Tagi
afirmacja, afirmowanie, boogy, kreowanie rzeczywistości, pech, pozytywna kreacja, pozytywna wizualizacja, pp, prawo przyciągania, realizacja marzeń, realizacja zadań, secret, sekret, szczęście, Świadomość
Poniższa relacja jest pisana „na gorąco” przez jednego z moich korespondentów mailowych, Boogy’ego.
Zapraszam do zapoznania się z nią, 🙂 Jego życie przypominało scenariusz filmu Sekret 🙂
—————-
Moje wyobrażenia o świecie często się zmieniały pod wpływem różnych wydarzeń. Nie zawsze było w nim pięknie, ale dzięki rodzinie i wielu wspaniałym ludziom zawsze utrzymywałem pozytywne nastawienie do życia.
Odkąd pamiętam uważałem siebie za szczęściarza, co w dzieciństwie przejawiało się w tak błahych sprawach jak wygrywanie z braćmi w różne gry czy tego typu śmieszne rzeczy. Z czasem brat zaczął utrwalać we mnie to przekonanie powtarzając przy różnych okazjach, że mam farta.
Później przełożyło się to również na moje szkolne osiągnięcia.
Szczęście dopisywało mi niemal na każdym kroku.
W liceum miałem dobrego przyjaciela z którym niejednokrotnie, w drodze na zajęcia, rozmawialiśmy o naszych rezultatach w nauce. Kolega lubił powtarzać, że ma pecha i na każdym sprawdzianie brakuje mu jednego punktu do lepszej oceny…
Zastanawiał się też jak to jest, że ja mam wręcz przeciwnie i udaje mi się ledwo-ledwo wślizgnąć na lepszy stopień.
Im bardziej byłem przekonany, że mam szczęście, tym częściej pojawiały się sytuacje, które to potwierdzały.
U kolegi było podobnie,tyle że utwierdzał się w odwrotnym, negatywnym przekonaniu.
Miałem też wrażenie, że wszystko przychodzi mi jakość szczególnie łatwo. Zdobywałem dobre oceny bez przesadnego wkuwania, prawo jazdy miałem jako pierwszy w klasie i nawet dostałem się na studia – dokładnie tam gdzie chciałem – praktycznie bez wysiłku .
Niesamowite jest też to, że gdy myślałem o swojej wymarzonej, pięknej dziewczynie, nie wiedzieć czemu zastanawiałem się nad tym, że z jej zdrowiem mogłoby coś być nie wszystko w porządku…
Zapewne jakieś wcześniejsze wydarzenie musiało wpłynąć na to moje myślenie.
Wkrótce potem poznałem jedną z najatrakcyjniejszych dziewczyn w szkole i nie uwierzysz, ale pewnego dnia dowiedziałem się, że ma niewydolność nerek i może umrzeć w dość młodym wieku.
Oczywiście nie miało to dla mnie znaczenia, byliśmy razem jeszcze rok choć potem się rozeszliśmy.
Zacząłem się wówczas zastanawiać (jak pewnie wielu chłopaków) jak by to było poznać jakąś piękną i bogatą modelkę.
Niestety zacząłem równocześnie uważać, że gdyby nawet mi się to udało – na pewno będzie miała niefajny charakter no bo….nie można mieć wszystkiego.
Wiem, że zabrzmi to zupełnie niewiarygodnie, lecz nie mam żadnego interesu aby wymyślać tu bzdury…
Otóż stało się: Poznałem w sieci foto-modelkę a na dodatek okazało się że jest córką…[XXXXX] [nazwisko znanej osoby wycięte przez Zenforest].
Czar szybko prysnął, gdy dowiedziałem się że ma do czynienia z narkotykami a jej styl życia zupełnie mi nie odpowiadał. Uznałem, że to nie jest to, czego pragnę w życiu i wtedy też zniknęła tak szybko jak się pojawiła.
Po tych wszystkich wydarzeniach, zacząłem czytać bardzo wiele nt. rozwoju i samodoskonalenia, chciałem poznać tajemnice tego jak osiągnąć to, czego się chce a z każdą przeczytaną książką wiedziałem, że jestem coraz bliżej.
Pewnego dnia coś pokierowało mnie do pobliskiej księgarni, w której była wystawiona lista top 40 książek.
Rzuciłem na nią okiem i moją uwagę przykuł tytuł na dwudziestym którymś miejscu, który trzymał się na liście już 83 tygodnie.
