Tagi
colin tipping, oddech, odpuszczenie, radykalne wybaczanie, techniki oddechowe, transformacja emocji, wolność, wybaczenie, zranienia, zrozumienie, Świadomość, świadome oddychanie
Fragment z „Radykalne Wybaczanie” Colin Tipping
Nieważne, jaką postać przyjmie technika Radykalnego Wybaczania – czy to będzie warsztat, trzynaście kroków, arkusz czy ceremonia, każda z tych metod ma za zadanie przeprowadzić cię przez pięć zasadniczych etapów. Oto one:
1. Opowiedz swą wersję zdarzenia
Na tym etapie ktoś dobrowolnie i ze współczuciem wysłuchuje naszego opowiadania i uznaje je za naszą prawdę w danej chwili (jeśli wypełniamy arkusz, tą osobą możemy być my sami).
Skłonienie kogoś do wysłuchania naszej historii „na żywo” to pierwszy i podstawowy warunek uwolnienia się od problemu. Tak jak pierwszym krokiem do uwolnienia się od świadomości ofiary jest przeżycie jej w pełni, tak konieczne jest dokładne przedstawienie swojej wersji zdarzenia z punktu widzenia ofiary bez żadnych duchowych interpretacji.
Dokonamy ich na etapie czwartym.
Opowiadam tę historię zawsze wtedy, gdy chcę przekonać ludzi o sile oddziaływania tych pozornie prostych narzędzi i zachęcić do ich stosowania.
Musimy więc zacząć tam, gdzie jesteśmy (lub byliśmy, jeśli musimy się cofnąć w czasie, by coś uzdrowić), tak byśmy najpierw mogli odczuć część bólu, który spowodował blokadę energii.
2.Wyraź swoje uczucia
To bardzo ważny etap, który wielu tzw. uduchowionych ludzi chce pominąć, sądząc, że nie powinni mieć „negatywnych” odczuć.
Stosują w ten sposób klasyczne wymazanie z pamięci i nie rozumieją najważniejszego – że autentyczna moc tkwi w naszej zdolności odczuwania, dzięki czemu jesteśmy w pełni ludźmi.
Tylko wówczas, gdy pozwolimy sobie na dostęp do własnego bólu, może rozpocząć się proces uzdrawiania – który w głównej mierze jest podróżą emocjonalną. Jednak nie musi to być wyłącznie poczucie bólu. Zdumiewające, że schodząc w dół przez kolejne warstwy emocji i przeżywając autentyczne cierpienie, bardzo szybko odzyskujemy spokój, radość i poczucie wdzięczności.
3.Porzuć dawną interpretację
Na tym etapie przyglądamy się, jak zaczęła się nasza historia i w jaki sposób nasza interpretacja zdarzeń doprowadziła do powstania (błędnych) przekonań, które zdeterminowały nasz osąd o sobie samych oraz nasz tryb życia. Kiedy zdamy sobie sprawę, że wszystko to było nieprawdą, że to tylko nasze ego usiłowało podtrzymywać w nas świadomość ofiary, zdobędziemy siłę, by uwolnić się od tych przeświadczeń i uzdrowić swoje życie.
Również na tym etapie możemy przećwiczyć odczuwanie silnego współczucia dla osoby, której mamy wybaczyć, i zrozumieć, że życie bywa trudne, ludzie są niedoskonali, ale każdy stara się postępować jak najlepiej potrafi, uwzględniając to, co mu zostało dane. Wiele z tych zachowań można określić mianem tradycyjnego wybaczania; niemniej jest ono ważne jako pierwszy krok i sprawdzenie poczucia rzeczywistości.
W końcu większość naszych problemów ma źródło we wczesnym dzieciństwie, gdy zdawało się nam, że cały świat obraca się wokół nas i że wszystkiemu jesteśmy winni.
Teraz możemy zrezygnować z tej dziecięcej podatności na zranienia. Wystarczy spojrzeć na świat z perspektywy człowieka dorosłego i skonfrontować swoje wewnętrzne dziecko z prawdą, że to, co się zdarzyło (lub nie zdarzyło), różni się od naszych interpretacji.
Zadziwiające, jak wiele naszych opowieści zdaje się nie mieć sensu, gdy się im dokładniej przyjrzeć. Jednak rzeczywista wartość tego etapu polega na rym, iż uwalniamy się od przywiązania do swojej interpretacji zdarzeń i możemy rozpocząć transformację wymaganą na następnym etapie.
