Tagi
colin, energia, integracja, integracja oddechem, podświadomość, rebirther, rebirthing, regresing, samopoznanie, samoświadomość, sesja, sisson, stłumienie, terapia oddechem, trauma narodzin, zdrowie, Świadomość, życie
Sztuka rebirthingu to osobisty proces, posługujący się techniką oddechową w celu neutralizacji fizycznych, umysłowych i emocjonalnych bloków i napięć, szczególnie tych, które powstały w trakcie narodzin i doświadczeń pierwszych lat życia.
Korzenie większości ludzkich trudności w zachowaniu tkwią w doświadczeniach wczesnego dzieciństwa. Ożywiając przeszłe traumatyczne doświadczenia, stłumione w głębszej warstwie świadomości i delikatnie je uwalniając, osiągamy stan integracji, który wzmaga naszą zdolność do pełniejszego cieszenia się własnym życiem i życiem z innymi.
TECHNIKA ta zwana jest REBIRTHINGIEM (odradzaniem) z dwóch powodów:
1. Proces daje uczestniczącej w nim osobie odczucie nowego startu w życiu, z większą świadomością celu, głebszą radością i współczuciem.
2. Proces tworzy naturalne poczucie relaksu i radości, rozszerza świadomość.
Obejmuje wspomnienia przeszłych doświadczeń i pomaga uwalniać ich traumę. Mogą mu też towarzyszyć wspomnienia własnych narodzin.
CO TO SĄ STŁUMIENIA?
Stłumienia to nagromadzenie stresu i napięcia, które powstaje gdy w umyśle trwa konflikt.
Konflikt rodzi się wówczas, gdy usiłujemy uniknąć lub wyprzeć tzw. traumatyczne doświadczenia, ponieważ uznajemy je za złe, bolesne czy nieprzyjemne.
Nasze ego (wyuczone nawykowe uwarunkowanie) działa jak wbudowany w system mechanizm bezpieczeństwa – zabezpieczając tylko dobre samopoczucie, utrzymuje naszą świadomość z dala od prób zrozumienia (a tym samym integrowania) negatywnych wspomnień.
Tak naprawdę niczego jednak nie da się uniknąć.
Jeśli będziemy próbować, stłumimy jedynie doznanie, a to stłumienie będzie działało na nasz naturalny przepływ energii : miłości, radości i wewnętrznego pokoju. Utworzy tym samym energetyczny blok.
Głęboko wewnątrz banku pamięci naszego mózgu znajdują się wspomnienia wszystkich doświadczeń życia. Te z nich, które uznaliśmy za nieprzyjemne lub traumatyczne były często tłumione po to, by w danym momencie poradzić sobie z sytuacją.
Lecz stłumić cokolwiek znaczy zakazywać sobie czegoś, trzymać w ryzach, odcinać się od wszystkiego co ze sobą niesie.
Utrzymywanie stłumienia wzmaga stres w ciele i umyśle. Wymaga także stałego dostarczania energii, co prowadzi do zmęczenia, choroby, a czasem, w sytuacjach trwających latami – nawet śmierci.
Napinając muskuły ręki i utrzymując tam napięcie – spalamy pewną energię.
To samo dotyczy blokad i stłumień w organizmie.
Aby je utrzymać, pożytkujemy duże ilości energii. To stały ubytek subtelnej energii, dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, rok po roku. Sen i normalny wypoczynek nie rozluźniają tych napięć i większość ludzi przeżywa swoje życie z tym dodatkowym brzemieniem, które drenuje ich życiowe energie.
INTEGRACJA
Głównym zadaniem rebirthingu jest integracja.
Definiujemy ją jako połączenie i zgodne działanie trzech funkcji: Intelektu, Emocji i Fizyczności.
Gdy w organizmie istnieją bloki, te trzy funkcje działają niezależnie od siebie, a jedna z nich dominuje nad innymi tworząc dysharmonię.
To zaburzenie równowagi oddziałuje na wszystkie obszary życia człowieka.
Kiedy te trzy funkcje są zintegrowane, wszystkie ograniczenia znikają, przynosząc w efekcie podtrzymanie żywotności i odczucia przyjemności we wszystkich częściach ciała.
Taki jest długoterminowy cel rebirthingu.
Na krótką metę dążymy do usunięcia bieżących stłumień, co wielu rebirtherów również nazywa INTEGRACJĄ.
