Tagi
centrum, cnota, dobro, grzech, moralność, nieświadomość, obserwacja, osho, transformacja, uważność, zmiana, zło, Świadomość, świętość
Jedynym grzechem jest brak świadomości, jedyną cnotą świadomość.
To, co można robić jedynie w stanie nieświadomości jest grzechem.
To, czego można dokonać jedynie w pełni świadomości jest cnotą.
[autor rozumie słowo grzech jako : czynność którą wykonujemy bezmyślnie, nieświadomie, nawykowo, bez autentycznej łączności ze swoim wnętrzem. Przypis Zenforest]
Nie można być świadomym mordercą, nie można być prawdziwie świadomym i agresywnym w tym samym czasie.
Nie można gwałcić, kraść, torturować kiedy twoja świadomość jest obecna; to wszystko staje się niemożliwe. Te czyny są możliwe jedynie wtedy, gdy znajdujesz się w mroku nieświadomości, kiedy ona w tobie zwycięża.
Budda powiedział:
„Jeśli w domu świeci się światło, złodzieje go unikają; kiedy strażnik nie śpi, złodzieje nawet nie próbują. Jeśli w domu przebywają ludzie, chodzą, rozmawiają, nie śpią, wtedy złodzieje nawet nie biorą pod uwagę możliwości włamania”.
Tak samo dzieje się z tobą: jesteś nieoświetlonym domem.
Najczęstszy stan w jakim znajduje się człowiek, to funkcjonowanie mechaniczne: homo mechanicus.
Jesteś człowiekiem jedynie z nazwy a tak naprawdę jesteś wyszkoloną, uzdolnioną maszyną i wszystko, co robisz nosi w sobie piętno zła.
I podkreślam: wszystko co robisz, nawet to, co uważasz za dobre, przy nieobecności świadomości będzie złe.
Jakże mógłbyś być człowiekiem prawym jeśli jesteś nieświadomy?
Twoja prawość będzie wspierana po prostu monstrualnym ego;
to ono dyktuje ci twoje zachowania.
Nawet twoja świętość, codziennie utwierdzana, utrwalana przy ogromnym nakładzie pracy i wysiłku, idzie na marne. Nie przyniesie ci prostoty, nie nauczy cię skromności i nie pozwoli doświadczyć tego, co boskie, gdyż zdarza się to jedynie, gdy znika ego.
Będziesz wiódł życie świętego, otoczony pełnym szacunkiem, jednocześnie czując się tak nędznie jak wszyscy inni ludzie zepsuty od środka, nic nieznaczący.
To nie życie, lecz wegetacja.
Twoje grzechy będą grzechami i twoje dobre uczynki będą grzechami. Twój brak moralności będzie niemoralny i twoja moralność będzie niemoralna.
Nie nauczam o moralności ani o tym, co znaczy prawość, bowiem bez osiągnięcia świadomości są to puste słowa, hipokryzja.
Czynią cię napuszonym.
Nie wyzwalają, bo nie potrafią – wręcz odwrotnie: więżą cię.
Wystarczy jedna, jedyna rzecz: świadomość – uniwersalny klucz.
Otwiera wszystkie drzwi egzystencji.
Świadomość znaczy, że z chwili na chwilę pozostajesz uważny, widzisz siebie i wszystko wokół w sposób interaktywny. Jesteś jak lustro, odzwierciedlasz; a robisz to tak doskonale, że każdy akt, każdy czyn, który ma miejsce, jest właściwy, pasuje, jest w harmonii z egzystencją.
Nie ty jesteś jego wykonawcą, nie powstaje on w tobie. Twoje działanie rodzi się jako wynik całej sytuacji, zarówno ty, jak i całe otoczenie jest w nie zaangażowane.
Z tej pełni rodzi się jakiś czyn; nie jest on twój, to nie ty zdecydowałeś wykonać go w taki, a nie inny sposób, nie ty go wymyśliłeś, nie wynika on z twojego charakteru.
Nie działasz, jedynie pozwalasz, by się zdarzył.
