiązują z tobą kontakt.
Utrwalanie negatywnych oczekiwań
Ariella, kobieta po trzydziestce, przystojna i doskonale ubrana, zgłosiła się do mnie z powodu, jak to sama określiła, „pecha” w związkach uczuciowych. Zasugerowałam jej, że może nieświadomie wywołuje problemy, ale oburzyła się i odrzuciła moje przypuszczenia. Upierała się, że wszystkiemu winien jest pech, który ją prześladuje. Poprosiłam, by opowiedziała mi swoją historię.
Moja rozmówczyni rzadko umawiała się na randki, a kiedy już się zdecydowała – to z nieodpowiednimi partnerami. Spotykała się z mężczyznami żonatymi, którzy niewiele mieli dla niej czasu; z mężczyznami znacznie młodszymi i niedojrzałymi albo takimi, którzy wymagali opieki, bo byli uzależnieni od rozmaitych używek, oczekiwali matkowania albo zatrzymali się w rozwoju na etapie emocjonalnego dorastania. Ariella wyrzekała na wyjątkową złośliwość losu, który nie chciał sprawić, by była szczęśliwa i znalazła kogoś. Zakończyła zdaniem: „Boję się, że po prostu zawsze będę sama”.
Zadałam jej kilka podstawowych pytań dotyczących jej samej i prawie natychmiast zaczął się wyłaniać zarys rzeczywistej sytuacji. Kobieta pracowała jako sprzedawczyni w eleganckim butiku. Praca ją nudziła, jednak nie odchodziła stamtąd, bo nie wierzyła, że znajdzie lepszą. Kiedyś myślała o studiowaniu wzornictwa, ale nigdy nie zrobiła nic w tym kierunku. Dla siebie miała niewiele czasu. Żywiła się wodą sodową, gotowymi daniami i pitą w nadmiarze kawą, rzadko kiedy podejmowała jakąś aktywność fizyczną. Krótko mówiąc, mało o siebie dbała, a właściwie nie dbała wcale.
Była zaskoczona, gdy uzmysłowiłam jej, że sposób, w jaki traktuje siebie – zaniedbywanie, brak szacunku i życzliwości – odzwierciedla sposób, w jaki jest traktowana przez mężczyzn. Nawet nie musiała mówić, że mało myśli o sobie. Było to aż nadto widoczne w jej zachowaniu. Partnerzy tej kobiety po prostu odpowiadali na wysyłane przez nią komunikaty o tym, jak powinna być traktowana.
Błędne koło
Czułam, że Ariella przyjmuje ten punkt widzenia, więc kontynuowałam. Wyjaśniłam, że nasze wewnętrzne przekonania mają dwojaki skutek: po pierwsze, określają nasze zachowanie, a po drugie, tworzą w naszym umyśle oczekiwania dotyczące tego, na jakie traktowanie zasługujemy. Nasze zachowanie jest widoczne dla innych, staje się modelem tego, jak należy nas traktować. Nieświadome oczekiwania są przekazywane na subtelniejszym poziomie, ale nie mniej skutecznie. Inni reagują na wzorzec, który tworzymy, i oczekiwania, które przekazujemy. Skutek uzasadnia i wzmacnia nasze początkowe przekonanie.
W przypadku Arielli to błędne koło wyglądało następująco: miała ona nieuświadomione przekonanie na swój temat („Nie jestem ważna”). Owo przekonanie kształtowało jej zachowanie („Nie powinnam traktować siebie jak kogoś szczególnego”) i oczekiwania dotyczące tego, na jakie traktowanie zasługuje („Nie będę przez nikogo traktowana jak ktoś szczególny”). Swoim zachowaniem sugerowała partnerom, jak mają ją traktować („Ja traktuję siebie jako osobę nieważną, więc i ty tak powinieneś”), i przekazywała swe oczekiwania („Nie oczekuję ani nie zasługuję na to, żeby mnie traktowano jak kogoś szczególnego”). W rezultacie nie była traktowana z szacunkiem. Jej wyjściowe przekonanie zostawało tym samym potwierdzone i wzmocnione.
Ariella w końcu zrozumiała, że nie da się obejść czy ominąć praw energii i przyciągania. To, w co wierzysz na swój temat, promieniuje na zewnątrz i znajduje odbicie w twoich związkach. Wiadomo, że pracodawcy rozmawiający z kandydatami do pracy nieświadomie „wyławiają” tych, którzy są najbardziej do nich podobni. Tak samo dzieje się, gdy poszukujesz partnera: pociągają – i przyciągają – cię ci, którzy traktują cię tak, jak ty sama siebie czy sam siebie traktujesz.
Ta informacja stała się dla mojej rozmówczyni kluczem do odkrycia istniejącego w niej wzorca samopogardy i zaniedbywania się. Pomogła jej zrozumieć, że musi zacząć od siebie – rozwinąć uczucie miłości i szacunku dla własnej osoby, zanim będzie mogła oczekiwać miłości i szacunku od innych.
Nie jest to koncepcja łatwa do przyjęcia, ponieważ oznacza zaakceptowanie odpowiedzialności za to, co nas spotyka i kogo przyciągamy do siebie. Na szczęście błędne koło: przekonanie – oczekiwanie – skutek może zostać przerwane w momencie, gdy uświadomimy sobie jego istnienie i zmienimy sposób myślenia o sobie.