Większość rebirtherów woli używać terminu INTEGRACJA niż terminu uwolnienie; ponieważ uwolnienie sugeruje pozbywanie się czegoś złego.
Faktem jest, że nie ma niczego, co należałoby usunąć.
Wiara, że istnieje cokolwiek, co trzeba usunąć, było pierwotną przyczyną wszystkich stłumień.
Wszystko zależy od tego, jak postrzegamy rzeczywistość.
Jeśli oceniamy coś jako złe lub niesłuszne i wierzymy, że to prawda, wtedy reagujemy zazwyczaj odrzuceniem albo wycofaniem świadomości z tego obszaru który „złe” obejmuje.
Ta forma odrzucenia i braku akceptacji – jest główną przyczyną stłumienia.
Tak naprawdę doświadczyliśmy czegoś, co początkowo było doskonałe i naturalne, a następnie dopiero zdecydowaliśmy(osadzili), że jest to złe lub niewłaściwe.
Integracja jest procesem, w którym pozwalamy, by to, co raz uznaliśmy za niesłuszne, stało się właściwe i akceptowalne, przez uświadomienie sobie sensu wolności i doskonałości.
Naszym zadaniem jest kochać w sobie wszystko.
STŁUMIENIE I INTEGRACJA
Słowo stłumienie w używanym tu kontekście oznacza powstrzymywanie, hamowanie, ukrywanie i kontrolę.
Ponieważ integracja jest celem rebirthingu, jest więc tym samym przeciwieństwem stłumienia.
Cokolwiek istnieje, może być postrzegane jako dostarczające przyjemności lub nieprzyjemne, dobre lub złe, kochane lub nienawidzone.
Mniej to ma wspólnego z ową rzeczą samą w sobie niż z naszą decyzją o tym.
Wiara, że coś jest złe czy nie w porządku, tworzy dualizm i oddzielenie od prawdy.
Nie ma niczego złego lub niewłaściwego w istniejącej rzeczywistości, podział istnieje tylko w naszej percepcji, w tym jak decydujemy się widzieć rzeczy.
Przykładem może być wyjeżdżająca na piknik rodzina, sfrustrowana i zła z powodu padającego od rana deszczu, tego samego, którym cieszą się farmerzy, gdyż nawadnia ich pastwiska i zbiory.
Przykład ten pokazuje, że nie ma dobra i zła, lecz jedynie różne punkty widzenia i różne wybory, jakich dokonują ludzie oceniający te sytuacje.
Prawda jest doskonała.
Wszystko jest prawdziwe i dlatego doskonałe. Jeśli dostrzegamy coś (co jest doskonałe) i podejmujemy decyzję, że takie nie jest, czynimy to czymś złym.
Lecz to nie działanie czy uczucie jest niewłaściwe, a kryjąca się za tym myśl.
Jedyną niekorzystną rzeczą we wszechświecie są punkty widzenia. Nasz ograniczony sposób postrzegania spraw, który zawsze wynika z konstrukcji ego i jest uwarunkowaną(zaprogramowaną), odruchową reakcją.
Weźmy inny przykład:
jeśli z jakichkolwiek powodów zdecydowaliśmy, że nie lubimy jabłecznika, to tym samym podjęliśmy decyzję, by mieć nieprzyjemne fizyczne uczucie za każdym razem, gdy go jemy, czy nawet myślimy o nim.
Jabłecznik jest taki sam, czy lubimy go czy nie.
On po prostu JEST.
Gdybyśmy kiedyś zjedli go trochę i zdecydowali, że nam smakuje, oznaczałoby to zmianę naszej decyzji o tym, jaki on naprawdę jest.
Ten sam mechanizm działa w odniesieniu do naszych upodobań w muzyce i sympatii w rodzinnych waśniach, decyduje o przynależności do partii politycznych, o odczuwaniu bólu fizycznego, strachu itd. Kluczem jest nasza decyzja o reagowaniu, a nie rzeczy same w sobie. Decyzja o miłości jest zawsze decyzją o radowaniu się, a wybór należy do nas.
PROCES TŁUMIENIA to decyzja uznania czegoś za złe czy nieprzyjemne, a następnie wycofanie z tego świadomości, by dzięki temu poczuć się „lepiej”.