Był to „Secret”.
Gdy usiadłem, tak czytałem bez przerwy aż skończyłem….
….po czym wstałem i kupiłem tę książkę.
Nagle zrozumiałem co kierowało mnie w życiu a raczej… to w jaki sposób ja kierowałem nim.
Cieszę się, że odkryłem to w wieku zaledwie 20 lat bo teraz mam całe życie by spełniać swoje marzenia:)
To jest wręcz niebywałe, że wszystko zależy wyłącznie od nas i że świat jest taki jaki chcemy, żeby był.
Nie potrzebowałem żadnych dowodów żeby uwierzyć w to co jest zawarte w „Sekrecie” bo gdy sięgam pamięcią wstecz, nie widzę niczego innego poza nimi.
Zaraz później trafiłem na Twojego bloga i jestem niesamowicie szczęśliwy że są tacy ludzie którzy również wiedzą jak to wszystko się obraca i pomagają mi zgłębić sens naszego życia. […]
Całe życie uważałem że powinniśmy się uśmiechać do ludzi i dzięki temu codziennie spotykam takich którzy to wspaniale odwzajemniają, dlatego również Tobie ślę millllliooon uśmiechów :):):):):):):):):):):):)
Poniższa relacja jest pisana „na gorąco” przez jednego z moich korespondentów mailowych, Boogy’ego.
…i umieszczona za jego zgodą 🙂
Powiązane posty
• Prawo przyciągania w działaniu! Historia sesji egzaminacyjnej Trueneutral
• Prawo przyciagania…w działaniu!
• Co to jest Prawo Przyciągania?
• Sekret. Moje dywagacje na temat filmu.
jp75 said:
No tak, jeżeli nie można zaszkodzić za pomocą PP nawet nieumyślnie, wtedy te obawy stają się bezpostawne. Ale właściwie skąd takie prawo, nigdy o nim nie słyszałem, czy to jest jakaś powszechnie znana wiedza, czy tylko wnioski na podstawie własnych doświadczeń? Można gdzieś poczytać więcej o tym? Ale rozumiem że sobie to można zaszkodzić przy pomocy PP, nawet jeśli to będzie niezgodne ze “ścieżką rozwoju”?
majk79 said:
He, he Vamas, dobrze to ująłeś. 🙂 Gdyby jednak wszyscy byli od początku tacy mądrzy, to pewnie sekret nie byłby nawet potrzebny. 😉
vamas said:
jp75, PP to skrót od Prawo Przyciągania.
jeśli nie oglądałeś filmu The Secret, to tam znajdziesz szczegóły jak to dziala i o co w nim chodzi
majk, ciekaw jestem czy u tych mniej madrych to w ogole zadziala 🙂
majk79 said:
Mnie nie pytaj bo nie wiem. 😉
vamas said:
zabrzmiało skromnie 🙂
majk79 said:
Tylko u kogo? 🙂 Ja zwyczajnie nie mam zdania. 😉
MalyJohn said:
Felicita
„””W wyniku poczynionych na sobie obserwacji dochodzę do wniosku, że najlepsze efekty działania prawa przyciągania osiągam paradoksalnie wtedy, gdy podchodzę do tego z autentycznym “luzem”, bez wewnętrznego ciśnienia, że się musi to, co sobie zaplanowałam udać,prędzej z taką świadomą pewnością i radością, że na pewno mi się uda. Następnie sobie spokojnie czekam. Okazuje się,że dana sytuacja faktycznie dzieje się po mojej myśli.:)”””
Chyba najtrafniejsze ujęcie działania Sekretu(Prawa Przyciągania) jakie czytałem już od dawna, a na pewno z powyższych komentarzy.
Dokładnie tak to działa!