To tak, jakbyś spacerował bardzo wcześnie nad ranem, słońce jeszcze nie wzeszło, a na ścieżce przed tobą pojawił się wąż. Nie ma czasu do namysłu. Możesz to jedynie odzwierciedlić, nie ma chwili do stracenia – natychmiast zeskoczysz mu z drogi.
Zauważ, że użyłem słowa natychmiast. Nie czekałeś ani sekundy, natychmiast uskoczyłeś na bok.
Później będziesz pewnie siedział pod drzewem, zadowolony sam z siebie i zastanawiał się jak tego dokonałeś. Ale tak naprawdę nie zrobiłeś nic; to wszystko stało się samo. Wniknęło z kontekstu.
Ty, wąż, zagrożenie życia, wysiłek, by je ocalić i jeszcze tysiące innych rzeczy… Ten skok był wynikiem całej sytuacji. Ty byłeś jedynie medium.
Taki czyn pasuje do całości. Nie ty jesteś wykonawcą.
Używając wyjaśnienia na religijną modłę: Bóg dokonał tego za twoją pomocą. Pełnia wyraziła się za pomocą cząstki.
To właśnie jest prawość. Nigdy tego nie będziesz żałował.
To wyzwala. Przydarza się i … koniec. Po prostu wiesz, że to było właściwe.
Znów masz wolność działania. Nie będziesz rozpamiętywał tego, nie stanie się to częścią twojej pamięci autobiograficznej, nie zostawi w tobie ran.
Było tak spontaniczne, że nie zostawiło po sobie śladów.
Nie stanie się twoją karmą. Nie pozostawi zadrapań.
Czyn, który zamienia się w karmę, nie jest właściwie odbiciem rzeczywistości, ale twoją reakcją wywodzącą się z twojej przeszłości, z pamięci, ze sposobu myślenia.
Podejmujesz decyzje, dokonujesz wyboru. Nie wynika to ze świadomości, lecz z nieświadomości. Czyli jest grzechem.
Charakter
Całe moje przesłanie zawiera się w twierdzeniu, że człowiek nie potrzebuje charakteru lecz świadomości. Jest ona prawdziwa, charakter zaś jest fałszywy. Jest on potrzebny osobom nieświadomym.
Jeśli masz oczy, nie potrzebujesz białej laski, nie pytasz gdzie są drzwi.
Charakter jest potrzebny, bo ludzie są nieświadomi.
Jest to rodzaj smaru, który pozwala, by życie przebiegało bez zbytnich zgrzytów.
George Gurdżijew nazwał go buforem. Buforów używa się w pociągach, pomiędzy wagonami. Jeśli coś się dzieje bufory chronią wagony przed zderzeniem się. Można go także porównać do amortyzatora: dzięki amortyzatorom samochody poruszają się miękko. Oto czym jest charakter amortyzuje wstrząsy.
Ludziom nakazuje się skromność. Jeśli się tego nauczysz, będziesz miał taki amortyzator, który ochroni cię przed ego innych ludzi.
Nie będą mogli cię zanadto zranić; jesteś bardzo skromny. Jeśli będziesz wielkim egoistą, odczujesz, że wciąż ktoś cię rani.
Ego jest bardzo przewrażliwione, więc starasz się je przykryć kocykiem skromności. Pomaga, daje jakiś rodzaj gładkości. Ale nie pomoże ci się zmienić.
Moja praca to dokonywanie transformacji. To szkoła alchemii. Chcę byście się przemienili z nieświadomych w świadomych, przeszli z ciemności ku światłu. Nie obdarzę was charakterami; mogę dać wam umiejętność wglądu, uważność.
Chciałbym byście zaczęli żyć z chwili na chwilę, a nie powielali sztywne wzorce ustalone wcześniej przeze mnie lub przez społeczeństwo, kościół lub państwo. Chciałbym abyście potrafili żyć w zgodzie ze swym światełkiem świadomości, abyście byli uważni.
Znajdź świeżą odpowiedź dla każdej chwili. Charakter oznacza, że masz zestaw gotowych reakcji na każde życiowe wyzwanie, toteż kiedy przychodzi kolejna chwila odpowiadasz według wzorca.