PROCES INTEGRACJI jest pozwoleniem na pełne zrozumienie i uświadomienie sobie tego, czego kiedyś uniknęliśmy przez stłumienie, a’ co teraz zdecydowaliśmy się zaakceptować i polubić.
Każda myśl tworzy w ciele podobny wzór energetyczny, który w końcu kiedyś ujawni się w życiu.
Jeśli ktoś podtrzymuje myśl „Ludzie mnie ranią”, wywołuje ona lęk w jego ciele, a w życiu – negatywną reakcję innych ludzi.
Jeśli stłumi strach, którego doświadcza, myśl stanie się rzeczywistością.
Lęk stanie się nieświadomym napięciem, a reakcja ludzi wzmocni jego przekonanie, powodując coraz głębsze wycofanie się od nich i od życia.
Lecz można w każdej chwili zmienić ten wzorzec – przez podjęcie nowej decyzji, lub przez zintegrowanie strachu w trakcie sesji rebirthingowej.
Bez względu na to, czy stłumienie dotyczy strachu czy czegokolwiek innego, każdorazowo tłumiona jest także negatywna myśl skryta za przeświadczeniem dotyczącym danego doświadczenia.
Kiedy jakiś pogląd czy przekonanie zostaje stłumione, trafia do podświadomości i nie jest już dłużej jedynie przekonaniem, lecz doświadczane jest jako rzeczywistość tej osoby.
Część jej światopoglądu i osobowości.
„Twarda rzeczywistość” i walka, jaką według niektórych ludzi jest życie, wyraża sposób, w jaki oni to życie postrzegają i pokazuje, w jakim stopniu tłumią oni swoje „negatywne” doświadczenia.
To tak, jakby ktoś wyglądał przez zniekształconą szybę, dającą obraz zamazanego świata i był przekonany, że tak wygląda rzeczywistość.
Możemy również opisać stłumienie w kategoriach związku pomiędzy ciałem fizycznym a „energią życia” wewnątrz nas. Energia ta jest formą świadomości, którą najlepiej można określić jako SAMOŚWIADOMOŚĆ lub wyższą świadomość.
Samoświadomość jest zdolnością do bycia świadomym trzech elementów: Intelektu, Emocji i Fizyczności, jak również świata zewnętrznego, w tej samej chwili.
Taki stan świadomości zwykle jest poza zasięgiem większości ludzi, ponieważ jedynie nieliczni są wystarczająco zintegrowani by doświadczać tego fenomenu.
Taki stan może być doświadczany w głębokiej medytacji, a często także w trakcie rebirthingu.
Jest to proces, w którym świadomość ulega rozszerzeniu w chwili oczyszczenia ciała z bloków energetycznych. Wraz z nagłym wzrostem nieblokowanego już przepływu energii, nasza świadomość rozszerza się.
W tym ujęciu stłumienie jest wycofaniem świadomości z tej części fizycznego ciała, w której doświadczyliśmy czegoś, czego zdecydowaliśmy się w przyszłości unikać. (Bólu, urazu, wstydu)
Takie wycofanie świadomości z nieprzyjemnego doświadczenia jest w rzeczywistości wycofaniem siły życia z części ciała.
„Nieprzyjemny” wzorzec energii nie zostaje zintegrowany, a nie mogąc się nigdzie indziej przemieścić i rozpuścić – zatrzymuje się w mięśniach i w postaci napięcia pozostaje w ciele.
Zwykle jednak nie jesteśmy tego świadomi. Najbardziej chorzy są ci ludzie, którzy mają masę napięć, lecz są tak znieczuleni, że nie czują już niczego i nie podejmują prób ich rozładowania.
Świadomość i podświadomość organizują energię, która przyjmuje formę fizycznego ciała.
Kiedy wycofujemy świadomość z jakiejkolwiek części ciała, myśląc że coś jest nieprzyjemne, powodujemy blokadę dopływu życiodajnej energii do tego obszaru ciała.
W rezultacie komórki tracą dopływ energii, starzeją się i chorują.
Te pola zablokowanej energii koniec końców wpływają na całość ciała, powodując tworzenie dalszych bloków, w przyległych obszarach i w rezultacie stan trwałej ograniczonej wrażliwości i zawężenia świadomości. Siły witalne gasną.
Śmierć jest zatem tylko końcowym rezultatem tego procesu, całkowitym stłumieniem i wygaśnięciem.
