Tagi
bezpieczeństwo, iluzja, kontrola, negatywizm, ofiara, przebudzenie, reakcje, sisson, szczęście, Świadomość
Potrzeba bezpieczeństwa jest utożsamianiem się z lękiem przed swą bezsilnością i słabością.
Musimy mieć, przychodzącą z zewnątrz, pewność, że zawsze będziemy mieli jakieś posiadłości, pieniądze, dom, sukces, partnera życiowego lub kogoś, kto się nami zaopiekuje, zapewni nam udane życie, rozwiąże nasze problemy i uczyni nas szczęśliwymi.
Ale bezpieczeństwo oparte na rzeczach zewnętrznych jest mitem i pułapką.
Sytuacje i ludzie zmieniają się. Możemy stracić całe nasze mienie i pieniądze, a nasi bliscy mogą umrzeć lub odejść.
Potrzeba bezpieczeństwa jest wyuczoną, uwarunkowaną pozostałością z dzieciństwa. Wynika z lęku i braku zaufania do siebie, co z kolei rodzi się z braku wiedzy, że jedynym prawdziwym bezpieczeństwem jest bezpieczeństwo wewnętrzne, czyli nasze Prawdziwe Ja.
Jeśli nigdy naprawdę nie doświadczymy tej wewnętrznej prawdziwej części siebie, zawsze będziemy pokładać zaufanie w rzeczach i ludziach, którzy są na zewnątrz nas. To w końcu doprowadzi nas do rozczarowania i braku poczucia szczęścia.
Poleganie na rzeczach zewnętrznych łatwo przekształca się w zależność i nałogi, ponieważ, wierząc, że potrzebujemy ich do swego szczęścia, oddajemy im panowanie nad sobą. Skupiamy się na świecie zewnętrznym, podczas gdy nasz świat wewnętrzny spychamy do podświadomości. Raj zostaje utracony, wewnętrzne przebudzenie – zatrzymane.
Utożsamiając swe szczęście i powodzenie z tym, co się dzieje w świecie zewnętrznym, usiłujemy tam wprowadzić zmiany na wypadek, gdybyśmy stali się nagle nieszczęśliwi. Przypomina to malowanie domu z zewnątrz w nadziei, iż dzięki temu wnętrze będzie wyglądało lepiej.
Wewnętrzne bezpieczeństwo i szczęście odnajdujemy tam, gdzie one naprawdę są – w sobie. Zmiana zawodu, partnera, przyjaciół, kochanka, miejsca zamieszkania, otoczenia itp. nie ma najmniejszego znaczenia dla naszego stanu wewnętrznego.
Jeśli czujemy się źle, żadna przeprowadzka ani inna zewnętrzna zmiana nic nie zmieni w naszych uczuciach. Może na krótko, ale dawna tęsknota i pustka szybko powrócą, gdyż zabieramy siebie wszędzie, dokądkolwiek idziemy.
Pokładanie zaufania w rzeczach zewnętrznych, szczególnie w ludziach, prawie automatycznie wprowadza nas w stan emocjonalnej zależności i czyni nas ofiarami.
PIĘĆ ELEMENTÓW CYKLU OFIARY
1. Postrzeżenie niepożądanej sytuacji.
2. Uświadomienie sobie sytuacji i porównywanie jej z wcześniejszą sytuacją.
3. Osądzanie, zaklasyfikowanie jej jako złej i wytworzenie określonych uczuć wobec niej.
4. Stawianie oporu, walka, kreowanie napięcia w ciele, kontrolowanie oddechu i stłumienie uczuć.
5. Nieświadome utożsamianie siebie z rolą ofiary i szukanie ucieczki.
Miłość i radość są naszymi naturalnymi uczuciami, natomiast czucie się ofiarą wymaga wysiłku – musimy pamiętać o kłamstwach, który sobie powiedzieliśmy, o podziale na „dobre i złe”, o winie, poczuciu własnej ważności i użalaniu się nad sobą; musimy pamiętać iluzje z przeszłości i udawać, jeśli nie wierzyć, że są prawdziwe; musimy żyć doświadczaniem tego świata, który sami świadomie lub nieświadomie wykreowaliśmy, ale udajemy, że przychodzi do nas z zewnątrz.
Czucie się ofiarą – to oddawanie się iluzjom, bólowi i cierpieniu.