Felicita said:
Mały John, fenk Ju. U mnie prawo przyciągania uwidacznia się często w sytuacjach typu zdawanie na prawo jazdy, wszelkiego rodzaju egzaminy w szkole, na studiach i tym podobne. Natomiast jeśli chodzi o relacje z ludźmi..to właściwie nie mogę sie pochwalić żadnymi sekretnymi osiągnięciami, chociaż znamienne jest to, że w chwilach jakiś kryzysów były zawsze koło mnie osoby, które były mi w stanie samą obecnością udzielić wsparcia, a to naprawdę dla mnie wiele znaczyło. A to wynika np. z mojego głębokiego przekonania, że coś nade mną dobrego czuwa. 🙂 Zatem sekret nie jest taki sekretny,jaki się zdaje być. Jest dla wszystkich w równym stopniu dostępny, nawet dla ludzi nieświadomych jego istnienia.
vamas said:
Felicita znana jest ze swojego talentu do pieknego ujmowania tematu 🙂
^^^^
no wlasnie, mam podobnie. sekret o wiele latwiej mi dziala w przypadku rzeczy materialnych/osiagniec niz w przypadku ludzi, relacji.
sekret chyba jednak nie nadaje sie zbyt dobrze do przestawiania innych ludzi, a przynajmniej nie wbrew ich woli 😉 poza tym czuje jakis opor przed wizualizowaniem sobie rzeczy ktore naruszalyby dobro i wolna wole drugiego czlowieka, wiec moze mam wbudowany naturalny bezpiecznik 😉
Felicita said:
Vamas 🙂 Pięknie ująłeś to, czego ja nie potrafiłam. 😉
Mam dokładnie to samo..opór przed wchodzeniem w sferę cudzej wolności..a z drugiej strony odkryłam ostatnio, że warto wyrażać swoje potrzeby wobec ludzi wprost, mniej jest niedomowień i brak rozgoryczenia,jeśli ktoś się nie domyśli, o co mi chodziło.
agni said:
vamas
„sekret chyba jednak nie nadaje sie zbyt dobrze do przestawiania innych ludzi”
Masz racje. Ja dodam jeszcze, ze zadna technika/metoda pracy duchowej nie powinna byc stosowana do manipulowania i „przestawiania innych ludzi”. Nawet zgodnie z naszymi naljepszymi intencjami. To jest wtargniecie sie do rozwoju duchowego innego czlowieka i ingerencja w jego wolna wole. I to oczywiscie zakrawa na czarna magie – z wiadomymi konsekwencjami.
Jesli sie komus chce pomoc, czy mu sie dobrze zyczy, to najlepiej mu poslac milosc i swiatlo. Natomiast wtedy, jego Wyzsza Jazn juz bedzie wiedziala jakie sa potrzeby tego czlowieka, gdzie to swiatlo, nalepiej dla niego, skierowac i jak je transformowac.
Boogy said:
Ja z kolei przyciągnąłem do swojego życia wiele osób, na prawdę. Myślałem kogo chciałbym poznać a one po prostu pojawiały się w moim życiu 🙂 i nie była to jedna czy dwie, ale już teraz jestem w stanie wymienić minimum 6 osób dlatego nie uważam że przyciąganie rzeczy jest łatwiejsze a na ludzi nie działa to tak dobrze. Działa świetnie za każdym razem. A czy jest to mieszanie się w czyjeś życie? Nad tym nigdy się nie zastanawiałem,przede wszystkim dlatego że nie miałem pojęcia o PP. Sekret przyciąga do mnie ludzi którzy też myślą o kimś takim jak ja więc wszyscy są zadowoleni i w sumie to chyba trudno powiedzieć czy to ja przyciągnąłem ich czy oni mnie, może po prostu przyciągaliśmy się w równym stopniu 🙂
Felicita said:
Patrząc na pp szerzej przyciągamy sobie wszystkie osoby, a nie tylko wybrane. Faktycznie tylko z niektórymi udaje sie mieć to „wspólne jarzenie”.. 🙂
tatus007 said:
Felicita: = „W wyniku poczynionych na sobie obserwacji dochodzę do wniosku, że najlepsze efekty działania prawa przyciągania osiągam paradoksalnie wtedy, gdy podchodzę do tego z autentycznym “luzem””
Taki cytat znalazłem w uzupełnieniu:
„Oto sekret, który może cię zaskoczyć: kiedy chcesz czegoś, ale umiesz bez tego żyć, zwiększasz szanse, że to dostaniesz. To jedna z ironii losu.
Joe Vitale”
Gdy się za bardzo wysilamy żeby coś zdobyć, wywieramy na siebie presję, a wówczas energia wysiłku włożonego w te starania – blokuje nad przed przypływem rezultatów. Trzeba czasem trochę odpuścić i pozwolić energii działać 🙂
jp75 said:
Okazało się, że po przyjęciu do wiadomości faktu, że nie można stosować „sekretu” czyimś kosztem w dalszym ciągu pozostał u mnie jakiś sprzeciw. Myślałem nad tym dzisiaj i chyba już wiem o co chodzi.
