Tagi
afirmacja, budda, buddha, bujda, godlewski, iluzja, maja, Medytacja, mistrz, mit, moment boskości, nierealność, oświecenie, oświecony, przebudzenie, przebudzony, ułuda, wyobrażenie, wyzwolenie, Świadomość
Człowiek wstępując na drogę rozwoju duchowego tworzy nowe wyobrażenia.
Ludzie rozwijający się duchowo tworzą się sobie cele, pragnienia.
Od mistrzów przejmuje się wyobrażenia o oświeceniu, mistrzostwie, radości, miłości, jedności.
Wtedy zaczyna się pewien proces gonitwy.
Chęci osiągnięcia czegoś, co realnie nie istnieje i jest wyobrażeniem.
Tymczasem…Oświecenie nie istnieje.
Ten stan, który nazywa się oświeceniem jest wyobrażeniem w umyśle.
Na podstawie słów innych, umysł stworzył mentalny obraz oświecenia, czyli stanu, który rzekomo się kiedyś przytrafi i zakończy wszelkie problemy.
Oświecenie może być też próbą „bycia lepszym od innych”.
Czyli korzystaniem z boskich mocy, które rzekomo kiedyś staną się „moją własnością”.
Jest to bardzo interesujące dla umysłu, który lubi wyzwania.
Oczywiście można trwać w tych myślach o spełnieniu w przyszłości. Oczywiście można próbować się rozwijać, medytować, afirmować.
To wszystko oczywiście także tworzy ruch w przestrzeni, który zmienia istotę ludzką.
Jest to ruch naturalny, tak jak naturalny jest rozwój całego wszechświata.
Nie ma nic złego w intencjonalnym staraniu się i dążeniu do swego celu. Cała kwestia w tym, że już teraz rozwój trwa w Tobie naturalnie.
Czy z tym walczysz czy nie, naturalny rozwój jest faktem.
Już teraz wszystko dzieje się w kierunku nadanym przez boskość natury.
Już w tym uczestniczysz, po co przyśpieszać i walczyć o coś, co i tak jest nieuniknione.
Zaakceptuj więc, że jesteś już na swoim miejscu w rozwoju.
Opadną wszelkie napięcia.
Oświecenia nie da się wymedytować ani wyafirmować.
Ego pragnie „kupić oświecenie” używając jednego z dostępnych znanych mu środków – medytacje, afirmacje, modlitwy, oddanie się Bogu.
Próbuje za wszelką cenę, jednak nadal „coś jest nie tak”. Nadal jest jakiś problem.
Ego nie wie, że tak naprawdę ono samo jest tym problemem.
Wszelkie próby ego to tylko złudna gra umysłu, która nijak do oświecenia nie doprowadzi.
Oczywiście zmienia energetyczne pole człowieka, nadaje kierunek. Jest to pewien ruch i jest on naturalny.
Czym więc jest oświecenie?
Dla każdego może być czym innym.
Właściwie jest tylko słowem, które wzbudza określone reakcje.
Tylko od Ciebie zależy, czym jest Twoje oświecenie.
Od Ciebie i od ludzi Cię oceniających. Takie oświecenie jest w sumie niewarte, jeśli zależy od oceny umysłów.
Umysł wyróżnia różne stany świadomości.
Wydziela z całego pola wibracji i swoich doświadczeń najróżniejsze stany świadomości i ocenia je. Porównuje ze sobą czy z wyobrażeniami o stanach świadomości innych ludzi.
Z całego swego doświadczenia wydziela stany niskiej świadomości i wysokiej świadomości.
– Stany wysokiej świadomości utożsamia z oświeceniem.
Na zasadzie porównania stwierdza też, że aktualnie nie znajduje się w upragnionym stanie. Dlatego twierdzi, że oświecony nie jest. To również jest zależne od subiektywnej oceny.
Oświecenie według większości ludzi jest pewnym „wysokowibracyjnym” stanem, który się po postu przydarza.
Jest to w pełni świadoma akceptacja tego, co jest.
Ten stan powstaje naturalnie i spontanicznie. Można powiedzieć, że nie masz na to wpływu. Po prostu może nagle się zdarzyć, że obudzisz się oświecony.