Wydaje się, że większość ludzi rozpoczyna proces tłumienia już podczas narodzin. Jeśli nie pamiętasz swoich narodzin prawdopodobnie rozpocząłeś tłumienie od tego momentu.
AKTYWIZACJA to termin, który dotyczy stawania się świadomym stłumionych wzorców energii, tych uznawanych za „złe” w przeszłości.
Nie to jest jednak kluczowe, by cofać się do pierwotnego doświadczenia, podczas którego osądziliśmy że „coś jest złe” ani nawet by je pamiętać.
Od czasu do czasu, na skutek aktywizacji, wspomnienia przeszłości mogą się spontanicznie pojawiać na powierzchni, najczęściej jednak tak się nie zdarza.
Wspomnienia same w sobie nie są tak ważne.
Co jest istotne – to pełne uświadomienie sobie ponownego przepływu odblokowanej w trakcie sesji rebirthingu energii – przez ciało i umysł. Zauważenie jej, uświadomienie sobie emocji które z nią płyną i rozpoznanie własnych wzorców które na tej bazie tworzyliśmy.
Łatwiej jest zintegrować każde doświadczenie niż je stłumić.
Jeśli trzymamy pióro mocno w dłoni, spalamy energię.
Wszystko, czego potrzeba, by je uwolnić, to przestać napinać mięśnie dłoni, a wówczas pióro samo upadnie.
Wszystko, co trzeba zrobić, by zintegrować cokolwiek, to: przestać oceniać to jako „złe”.
Dotyczy to wszystkiego w naszym życiu.
Paradoksalnie – Łatwiej jest odnieść w życiu sukces niż ponieść porażkę.
Łatwiej jest być szczęśliwym niż nieszczęśliwym.
Łatwiej jest kochać niż nienawidzieć.
Nie musimy robić niczego by żyć, kochać i dobrze się bawić.
Musimy jednak zrobić coś, by nie cieszyć się życiem i tym czymś jest odcięcie się od naturalności i prawdy w każdym z nas.
Zatem teoretycznie – zintegrowanie czegoś, co kiedyś zostało doświadczone, jest niezwykle łatwe. Praktycznie nie jest to jednak aż tak proste.
Dlaczego?
Ponieważ jesteśmy mistrzami tłumienia i przypuszczalnie praktykowaliśmy je przez tak długi czas, że nawyk wypierania uznanych za złe doświadczeń jest w nas dobrze utrwalony.
Cała trudność leży właśnie w tych głęboko zakorzenionych wzorcach i nawykach.
Jesteśmy na wskroś mechaniczni w działaniu a kontroluje nas zaprogramowana podświadomość.
To właśnie podświadomość pomaga w podtrzymywaniu stanu stłumienia – przechowuje nasze niegdysiejsze decyzje i wnioski z minionych doświadczeń, podjęte w chwilach emocji i bólu.
Nie pozwala na podjęcie próby ponownego ich zrozumienia i uświadomienia.
Rebirthing jest procesem pomagającym powrócić im w światło świadomości i ostatecznie zintegrować, tak by mogły wzbogacić nasza osobowość i pomóc dojrzeć jako świadomym istotom.
Na bazie fragmentów : Sisson Colin P. – Rebirthing – Klucz do samopoznania.
Powiązane:
Wojciech said:
Bardzo ciekawe… Nigdy nie zgłębiałem rebirthingu, ale moja skąpa wiedza nasuwa mi skojarzenie z procesem rekapitulacji ukazanym przez Castanedę i Sancheza.
Rekapitulacja polega na drobiazgowym przeanalizowaniu przeszłości właśnie po to, aby uwolnić zablokowaną energię.
Rekapitulacja jest na mojej liście „do zrobienia” na jednym z pierwszych miejsc. Jak się za nią zabiorę, to na pewno dam znać o rezultatach 🙂
Pozdrawiam,
Wojciech 🙂
zenforest said:
Myślę, że istnieje wiele podobnych technik – na bazie rebirthingu powstały różne terapie regresywne.
Starożytna medytacja wykorzeniania także bazuje w jakiś sposób na uzdrowieniu stosunku do obrazów z przeszłości.
Co dobre w rebirthingu – a czego czasem brak w innych terapiach to właśnie wspomożenie procesu uzdrowienia przeszłości przez intensywne oddychanie.
Oddech doenergetyzowuje uprzednio „wyłączone/wytłumione” obszary.