Jeśli wierzysz, że nie jesteś warta miłości, to przyciągasz partnera, który traktuje cię tak, jakbyś rzeczywiście nie była warta miłości. Jeśli traktujesz siebie jak osobę nieważną, zapewne partner też za taką cię uzna. Jeśli szkoda ci dla siebie czasu, pieniędzy, uwagi, to najprawdopodobniej przyciągniesz partnera, który nie będzie hojny wobec ciebie. Jeśli nie dbasz o swój organizm, jest mało prawdopodobne, by twój partner traktował twoje ciało jak świątynię. Jeśli sądzisz siebie surowo, partner będzie to naśladował.
Z drugiej strony, jeśli okazujesz sobie szacunek, zainteresowanie, troskę i podchodzisz do siebie poważnie, masz duże szansę, że otrzymasz to samo w związkach z ludźmi. Jeśli potrafisz wybaczać sobie, inni będą wiedzieli, że nie należy ci wymyślać, gdy popełnisz błąd. Jeśli szanujesz swoje potrzeby, twój partner też będzie to robił. Jeśli wsłuchujesz się w swój we-wnętrzny głos, partner także będzie doceniał twój prywatny „radar”. Twoje wewnętrzne przekonania i oczekiwania emanują na zewnątrz i powodują określone reakcje ze strony innych.
Carter-Scott Cherie – Jeśli miłość jest grą. 10 zasad budowania związków
Powiązane
• Ego a osobowość ofiary
Michał Lipa said:
Taka jest prawda, tak jak na siebie patrzysz tak patrzą na ciebie inni
trueneutral said:
Noooo… 🙂
bursztyn said:
Tak,pokochanie siebie samego to klucz do sukcesów.Znać swoją wartość i patrzeć na własną osobę z szacunkiem.
Moni said:
inna sprawa, ze jesli kochamy siebie to kochamy innych ludzi…nie podejrzewamy ich o niecne zamiary, ani o to że planują nas skrzywdzić czy upokorzyć…oni czują przychylność z naszej strony i traktują nas z równie szczerym szacunkiem 🙂 myśle, że przede wszystkim to działa w tą stronę 🙂
zenforest said:
Człowiek który siebie akceptuje, po którym nie widać/nie czuć wewnętrznej walki i napięć, robi dużo lepsze wrażenie w osobistym kontakcie, niż osoba skonfliktowana i zakompleksiona. I to jest taki narastający efekt, im bardziej zakompleksiona, tym mocniej może ludzi od siebie odpychać, a im mocniej odpycha, tym bardziej się zakompleksi.
Natala said:
Hmm…szkoda tylko ,że nie ma napisane, JAK to zrobić?Jak pokochać siebie?? Bo czasami sama wiedza nie wystarcza, trzeba wiedzieć jak ją wykorzystać , a to jest już wielka niewiadoma…
indram said:
Po prostu wykorzystac, zrobic jeden krok, a potem nastepny i nastepny. To nie jest tak, ze nie kocham siebie a potem nagle pstryk i juz nagle kocham i akceptuje siebie, To pewien proces odbywajacy sie w miare predkosci tego jak szybko jestes w stanie zmienic wlasne mysli – a poprzez to doswiadczane emocje, nabrac pewnosci i zaufania do samego siebie, uniezaleznic sie od ocen innych ludzi. Mozesz uzywac afirmacji, koncentrowaniu sie na pozytywnych aspektach swego zycia, wychodzenia poza schematy, pielegnowanie codziennych pozytywnych nawykow, metoda malych krokow, wygospodarowywanie czasu na wazne rzeczy takie jak relaks, aktywnosc fizyczna, czas dla siebie, i tak dalej, i tak dalej.
bursztyn said:
Natala.Spróbuj metody lustra,po prostu postaw przed sobą lustro ,zrelaksuj się i popatrz na swoje odbicie .Musisz jednak zrobić to uczciwie i szczerze ,zobacz wszystko to co ci się w tobie nie podoba.Możesz zacząć od wyglądu zewnętrznego na początek .Patrz w lustro i mów np.;KOCHAM I AKCEPTUJE SWÓJ NOS; Obserwuj reakcję twojego ciała i myśli ,jeżeli faktycznie kochasz swój nos będzie w tobie radość i spokój,a jeśli nie to będzie bunt wewnętrzny ,złość ,niepokój ,drżenie i wałka myśl .akceptacja będzie jak zaczniesz od czuwać radość i spokój i twoje odbicie będzie jaśnieć a w oczach zobaczysz radość. To nie lada wyzwanie ,ale naprawdę warto .Spróbuj powoli małymi kroczkami.Powodzenia.
Natala said:
Teraz widzę,że chyba poszukiwałam złotego środka, odpowiedzi, która od tak, po prostu zaczęła by działać, a to faktycznie jest proces…
Dzięki wielkie za rady 🙂
joy said:
Podpisuję się pod słowami bursztyna
Dodam jeszcze, że taka metoda rozmowy z samym sobą przed lustrem, szczerej i otwartej, z czasem może zadziałaś jak wspaniała autoterapia.
Wymagana jest jednak odwaga w prowadzeniu siebie pomiędzy rafami ego, a to łatwe nie jest.
Ale warto spróbować.
Zind said:
Rafy ego!
joy, czy jesteś poetą :)?