Czyli taki, jaki zawsze chciałeś być.
Zamiast czekać na przyszłe zdarzenie, można też spróbować czego innego.
Wystarczy wyjść ponad wszelką wiedzę o oświeceniu. Ponad wszelkie oceny i uwarunkowania względem rzeczywistości. Nawet jeśli tego nie doświadczasz – nie musisz.
Jesteś jaki jesteś.
Doświadczasz własnego subiektywnego wszechświata. Doświadczaj więc świadomie, sprawdzaj, działaj, istniej… Bez przywiązania i celu.
Doznawaj piękna teraźniejszości w pełni.
Oświecony nic innego nie robi.
Jesteś otoczony. Kwiaty kwitną, chmury przesuwają się po błękitnym niebie.
Wszechświat jest doświadczeniem harmonii.
Każdy stan, który istnieje w tej chwili jest doskonały.
Nie ma innego.
Tylko ego, na podstawie przeżytych zdarzeń (czyli na podstawie myśli o przeszłości), określa że teraźniejszy stan świadomości doskonały nie jest.
A przecież już istniejesz i jesteś świadomy.
Już w tej chwili doświadczasz istnienia, cokolwiek byś nie zrobił. Doświadczasz go na różne sposoby, żaden sposób doświadczenia nie jest gorszy czy lepszy. Wszystko znajduje się w polu doświadczenia i jest dokładnie na swoim miejscu.
Porzucając wszelkie oceny wszystkie stany świadomości będą same w sobie doskonałe. Nie trzeba już szukać czy utrzymywać niespełnienie z powodu danego stanu. Kiedy przyjdzie odpowiedni moment wibracyjny, stan świadomości się zmieni.
To będzie również w porządku.
Będzie zupełnie naturalne.
Nie ma takiej zasady w naturze, która twierdzi, że nie jesteś oświecony. We wszechświecie nie ma nic świadczącego o tym, że nie jesteś oświecony.
Więc może jesteś?
Wszystko zależy od tego, jak Ty to czujesz. Jeśli czujesz, że jesteś – Twój subiektywny wszechświat przybiera formę oświecenia. Jeśli czujesz, że nie jesteś – po prostu nie jesteś. Nadal masz pewne pragnienia, nadal coś jest nie tak.
Nadal dążysz do celu w przyszłości. Cały czas brak akceptacji Aktualnej Rzeczywistości.
Taka jest natura umysłu.
Warto to zauważyć.
Twoje postrzeganie zależy tylko od Ciebie. Nikt Ci nie każe być oświeconym, nikt też nie każe być nieoświeconym. To tylko pojęcia, które przyjął umysł. Układy odniesień.
Uwikłał się w nie i uzależnił od nich.
Dzięki temu mamy na świecie miliony nieoświeconych, którzy błądzą szukając tego, czego nie ma. Uganiają się za wyobrażeniami, negując podświadomie chwilę obecną.
Można tak w nieskończoność.
Jedyną rzeczywistością jest teraźniejszość.
Jeśli tu i teraz nie ma oświecenia, to gdzie ono jest?
Może zaistnieć tylko w umyśle.
Na jakiej podstawie twierdzisz, że oświecenie istnieje poza Tobą? Na podstawie usłyszanych informacji i ocen własnego umysłu. Jeśli Cię to satysfakcjonuje, to jesteś na miejscu. Warto jednak samemu sprawdzić, czy jest taki stan.
Jeśli nie ma go w teraźniejszości, to po cóż zajmować się iluzją?
Moment całkowitej akceptacji przyjdzie wraz z uświadomieniem sobie, że innej rzeczywistości nie ma. Jest tylko ta, którą postrzegasz, która jest Tu i Teraz. Nie ma niczego innego. I tylko w tym aktualnym stanie jest doświadczenie.
Tylko teraz są też wszelkie wyobrażenia i mentalne zasłony, które oddzielają od czystego postrzegania. Wszystko zależy od tego, jak umysł oceni doświadczenie.