Zdumiewa mnie niechęć ludzi do zbadania, dlaczego ich życie jest nieudane. Wydają tysiące dolarów i spędzają mnóstwo czasu na seminariach i warsztatach, próbując się udoskonalić, ale nie poświęcają ani chwili na zrozumienie, co się dzieje teraz, w danym momencie. Gdyby naprawdę poobserwowali siebie bez przywiązania, uzyskaliby prawdziwe poznanie i wolność.
Mając świadomość, możemy zacząć przełamywać ten cykl.
Przełamujemy go, uświadamiając sobie, że życie jest procesem przebudzenia.
Jeśli zrozumiemy, że to prawda, możemy wykorzystać cykl ofiary do przebudzenia się. Jeżeli zrozumiemy to, co tu jest napisane, zdobędziemy narzędzie do „zintegrowania” każdej negatywności i cierpienia, które pojawi się na naszej drodze.
– Nie zdążyliśmy na autobus!
Jakaż to wspaniała okazja do obserwowania swych osądów związanych z tym wydarzeniem.
– Krytykują nas i oto mamy kolejną wspaniałą szansę, by zaobserwować, jak ciężko pracują nasi ministrowie, by wzbudzić w nas nieprzyjemne uczucia.
– Przyjaciel nie przyszedł na umówione spotkanie i czekamy na niego w deszczu całą godzinę. Jaka wspaniała okazja do przebudzenia się i otworzenia na proces życia.
Celebrujmy wszystko! 🙂
JAK UWOLNIĆ SIĘ OD NEGATYWNYCH UCZUĆ
1. Uświadom sobie negatywne uczucie (reakcję).
2. Zauważ, że to uczucie jest w tobie, a nie w zewnętrznych sytuacjach.
3. Zdaj sobie sprawę, że uczucie jest tylko reakcją i nie ma nic wspólnego z twoim Esenscjalnym Ja.
Ciągle pojawiają się nowe, dokuczliwe dla nas sytuacje i gdy tylko poczujemy się nieszczęśliwi, możemy przestać obserwować siebie. Zatrzymajmy się na chwilę i dobrze przyjrzyjmy swoim emocjom. Nie możemy zintegrować uczucia, którego jesteśmy nieświadomi.
Po drugie, trzeba zrozumieć, że żadna zewnętrzna sytuacja ani stan nie ma takiej mocy, by uczynić nas nieszczęśliwymi.
Żadna krytyka, osoba, odtrącenie, traumatyczne wydarzenie nie ma takiej siły oddziaływania. Różne sytuacje mogą stanowić dla nas wyzwanie, ale gdy reagujemy na nie, nasza reakcja jest odpowiedzią na to, co sami mówimy sobie o danej sytuacji.
Po trzecie, trzeba zrozumieć, że każda reakcja jest dzieckiem lęku i nie ma nic wspólnego z naszym Prawdziwym Ja. Nieśmiertelne, podstawowe, rzeczywiste Prawdziwe Ja jest poza iluzją i jest zawsze wolne. Nie doświadczamy tej wolności, bo mamy nawyk utożsamiania siebie ze swymi negatywnymi reakcjami.
Te informacje są ważniejsze, niż sobie wyobrażamy. Ludzie szukają ich przez całe życie i nie znajdują. Nie znajdują, ponieważ myślą, że szczęście jest na zewnątrz nich…
C. Sisson, „Wewnętrzne Przebudzenie”
Powiązane
doota said:
Ha, dzieki zenforest za taka informacje, bo mi to w kazdym razie potrzebne, by nie patrzec zbyt zewnetrznie. No ten sasiad sie raczej nie wyprowadzi, sam budowal ten dom. Ja obecnie nie mieszkam w tym domu. Wiem, ze jak bylam w domu to czasem nie zwracalam czesto uwagi na to (dopiero jak wychodzilam na dwor czy otworzylam okno), moja mama za to byla czula na kazdy dzwiek. Tak mysle, ale moze kombinuje. Czy ne moazna zarowno przepracowac jakiegos problemu wewnetrznego jak i rozwiazac problem zewnetrznie? (w koncu ten sasiad Cie zenforest trul nikotyna, myslisz, ze jesli odbieralas te sytuacje jako okazje do przepracowania problemu to ten dym ci nie szkodzil? pytam serio) Czy to by byl jakis brak zaufania do zycia? Ze my sie chcemy sami zabrac za to, co zycie by przeciez zrobilo ( w sensie, ze jesli podsyla nam sytuacje, gdzie mamy sie spotkac z jakims problemem, to gdy my sie z nim juz spotkamy to zycie samo „zalatwi” , zniknie nam ten problem zewnetrzny)?