No więc chodzi o niezgodę na działanie prawa przyciągania w ogóle, o to, że „sekret” jest zbyt łatwy w stosowaniu i że nie jest sprawiedliwy. Jest u mnie takie przekonanie, że na rzeczy wartościwe trzeba zapracować, że im coś jest wartościwsze tym trudniej na to zasłużyć, osiągnąć to. Przyjęcie filozofi sekretu powoduje, że wszystkie przeszłe wysiłki jakby się dewaluują, przestają mieć znaczenie (poczucie straty), no bo przecież można było wszytko łatwiej osiągnąć wystaczyło znać i zastosować metodę. Chodzi również o to, że efekty nie są powiązane z tym co ktoś sobą reprezentuje, że wszyscy, którzy nie znają tego prawa są jakby pokrzywdzeni i pomniejsza ono wartość tego co robią.
Felicita said:
Tatus007..Przewrotność tego stwierdzenia faktycznie razi na poziomie ludzkiej racjonalności, ale chyba są też prawa większe niż ludzka logika. Oj, doświadczyłam ja poniewczasie skutków realizacji swoich marzeń, cieszyły mnie one oczywiście w dalszym ciągu, ale miałam już inny wgląd na nie..więcej dystansu? 😉 Ważne jest to, że w słowach „muszę”, „powinnnam” działa także zasada odwrotności, bardziej nam się jakiejś rzeczy odechciewa niż zachciewa.Podświadomosć nie lubi łańcuchów.
Jp75, ja mam inne patrzenie na sekret.Z mojego punktu widzenia jest on cały czas obecny w naszym życiu,a nie tylko wtedy, gdy myślimy intensywnie nad czymś konkretnym z intencją, że teraz ma mi zadziałać wielkie PP „czary mary hokus pokus”, „stoliczku nakryj się”. Nawet nie wiedząc o nim, też on działa. Najważniejszą rzeczą jest wzrost świadomości, panowanie nad myślami i koncentracja na celach i marzeniach ,ale z wewnętrzną pewnością, że nie staje im nic na przeszkodzie!
Zatem rozważając rolę wysiłku w zdobywaniu jakiejś cennej rzeczy najlepiej jest, gdy pojawia się radość z samego jej zdobywania..i ona jest nagrodą już samą w sobie..jeśli tej radochy nie ma, może to oznaczać, że kierują nami egoistyczne pobudki. A jeśli da się coś łatwiej lub trudniej osiągnać, zawsze lepiej jest wybrać opcję „łatwiejszą”. A opcja łatwiejsza i nowa jest dla niewyćwiczonego umysłu czymś właśnie pozornie „trudniejszym” wymagającym faktycznej zmiany.
Boogy z tą „swoją lekkością naturalnego optymizmu” jest tego świetnym przykładem. 🙂 Sama się do tego dopiero przekonuję. 😉
vamas said:
j75″Przyjęcie filozofi sekretu powoduje, że wszystkie przeszłe wysiłki jakby się dewaluują, przestają mieć znaczenie (poczucie straty), no bo przecież można było wszytko łatwiej osiągnąć wystaczyło znać i zastosować metodę”
ja nie widze w tym problemu, trzeba sobie wyrobic talent do odpuszczania takim rzeczom, bo czlowiek skwasnieje za mlodu z zalu 🙂
tyle rzeczy w zyciu stracilem, tyle razy niepotrzebnie nadlozylem drogi, ze nauczylem sie rozumiec iz to wlasnie bylo mi potrzebne !
bo dzieki temu sie uczylem, bo dzieki temu sie hartowalem! gdybym mial caly czas z gorki, to bym na koniec wyladowal na pysku
nigdy nie wiesz czy to ze musiales sie bardziej starac i isc po okregu, zanim cos osiagnales, nie bylo wlasnie dokladnie tym co pozwolilo ci potem skrocic sobie droge w dziesieciu innych przypadkach
nie rozumiem znaczenia slowa STRATA.
nie ma czegos takiego we wszechswiecie !