Niejako „rozpuszcza” blokady energetyczne w ciele. Doświadczyłam tego i uważam za dużo skuteczniejsze niż te terapie które nie uwzględniają „elementu oddechowego” 😉
Przyobserwujmy nasz oddech.
Jaki bywa na co dzień płytki, wyciszony, prawie niedostrzegalny.
Gdy się na czymś skupiamy, nawet go wstrzymujemy. To nie są dobre nawyki, a rebirthing jest użytecznym narzędziem ich zmiany
Wojciechu, otwórz sie nie tylko na propozycje Castanedy 😉 Praca na dwóch frontach to zawsze większa skuteczność 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Zenforest
Wojciech said:
Jasne, że jestem otwarty na różne propozycje – w końcu Twój blog nie jest poświęcony Castanedzie, a spójrz, jak częstym gościem tu jestem 😉
Co do dwóch frontów, he he, przyszedł mi do głowy Hitler – on też myślał, że dwa fronty to dobry pomysł 😉
Czy rebirthing pomaga dotrzeć do zablokowanych/wypartych obszarów pamięci?
Pozdrawiam,
Wojciech 🙂
zenforest said:
Ależ masz skojarzenia, brrr ! 🙂
A poważnie – dwa fronty są bardzo dobrym podejściem, zwłaszcza w tym przypadku. Bez przenikającej energii oddechu po prostu trudniej się głębiej dostać.
Co do zablokowanych obszarów – myślę, że celem rebirthingu nie jest stricte docieranie do samych wspomnień ale raczej uwalnianie emocji z nimi związanych
(niekoniecznie musisz pamiętać sytuację od której np wział się lęk przed pająkami, ale możesz sam ten LEK odreagować)
i uzdrawianie ich poprzez oczyszczający oddech.
Docieranie do wspomnień połączone z oddychaniem – to bardziej specjalność młodszego kuzyna rebirthingu, regresingu, o którym też coś niedługo napiszę 🙂
Pozdrawiam!
Zenforest
Basia said:
W moim przypadku, jak tak sobie popatrzę wstecz 😉 rebirthing to był przełom w moim życiu. I doszłam do tego niedawno. Stosowałam wiele róznych „technik” ale rebirthing był wielce uwalniający, tak jakbym sie lekko przebudziła. Mam wręcz wrażenie , że czas przed rebirthingiem to był taki jakby półsen a od czasu jego stosowania takie jakby przebudzenie 😀 Polecam każdemu, przyjemny (no może pierwsze sesje wiązały się z mocnym drętwieniem rąk), bezpieczny i zwyczajnie fajny 🙂
Pozdrawiam cieplutko all 🙂
zenforest said:
Basiu, ja również mam podobne odczucia.
Te sesje rebirthingu które miałam, pamiętam do dziś a odczucie rozjaśnienia i odświeżenia które po nich nastąpiło, bardzo mile wspominam.
Ryszard Skarbek said:
Wszystkich zainteresowanych tym teamatem, zwlaszcza praktykowaniem rebirthing’u zapraszam na strone http://www.inteo.pl/
Takie zajecia prowadza rowniez trenerzy Instytutu Ewy Foley. Wiecej informacji mozna znalezc tutaj:
http://www.foley.com.pl
Pozdrawiam
Rysiek
Basia said:
I jeszcze przypomniało mi sie, że czytałam fajną książkę jakis czas temu – „terapia otwartego serca” Boba Mandela. Autor chyba zajmuje się rebirthingiem i poswięca temu trochę w ksiązce. Polecam wszystkim 🙂
( i wracam do pracy – nonstop!)
Elvaan said:
Colin C. Tipping w „Radykalnym Wybaczaniu” też poświęca rozdział Rebirthingowi – jako dodatkowemu narzędziu odreagowania poza samym radykalnym przebaczaniem – jest opis jak go przeprowadzić, ale odradza samotne sesje.
bursztyn said:
Po pierwszej próbie zadziwiające dla mnie były obrazy z mojego życia .Bardzo szybko zobaczyłam wszystkie wydarzenia aż do lat niemowlęcych,a ciało moje opadło,to było przyjemne.podobnie jest jak się wpływa na swoją podświadomość .Tam też można się cofnąć w czasie i wybaczyć innym i sobie ale opory są o wiele trudniejsze.wydaje mi się że wszystko zależy od nas samych na ile gotowi jesteśmy iść dalej.
