Tagi
ann brennan, aura, bioenergoterapia, brennan, choroba, dłonie pełne światła, holistyczny świat, jasnowidz, jasnowidzenie, jedność, pola energii, postrzeganie pozazmysłowe, pp, rozumienie chorób, uzdrowiciel, uzdrowienie, widzenie energii, zdrowie, Świadomość
Stosowaną przez siebie metodę nazywam nakładaniem rąk, leczeniem wiarą albo leczeniem duchowym. Nie jest to proces w żadnym stopniu tajemniczy, przeciwnie — bardzo przejrzysty, choć często mocno skomplikowany. Wymaga zrównoważenia istniejącego wokół każdego z nas pola energii, które nazywam biopolem lub Polem Energetycznym Człowieka. Każdy z nas posiada pole energetyczne, czyli aurę, która otacza i przenika nasze ciało fizyczne. Ta energia jest nierozerwalnie związana ze zdrowiem. Postrzeganie ponadzmyslowe jest sposobem odbierania rzeczywistości istniejącej poza zasięgiem normalnych ludzkich zmysłów.
Posługując się nim, można widzieć, słyszeć, czuć i dotykać rzeczy, które normalnie pozostałyby nie zauważone. Postrzeganie ponadzmyslowe jest rodzajem widzenia, podczas którego tworzy się obraz wewnątrz umysłu — bez użycia normalnego zmysłu wzroku. Nie jest to wyobraźnia. Nazywa się to czasami jasnowidzeniem. Postrzeganie ponadzmyslowe ujawnia istnienie dynamicznego świata płynnych, współzależnych pól energii wokół i wewnątrz wszystkich przedmiotów materialnych, minerałów, roślin, zwierząt i człowieka. Przez większość mego życia prowadziłam taniec z żywym oceanem energii, w którym egzystujemy. Dzięki temu tańcowi odkryłam, że energia ta wspiera nas, karmi, daje nam życie. Używając jej, wyczuwamy jedni drugich; jesteśmy nią; ona jest nami.
Pacjenci i uczniowie pytają mnie, kiedy po raz pierwszy ujrzałam pole energii wokół ludzi. Kiedy po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że można je wykorzystywać? Czy jest to moja wyjątkowa cecha, czy też każdy może się tego nauczyć? Jeśli to drugie, to co mogą zrobić, żeby poszerzyć granice swojej percepcji i jakie znaczenie będzie to miało dla ich życia? Chcąc wyczerpująco odpowiedzieć na te pytania, muszę wrócić do samego początku.
Moje dzieciństwo było bardzo proste.
Wychowywałam się na farmie w Wisconsin. Ponieważ w okolicy nie było zbyt wiele dzieci, spędzałam dużo czasu sama. Godzinami przebywałam w lesie, siedząc kompletnie nieruchomo i czekając, aż zbliżą się do mnie małe zwierzęta. Dopiero dużo później zaczęłam rozumieć znaczenie tych okresów oczekiwania i ciszy. Wchodziłam wówczas w odmienny stan świadomości, który pozwalał mi na dostrzeganie rzeczy poza normalnym zasięgiem ludzkiego doświadczenia.
Pamiętam, że bez patrzenia wiedziałam, gdzie znajduje się każde małe zwierzę. Potrafiłam wyczuć stan, w jakim się znajduje. Kiedy ćwiczyłam chodzenie po lesie z zawiązanymi oczami, wyczuwałam drzewa na długo przed dotknięciem ich rękami. Zdawałam sobie sprawę, że drzewa są większe, niż wydaje się to oczom. Otacza je żywe pole energii i ja wyczuwałam to pole.
Później nauczyłam się widzieć pola drzew i małych zwierząt. Odkryłam, że wszystko ma wokół siebie pole energii przypominające wyglądem płomień świecy.
Zaczęłam też rozumieć, że pola te łączą wszystkie rzeczy ze sobą, że nie istnieje przestrzeń pozbawiona pola energii.
Wszystko, nie wyłączając mnie, żyło w oceanie energii.
Nie było to dla mnie ekscytujące odkrycie, lecz po prostu doświadczenie, tak naturalne, jak podglądanie wiewiórki jedzącej orzeszek na gałęzi drzewa.
Nigdy nie formułowałam na podstawie tych doświadczeń żadnych ogólnych teorii na temat funkcjonowania świata. Przyjęłam je za coś całkowicie naturalnego, uznałam, że wszyscy o nich wiedzą… i w końcu o nich zapomniałam.
Kiedy dorosłam, przestałam chodzić do lasu. Zaczęło mnie ciekawić, jak wszystko działa i dlaczego rzeczy są takie, jakimi są. Kwestionowałam wszystko, by znaleźć porządek i zrozumieć zasadę, na jakiej opiera się świat.
Poszłam na studia, ukończyłam wydział fizyki i przez następnych kilka lat pracowałam dla NASA.
Później uzyskałam odpowiednie przeszkolenie i zajęłam się udzielaniem porad psychologicznych.