są tylko inwestycje o nieznanym jeszcze(sic!) celu 🙂
Stylion said:
Tak sie jakos sklada ze zycie jako takie nie ma celu. To my nadajemy naszym pocznaniom miano celowosci. Wszystko zaczyna sie u podnoza powstania zycia. Pierwsza zywa czastka byla i jest przypadkowym zwiazkiem chemicznym ktory zaczal sie powielac poniewaz sprzyjaly temu pewne okolicznosci. Patrzac z tego punktu widzenia oczywistym jest ze nie ma tu mowy o zadnych stratach i zyskach. Pojawiaja sie one w naszej swiadomosci kiedy zaczynamy planowac jak przetrwac. A ze robimy to caly czas nadajemy temu zjawisku imie CEL. Wiec pojawia przy tym cala systematyka, jakze zlozona i wymyslna, przyslaniajaca prawdziwy aspekt zycia. Zycie jest niczym innym jak funkcja przemiany chemicznej kilku aminokwasow i przysiegam: sa to calkowicie bezmyslne nosniki informacji. Mozna powiedziec, ze i czlowiek wobec tego jest bezmyslana istota wiec dlaczego mysli? To wlasnie jest zagadka ktorej nigdy nie rozwiazemy. Dlaczego? Na przyklad kula jakakolwiek nie jest wstanie stwierdzic, ze jest kula dopoki nie zobaczy sie w lustrze. Naszymi lustrami sa inni ludzie i nasz wlasny skomplikowany mozg, ktory majac mozliwosc obserwacji tego co na zewnatrz obserwuje siebie od srodka po przez zmysly. Bez tych „luster” nie moglibysmy egzystowac w takiej formie jak teraz. Najciekawsze jest to, ze my dla tychze „luster” rowniez jestesmy „lustrami”. Wniosek chyba nasuwa sie sam? 🙂 W tym nie ma zadnych czarow. Najwiekszym sekretem jest to ze my jestesmy i dlaczego my a nie ktos inny? Store of mirrors 🙂
vamas said:
stylion, niby tak, a niby nie…
bardzo pewnym tonem piszesz, ale nie wiem czy ktokolwiek moze sobie pozwolic na kategoryczne stwierdzenia, chyba jeszcze nie na tym etapie zarowno duchowego jak i naukowego rozwoju czlowieka
w XVIII wieku tez sie z wielka pewnoscia wypowiadali o pochodzeniu gatunkow, jednak czas udowodnil cos innego
moze jest jednak pewna celowosc w naturze? bardzo subtelna, skryta?
moze np osiagniecie swiadomosci nia jest? a moze zycie jest celem samo w sobie? a moze nie ma sensu zadawac pytania o sens bo sami nie rozumiemy co znaczy to slowo?
moze samo slowo sens jest wymyslem naszych ludzkich, bialkowych umyslow a nie istnieje jako obiektywna kategoria bytow?
Stylion said:
Vamas tylko potwierdzasz co napisalem powyzej. Zadawanie pytan jest poszukiwaniem a poszukiwanie samo w sobie jest celem. Jesli widzisz podejrzenie celowosci niczego to stwierdzenie nie zmieni. Jeden cel zawiera w sobie inne podcele ale dalej sa one wylacznie naszym dzielem. Ja podchodze do rzeczywistosci na zasadzie domniemywania niewinnosci tejze. To ze jedno wynika z drugiego nie znaczy wcale, ze jest to spowodowane jakakolwiek celowoscia. Wine ponosi bezwstydny antropocentryzm.
letnia_a said:
ja na temat przyciagania ludzi. byl rok 2006 nie mialam pojecia ani o sekrecie, ani o sile mysli, ale muzyka byla (i jest) moja pasja. pomyslalam sobie wtedy, ze poszlabym na koncert Madonny.( jej ostatnia trasa koncertowa odbyla sie w 1999r) i zaczely sie dziac rzeczy dziwne 🙂 Wszechswiat zaczal mi sprzyjac 🙂 wyruszyla w trase, a ja pogodzilam sie z malenka „niedogodnoscia” – pojechalam do Danii by zobaczyc jej show 🙂
jakis czas temu wypowiedzilam zyczenie: „poszlabym na koncert M. Jacksona” i znowu zaczely sie dziac przedziwne rzeczy… 🙂 juz nawet pogodzilam sie z mysla, zeby pojechac do Londynu… choc… skonczylo sie, jak sie skonczylo… (biletu nie kupilam powstrzymywana przez intuicje)
czasami opowiadam to jako anegdote, ale do tej pory usmiecham sie na mysl o tym, ze „poruszylam” zyciem „tych” ludzi 🙂