Z tego powodu nie może to być odpowiedź prawdziwa; jest to wyuczona reakcja.
Człowiek z charakterem reaguje. Człowiek świadomy odpowiada, odzwierciedla sytuację w sobie nie zmieniając jej, a następnie działa.
Człowiek z charakterem jest mechaniczny, podobny do robota; ma w umyśle komputer pełen zaprogramowanych odpowiedzi.
Tylko zapytaj, stuknij w klawisz, a zaraz wyświetli się gotowa odpowiedź.
Zacznij od zmiany siebie
Nie możesz zmienić wszystkich ludzi na świecie, możesz jedynie zmienić siebie.
To jedyna możliwa rewolucja. Jedyną możliwa transformacją jest twoja własna.
Człowiek świadomy działa zgodnie z chwilą, nie z przeszłości, nie z tym, co zapamiętał. Jego odpowiedzi są piękne, naturalne i prawdziwe dla danej chwili.
Człowiek z charakterem ma problem, gdyż jego reakcje stają się nieadekwatne do sytuacji; życie nieustannie się zmienia, nie stoi w miejscu. A on udziela wciąż tych samych odpowiedzi, które się nie zmieniają, które są martwe.
Nakazano ci coś w dzieciństwie i to w tobie pozostaje. Dorosłeś, życie się zmieniło, ale ta odpowiedź dana ci przez rodziców, księdza czy nauczyciela wciąż siedzi w twojej głowie, i jeśli coś się przydarza, ty wyciągasz tę starą reakcję sprzed pięćdziesięciu lat.
A przez ten czas tyle wody upłynęło w Gangesie, życie tak się zmieniło…
Heraklit mówi: „Nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki”.
Ja wam mówię nie można wejść do tej samej rzeki nawet jeden raz.
Ona płynie tak szybko.
Charakter jest statyczny; jest brudnym stawem. Świadomość jest rzeką.
Dlatego nie daję ludziom żadnego kodu, według którego mieliby postępować. Daję im oczy, aby widzieli, świadomość, aby odzwierciedlali, lustrzaną jaźń, aby mogli odpowiadać na każdą nową sytuację.
W księgach buddyjskich jest trzydzieści trzy tysiące zasad dla mnichów. Trzydzieści trzy tysiące! Na każdą możliwą sytuację przewidziano go
tową reakcję.
Jak to w ogóle można zapamiętać?
A zresztą człowiek, który potrafiłby zapamiętać je wszystkie, jest zapewne na tyle przebiegły, że zawsze będzie umiał znaleźć sposób, by te zasady ominąć. Jeśli nie będzie chciał czegoś zrobić, znajdzie sobie wykręt. Jeśli będzie chciał coś zrobić zawsze umiejętnie to usprawiedliwi. […]
Ile zasad regulujących życie ludzkie można tworzyć? To takie płytkie, nic nieznaczące. Oto jaka jest religijność ludzka; a w końcu przecież i tak znajdują sposoby, aby ominąć te wszystkie przykazania i normy.
Zawsze znajdą jakieś wyjście awaryjne.
Charakter daje najwyżej cieniutką, sztuczną maskę, którą jeśli zadrapiesz, to okaże się, że nawet twoi święci pozostali w głębi siebie zwierzętami. Na powierzchni wszystko wygląda pięknie, ale jedynie na powierzchni.
Nie bądź powierzchowny, zmień się naprawdę. To może nastąpić jedynie poprzez twoje centrum, nie na obrzeżach.
Charakter jest jak farba na twojej powierzchni, aświadomość to przemiana twojego centrum.
Z chwilą gdy dostrzeżesz swoje błędy, zaczną one odpadać od ciebie jak stare liście, wtedy już nic nie trzeba robić.
Wystarczy, że je dostrzegłeś. Dzięki tej świadomości zaczną one znikać, parować.
Rozmyślasz o sprawach, które przegapiłeś i jesteś pewien, że uda ci się w przyszłości je dogonić. Nie dogonisz! To ciągłe napięcie między przeszłością a przyszłością, to ciągłe tracenie teraźniejszości, staje się wewnętrznym hałasem.
