Tagi
elastyczność, hay, opór, otwartość, transformacja, zahamowania, zmiana
„Widzę moje wzorce myślowe i decyduję się dokonać w nich zmian”.
W tym momencie wiele osób z przerażeniem załamuje ręce, widząc, jaki bałagan panuje w ich życiu, i poddaje się. Inni złoszczą się na siebie czy na życie i też rezygnują.
Mówiąc o rezygnacji mam na myśli konkluzję: „To beznadziejne i niemożliwe, aby dokonać jakichkolwiek zmian, więc po co próbować”. A następnie mówisz sobie: „A więc niech będzie tak, jak jest. Przynajmniej wiem, jak dawać sobie radę z tym bólem. Nie lubię go, ale go znam i mam nadzieję, że nie będzie już gorzej”.
Według mnie zwyczaj wpadania w złość przypomina upór ucznia, który siedzi w oślej ławce. Nie wydaje się wam to znajome? Coś się wydarzyło i jesteście wściekli. Znowu coś was spotyka i ponownie jesteście źli. Jeszcze coś się wam przytrafia i znowu wpadacie w złość. Ale wasze reakcje nigdy nie wykraczają poza uczucie wściekłości.
Co dobrego z tego wynika? Ciągłe wpadanie w złość jest głupią reakcją i stratą czasu. To także odmowa widzenia świata w nowy i inny sposób.
Większą korzyść przyniesie ci postawienie sobie pytania, w jaki sposób tworzysz tak wiele sytuacji, w których wpadasz w złość? Jakie twoje przekonania powodują wszystkie te frustracje? Co takiego jest w twoim sposobie bycia, co takiego wysyłasz, co wzbudza u innych potrzebę irytowania cię? Dlaczego uważasz, że życie musi polegać na wpadaniu w złość?
Cokolwiek z siebie dajemy, wraca do nas. Im więcej wysyłasz gniewu, tym więcej tworzysz sytuacji, w których jesteś zły, zupełnie tak jak ten uparty uczeń z oślej ławki, który niczego nie chce się nauczyć.
Czy ten akapit wzbudza w was uczucie złości? To dobrze! A więc to był celny strzał! Może właśnie to chcielibyście w sobie zmienić.
Podejmijmy decyzję, że „chcemy się zmienić”
Jeśli rzeczywiście chcecie wiedzieć, jak bardzo jesteście uparci, zastanówcie się, czy chcecie się zmienić. Wszyscy chcemy, aby nasze życie się zmieniło, aby stało się lepsze i łatwiejsze, ale tak, żebyśmy pozostali tacy sami, nie musieli się zmienić. Wolelibyśmy raczej, aby świat wokół nas się zmienił. Ale aby to nastąpiło, musimy sami zmienić się wewnętrznie. Musimy zmienić nasz sposób myślenia, mówienia, wyrażania samych siebie. Tylko wtedy dokonają się zmiany na zewnątrz nas.
To jest następny etap. Mamy już jasność, jakie są nasze problemy i jakie jest ich pochodzenie. Teraz nadszedł czas, abyśmy chcieli się zmienić.
Ja sama zawsze miałam tendencję do uporu. Nawet teraz czasami, gdy decyduję się coś zmienić w swoim życiu, ten upór wychodzi ze mnie. Bardzo silnie opieram się zmianie swoich myśli. Przez pewien czas usiłuję usprawiedliwiać się, złościć lub wycofać.
Tak, to w dalszym ciągu tkwi we mnie, po tylu latach pracy nad sobą. To jedna z moich życiowych lekcji. Jednakże, ilekroć się to teraz wydarza, zdaję sobie sprawę, że dotykam najważniejszego punktu w procesie zmiany. Za każdym razem, gdy decyduję się zmienić coś w swoim życiu, aby uwolnić się od czegoś jeszcze, schodzę coraz głębiej w siebie, żeby tego dokonać.
Każda stara warstwa musi zostać usunięta, by można ją było zastąpić nowym myśleniem. Czasem jest to łatwe, czasem zaś wymaga ogromnego wysiłku.
Im bardziej nieustępliwie trzymam się jakiegoś starego przekonania, gdy mówię, że chcę się zmienić, tym lepiej wiem, jak bardzo zależy mi na uwolnieniu się od niego. Tylko ucząc się sama, mogę pouczać innych.