Dopiero po kilku latach, kiedy zaczęłam dostrzegać kolory wokół głów ludzi, przypomniałam sobie swoje doświadczenia z dzieciństwa. Zrozumiałam, że doświadczenia te były początkiem mojego postrzegania ponadzmyslowego albo jasnowidzenia. Te wspaniałe, sekretne dziecięce doświadczenia doprowadziły mnie w końcu do diagnozowania i leczenia ciężko chorych ludzi.
Spoglądając wstecz, widzę drogę rozwoju moich zdolności. Jest tak, jakby moim życiem kierowała jakaś niewidzialna ręka, prowadząca mnie krok po kroku przez kolejne klasy szkoły — szkoły życia.
Doświadczenia w lesie pomogły rozwinąć się moim zmysłom. Potem dzięki nauce na uniwersytecie wykształciłam w sobie logiczne myślenie. Lata spędzone w poradni psychologicznej sprawiły, że moje oczy i serce otworzyły się na problemy bliźnich.
Wreszcie nauki duchowe, jakie odebrałam (o których później), na tyle uwiarygodniły moje doświadczenia, że mogłam uznać je za „realne”. Zaczęłam wtedy tworzyć konstrukcję myślową umożliwiającą mi ich zrozumienie. Postrzeganie ponadzmysłowe i Pole Energetyczne Człowieka stawały się stopniowo częścią mojego życia.
Szczerze wierzę, że mogą się one stać częścią życia każdego. W celu rozwinięcia postrzegania ponadzmysłowego należy wejść w stan nadświadomości. Jest wiele dróg wiodących do tego celu.
Najbardziej znaną stała się ostatnio medytacja.
Można ją praktykować na różne sposoby; ważne jest, by znaleźć ten, który najlepiej wam odpowiada. W dalszej części książki zaproponuję kilka ćwiczeń medytacyjnych, z których będziecie mogli skorzystać.
Odkryłam również, że można wejść w stan poszerzonej świadomości ćwicząc jogging, spacerując, łowiąc ryby, siedząc na piaszczystej wyspie i obserwując fale albo chowając się w lesie, tak jak ja w dzieciństwie.
Na czym polega cały proces, bez względu na to, czy nazwiemy go medytacją, zadumą czy czymkolwiek innym? Najważniejszą rzeczą jest danie sobie czasu na to, by wsłuchać się w siebie — wyciszyć hałaśliwy umysł, który bez przerwy mówi o tym, co powinieneś zrobić, jak mogłeś zwyciężyć w tamtej dyskusji, co powinieneś był zrobić, co jest z tobą nie tak etc.
Kiedy wyłączysz tę ustawiczną paplaninę, otworzy się przed tobą nowy, wspaniale harmonijny świat. Zaczniesz zlewać się ze swoim otoczeniem, łączyć z nim, tak jak ja robiłam to w lesie. W tym czasie nie tracisz wcale swojej indywidualności, przeciwnie, zostaje ona wzbogacona i poszerzona.
Proces zlewania się z otoczeniem jest innym sposobem opisania doświadczenia poszerzonej świadomości.
Rozważmy przykład świecy i jej płomienia. Normalnie identyfikujemy siebie jako ciało (wosk i knot) obdarzone świadomością (płomień). Kiedy wchodzimy w stan poszerzonej świadomości, postrzegamy siebie również jako światło emanujące z płomienia. Gdzie kończy się płomień, a zaczyna światło? Wydaje się, że granica istnieje, ale czy potrafimy ją określić, kiedy przyglądamy się dokładniej? Płomień jest całkowicie przeniknięty przez światło.
Czy światło w pomieszczeniu, nie pochodzące ze świecy (oceanu energii), również przenika płomień? Tak. Gdzie zaczyna się światło w pokoju, a kończy światło świecy? Według fizyki nie ma granicy dla światła świecy, biegnie ono w nieskończoność.
Gdzie zatem jest nasza ostateczna granica?
Doświadczenie postrzegania ponadzmyslowego, płynące ze stanu poszerzonej świadomości, mówi mi, że nie ma takiej granicy.
Im bardziej poszerzam swoją świadomość, tym bardziej rozwija się moje postrzeganie ponadzmyslowe i tym lepiej potrafię dostrzec rzeczywistość, która dotąd była poza zasięgiem moich zmysłów.
Wraz z rozwojem PP moje widzenie stawało się coraz wyraźniejsze. Z początku widziałam tylko bardziej intensywne pola energii wokół osób, promieniujące jedynie na około dwa centymetry od ciała fizycznego człowieka.
Kiedy moje umiejętności wzrosły, ujrzałam, że pole sięga jeszcze dalej od ciała fizycznego, ale zbudowane jest z delikatniejszej substancji — mniej intensywnego światła. Choć wiele razy wydawało mi się, że znalazłam granicę, zawsze później musiałam korygować tę opinię.
Gdzie znajduje się granica?