Marcin said:
Zenforest, mam pytanie. Już nie raz czytałem, że sesje oddechowe należy przeprowadzać z kimś a najlepiej z fachowcem. Czy Twoje doświadczenie to potwierdza? A może w rebirthingu są jakieś ćwiczenia oddechowe, które można robić samemu?
Pozdrawiam,
Marcin
zenforest said:
Ja miałam zawsze podejście typu zosia-samosia, i robiłam wiele rzeczy związanych z praca nad sobą – sama.
..Ale jeśli masz możliwość wybrać się chociaż na jedną czy dwie – grupowe sesje rebirthingu, może warto się tam udać?
Usłyszysz od prowadzącego kilka podstaw, zobaczysz jak to wygląda. To do niczego nie zobowiązuje, a pomoże „wskoczyć” na właściwy tor. Potem w domu będziesz mógł robić sobie autosesje z dużo większą dozą spokoju. 🙂
trueneutral said:
Dwie historie.
1. Był sobie człowiek, który bardzo pragnął doznać oświecenia. Poszedł przeto do znanego w okolicy mistrza z prośbą, aby ten przyjął go na nauki. Mistrz się zgodził. Kazał mu medytować trzy godziny dziennie. Uczeń zastosował się do polecenia. Minął rok, a mistrz zawsze zlecał to samo – medytuj trzy godziny. W końcu uczeń, który odnosił wrażenie, że jego mistrz niczego go nie uczy, postanowił zacząć zadawać pytania. Pewnego dnia spytał mistrza – „Co to jest świadomość?” . Mistrz zalecił mu medytować przez trzy godziny przez miesiąc. Uczeń zastosował się, choć nie był do końca przekonany. Po miesiącu, zadał kolejne pytanie – „Czym jest jaźń?” I znowu mistrz zalecił mu trzy godziny medytacji przez miesiąc. Uczeń nie wytrzymał. „Do czego Ty mi w ogóle jesteś potrzebny? Do zlecania mi codziennej, trzygodzinnej medytacji?” Na to mistrz odparł – „Tak, właśnie do tego.”
Morał niech każdy wyciągnie sam.
2. Do mistrza przyszedł pewien człowiek, z pytaniem – „Mistrzu, ile czasu muszę medytować, aby doznać oświecenia?” Mistrz popatrzył, coś pomruczał i rzekł „Musisz medytować dwie godziny każdego dnia przez pięć lat.” Człowiek był zszokowany – „Coooo? Aż tyle? Dlaczego?” Mistrz popatrzył na niego i rzekł – „Wybacz, pomyliłem się. Musisz medytować cztery godziny każdego dnia przez dziesięć lat.” Na co człowiek oburzony- „Hej, dlaczego podwoiłeś ilość godzin i lat?” . Mistrz pokiwał głową i odpowiedział „Jeśli się nad tym zastanowić, to potrzeba Ci ośmiu godzin dziennie przez dwadzieścia lat.”
Morał – jak wyżej.
Może te dwie historyjki wyrażą, co ja myślę w temacie.
allaboutlibra said:
ha! piękne przypowieści. Zupełnie jak ja bym opowiedziała moją historię ze swoją terapeutką:)
Anemone said:
Witam:)
Sesji oddechowych nie powinno się przeprowadzać samemu – przynajmniej kilkanaście, a czasem nawet więcej, powinno odbyć się przy udziale doświadczonego rebirthera. Bo pomijając fakt, że u niektórych podczas sesji zdarzają się gwałtowne reakcje emocjonalne czasem połączone z fizycznymi reakcjami (duszności, kaszel, silny ból) to jeszcze sesja powinna zostać „zamknięta” – przegadana.
Przed rozpoczęciem kolejnej sesji także powinna się odbyć rozmowa.
Rozpoczynając rebirthing rozpoczynamy proces, który nie zamyka się wraz z zakończeniem sesji. On trwa i przejawia się w snach, myślach, zdarzeniach z życia codziennego. Doświadczony rebirther to nie tylko strażnik podczas sesji – to także ktoś, kto czuwa nad naszym procesem odrodzenia.
Dlatego nie zalecałabym samotnych sesji.
Samemu można wykonać 20 połączonych oddechów – w zupełności wystarczą między kolejnymi sesjami.
Nie trzeba mieć prywatnego rebirthera – odbywają się też sesje grupowe:))