Jestem przekonana, że wielu dobrych nauczycieli nie pochodzi ze szczęśliwych domów, gdzie wszystko jest łatwe. Wywodzą się z domów wypełnionych bólem i cierpieniem i ciężko pracowali nad „warstwami” swej podświadomości, by osiągnąć taki stan, który pozwala im teraz pomagać innym w uwolnieniu się od problemów.
Większość dobrych nauczycieli nadal pracuje nad sobą, nad usuwaniem swoich coraz głębszych ograniczeń. To staje się ich zadaniem na całe życie.
Mój sposób pracy nad uwalnianiem się od starych przekonań, który praktykuję do dziś, różni się od dawnego głównie tym, że teraz nie muszę się złościć na samą siebie, gdy mam to zrobić. Od dawna nie myślę o sobie, że jestem złym człowiekiem, ponieważ znalazłam jeszcze coś, co muszę w sobie zmienić.
Sprzątanie domu
Praca nad moim umysłem, jaką teraz wykonuję, przypomina sprzątanie domu. Przechadzam się po pokojach mojego umysłu i poddaję ocenie swoje myśli i przekonania. Niektóre podobają mi się, więc pucuję je i czyszczę, czyniąc je bardziej użytecznymi. Inne wymagają wymiany lub naprawy, doglądam ich więc, jak umiem. Jeszcze inne przypominają wczorajsze gazety i stare tygodniki lub ubrania od dawna nie nadające się do noszenia. Oddaję je lub wyrzucam do śmieci i zapominam o nich na zawsze.
Nie trzeba złościć się na siebie lub uważać się za złą osobę tylko dlatego, że dom wymaga sprzątania.
Ćwiczenie: Pragnę się zmienić
Posłużmy się afirmacją: „Pragnę się zmienić”. Powtarzaj ją często. „Pragnę się zmienić. Pragnę się zmienić”. Wypowiadając to zdanie możesz dotykać gardła. Gardło jest ośrodkiem energii w ciele, ośrodkiem, w którym dokonują się zmiany. Przez dotykanie swojego gardła potwierdzasz fakt dokonywania się zmian.
Bądźcie przychylni zmianom, gdy pojawi się ich konieczność w waszym życiu. Bądźcie świadomi, iż w tej sferze życia, gdzie powstaje sygnał NIE CHCĘ ZMIANY, ujawnia się właśnie ten obszar, w którym zmiana jest najbardziej POTRZEBNA. „Pragnę się zmienić”.
Kosmiczna Inteligencja zawsze reaguje na nasze myśli i słowa. Gdy zaczniemy wypowiadać te afirmacje, bieg spraw zdecydowanie zacznie się zmieniać.
Louise L. Hay – Mozesz uzdrowić swoje życie
Zobacz też
• “Wziąć odpowiedzialność za własne życie” – zalety i pułapki.
• Dystans. Sztuka życia.
• Czy warto być czasem… samolubem?
• Osądzasz? Znaczy że nie rozumiesz.
Ata said:
Jestem IDIOTKĄ, laką, która nie wie kim jest, ani gdzie jest jej miejsce. Niby mam jakieś zainteresowania ale tak naprawdę jestem nikim. Chce sie zmienić, chciałabym zmienić swój świat. Chciałabym znaleźć SIEBIE. Podobają mi sie takie osoby jak Selena Gomez, Emily Osment. Typowe zwariowane dziewczyny. Chciałabym być podobna do nich. Być KIMŚ! Chciałabym wiedzieć KIM JA JESTEM! Próbuję ale nie wiem czy mi sie to w końcu uda.
vamas said:
a na jakiej podstawie sie tak surowo oceniasz?
terraustralis said:
Ata
Zacznij od drobnych rzeczy, malo znaczacych ale badz w tym konsekwentna.
Kazdego dnia zrob mala rzecz, nawet najmniejsza w kierunku bycia taka osoba jaka chcesz. Zrob sobie plan. Wyznacz kolejne etapy. nie badz zbyt wymagajaca. Musisz byc realistyczna. nie zmienisz sie w cudowny sposob natychmiast. Czeka Cie praca. Jezeli na poczatku bedziesz zbyt ambitna to jest szansa ze bedziesz miala porazke i to tym bardziej zniecheci Cie to do proby zmiany.