4. Przyjmij nową perspektywę
Teraz zmieniamy swój kąt widzenia tak, byśmy zamiast postrzegać sytuację jako tragiczną, byli gotowi zauważyć, że dokładnie tego chcieliśmy doświadczyć, ponieważ przyczynia się to do naszego rozwoju.
W tym znaczeniu sytuacja jest doskonała.
Czasem zdołamy od razu zauważać ten dar i wyciągać z niego naukę.
Najczęściej jednak trzeba zrezygnować z potrzeby zrozumienia wszystkiego i poddać się myśli, że dar jest ukryty w każdej sytuacji, czy możemy to zrozumieć, czy nie. To właśnie przez ten akt zaakceptowania naszego niezrozumienia uczymy się miłości i otrzymujemy dar całkowitego Radykalnego Wybaczania.
5. Zastosuj proces zmiany
Kiedy już pozwolimy sobie dostrzec doskonałość sytuacji, musimy zaakceptować tę zmianę na poziomie każdego z naszych ciał. Oznacza to włączenie jej do ciał fizycznego, mentalnego, emocjonalnego i duchowego, tak by stała się integralną częścią nas samych.
Podobnie jest z zachowywaniem na twardym dysku wykonanej na komputerze pracy. Tylko wtedy zmiana będzie trwała.
Uważam, że technika oddechowa jest doskonałym sposobem całkowitego przyswojenia radykalnych zmian bez względu na to, czy wykonuje się ją w czasie warsztatów, czy wkrótce po ich zakończeniu.
Chodzi o świadome ciągłe oddychanie w pozycji leżącej przy głośnej muzyce (zob. rozdział 27). Przy pracy z arkuszem zastosowanie zmian zachodzi dzięki pisaniu i głośnemu odczytywaniu stwierdzeń. Stosując metodę trzynastu kroków, słownie wyrażamy afirmację, że dostrzegamy doskonałość.
W czasie ceremonii, ustawieni początkowo na obwodzie koła, wychodzimy naprzeciw siebie. Spotykając osobę, która cierpiała z podobnego powodu co my, wyrażamy sobie wzajemne współczucie. Rytuał wybaczania, ceremonia i oczywiście muzyka są bardzo wskazanymi narzędziami akceptacji. Pięć etapów niekoniecznie następuje w tej kolejności.
Bardzo często przechodzimy przynajmniej przez niektóre – jednocześnie poruszamy się stale od jednego etapu do drugiego po kole lub spirali.
Fragment z „Radykalne Wybaczanie” Colin Tipping
Powiązane posty
• Czy umiesz wybaczać?
indram said:
Ying i Yang sa czescia jednosci
są wpisane w jeden okręg
indram said:
yin & yang, sorry
issa said:
a pośrodku nich są też okręgi, to w sumie wychodzi aż 3 okręgi haha no i co z tym? 😀
ja potraktowałam przykład Yin & Yang jako to co wyrażają a nie jako symbolikę 😉
choć szanuję Twoje uparte dążenie do jedność, bo wierzę też w Boga a moje podejście było tylko czysto filozoficzne 🙂
indram said:
„Bog” to tylko jedna strona medalu
issa said:
jak mówisz o jednej stronie madalu to mówisz o jakimś podziale na jakieś części to chyba już nie jedność 😉
Conchita said:
Czasami powiedzieć „nie wiem” otwiera oczy doświadczeniu. Jeśli szukamy teorii, która najlepiej po naszemu wytłumaczy wszystkie niesprawiedliwości i zło, to szukamy jakiegoś filtra mentalnego, który przesłoni nam bezpośredni ogląd.
Ja dziś w nocy dostałam tak dziwną lekcję na ten temat, że nie potrafię tego przyswoić (nie kusząc się o zrozumienie). Chyba trzeba mieć oczy tam gdzie Bóg, żeby to załapać…
Co nie znaczy, że nie wierzę w reinkarnację hehehehe:). Z drugiej strony jako istoty duchowe (cząstki Boga) mamy wgląd w doświadczenia innych ludzi – jak wtedy wygląda reinkarnacja, jeśli możemy podłączyć się pod czyjeś doświadczenie i odbierać je jako swoje ale w innym ciele??? No qrka wodna – galimatias jak w czeskim filmie:)
zenforest said:
issa
„No i tu faktycznie istnieje paradoks, bo w mojej filozofii wyszłam od doswiadcznia Boga do jego braku …heh czyli znowu można by powiedzieć Yin i Yang czyli wszystko jest w równowadze”
Ja myślę, że wszechświat istnieje de facto w stanie pewnej… fluktuacji kwantowej.
