Tagi
elastyczność, inegracja, ograniczenia, oswobodzenie, programy, przekonania, rebirthing, sisson, systemy, więzy, wolność, wyobrażenia, wyzwolenie, wzorce, zaprogramowany umysł, zmiana, Świadomość
Rzeczywistość zawsze pozostanie tajemnicą dla logicznego umysłu.
Nie chcemy przez to powiedzieć, że niedobrze jest mieć przekonania, bo przecież powstają one w procesie poszukiwania prawdy.
W istocie pierwszym krokiem na ścieżce rozwoju jest posiadanie jednego przekonania – wiary. Bez wiary nie jest możliwy rozwój.
Wiara jest środkiem do celu, ale nie celem samym w sobie.
Nie jest punktem dojścia, lecz początkiem podróży. Bez niej nie mielibyśmy zapewne odwagi iść naprzód.
Tam, gdzie jest wiara, bywa i zwątpienie.
Jeśli człowiek całkowicie akceptuje słowa albo system kogoś innego, nie kwestionując, ignorując własne wątpliwości – to w istocie podlega „praniu mózgu”.
Człowiek szuka przedmiotów, filozofii czy systemów, które mógłby czcić, i często staje się ich niewolnikiem.
Jak potoczyłyby się wydarzenia, gdyby Hitler był mniej przywiązany do swojej ideologii i niekiedy ją kwestionował?
I, co bardzo ważne dla nas, co by się stało, gdybyśmy sami byli mniej przywiązani do swoich przekonań i bardziej je kwestionowali?
Pewien mądry człowiek w Kościele Chrystusa w Nowej Zelandii powiedział: „Nikt nie jest bardziej niebezpieczny niż człowiek, który wierzy we własne bzdury”.
Każda, grupa czy osoba ma własny system przekonań. Lekarz medycyny widzi świat inaczej niż psycholog, a matka inaczej niż bankier. Buddysta, chrześcijanin, muzułmanin, żyd postrzegają świąt różnie.
Czy to świat jest inny, czy tylko percepcja?
Gdy zmieniamy punkt widzenia, zmienia się także nasz wszechświat.
Przypomnij sobie chwile, kiedy otrzymałeś złą wiadomość i nagle twój świat stał się mroczniejszy. Potem zdarzyło się coś dobrego i natychmiast twój świat się rozjaśnił.
Czy to świat się zmienił, czy coś w tobie?
OGRANICZAJĄCE SYSTEMY PRZEKONAŃ – WPŁYW PRZEKONAŃ NA ZDROWIE
W Nowej Zelandii miałem przez kilka lat swojego lekarza. Przychodził do mnie na regularne sesje.
Pod koniec dziesiątej powiedział: „Wiesz, Colin, te sesje udowodniły mi, że układ immunologiczny jest bezpośrednio powiązany z systemem przekonań. Gdyby tylko więcej lekarzy korzystało z tej wiedzy!
Pacjenci bardzo by na tym zyskali”.
Większość ludzi jest całkowicie przekonana, że choroba jest wynikiem złej diety, braku ruchu, nadużywania leków, działania bakterii, wirusów albo rakowego wzrostu komórek.
I chociaż każda choroba może być związana z którymś z powyższych czynników, to jednak jest ona tylko symptomem.
Sugerujemy, że wiele chorób to przejaw lęku kryjącego się pod ograniczającymi przekonaniami.
Leczenie farmakologiczne albo chirurgiczne ingerując w ciało fizyczne usuwa objawy choroby, ale na poziomach energetycznych = emocjonalnym i mentalnym, tam, gdzie się pierwotnie zaczęła, przyczyna pozostaje.
Kiedy zaczynamy uwalniać się od stłumionych lęków, stosując terapie oddechowe, oczyszczające posty albo inne naturalne metody uzdrawiania, może wystąpić kryzys.
Pojawiają się fizyczne objawy poprzedniej choroby. Mogą utrzymywać się od około 12 do 36 godzin. Jest to metoda, jaką stosuje ciało, aby uwolnić się od zablokowanych mentalnych i emocjonalnych wspomnień dotyczących choroby, którą uprzednio sztucznie „wyleczono”.
Taki kryzys jest nie tylko nieszkodliwy, ale bardzo uzdrawiający i kiedy minie, czujemy efekty prawdziwej integracji na poziomie fizycznym.