a propos sasiada, to juz byla z nim rozmowa, ale on jest jakos oderwany od rzeczywistosci. Jakby ta pasja byla jego jedym zrodlem poczucia jakiegos sensu zycia ( bo jak sasiad z drugiej strony zareagowal tak, ze zmieszal go wulgaryzmami z blotem i prawie nie pobil, to on spokojnie to znosil i itak robil swoje). To co mnie jeszcze zastanawia, to ze na sytuacje mozna spojrzec z tysiaca roznych punktow widzenia i nie wiadomo, ktory problem zycie podsyla do przepracowania ( czy mozlize, ze jest to problem pojscia na kompromis-np. umowic sie z nim, ze bedzie o tej i o tej pilowal, kiedy wszyscy u nas sa w domu? czy kombinuje teraz?). pozdrawiam
doota said:
Ha, dzieki zenforest za taka informacje, bo mi to w kazdym razie potrzebne, by nie patrzec zbyt zewnetrznie. No ten sasiad sie raczej nie wyprowadzi, sam budowal ten dom. Ja obecnie nie mieszkam w tym domu. Wiem, ze jak bylam w domu to czasem nie zwracalam czesto uwagi na to (dopiero jak wychodzilam na dwor czy otworzylam okno), moja mama za to byla czula na kazdy dzwiek. Tak mysle, ale moze kombinuje. Czy ne moazna zarowno przepracowac jakiegos problemu wewnetrznego jak i rozwiazac problem zewnetrznie? (w koncu ten sasiad Cie zenforest trul nikotyna, myslisz, ze jesli odbieralas te sytuacje jako okazje do przepracowania problemu to ten dym ci nie szkodzil? pytam serio) Czy to by byl jakis brak zaufania do zycia? Ze my sie chcemy sami zabrac za to, co zycie by przeciez zrobilo ( w sensie, ze jesli podsyla nam sytuacje, gdzie mamy sie spotkac z jakims problemem, to gdy my sie z nim juz spotkamy to zycie samo „zalatwi” , zniknie nam ten problem zewnetrzny)?
a propos sasiada, to juz byla z nim rozmowa, ale on jest jakos oderwany od rzeczywistosci. Jakby ta pasja byla jego jedym zrodlem poczucia jakiegos sensu zycia ( bo jak sasiad z drugiej strony zareagowal tak, ze zmieszal go wulgaryzmami z blotem i prawie nie pobil, to on spokojnie to znosil i itak robil swoje). To co mnie jeszcze zastanawia, to ze na sytuacje mozna spojrzec z tysiaca roznych punktow widzenia i nie wiadomo, ktory problem zycie podsyla do przepracowania ( czy mozlize, ze jest to problem pojscia na kompromis-np. umowic sie z nim, ze bedzie o tej i o tej pilowal, kiedy wszyscy u nas sa w domu? czy kombinuje teraz?).
doota said:
sorry, dwa razy wyslalam, bo chcialam cos poprawic i myslalam, ze sie jeszcze nie wyslalo :>
Zind said:
Z całą pewnością można załatwić problem na wielu poziomach, doota.
*nie wiadomo, ktory problem zycie podsyla do przepracowanianie wiadomo, ktory problem zycie podsyla do przepracowania*
Emocje mogą być pomocne w wytropieniu tego. Wsłuchaj się w siebie, który konkretnie element sytuacji najbardziej cię drażni. Bezsilność? Poczucie pogwałcenia waszego spokoju? Nieczułość sąsiada? Jak to odkryjesz, to będzie połowa sukcesu.
terraustralis said:
Passive smoking – pasywne palenie powoduje tez raka pluc.
Niemniej potrzebna jest tez predyspozycja genetyczna. Ostatnio widzialem film, w ktorym pokazana zostala zachorywalnosc na raka dzieci wskutek palenia papierosow przez rodzicow.
Kiedys musialem stoczyc dosc duza batalie aby moja zona nie palila w mieszkaniu w Polsce. Pozniej sama dostala raka pluc. Na szczescie zyje.