Popełniasz stale ten sam błąd tylko wtedy, kiedy pozostajesz nieświadomy. Wtedy jedynie możesz go powtarzać, a nawet gdybyś próbował coś zmieniać, okaże się, że btąd pozostaje, zmienia się tylko jego forma. Występują one bowiem w najprzeróżniejszych formach i rozmiarach. Zamienisz, zastąpisz, ale nie będziesz w stanie go odrzucić, bo nie postrzegasz swojego błędu jako błąd. Chyba,
że inni ci to uzmysłowią, bo im jest łatwiej go dostrzec.
Tak właśnie jest, że każdy myśli o sobie jako o człowieku pięknym, wyjątkowo inteligentnym, pełnym cnót, niemalże świętym, tylko jakoś inni tego nie widzą.
Powód jest prosty: patrząc na innych widzisz rzeczywistość, nie możesz tak samo popatrzeć na siebie samego, toteż nosisz w głowie jakieś piękne bajeczki na swój temat. Wszystko, co wiesz o sobie, to same mity, niewiele mające wspólnego z rzeczywistością.
Wejdź do centrum
Chwila, z którą dostrzeżesz swoje błędy, przynosi radykalną zmianę.
Dlatego właśnie wszyscy buddowie w historii świata nauczali tej jedynej prawdy: bądź świadomy.
Nie uczyli cię jak budować swój charakter, tego nauczają księża, politycy, nie buddowie. Buddowie rozwijali w ludziach świadomość, nie sumienie.
Nie nauczam o moralności ani o tym, co znaczy prawość, bowiem bez osiągnięcia świadomości są to puste słowa, hipokryzja.
Sumienie to taka zagrywka narzucona przez innych żeby mogli ci dyktować co jest dobre a co złe.
Wymuszają na tobie działania zgodne z ich wolą, i to już od wczesnego dzieciństwa, od czasów kiedy byłeś tak niewinny, tak posłuszny, delikatny, że mogli wywrzeć na tobie wrażenie, wdrukować swoje wymagania, uwarunkować cię.
Takie uwarunkowywanie nosi nazwę sumienia i zaczyna szybko dominować nad twoim całym życiem. Sumienie jest strategią społeczeństwa, która zmierza do uczynienia z ciebie niewolnika.
Buddowie uczą świadomości. Nie ucz się od innych co jest dobre a co złe. Nie ma powodu uczyć się od kogoś innego, po prostu wejdź w głąb siebie.
Podróż ku swojemu wnętrzu jest wszystkim czego potrzeba im głębiej dotrzesz, tym wyższy osiągniesz poziom świadomości.
Dotarłszy do swojego centrum, będziesz tak wypełniony światłem, że wszelkie ciemności znikną.
Włączając światło w pokoju nie musisz jednocześnie walczyć z ciemnością.
Obecność światła wystarczy, bo ciemność to jedynie brak światła…
Druga część
Osho, Świadomość – Klucz do życia w równowadze.
Powiązane posty
• Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie
• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.
trueneutral said:
Felicita,
bardzo mi się spodobał Twój post. 🙂 Podobnie to widzę.
,, Któż, jak Bóg !!! ”
Nie wiem czy słowo jest czy nie jest najdoskonalszą formą komunikacji, to zależy co przez to rozumiesz. Podejrzewam, że informatyk miałby coś innego do powiedzenia w temacie. Nawet zakładając, że słowo jest najdoskonalszą formą porozumiewania się, to nie można nim precyzyjnie wszystkiego opisać. Już na przykład tłumaczenie z obcego języka jest problematyczne. A powinno być proste, bo każdemu słowu odpowiada konkretny opis. Tylko, że ten opis różni się mniej lu bardziej w każdym języku. Ja nie potrafiłbym kilku swoich doświadczeń opisać, bo brakuje mi słów. A raczej żadne ze znanych mi słów nie pasuje. Nie pasuje do końca, bo jednak nie oddaje w całości tego, co doświadczyłem. Być może inni potrafią opisać każde swoje doświadczenie. Ja nie potrafię.