W ten sposób natura eliminuje nienaturalne przekonania które były zmagazynowane w ciele jako efekt poprzednich lęków.
Każda choroba zaczyna się w umyśle, a potem przejawia się fizycznie.
Myśl jest stwórcza i choroba ciała jest tylko zewnętrznym skutkiem wewnętrznej przyczyny.
Nie ma chorób nieuleczalnych, są tylko nieuleczalni pacjenci.
Ludzie ci przywiązują się do swoich sądów i wolą chować urazy do osób z przeszłości, niż odzyskać zdrowie, wolność i szczęście.
Słowo „nieuleczalna” odnosi się do choroby, której nie można wyleczyć żadnymi zewnętrznymi metodami; można ją wyleczyć tylko od wewnątrz, z pomocą myśli i przekonań pacjenta.
Ciało ma zdolność uzdrowienia się z każdej znanej choroby w najbardziej zaawansowanym stadium. Powstrzymują je energetyczne blokady, więzy przekonań oraz nierozpuszczone negatywne uczucia.
Paradoksalnie niektóre choroby mogą być jednak spowodowane postępami w naszej duchowej podróży. Możliwe, że przed obecną inkarnacją, na poziomie duchowym, zgodziliśmy się na określone trudności i na pewne lekcje, aby pełniej się rozwinąć.
Powodem, dla którego przedstawiamy tutaj te koncepcje, nie jest próba przekonania was do nowej filozofii; pragniemy, abyście rozważyli możliwość, że macie w sobie moc większą od jakichkolwiek sił zewnętrznych. Stwarzacie własną rzeczywistość wiarą w to, co uważacie za prawdę.
JAK PRZEKONANIA ZAWĘŻAJĄ NASZĄ ŚWIADOMOŚĆ
Każdy ma własne zdanie niemal o wszystkim.
Jeśli właśnie przeczytałeś artykuł w gazecie o złych warunkach połowów przy brzegach południowej Japonii i zapytają cię o opinię na ten temat, prawdopodobnie odpowiesz: „No cóż, nie jestem pewien, co tam się dzieje, ale myślę, że chyba…” i przedstawisz swoje zdanie, opierając się na tym, co właśnie przeczytałeś albo obejrzałeś w telewizji. W rzeczywistości wcale nie wyrażasz swego zdania, lecz opinię reportera. Zależnie od twojego zainteresowania tematem, podczas czytania artykułu w twoim umyśle szybko powstaje opinia.
Zależy ona od nastawienia reportera i twojego przeszłego uwarunkowania.
To właśnie wykorzystuje propaganda.
Gdybyś był rybakiem australijskim, niezadowolonym z tego, że Japończycy łowią w wodach Australii, z pewnością miałbyś zdanie inne niż rybacy japońscy.
Wszyscy osądzamy sytuacje zgodnie z naszymi za-interesowaniami i przekonaniami. Rdzenni mieszkańcy krajów „odkrytych” przez Europejczyków mają inne zdanie o tym, kto rzeczywiście odkrył ich ziemię.
Opinie i przekonania tworzy nasze ego i nie mają one nic wspólnego z naszym Prawdziwym Ja.
Wszyscy mamy opinie i przekonania dotyczące lekarzy, filozofii, rodziców, dzieci, seksu, pieniędzy, religii, polityki, pracy, miłości, romansów, zdrowia, innych kultur, zbrodni, wojny, banków, kobiet, mężczyzn, ubezpieczeń na życie, kolorów, muzyki, przyrody, broni, witamin w pigułkach, hałasu, przyjęć, parad, ślubów, rozwodów, ubrań, zapachów, dźwięków, wrażeń dotykowych, widoków, smaków itd., itd.
Przyjrzyj się tej liście i szczerze zapytaj siebie, czy choć na jeden z tych tematów nie masz zdania.
Każda opinia i przekonanie zatrzymują w sobie część energii twórczej i związują część świadomości; podobnie pamięć komputera może być zajęta i nie da się już zapisać dalszych informacji.
To jest powód, dlaczego nie potrafimy przez dłuższy czas pozostawać w chwili obecnej. Stale używamy świadomości do podtrzymywania sądów i systemów przekonań. Ogranicza to naszą zdolność tworzenia, a także percepcję.
Innymi słowy, każde przekonanie o czymkolwiek, pozytywne lub negatywne, utrzymywane jest w umyśle jako przywiązanie do jakiejś idei.