Jest trochę biały, trochę czarny, żaden stan nigdy nie bierze góry nad drugim i nie staje się bardziej realny niż drugi, bo zniszczyłoby to harmonię.
Yin & Yang.
Wszystko jest zawsze na skraju brzytwy, nie spadając ani w jedną ani w drugą stronę.
Wszystko jest….i wszystkiego nie ma zarazem.
– Nasze doświadczenia są w jakiś sposób prawdziwe, a zarazem….są iluzją.
– Jesteśmy zarazem świadomi, jak i nieświadomi.
– Wszystkie nasze teorie są zarazem prawdziwe jak i nieprawdziwe….
…… Podobno inteligentny człowiek wyróżnia się doskonałą zdolnością analizy faktów, rozbijania ich na kawałki i rozumienia każdej cząstki…
…… Geniusz(mędrzec?) natomiast, ma zdolność widzieć ład i sens, tam gdzie nie widzą go inni,
– porządek…w pozornym chaosie….
– łączność…tam gdzie wszyscy widzą rzeczy rozdzielne….
Na tym blogu pewnie żadne z nas nie ociera się specjalnie o Prawdę….Ale swoją drogą…Wątpię czy istnieje jakaś „ostateczna” Prawda….
Po prostu nie ma potrzeby aby istniała – wszechświat zdaje się nie tworzyć rzeczy niepotrzebnych 😉
Pozdrawiam
Zenforest
zbigniewcichon said:
Rok temu zdarzyło się tak że zastosowałem narzędzia RW w swym życiu. Chyba prawie wszystkie łącznie z sesją z trenerem RW. 4 razy przeczytałem książkę Colina. płyta 13 kroków… a teraz mam nawet grę Satori. Jakie efekty zapytacie ? Cóż na dzień dzisiejszy mogę napisać że nie odczuwam jakichś radykalnych zmian. Ból jest nadal ale jest inny zaczyna mu towarzyszyć większe zrozumienie większa świadomość bo nie zamknąłem się tylko na temacie RW. Temat który przerabiam jest ogromny cała trauma życia. Okrutne dzieciństwo, nie udane związki. Ostatni zakończyłem rok temu w sumie jako akt rozpaczy. Do dziś się z niego „leczę”. Syndrom DDA. Jest tego trochę czasami wydaje się ponad ludzkie siły aż się sam dziwie że jeszcze żyję. Co do RW to jakiś czas temu pewne pani terapeutka z portalu kobieceserca.pl napisała mi że RW może mnie sprowadzić na manowce. Aż mi „szczęka opadła” że ktoś zajmujący się profesjonalnym pomaganiem pisze takie teksty do osoby która szuka pomocy. Przestałem szukać tej pomocy u innych sam sobie jestem nauczycielem terapeutą. RW bardzo do mnie przemawia może właśnie przez prostotę logiczność no świadomość że cechą tego fizycznego planu jest bezwładność.
zenforest said:
Zbigniewie, nie rezygnuj z RW.
Ale jest bardzo ważny trick, jaki trzeba znać, aby naprawde poczuć wolność:
To nie tylko odczuć w sobie prawdziwą emocję wybaczania.
To także…poczuć wdzięczność wobec ludzi, którzy nas „skrzywdzili”! (sic!) ale… uwaga, uwaga ! Nie zrozum tego źle! Nie jak męczennicy, nie jak ofiary, tylko jak równy z równym.
Traktuj ich nie jako krzywdzicieli, ale nauczycieli.
Możesz przyjąć świadomość, że wybraliśmy sobie taką ścieżkę, jeśli wierzysz w reinkarnację to masz świadomość, że dusza Twoja wybrała sobie takie wcielenie by jak najwięcej przepracować, taki był jej plan karmiczny a Ci ludzie jakich spotkałeś byli Twoimi trudnymi nauczycielami, surowymi, ale…od ciebie zależy jak tę lekcję odebrałeś.
Jeśli natomiast nie wierzysz w reinkarnację, wciąż nic straconego, możesz spojrzeć wstecz, na swoje doświadczenia i ujrzeć jak ciebie wewnętrznie zbudowały, jaką dały ci siłę, której wielu z nas nie będzie miało okazji przez całe życie uwolnić. Wciąż możesz traktować to jako cenne lekcje na drodze bycia lepszym człowiekiem, dojrzalszym, rozwijającym się, zmieniającym TERAZ, realnie swoją rzeczywistość.