Może powiedzieć, że jesteś lub nie jesteś oświecony. Może powiedzieć wszystko. Warto spróbować zaprzestać wszelkiej oceny. Spojrzeć na Aktualną Rzeczywistość tak jak małe dziecko, zupełnie na czysto.
Gdy byłeś dzieckiem nie było problemów, nie było oświecenia, nie było celów w przyszłości. Wszystko było takie żywe i teraźniejsze. Otaczało Cię światło. To doświadczenie trwało z tą specyficzną jasnością i niewinnością. Nie było żadnych myśli i uwarunkowań.
Możesz tu i teraz przejść do tego stanu. Kiedy to się stanie nagle jesteś otoczony światłem i miłością – istniejesz.
Uczestniczysz w cudzie.
Czy trzeba czegoś więcej?
Ostatnie co może w tej chwili zrobić umysł, to pomyśleć o jakimś oświeceniu i stworzyć w sobie negację Aktualnej Rzeczywistości. Niepotrzebną rzeczą jest tworzenie myśli, że ta rzeczywistość to w sumie nic nie warta w porównaniu z Rzeczywistością oświeconego.
Są to tylko subiektywne wyobrażenia.
Nie trzeba mieć ponadnaturalnych mocy, aby być szczęśliwym. Nie trzeba mieć świadomości totalnej, by się zaakceptować. Nie trzeba być kimś innym, by znaleźć wewnętrzny spokój i spełnienie.
Istota ludzka ma prawo intencjonalnie się zmieniać. Zmieni się na tyle, na ile jest w stanie.. Jednak nie osiągnie idealnie tego samego co inni. Ponieważ każdy jest inny.
Budda Gautama urodził się w swoich warunkach. Jego ciało było takie, a nie inne. Jego pogląd na świat był taki, a nie inny. Jego oświecenie było takie, a nie inne. Każde oświecenie jest indywidualne i jedyne w swoim rodzaju.
Nie trzeba walczyć, czy starać się osiągać czegokolwiek w przyszłości.
To co ma być przyjdzie naturalnie.
Wystarczy zaakceptować teraźniejszy moment ruchu boskości. Ten ruch sam trwa. Można znaleźć w tym spokój. Puścić i unosić się na fali procesu rozwoju.
Wszechświat już jest doskonały, rzeczywistość istnieje – nie potrzeba jej niczego więcej.
Wystarczy, że umysł to zaakceptuje.
Przychodzi przebudzenie.
To na co patrzysz jest boskie. To co słyszysz jest boskie. To co czujesz, jest stworzone przez boskość.
Jesteś totalnie zanurzony w istnieniu. Nie ma nic innego. Akceptując Aktualną Rzeczywistość Twoja istota zakwita. Powstaje w końcu spokój. To już jest koniec. Nie musisz iść nigdzie dalej. Co będzie to będzie, natura sama idzie. Powstaje otwarcie na tą boskość, którą jesteś.
Paweł Godlewski, Moment boskości
Powiązane posty
telemach said:
Jakie to znamienne, autor pisząc:
„Nie trzeba walczyć, czy starać się osiągać czegokolwiek w przyszłości.
To co ma być przyjdzie naturalnie.
Wystarczy zaakceptować teraźniejszy moment ruchu boskości. Ten ruch sam trwa.” jest bardzo przekonywujący.
Następnie jego Ego, zaniepokojone tym że sama akceptacja nie wystarcza, siada i w pocie czoła pisze ten tekst. Zabiega o publikację. Niewykluczone, a nawet bardzo prawdopodobne że podejmuje wysiłek. I tym samym zaprzecza sam sobie
zenforest said:
Myślę, że w tym kontekście jak autor rozumie „oświecenie” – to jak najbardziej nie przejmuje się tym że jego ego chciałoby zarobić 😉 Tak czy siak, jest na ścieżce rozwoju i tak czy siak zmierza gdzie ma zmierzać 😉
Wszak sam pisze : „Nie ma nic złego w intencjonalnym staraniu się i dążeniu do swego celu. Cała kwestia w tym, że już teraz rozwój trwa w Tobie naturalnie.”