Nagradzaj sie za kazdy malutki sucesik…po paru/kilku tygodniach zauwazysz w sobie mala ale zauwazalna zmiane.
To bedzie ..poczatek twojego sukcesu…w zmienieniu sie na trwale.
Czeka Cie fascynujaca praca…bycie psychologiem samej siebie.
Ja uwielbiam psychologie.
Powodzenia.
P.S. postaraj sie wylaczyc niepotrzebne myslenie. Ono Cie doluje.
Jezeli je zauwazysz, natychmiast odwroc od niego uwage.
Psycholodzy proponuja ze jak pojawia Ci sie natrentna opiniujaca mysl to mowisz do siebie glosno slowo NIE. Ale nie rob tego w publicznych miejscach bo pomysla, ze jestes walnieta. 🙂
Ave.
Stylion said:
Kazdy z nas jest po czesci psychologiem i co znamienne wymaga tego od nas nasza rzeczywistosc. Monitorowanie srodowiska ludzkiego to sprawa zycia i smierci mowiac gornolotnie. Nie kazdy nazywa wglad w psychike innego czlowieka psychologia i robi to bezwiednie cale swiadome zycie. Slowo nie ma tu zadnego znaczenia. Znaczenie ma obserwacja i analiza zachowan czyli ocenianie parametrow by moc sie odpowoiednio dostosowac do zastanej sytuacji. Psychologia jako taka probuje usystematyzowac i zhierarchizowac nasze zachowania. Raczej nie psychologia a ludzie, ktorzy sie tym paraja.
Nie kazdy czlowiek posiada dar prawidlowej oceny lub przewidywania cudzych i swoich zachowan, ale dzieki treningowi moze sie tego nauczyc pod warunkiem, ze sam tego chce. Staje sie wowczas na wlasna reke systematologiem, statystykiem i arbitrem w jednym. Dla mnie najwazniejsza jest w tym wiedza, ze wszystkiego sie nie wie . Jesli zabijamy systematyka instynkt ciekawosci zamykamy sobie droge poznawania. Dystans i proba obiektywnej oceny to wg mnie zrodlo, z ktorego njalepiej czerpac narzedzia do obserwacji rzeczywistosci.
Eliszka said:
Mam problemy dziwne z gardłem, mam nadzieję, iż to ma związek z procesem oczyszczania, jest symptomem ‚zmian na lepsze’, w kierunku wyższej świadomości.
Wierzę, w to i tego się będę trzymać.
Gniew zostawiłam gdzieś daleko w odległych wspomnieniach, choć postawę niezgody na głupotę, brak kultury i kilka innych przywar bliźnich zachowam na zawsze, do końca swoich dni.
I siebie będę strzec.
spamer said:
Zack śpiewa: ‚your anger is a gift’. Rzeczywiście to dar, który pozwala mi poczuć życie i daje dużego kopa energetycznego, jakiego nie dała mi żadna medytacja. No ale mój umysł nie ma nic wspólnego z umysłem medytacyjnym 😉
mojajoga said:
Tak, energia gniewu jest wielka i warto czasem wykorzystać ją do tego, aby coś zmienić w swoim życiu. Ale czerpanie z niego energii jako antidotum na życie, to chyba błędny kierunek. Oczywiście każdy kieruje się własnym oglądem rzeczywistości. Tutaj rozważania na temat gniewu http://mojajoga.wordpress.com/2010/05/10/thich-nhat-hanh-troskliwosc-gniewu/
Pozdrawiam,
mulli said:
Proponuję całą serię artykułów z serii „w niewoli”. Np: „w niewoli bycia zawsze miłym i uprzejmym popychadłem”. Albo np: „w niewoli nieumiejętności odmawiania i kierowania się swoimi własnymi potrzebami oraz uczuciami”. Myślę, że popyt na tego typu tematykę na blogu duchowym byłby równie duży co w temacie wk..wu i gniewu, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że trafiają tu (jak podejrzewam) w dużej części ludzie dość wrażliwi, o stłumionej ekspresyjności i raczej dość przepraszającym stosunku do życia – nawet jeśli nie dają tego po sobie poznać okopani za avatarem. A w dzisiejszych czasach we wszystkim odruchowo trzeba trzymać fason, a zwłaszcza nie warto wyjść na rozemocjonowanego „głupka”, z którym nie warto przecież nawet rozmawiać, a już szczególnie należy uważać z okazywaniem własnych słabości. Jak to – duchowiak, i ma słabości?