Następnie twórcza energia umysłu zaczyna przejawiać tę ideę w rzeczywistości.
Nasze życie staje się tym, w co wierzymy.
Gdy wierzymy w iluzje, to jest właśnie to, co tworzymy.
Dosłownie tworzymy własną rzeczywistość.
W procesie integracji zablokowana energia tkwiąca w ciele zostaje uwolniona, wraz z energią mentalną i emocjonalną (przekonaniem), która wspomagała tłumienie (zablokowaną energię).
Dlatego czujemy się bardziej wolni.
Przeświadczenie o czymś często opiera się na sądach wartościujących.
Każde przekonanie jest wartościujące, określa nasze relacje ze światem, ludźmi, Bogiem, czymkolwiek.
Problem w tym, że wchodzimy w relacje, opierając się na przekonaniach, które nam zaprogramowano albo którymi sami się zaprogramowaliśmy.
Zastanawiam się, jak wiele pozostawia to nam wolności?
Z pewnością dziecko urodzone w rodzinie chrześcijańskiej będzie wzrastać w wartościach chrześcijańskich i jeśli będzie czynnie praktykować tę wiarę, może uznać, że lepiej służy Bogu niż na przykład żyd.
Żyd będzie miał oczywiście przeciwne zdanie i podobnie muzułmanin czy Hindus.
Ale czy jedna wiara lepsza jest od drugiej?
Przyjrzyj się, jak na to uczciwie odpowiesz.
Każda wiara jest inna i każda daje swoim wyznawcom podstawowe środki do rozwoju świadomości. Świadomość zaczyna się kurczyć dopiero wtedy, gdy pojawia się lęk, powodując porównania i rywalizację.
Michael Freedman, mój nauczyciel kabały, kiedyś powiedział:
„W religiach ortodoksyjnych panuje przekonanie, że jest tylko Jedna Prawda i to ja ją posiadam, a wszystkich innych trzeba przekonać, by w nią uwierzyli. Nadaje to potężną dynamikę kulturze europejskiej. Jest to mocny, bezpieczny punkt widzenia, ale niedojrzały.
Punkt widzenia dziecka, które woli, aby Duży Tatuś powiedział mu, co ma robić, i które czuje się bezpieczne, wiedząc, że jego Tatuś jest największy i najsilniejszy i zawsze ma rację.
Światopogląd, do którego dążymy, ma być światopoglądem osoby dorosłej, przyjmującej odpowiedzialność za własne czyny i w pełni świadomej , że są inne punkty widzenia, z których należy wzajemnie korzystać.
Możemy preferowć nasz własny, ale nie zaprzeczajmy słuszności innych światopoglądów dla innych ludzi”.
Niektórzy buntują się przeciwko swojemu religijnemu wychowaniu.
Ich zaprogramowane przekonania często nadal władają ich buntowniczym zachowaniem, bo postępują dokładnie odwrotnie niż mama i tata.
Bunt nie gwarantuje wolności, zwłaszcza jeśli rodzi konflikty i niechęć.
Większość ludzi na pewnym etapie życia staje się pochłonięta, czasami nawet obsesyjnie, przedmiotem swej adoracji.
To normalne i często ważne dla ich rozwoju.
Po jakimś czasie, wraz ze wzrostem swojej świadomości, z tego wyrastają.
Albo czar mija i biegną szukać nowego przedmiotu do ubóstwiania.
Mogą go znaleźć w kultach religijnych, może to być filozofia, wykształcenie, pieniądze, kariera, gwiazdy rocka lub filmu, idee, techniki samorozwoju, ważna osoba albo organizacja.
Starotestamentowe ostrzeżenie: „Nie będziesz czcił fałszywych bogów” ma swoje uzasadnienie. Być może fałszywy bóg czczony jest zawsze w przypadku, gdy uważamy, że coś jest większe niż my sami.
Każde przekonanie ma własnego „pierwszego ministra”, który je utrzymuje w świadomości. Każdy minister powiązany jest z innymi podobnymi sobie ministrami, ponieważ podobne przekonania też są wzajemnie powiązane. Natomiast gdzieś głęboko pogrzebane w podświadomości skrywa się główne, podstawowe przekonanie, które nazwano „prawem osobistym”.
We wszechświecie obowiązują różne rodzaje praw.