Wojciech said:
Pisanie takich książek jest tak samo wartościowe jak robienie czegokolwiek innego, na przykład pisanie komentarzy do tego bloga 🙂
Albo picie herbaty 🙂
Albo czytanie jak jedno ego ocenia drugie ego 😉
Wojciech 🙂
Conchi said:
Świetny tekst!
Telemachu: może autor kierował się czymś innym niż sugerujesz? Może była to chęć pomocy innym, którzy sami na to nie wpadli i uwikłali się w rozlicznych ścieżkach i praktykach „rozwoju duchowego”…? Myślę, że to właśnie Ego uważa, że doskonale zna ludzi (kontrola) i wie lepiej co autor miał na myśli i czym się kierował… :):)
W ogóle zauważyłam, że Ego ze wszystkiego robi problem: jak by nie można było po prostu zaakceptować tego, co jest, że ktoś coś odkrył i chce to przekazać dalej, podzielić się, zainspirować innych. Jeśli dostanie za to kasę to tym lepiej – jego wysiłek zostanie wynagrodzony, jego wkład w poznawanie naszej świadomości zostanie doceniony.
A tak w ogóle skąd przyszło Ci do głowy, że „ruch boskości” w nas jest sprzeczny z pisaniem książki i zabieganiem o jej publikację? Może to jest częścią lub skutkiem tego ruchu… A tak w ogóle to co my wiemy??? Jesteśmy i tyle… hmmm
zenforest said:
conchi:
„A tak w ogóle skąd przyszło Ci do głowy, że “ruch boskości” w nas jest sprzeczny z pisaniem książki i zabieganiem o jej publikację? Może to jest częścią lub skutkiem tego ruchu… A tak w ogóle to co my wiemy??? Jesteśmy i tyle… hmmm”
Bardzo fajnie napisane 🙂
telemach said:
Conchi szanowna: Nic podobnego do głowy mi nie przyszło. Po prostu dostrzegam pewien dysonans pomiędzy głoszeniem iż – i tu zacytuję autora: „Nie trzeba walczyć, czy starać się osiągać czegokolwiek w przyszłości. To co ma być przyjdzie naturalnie.” i postępowaniem, którego istotnym składnikiem jest działalność nosząca dla mnie znamiona wysiłku emocjonalnego i intelektualnego.
Nie jest moim zamiarem wyszydzanie tego – w istocie rzeczy – fascynującego tekstu.
zenforest said:
Pamiętajmy wszakże, że założenie iż autor „walczył” może być błędne. Kto wie, są ludzie którym praca sprawia przyjemność 😉
Zresztą pisałam już tutaj co sądzę o konsekwencji u autorów 😉
RK said:
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że autor nie jest oświecony i opisuje swoje wyobrażenia na temat oświecenia 😉 Oczywiście to co pisze mniej więcej zgadza się z danymi teoretycznymi, którymi dysponujemy – ale jednak. Warto zauważyć, że pewnie żaden oświecony nie jest w stanie skutecznie wytłumaczyć nieoświeconym co mu się przytrafiło i w jaki sposób to powtórzyć – a co dopiero nieoświecony… Pewnie jest tak, że na drodze do oświecenia, szczególnie tuż przed, nie ma żadnych metod ani pomocników – no ale szkoda się o tym rozpisywać, bo wyjdzie z tego klasyczny bełkot umysłu 😉
zenforest said:
Wychodząc z takiego założenia można w ogóle o tym nie pisać. :).
Conchi said:
Mój umysł bywa trochę zaczepny: skąd wiesz, RH, że gościu nie jest oświecony? Qrcze, to całe oświecenie to dokładnie jak pisze autor: jeden mit! Podoba mi się tekst jednego oświeconego Mistrza, który w skrócie mówi o tym, że dochodzenie do oświecenia to wchodzenie do domu przez zamknięte okno, podczas gdy drzwi były cały czas otwarte :).
Ja jestem przeciwko mitologizacji, oświeceniu, podziałom jaźni na oświeconą i nieoświeconą – bo skoro jesteśmy tu i teraz sobą i powiecie: „jesteś nieoświecona” to znaczy, że moja jaźń/świadomość jest nieoświecona. Coż więc może być oświecone? Jakaś inna ja? Inna świadomość? Ale ja jestem tu i teraz i nie ma innej mnie. Z tego wnioskuję, że to całe oświecenie to opowieści związane z marzeniami o niezwykłych mocach i wyższych stanach świadomości, o powrocie do boskości itp.