To nie jest droga do duchowości, to jest droga do jej całkowitego zaprzeczenia.
To czego mnie życie nauczyło, to że każdy ma swoją własną emocjonalną historię i patrzy na innych przez niej pryzmat, dlatego należy zachować uważność. Niech mi będzie dane powiedzieć parę słów o sobie. Ja jako „wrażliwiec” przez całe życie unikałem konfrontacji i starałem się być wobec innych miły, patrzyłem żeby tylko nikogo nie zranić, zawsze starałem się ustępować itp. Tak mi było szkoda innych, że aż straciłem z oczu samego siebie, nie wiedziałem czego ja naprawdę chcę i co ja do ciężkiej cholery sam czuję. Prawie zawsze doszukiwałem się w różnych napiętych interakcjach głównie swojej odpowiedzialności, nawet nie dopuszczałem do myśli opcji, że to może ktoś inny ma ze sobą jakiś problem. Prawie nigdy nie wyrażałem gniewu, totalnie zaprzeczałem swojej własnej agresji. Ktoś kto WIE (przeczuwa?) z własnego doświadczenia o czym mówie, wie jakim koszmarem jest takie podejście i w jaki w ten sposób można się wpędzić kanał – tak się po prostu nie da żyć, bo nie da się żyć w samozaprzeczeniu, będąc w ciągłym wystawienia na manipulację, na wykorzystywanie.
Mówię tutaj rzecz jasna o pewnych doświadczeniach. Oczywiście znajdzie się zaraz zagon takich, którzy będą mieli 1001 gotowych odpowiedzi w tym temacie – niechaj będą pozdrowieni. Mapa to nie rzeczywistość, kto za bardzo patrzy na mapę, ten potyka się o kamole i wystające z ziemi korzenie.
Bardziej niż gniewu obawiałbym się bowiem ludzi, którzy wypierają się swojej agresji sprzedając ją dalej w zaewoluowanej formie, albo rozpadają się nagle na kawałki po latach z pozoru spokojnego i udanego życia. Wypieranie się swojej agresji najczęściej do niczego dobrego nie prowadzi, a może być niebezpieczne. Problemem nie jest przecież gniew i agresja jako takie – problemem jest ich nieumiejętne wyrażanie, ich sztuczne podsycanie bądź tłumienie – jednym słowem problemem są wszystkie sposoby odcinania się się od kryjącego się pod nimi bólu, sprawiające, że uczucia te z czasem przeradzają się w swoją toksyczną formę. Za gniewem bowiem prawie zawsze kryje się ból. Za bólem – jakaś część nas, która domaga się abyśmy z odwagą i uwagą się jej przyjrzeli.
Zaufaj sobie, zaufaj swoim odczuciom – wsłuchaj się w to, co mają ci do powiedzenia. Każde ma swoją własną opowieść. Naprawdę, gdybyśmy umieli słuchać siebie i bardziej ufali sobie – żadne „mądre” książki nie byłyby potrzebne. Cała mądrość jest w tobie – twoja mądrość.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Karolina said:
mulli, jak to się stało, że przestałeś być dla wszystkich miły i skupiłeś się na tym, czego Ty chcesz? Co było bodźcem do zmiany i jak zacząłeś ją wprowadzać w życie? Pytam, bo sama pracuję nad tym 🙂
dota said:
Ja bym się jednak nie zgodziła z treścią proponowanej afirmacji…..Moim zdaniem, każda afirmacja powinna być wypowiadana w czasie dokonanym , tak aby wszechświat sprzyjał nam w podtrzymaniu danego stanu….czyli zamiast „Pragne zmiany”- „Zmieniam się”…..w innym przypadku możemy zatrzymać się na samym pragnieniu czy chęci…..ale to tylko moja skromna opinia:):)