Są „prawa przyrody”, rządzone prawami fizyki, i są „prawa osobiste”, które ludzie sami ustanowili na podstawie swojego uwarunkowania.
Prawo osobiste jest tak potężne, że może niekiedy mieć pierwszeństwo przed prawami przyrody.
Jest to główne, podstawowe przekonanie, wspierające i kontrolujące wszystkie pozostałe.
W następnym rozdziale powiemy, jak spotkać się z tym podstawowym przekonaniem; będzie to następny krok ku wolności.
Colin P. Sisson – Sztuka Swiadomego Oddychania
Powiązane posty:
• Co cię powstrzymuje przed realizacją marzeń?
• Zrób coś inaczej niż dotychczas !
telemach said:
Zastanawiający tekst. Zmuszający do ponownego przemyślenia koncepcji choroby. Jednak kategoryczne zdania takie jak to:
„Słowo „nieuleczalna” odnosi się do choroby, której nie można wyleczyć żadnymi zewnętrznymi metodami; można ją wyleczyć tylko od wewnątrz, z pomocą myśli i przekonań pacjenta.” budzą niepokój i sprzeciw. Co uczynic z genetycznie uwarunkowanymi błędami metabolicznymi? Z cukrzycą młodzieńczą? Zastąpić insulinę psychoterapią? Jak postępować w przypadku nowotworu trzustki? Odklejającej się siatkówki? Przodującego łożyska?
Pochylanie się nad myślami pacjenta skazuje go w każdym z wymienionych przypadków na śmierć lub kalectwo. Na to wskazuje doświadczenie.
zenforest said:
Czy kojarzysz taką osobę jak Louise Hay?
Napisała bardzo ciekawą książkę „Możesz uzdrowić swoje życie”, oraz „Ulecz swoje ciało”.
W tej książce znajdują się tabele przedstawiające wzorce myślowe towarzyszące konkretnej chorobie.
Naprawdę bardzo szczegółowe, Hay podaje od razu afirmację jaką można „odprogramować” dany wzorzec.
Nikogo oczywiście nie namawiam do porzucenia leczenia, bo to byłoby nierozważne. Osobiście myślę jednak, że przyczyny chorób znajdują się na o wiele głębszym poziomie niż medycyna przyjmuje.
Ten pogląd tutaj poniżej:
„Paradoksalnie niektóre choroby mogą być jednak spowodowane postępami w naszej duchowej podróży. Możliwe, że przed obecną inkarnacją, na poziomie duchowym, zgodziliśmy się na określone trudności i na pewne lekcje, aby pełniej się rozwinąć.”
– jest bardzo – ale to bardzo – niepopularny w kręgu kultury zachodu, dość szeroko krytykowany. Ja myślę wszakże iż esencją wypowiedzi autora jest nie tylko próba zwrócenia uwagi czytelnika na kwestie świadomościowo-zdrowotne, lecz właśnie szersze zrozumienie naszego życia, jako pewnego tylko elementu układanki, którego wpasowanie pozwala wyjaśnić wiele „niesprawiedliwości” dotykających ludzi (np. dzieci).
Gdy usunąć emocjonalny stosunek(tak by nie brzmiało to okrutnie), może sie okazać, że pewne rzeczy – wbrew pozorom mogą mieć całkiem niezły sens i przyczynę.
Oczywiście, wiem że to kontrowersyjny temat (dla większości osób), wg mnie jednak…całkiem naturalny.