Power jest po Twojej stronie.
Nie łam się, podziękuj swoim Nauczycielom na drodze z wdzięcznością za ich podpowiedzi i lekcje jakich ci udzielili, pogódź się z nimi w sercu, nie ma co walczyć z faktami które miały miejsce, a tak robisz – odczuwając(podtrzymując) żal, wciąż jesteś zawieszony, w jakiś sposób w stanie NIEZGODY na to co było.
Doceń to co masz.
Zgódź się z tym, to odświeżające i uwalniające , wyraź wewnętrzną zgodę na swoją przeszłość. Mnie – to pomogło, chociaż moje życie też było dramatyczne i po wielu latach zmagań, udało mi się znaleźć pokój w sercu.
zbigniewcichon said:
@zenforest dziękuję 🙂 Ja to wszystko wiem dość dogłębnie poznałem i rozumiałem ide RW. Wytrwale podążam obraną drogą. Drogą ku światłu i miłości. Czasami może trochę zwolnię albo nawet „upadnę” ale idę.
Korzystam też intensywnie z „Rozmów z Bogiem”
„Jesteśmy równi Bogu = nie jesteśmy odbiorcami, lecz sprawcami wszystkiego, co nam się przytrafia. Nasze życie wygląda tak, jak wygląda, za sprawą nas samych – i w wyniku wyborów, których dokonujemy lub od których się uchylamy (niepodjęcie decyzji to także decyzja). Wszystko, co się dzieje, cokolwiek miało, ma i będzie miało miejsce stanowi zewnętrzny, fizyczny wyraz naszych najskrytszych myśli, wyborów, zapatrywań odnośnie tego, Kim Jesteśmy i Kim Pragniemy Być.”
Pozdrawiam
zenforest said:
„Ja to wszystko wiem dość dogłębnie poznałem”
„Jakie efekty zapytacie ? Cóż na dzień dzisiejszy mogę napisać że nie odczuwam jakichś radykalnych zmian. Ból jest nadal”
Zatem pora dogłębną teorię zamienić na intensywniejszą praktykę 🙂
Agusia said:
A intensywniejsza praktyka serio pomaga. Z dowiadczenia mojego i kilkorga moich przyjaciół – gra RW Satori może okazac się przydatna, zwlaszcza dla osób na początkowym etapie szukania. Otwiera oczy na często nieuswiadomione problemy, ktore zatruwają życie, powodują blokady energii. Odejść od moich zadawnionych problemów, które mnie blokowały, pomogło mi też po prostu opowiedzenie ich, wykrzyczenie całego bólu we mnie, pomimo ogromnego wewnętrznego oporu.
I zdanie sobie sprawy z tego, że każdy w danym momencie postępuje tylko tak, jak potrafi. Jeśli wyrządza komuś „krzywde”, to znaczy, ze w taki sposób umie działać. I nie można mieć do niego o to żadnych pretensji. To przyniosło mi ulgę i ulatwilo odzyskanie energii 🙂
I docenilam „złe” doświadczenia w moim życiu, jak wali po głowie, to się człowiek nieco rozwija:)
I dziękuję Ci zenforest, wielki w tym jest wkład Twojej pracy na tej stronie 🙂
indianaJ said:
Agusia:”I dziękuję Ci zenforest, wielki w tym jest wkład Twojej pracy na tej stronie :)”
Zen, ja też dostrzegam tę pracę, widzę że codziennie pracujesz nad blogiem, pojawiają się tu nowe posty, coby ludzie nie mówili, to tworzysz jednak miejsce w którym można zawsze znaleźć coś ciekawego, a nie tylko płytkie wynurzenia, które odpływają w nicość 😉
zenforest said:
Dzięki wam obojgu 🙂 Miło słyszeć, zwłaszcza że miewałam ostatnio momenty w których chciałam zamknąc bloga i skupić się, podobne jak stara się to robić indram, na swoim rozwoju…
Ale doszłam do wniosku, że może mam za małe pojęcie na temat tego czym jest rozwój i przykładam do niego za dużo własnych wyobrażeń na temat tego jak powinien wyglądać – a może właśnie już jestem na dobrej Ścieżce. 🙂
ps. Dziś miałam wizytę świadków Jehowy, z którymi porozmawiałam chwilę i taka naszła mnie refleksja, że jedni wciąż szukają, a drudzy wierzą że już znaleźli 😉
Agusia said:
oj, Zen, tu jest tak miło, dokąd chcesz się wybierać? A może to jest właśnie ta Twoja ścieżka 🙂 Wszak każda napotkana osoba jest jednocześnie uczniem i nauczycielem! Ja tu już tyle osób przyprowadziłam 🙂 i każda COŚ stąd dla siebie, a więc też dla innych, wyniosła.