No cóż – zawsze możesz faktycznie powiedzieć, że „jesteś nieoświecona i się nie znasz” hihi. Nie zaprotestuję.
Powtarzam jednak często sobie, że każdy sądzi po własnych doświadczeniach i projektuje je na innych, budując na tym swoje przekonania na inne tematy – tak już jest. Tymczasem przydaje się tu pokora: może moja prawda (moje wyobrażenie o całości) nie jest prawdziwe, albo prawdziwe tylko w części, w jakimś aspekcie. I tak znów doszłam do stanowiska, że nic nie wiem, bo to co wiem, dotyczy jakiegoś małego wycinka nieskończoności…
Musiałam to napisać, chociaż niezupełnie na temat. Jakby co, to moja nieoświecona Jaźń mnie wrobiła:)
A tak w ogóle to zamiast tam spierać się o „poglądy” i inne bardzo doniosłe sprawy nie lepiej zanurzyć się w totalnej akceptacji i harmonii?
zenforest said:
Conchi
” Ale ja jestem tu i teraz i nie ma innej mnie. Z tego wnioskuję, że to całe oświecenie to opowieści związane z marzeniami o niezwykłych mocach i wyższych stanach świadomości, o powrocie do boskości itp.”
Też sądzę że wiele w tym jest chęci zaspokojenia ego, niż autentycznej otwartości na doświadczenie harmonii i boskości w sobie.
Mam również przeczucie, że marzenia/dążenia mające na celu realizację oświecenia – wynikają z jakiegoś lęku przed tym co jest Tu i Teraz, jakiegoś zawoalowanego pragnienia ucieczki od trudów i problemów.
(Taki odpowiednik „lepszego świata” w którym nie doznaje się już cierpień)
Rebel said:
Poprzez podejmowanie prob bycia/stania sie oswieconym czy tez przebudzonym,newet gdyby te proby byly dyktowane przez ego,zawsze czegos doswiadczasz.Chociazby tego,ze ta sciezka jest bladna.
Ze swojej strony pragne dodac,ze rozumiem doglebnie co autor pragnie przekazac tym artykulem.Mialem dokladnie takie same odczucia w stosunku do tematu.Ale trzeba pamietac,ze jest to jakis wycinek drogi polozony na stol i rozebrany na czesci.
To,ze rozwoj zachodzi samoistnie jest prawda.Ale…
Chec stania sie przebudzonym lub co wiecej,oswieconym w dzisiejszych czasach (i nie tylko),prawdopodobnie w wiekszosci przypadkow wynika z pobudek ego.Nie inaczej bylo tez u mnie.Chec ego do stania sie oswieconym i pozbycia sie cierpien,calkowicie zaslonilo naturalny porzadek dazenia do tego,podczas kiedy wewnatrz samoczynnie czulo sie,ze cos w tym wszystkim jest nie tak,ze jest cos wiecej.
Wydaje mi sie,ze w tym wypadku ego bylo wzmacniaczem,poniewaz od tego czasu bardzo duzo i intensywnie sie zmienialo.Efektem ubocznym niestety jest napiecie.Z reszta,zawsze gdy nie zyjesz w tu i teraz wystrepuje napiecie.Wszystko ma swoj poczatek,tak wiec czy ego moze nadac poczatek naszemu swiadomemu rozwojowi duchowemu? Wydaje mi sie,ze tak.A juz na pewno pokaze ci bledne sciezki,ktorymi bedziesz wiedzial,zeby sie wiecej nie poruszac.Co zle tez nie jest,bo wyklucza w tym labiryncie slepe ulice.