Antylicho said:
Oczywiście – tak myślę że choroby które nabyliśmy mogą mieć przyczynę w neszych myślach i przekonaniach niemniej jednak odnowa naszego organizmu w chorobach zaawansowanych musiu iść często w parze z farmakologią, ziołami lub innymi elementami wspomagającymi. Niestety. Zmiana naszego nastawienia oczywiście prawie natychmiast wywoła reakcję organizmu dzięki czemu może wspomuc proces wyzdrowienia. Przykład z życia wzięty – osoba chora na raka lar 34 oczywiście operacje chemioterapia i tak dalej. Zawód – prawnik. Po zastosowaniu środków farmakologicznych widoczna poprawa lecz oczywiście nie było już możliwości całkowitego wyleczenia. Powrót do pracy – pogorszenie stanu zdrowia. Przyczyna – problem klienta był przeżywany bardziej przez osobę chorą niż samego klienta czyli – zamartwianie się dzięki czemu organizm przeciążony złym stanem psychicznym pogrążał się coraz bardziej. To jest oczywiście tylko przykład lecz takich przykładów można z naszej praktyki przytoczyć wiele. Bardzo często za zły stan zdrowotny organizmu jesteśmy odpowiedzialni my sami dlatego też od psychologa możemy usłyszeć. Niech pani/pan zmieni pracę lub podejście do niej ponieważ złe podejście = emocje a emocje to niepotrzebne naprężenie mięśni doprowadzające do ciągłych ich skurczów i blokad energetycznych. Dużą rolę odgrywa również wychowanie dzieci już na samym początku. W dzieciństwie przyswajamy sobie pewne nawyki myślowe które to jest bardzo trudno pokonać w dorosłym życiu. Niestety na zakończenie można tylko dodać że nagła zmiana myślenia nie musi być związana z natychmiastowymi cudownymi efektami.Chorobę hodujemy latami i aby się jej pozbyć potrzeba czasu i wytwórczości.
Antylicho said:
Przepraszam ale jeszcze jedno. Kobieta której wzrok pogarszał się coraz szybciej poddała się operacji. Problem nie zniknął. Okazało się że problem ten wywołany był przez to że kobieta nie mogła znieść widoku swojego męża który ją wcześniej zdradził. Po rozwodzie wzrok powoli wracał do normy. Inna kobieta poddała się operacji ucha ponieważ niedosłyszała. Operacja zakończyła się sukcesem ponieważ nie dostrzeżono żadnych zmian które należało osunąć dlatego też nic nie uczyniono. Problem – dorastający syn codziennie matkę obrzucał obelgami a ona już nie mogła tego znieść. Organizm zareagował w ten sposób że kobieta przestawała słyszeć. Problem zniknął całkowicie gdy wyprowadził się syn. To tylko niektóre przykłady z życia wzięte i warto się zastanowić nad źródłem tychże problemów.
telemach said:
@zenforest: nie znam, postaram się poznać. Nie kwestionuję wcale ogólnego sensu lecz zastanawiałem się jedynie nad praktycznymi konsekwencjami. Dla niektórych chorych. Obawiam się bowiem, że istnieje niebezpieczeństwo, iż niektórzy rozczarowani medyczną scholastyką potraktują Twe przemyślenia bardzo dosłownie i poważnie. A leczenie wirusowego zapalenia mózgu środkami homeopatycznymi przez wierzącą w homeopatię rodzinę już przerabiałem i nie skończyło się to dla pacjenta dobrze.
zenforest said:
Homeopatia to jednak coś innego niż zmiana przekonań.
Leczysz wciąż skutki a nie przyczynę.
W dzisiejszym artykule dobrze opisane jest jak głęboko mogą sięgać nasze przekonania i jaką mogą być pokryte warstwą – głęboko na dole siedzi coś co odpowiada za problem, a czasem to GIGANTYCZNE i bazowe przekonanie jeszcze z czasów dzieciństwa.
np
-Nic mi sie nigdy nie udaje,
-Jestem do niczego
– Świat to okropne miejsce
– Życie jest niesprawiedliwe
– Mam stale pecha
etc
Ludzie myślą :”ale jaki to może być związek?”
A ja sądzę że jednak ma….
telemach said:
Istotnie, homeopatia i zmiana przekonań to dwie różne rzeczy. Pozostaje jednak otwartym pytanie: czy zmiana przekonań może być uznana za terapię z wyboru w opisanym przeze mnie przypadku?
Antylicho said:
Niestety leczenie homeopatyczne zawsze wzbudza emocje. Niemniej jednak warto również zastanowić się kiedy dana osoba sięga po homeopatię – czy jest to w początkowym stadium choroby lub już w dość rozwiniętym. To jest tak samo jak pacjent idzie do bioenergoterapeuty. Bardzo często przedstawiane są fakty że bioenergoterapeuta nie „zadziałał” lub też przyczynił się do pogorszenia choroby. Oczywiście gdy namawia pacjenta do porzucenia leczenia konwencjonalnego może się to skończyć tragicznie ponieważ uzdrawianie energetyczne powinno wspomagać leczenie a nie go zastępować. Pacjent jako ostatnia deska ratunku korzysta z bioenergoterapeuty i co ma on zrobić. Spowodować cud uzdrowienia?! Oczywiście że nie. Nie jest Bogiem i tego nie uczyni. To samo jest z homeopatią czy też zmianą myślenia lub zmiana przekonań. To wszystko jest tylko pomocą a nie lekarstwem na wszystko. Masz rację „telemach” 🙂 ponieważ czasami dochodzi do tego że jakiś środek jest reklamowany jako niebywały „cud” działający na wszystko. Niemniej jednak z efektu placebo korzystają również i lekarze z niebywałymi wręcz efektami. Czasami warto skorzystać i z takiego dobrodziejstwa. 🙂 Pozdrawiam i gratuluję świetnego artykułu „Afirmacje także mogą szkodzić!”