Terra,
krótkie, ale dobre podsumowanie. 🙂
terraustralis said:
Przeczytalem o kobiecie w Polsce ktora zapakowana w czarny plastykowy worek na pogrzeb zaczela sie ruszac.
I tu komentarz: „W zawodzie asystenta (pogrzebowego) czarna folia przesladuje czesto – jej szelest, wyczuwalne przez nia cialo denata, ruchy swiadczace o zwyciestwie zycia.
Kazdy ma inna dynamike studzenia posmiertnego. Zdarzaja sue denaci, ktorzy po dluzszym czasie przebywania w szufladach zachowuja podwyzszona temperature. 🙂
Felicita said:
„Któż, jak Bóg !!!” A skąd założenie, że ZNASZ z góry jakąś prawdę?
Masz rentgena skanującego drugiego człowieka, dane zjawisko? Bo ja nie mam. „Ten człowiek jest święty”..Ci nieliczni, co widzą aurę, i może aureolę dostrzegą.. ;)W ciągu jednego życia można być i „grzesznikiem” i „świętym”. Przypadki „nawroceń” są odnotowywane w żywotach, a więc tej aureoli „święty” ciągle nie nosi, tylko „zasłuża sobie” na nią 😉
A jak widzisz nowe dla Ciebie urządzenie – wiesz jak ono działa? Mechanizm funkcjonowania jest ukryty, a mimo to niezmienny..I można opisywać różnymi słowami ten jeden mechanizm, a to urządzenie będzie tym czym jest.
Dla mnie „prawda” o samej sobie nie jest oczywista, a co dopiero mowić o innych ludziach i rzeczach.
Biblijny Bóg tworzył świat poprzez słowa, a więc słowa są narzędziem i kreacji, i opisu rzeczywistości..
Poprzez słowa stwarzam własną prawdę, która kreuje mój los.
Interpretacje są po to, żeby próbować dotrzeć do istoty rzeczy z różnych punktów widzenia.
Zawężając sobie pole widzenia nie dostrzeżemy możliwych innych prawd oraz możliwej ANTYPRAWDY, uważając prawdę przez nas znaną za jedynie możliwą do zaistnienia..
Jacek said:
Dali Lama w jednym z wywiadow powiedzial, ze prawda jest wzgledna, poniewaz zalezy od punku widzenia.
Jesli chodzi o aureole, to jest jest to percepcja wynikajaca z projekcji (symbolu).
,, Któż, jak Bóg !!! " said:
Felicita ,,A skąd założenie, że ZNASZ z góry jakąś prawdę?”
..I można opisywać różnymi słowami ten jeden mechanizm, a to urządzenie będzie tym czym jest.” – jeśli to Twoje zdanie przeniesiesz na inne obszary swojego życia i poznania to doświadczysz prostoty i uporządkowania tak obcego tam gdzie mnożą się interpretacje i założenia.
W myśl tego, co napisałaś sama powinnaś dostrzec, co ma prawdziwą wartość istota danej rzeczy, czy jej interpretacja przeważnie oparta na zewnętrznych pozorach mająca niewiele wspólnego z jej istotą.
,, Któż, jak Bóg !!! " said:
Jacek – ,,Dali Lama w jednym z wywiadów powiedział, ze prawda jest względna, ponieważ zależy od punku widzenia.”
I dlatego Jacku nie warto się opierać na naukach, które są względne, lecz szukać tego, co mocne, trwałe i niewzruszone – bo prawdziwe.
,, Któż, jak Bóg !!! " said:
Widzenie aury w ogóle nie jest kryterium doskonałości i Nigdy nim nie będzie!
Poza tym są różne umiejętności i zdolności dalece przewyższające widzenie aury
i skutki z nimi związane, ale i one nie są i Nigdy nie będą kryterium poziomu doskonałości.
Bogdan Piątek said:
Któż jak Bóg.Sorki,ale czytając twoje posty mam ochotę zostać aksamitnym satanistą,jak to kiedyś powiedział Maleńczuk.
emilia said:
bardzo głębokie i bardzo pomaga.