Pragne podkreslic,iz wewnetrzne przeczucie,ze jest cos ponad to co mnie otacza a czego nikt mi nie pokazal,bylo we mnie od zawsze,natomiast ego przyspieszylo bieg wydarzen.To dzieki temu poznalem wyzej wspomniane slepe ulice,sciezki ktore prowadza do nikad,dzieki temu wiem teraz co oznacza stan tu i teraz (czego wielu ludzi tak na prawde nie rozumie),to dzieki temu przezylem kilkakrotnie niesamowite i nieopisane choc jeszcze krotkotrwale stany przebudzenia w tej rzeczywistosci.Dzieki temu wiem,ze to nie mit.Bo kiedy zobaczysz ocean,nikt ze spekulantow nie przekona cie,ze ocean nie istnieje,ze to wytwor czyjejs wyobrazni.Oto i nareszcie poznalem to,co kiedys tylko przeczowalem.A mocnym poczatkiem stalo sie wlasnie zranione ego.
Tyle po krotce,jesli chodzi o „ego a oswiecenie” ,choc temat nie wyczerpany.
Na koniec dodam,ze wyzej napisane slowa sa tylko i wylacznie oparte na wlasnym doswiadczeniu i jest to poglad na moj obecny stan samorealizacji/samopoznania/przebudzenia.
zenforest said:
Rebel, ogromne podziękowania za ten komentarz, myślę że jest rewelacyjnym uzupełnieniem do postu!
Rebel:”Poprzez podejmowanie prob bycia/stania sie oswieconym czy tez przebudzonym,newet gdyby te proby byly dyktowane przez ego,zawsze czegos doswiadczasz.Chociazby tego,ze ta sciezka jest bladna.”
Jak najbardziej, nawet w przysłowiach ludowych widać ślad zrozumienia tematu :”Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło”.
Mądrego człowieka błędy na ścieżce – uczą tylko jak poruszać się nią… szybciej i skuteczniej.
+ oraz pragnę przytoczyć tu tekst który ostatnio przyciągnął moją uwagę a pochodzi z filmu Kung Fu Panda, – „Niektórzy spotykają swoje przeznaczenie właśnie na tej drodze, której chcą uniknąć.”
Sadzę bowiem, że rozwiązanie problemów – znajduje się właśnie tam gdzie one same się zaczynają.
Jeszcze propos oświecenia.
Ja osobiście uważam że stan taki – aczkolwiek nie wiem dokładnie czym naprawdę jest i jak się go odczuwa może być faktem, jako naturalny stan bycia czystej świadomości.
Niektórzy ludzie mogli mieć głębszy wgląd, mogli doznać przedsmaku czegoś takiego – takiego stanu…
Wszak szaleństwem byłoby twierdzić że odkryliśmy o człowieku wszystko, że wiemy wszystko o jego potencjale.
Tacy ludzie zapewne próbowali to – czego w jakiś częściowy sposób doświadczyli – nieporadnie ująć w słowa, które wszak mają swe ograniczenia.
Dlatego wokół tego terminu narosło tyle baśni i legend, że trudno czasem oddzielić to co godne uwagi.
A co do dążenia do oświecenia…hmmm.
Osho napisał kiedyś :”nirwana jest dziś”. i myślę że fajnie byłoby zrozumieć o co mu _naprawdę_ chodziło 😉
Może lepiej nawet powiedzieć :”odczuć” a nie zrozumieć umysłem 🙂
RomeoKnight said:
Tyle tekstu, więc może dla odmiany ja oszczędzę czytelników, skupcie się proszę na zdaniu:
„Tao wypowiedziane, to już nie jest tao”.
W tym kontekście zenforest masz oczywiście rację, że można w ogóle o tym nie pisać 😉
Każdy adept tłumaczenia innym oświecenia powinien zacząć od tłumaczenia osobom niewidomym od urodzenia czym są kolory. A potem powinien nauczyć się widzieć wielowymiarowe, na początek czterowymiarowe obiekty geometryczne – koniecznie tak jak wyglądają w naturze (żadne tam rzuty w 3D).
P.S.
W takich tematach dobrze jest pisać krótko koncentrując się na sednie, nie pozwolić by włączył się bełkot umysłu, bo zagłusza on to co subtelne. Mi się często nie udaje 😉 Ale jednak tak chyba najlepiej pisać.
zenforest said:
RK – myślę że to wszystko zależy od umysłu. 🙂
Jednym – ciszę przyrody może pomoże odczuć kwiecisty opis z jakiejś 19-wiecznej powieści a innym – krótkie haiku.