zenforest said:
telemach:
Uważam prywatnie że każda choroba ma źródło w błędnym wzorcu/wyobraźeniu o sobie lub świecie.
To nasza esencja, to co myślimy – to nas buduje. To myśli tworzą i kreują rzeczywistość.
Ponieważ osobiście nie postrzegam naszego bytu jako jednostkowego, efemerycznego wydarzenia, latwiej mi też zrozumieć choroby z ktorymi ludzie się rodzą.
W takich przypadkach konieczna zmiana przekonania „źródłowego”, siegnięcie w głebiny podświadomości, odkrycie co leży na samym dnie, jaka stwórcza myśl – jest tym błędem „kodu”, ktory zawiesił cały system.
Dlatego sądzę że każdą chorobę można wyleczyć.
Organizm ma potężne siły uzdrowicielskie, ale jak sam widzisz, NIEZYWKLE scepycznie się do tego podchodzi. Pomyśl, jeśli jest choć NUTKA watpliwości (zwykle sygnalizująca tak naprawdę całą górę lodową „racjonalnego swiatopoglądu” istniejącego pod spodem, pod powierzchnią pozornie otwartego umysłu) – to takie działania będa sabotowane na każdym kroku. Coś się uda, ale nie do końca.
Wiem co tu można powiedzieć :”Ale trudno nie mieć cienia wątpliwości a propos czegoś czego się nigdy nie doświadczyło, a nawet nie słyszało o niczym specjalnie przekonywującym…”
Otóż – owszem, można próbować mimo wszystko. Jednak jedno trzeba wiedzieć.
Przestać myśleć! Główkować! Kombinować!
-A może ? A co się stanie? A co gdyby…?
Trzeba stworzyć pewną dyscyplinę umysłu – „stać się” procesem uzdrowienia. Odrzucić wątpliwości – nie chodzi mi o ich zmianę, ale zostawienie ich w spokoju i pozytywną wizualizację efektów końcowych.
Nie myśleć, ale działać.
Mysleć kategoriami zdrowia i na nim się skupiać.
To sprawi że zyskamy siły, na tyle by móc zastanowić się (może np sprobowac odkryć to np. w terapii oddechowej rebirthingu lub regresingu) co stało za chorbą i jak to oczyścić.
Inna sprawa – wiele osób chorych nie ma dość sił by narzucić sobie jakąkolwiek dyscyplinę, cierpią, czują się ofiarami, czują sie przegrani. Trudno oczekiwać ze zabiorą się energicznie za grzebanie w „worku śmieci” w poszukiwaniu tego co ich od środka niszczy. Czasem choroba musi się wydarzyć, dusza ma taki „plan”, który jest dla niej lekcją, może kluczową na drodze rozwoju.
Wielu ludzi dokonało pogodzenia się ze sobą i dojrzało pod wpływem cierpienia. Byli oczywiście tacy co umierali w złosci i zgryzocie, ale myślę ze dla tych do końca była szansa, skoro mieli siły na gniew , do samego ostatniego oddechu.
Jest jeszcze inna sprawa – zauważ ze niektórym ludziom nie podoba się myśl ze mogliby zmienić „wszystko” w sobie. To wydaje się zbyt potężne ! Niemal jak „ingerowanie” w myśl boską. Tylko tutaj znów – błędne założenie u podstawy = a może to my jesteśmy „bogiem” nieświadomym swej mocy, i poszukujacym drogi powrotu do swej świadomości i połączenia z swą mocą?
Jeśli tak by było, całe poczucie „niegodności” i przekonanie że „można wiele ale nie wszystko”, należałoby między bajki włożyć 😉
Co o tym sądzisz :)? Brzmi zbyt heretycko i dziwnie :)?