A co do spotkania ze świadkami Jehowy, jakieś trzy tygodnie temu mi się to też zdarzyło i wyglądało mniej więcej tak:
– chcemy porozmawiać z panią o tym , co się będzie działo w najbliższym czasie na ziemi, o nadchodzych wydarzeniach, zamiarach Boga
– A tak, będzie bardzo dobrze, ja widzę wszędzie dobro
– ale o nadchodzących złych wydarzeniach
– A tak, ja widzę we wszystkich ludziach dobro i pani też tego życzę!
i tu kobieta nie wiedziała, co odpowiedzieć…
więc życzyłam jej miłego dnia 🙂
Agusia said:
(Zen)
I jeszcze fragment z maila od niedawno poznanej przeze mnie fantastycznej osoby, która też szuka:
„Hej Agnieszko,
Dzięki za polecenie świetnej strony internetowej..nie mogę sie
oderwać:)”
zenforest said:
Raz jeszcze dzięki, Agusia 🙂
Co do Świadków, byłam zaskoczona tym jak są młodzi, chłopak miał 17 lat, dziewczyna dwadzieścia-kilka.
Bardzo mili, grzeczni. Starali się rozmawiać wg planu, który mieli zapisany w książeczce a tematy były głownie w rodzaju :”Dlaczego cierpimy?”, „Co się dzieje po śmierci, „Czy Bóg spełni swoje obietnice”, etc.
Wysłuchałam ich uprzejmie, czasem coś dopytałam w rodzaju :”A co Świadkowie sądzą na temat zła” , „A czy wierzycie w Szatana?” „A kim dla was jest Jezus?”, „Czy wierzycie w duszę?”.
Byłam po prostu ciekawa w co wierzą i jakie są różnice między nimi a katolikami, wcześniej nie wiedziałam o nich za wiele, bo się generalnie nie interesowałam chrześcijańskimi ruchami religijnymi. Poza tym krąży masa plotek, a nie ma to jak dowiedzieć się u źródła 🙂
Nie krytykowałam, tylko pokiwałam głowa. To w końcu bardzo młodzi ludzie, próbujący swojej ścieżki. Poszli, obiecując że kiedyś wrócą, oraz proponując mi darmowe studia biblijne, za które podziękowałam.
Osobiście – chętnie rozmawiam z takimi ludźmi, wprawdzie głownie słucham co mają do powiedzenia, bez osądzania czy udowadniania im czegoś bo uważam, że we wszystkim może kryć się jakaś podpowiedź. A skoro przyszli do mnie tego dnia, to czemu miałam odepchnąć takie doświadczenie? 🙂
Wyszłam z rozmowy bogatsza we wiedzę o Świadkach.
indram said:
http://www.ted.com/index.php/talks/julia_sweeney_on_letting_go_of_god.html
O urodzinach, Santa Claus, Bogu, katolikach, rozmowach z mormonami… i dojrzewaniu. 😀
Zind said:
Zen, Czyli nie wypędziłaś na zbity pysk :)?
Moja babcia miała w zwyczaju gonić ich jeszcze ulicą (miedzą).
Czasem było mi ich szkoda 😉
Agusia said:
@ Zen
masz rację, że każdy ma prawo wierzyć w to, w co wierzy. Nie przemawia jednak do mnie forma „zbawiania” przy pomocy chodzenia od domu do domu i przedstawiania czarnego scenariusza, zdobywania współwyznawców przez zastraszenie, przez próbę przekonania mnie, że muszę być przez kogoś zbawiona. Trochę tłumaczeniem się z mojej strony będzie dodanie, iż nie miałam zbytnio czasu na rozmowę z osobami, które przyszły do moich drzwi, bo gdzieś właśnie wyjeżdżałam i ktoś na mnie czekał.
A trochę z prawa przyciągania: wolę życzyć komuś wszystkiego dobrego, niż słuchać o katastrofie, która ma nastąpić według jej wyznawców. A może efekt cieplarniany by nie postępował tak szybko, gdyby nie był często prezentowany przez wszelakie media… Z tego samego względu wolę nie oglądać paskudnych filmów i zdjęć w czasopismach 🙂