Pozdrawiam!
RomeoKnight said:
Tak, to możliwe, że dłuższy tekst może być minimalnie zakłócony przez umysł, tzn. skutecznie nieść głębię… Jak słowa Osho, czy „Przebudzenie” deMello – chociaż zasada wypowiedzianego tao obowiązuje: Sprowadza się to do tego, że osoba już wcześniej w głębi duszy rozumiejąca sedno taki tekst zrozumie, a nie rozumiejąca niekoniecznie na nim skorzysta… IMHO dopóki ktoś sam nie osiągnie pewnego poziomu świadomości można go tylko „poszturchiwać”, bo żaden bezpośredni przekaz językowy do niego nie dotrze (tak jak żaden bezpośredni przekaz językowy nigdy nie będzie tao – pozostaje przekaz „nie wprost”). Mi natomiast chodziło jednak raczej o niektóre komentarze w tematach dotyczących duchowości 😉
Pozdrawiam 🙂
zenforest said:
„Sprowadza się to do tego, że osoba już wcześniej w głębi duszy rozumiejąca sedno taki tekst zrozumie, a nie rozumiejąca niekoniecznie na nim skorzysta…”
Oczywiście, ziarno wzrasta tylko w płodnej ziemi.
Dla niegotowej świadomości, takie teksty jawią się jako niezrozumiałe albo wręcz głupie.
adam said:
Książka świetna – bardzo mi pomogła – wyjaśnia mi proces ,to co się ze mną dzieje, prowadzi „za rękę”.
Gdy komuś swiadomość zacznie sie otwierac,to bardzo szybko stwierdza ze naukowa logika nie ma tu zadnego zastosowania, mniej wiecej w miejscu gdy przestaje sie widziec dualność swiata(dobra i zła itp) a zamiast tego jest proces istninia.
Ale logiczne podejscie Pana z pierwszego komentarza jak najbardziej wskazane – sam zaczynalem w ten sposób.
pozdrawiam
Witek said:
W tym arcie autor przedstawił własne wyobrażenia na temat oświecenia:) Bycie świadomością tu i teraz to fajna sprawa, ale autor tego artu tak jak i wielu innych mówiących o byciu tu i teraz (Tolle itp.) zapomina o tym, że bycie świadomością tu i teraz może podlegać ciągłym wyobrażeniom o tym jak jest „tu i teraz” choćby pod wpływem tego co siedzi w nieuświadamianych strukturach własnego umysłu. Dlatego są potrzebne rzeczy typu afirmacje, medytacje i modlitwy, by usunąć to co przeszkadza rzeczywistej świadomości „tu i teraz”
Archetyp888 said:
———————————————————
Dopisek Zenforest:
Archetyp – Pozwoliłam sobie połączyć Twoje komentarze w jeden, dla ułatwienia.
———————————————————
Wysłany 30.11.2009 o 22:38
zapłacą nam za własną głupotę! Będą przede mna klęCzeć
Wysłany 30.11.2009 o 22:34
Tylko styl konfrontacyjny doprowadzi nas do zwycięstwa !!!
Wysłany 30.11.2009 o 22:33
Bóg jest debilem – zesr*** debilem bo dziś odczułem jego strach !!! Jesteśmy górą !!!
Wysłany 30.11.2009 o 22:20
Między nami trwa wojna o to co nadejdzie i Ja tą wojnę wygram !!! Nikt kto mieni sie bogiem nie bedzie rządził człowiekiem
terraustralis said:
Pomimo tego ze jestem krytyczny do wielu rzeczy to jestem przeciwny podwazaniu pewnych „okreslen idealistycznych”.
Przykladem okreslen idealistycznych oprocz „oswiecenia” jest tez termin „milosc”. Milosc moze byc rozna i w roznej intensywnosci ale Milosc jako taka to cos pieknego.
Tak samo Oswiecenie nie traktuje tak bardzo doslownie. Oswiecenie dla mnie to pomyslne urzeczywistnienie przez samego siebie, ze nie istnieje potrzeba trwania wlasnej tozsamosci (wlasnego ego) wiec nie istnieje potrzeba zameczania sie myslami co bedzie po tym jak umrzemy fizycznie i sama ta mysl to dla mnie wyzwolenie. Poza tym pogodzenie sie z faktem, ze nie jestem wieczny stanowi tez akt milosci bo przestajac istniec robie miejsce na nowe istnienie. Kazdy ma swoj czas i swoje miejsce. 🙂
terraustralis said:
Oswiecenie mozna traktowac jako albo cos co nigdy sie nie osiaga bo jest tylko celem samo w sobie. Badz osiaga sie jakis stopien oswiecenia w danej chwili i czuje z tego przyjemnosc ale potem zaraz pojawia sie nowy stopien oswiecenia, ktory jest nastepnym progiem.
Co do EGO to jest ono bardzo silne i przewrotne. Szczescie osiaga sie w poswieceniu dla innych (w rozmyciu sie wiec niby w pomniejszeniu wlasnego ego).
W ten sposob szczescia doznala Matka Teresa i Papiez Pawel Jan II-gi.
Niemniej droge jako sobie wyznaczyli uczynila ich slawnymi. Moznaby powiedziec, ze swiadomi dazyli do tej slawy. Wiec tak naprawde ich ego powiekszylo sie.
terraustralis said:
Wiem, ze krytykowanie Jana Pawla II-go czy Matki Teresy nie jest przyjmowane dobrze w Polsce czy tez innych krajach ultrakatolickich.
Swoja krytyke motywuje tym, ze bardzo liczne podroze papieza pochlonely duzo kasy glownie ze strony krajow przyjmujacych papieza o czym sie glosno nie mowi.
Moze w przypadku Polski to nie mialo takiego znaczenia gdyz prawie wszyscy Polacy pracowali wtedy(jak byl komunizm) prawie za darmo (dostawali rownowartosc zasilkow socjalnych) a ekonomia byla ksiezycowa.
Ale w przypadku niesamowicie biednych krajow Ameryki lacinskiej czy Afryki moznaby wydac rownowartosc tych wydatkow na uratowanie ilus zyc (i to wielu zyc).
Podobnie Matka Teresa zdobyla spore fundusze z darow z calego swiata. Jednak uznala ze wystarczy polozyc umierajacego na lozku i trzymac go za reke nie podajac mu zadnych srodkow usmierzajacych bolu aby gloryfikowac cierpienie na wzor cierpienia Jezusa. Pod slowem srodki antybolowe mam na mysli te podstawowe ogolne srodki od bolu, nie wspominajac o morfinie.
Wiec wiekszosc srodkow poszlo na rozrost jej „empire”.
A przeciez w cywilizowanym swiecie jest sie nawet bardziej humanitarnym w stosunku do zwierzat.
(Nie mowiac ze nawet Hemingway powiedzial: „Nawet konie sie dobija.” 🙂 )
P.S.
Wszystkiego dobrego z okazji swieta Swietego Patryka dzisiaj . Wszyscy Irlandczycy i nie tylko chodza dzisij w zielonych melonikach. 🙂
terraustralis said:
Papiez Benedykt XVI sprawil wielka radosc wszystkim Polakom-katolikom. Oredownikiem ich spraw oprocz innych 10 tysiecy swietych ma byc tez Jan Pawel II. Cieniem na tej radosnej, krzepiacej wiadomosci z Watykanu kladzie sie decyzja B16, iz razem z JP2 na oltarze zostanie wyniesiony Pius XII, wielce kontrowersyjny papiez z czasow II wojny swiatowej. Ten Ojciec Swiety, bo przeciez kazdy z nich to swiety za zycia, wslawil sie tym, iz milczal w sprawie holocaustu, a po zakonczeniu wojny ulatwil ucieczke do Ameryki Poludniowej i Australii wielu zbrodniarzom hitlerowskim.
To nie kto inny, tylko Pius XII przedkladal prawa instytucji koscielnej nad prawa czlowieka.
Fajny swiety, beda sie mialy do kogo stare Niemiaszki modlic. 🙂