Uznałam, że słuszniej byłoby powiedzieć, iż istnieją tylko warstwy: warstwa płomienia, potem światło płomienia, a potem światło pokoju. Każdą kolejną linię trudniej dostrzec. Percepcja kolejnych warstw zewnętrznych wymaga coraz bardziej rozwiniętej świadomości i coraz lepiej wyćwiczonego PP.
Gdy twoja świadomość poszerza się, światło, które dotychczas odbierałeś jako przyćmione, staje się jaśniejsze i bardziej wyraźne. Rozwijając przez wiele lat postrzeganie ponadzmyslowe, gromadziłam obserwacje.
Większość z nich pochodziła z okresu pracy w poradni zdrowia psychicznego. Ze względu na moje fizyczne wykształcenie dość sceptycznie przyjęłam swoje postrzeganie zjawisk energetycznych wokół ludzkich ciał. Ponieważ jednak zjawiska te nie znikały, nawet kiedy zamykałam oczy albo zmieniałam położenie, uznałam, że należy zbadać je uważniej. I taki był początek mojej osobistej drogi mającej zaprowadzić mnie ku światom, o których istnieniu nie miałam dotąd pojęcia, drogi, która całkowicie zmieniła sposób, w jaki postrzegam rzeczywistość, ludzi, wszechświat i mój z nim związek.
Zrozumiałam, że pole energii jest nierozerwalnie złączone ze zdrowiem i samopoczuciem danego człowieka.
O tym, że ktoś jest chory, świadczy powstanie w jego polu zaburzeń w przepływie energii i pojawienie się nieruchomej energii, która przestała płynąć i przybrała ciemną barwę.
Dla odmiany człowiek zdrowy charakteryzuje się jasnymi kolorami, które krążą bez kłopotów w zrównoważonym polu. Dla każdej choroby istnieją ściśle określone kolory i powstające z nich formy myślowe (myślokształty).
Postrzeganie ponadzmyslowe oddaje wielkie usługi w medycynie i doradztwie psychologicznym. Używając PP uzyskałam doskonałe rezultaty w diagnozowaniu problemów fizycznych i psychicznych oraz w znajdowaniu sposobów ich rozwiązywania.
Kiedy używa się PP, mechanizm choroby psychosomatycznej pojawia się wprost przed twoimi oczami. PP ukazuje, że większość zaburzeń powstaje w biopolu człowieka, a potem, wraz z upływem czasu i poprzez przyzwyczajenia życiowe, przenosi się do ciała fizycznego, zamieniając się w prawdziwe choroby.
Wiele razy źródło albo pierwotna przyczyna tego procesu wiąże się z urazem fizycznym, zaburzeniem psychicznym lub kombinacją tych dwu czynników. Ponieważ PP pokazuje, w jaki sposób choroba została zapoczątkowana, uczy nas również, jak odwrócić proces chorobowy.
A. Brennan, Dłonie pełne światła
Ten artykuł jest drugą cześcia artykułu : Uzdrowicielka I
Zobacz też
• Uzdrowienie cierpienia z przeszłości
• Biografia staje się biologią. Jak być zdrowym? Krótki poradnik.
joanna said:
Zenforest, wybrałaś piękny obrazek do tego postu!
Idealnie pasuje do treści. Pasuje tez do pierwszego komentarza Indiany, taka komunia człowieka z naturą, i pola energii dokoła. I nawet świeca jest 😀
filip said:
joanna,
miałem to samo powiedzieć ! 🙂 Obrazek genialny.
Terra widzę, że jesteś pragmatykiem, ale nawet jeśli widzenie aury nie musi być łączone z uzdrawianiem fizycznym można zajmować się uzdrawianiem duchowym. A od zdrowego umysłu, zaczyna się zdrowe ciało 🙂 Do tego samego celu można dotrzeć wieloma drogami.
Co do tego czemu kiedyś ludzie żyli krócej.
Ludzka świadomość wg mnie rozwija się na przestrzeni wieków.
(Niedawno czytałem Prokopiuka w pokrewnym temacie: http://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/w_labiryncie_duszy/prokopiuk_cien1.htm
oraz
http://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/w_labiryncie_duszy/prokopiuk_cien2.htm)
Natomiast zmysły są trochę z innej bajki.
Kiedyś mieliśmy lepszy węch, wzrok, słuch, pewnie też jakieś elementy postrzegania pozazmysłowego. Jednak nasza świadomość była prostsza, być może widząc – nie rozumieliśmy co widzimy. Taki dar był zatem mniej użyteczny.
Współcześnie byłby o wiele bardziej praktyczny, bo są tacy, którzy wiedzą jak go wykorzystywać, vide Ann Brennan. Jednak niestety popadł w regres.
terraustralis said:
Zenforest
Moge miec prosbe ? (May I have a wish? No, not a bhuddist wish not to have any wishes 🙂 )
Przyroda a przez to rozumiemy Ta Organiczna to bardzo smrodliwa sprawa.
Wszystko co zyje wydala metan.
A co jakbysmy sie uniezaleznili i stali sie NIEORGANICZNI. Tak jak jakies sztuczne inteligencje. Dlaczego nie pokochac czegos nieorganicznego ? Czy mozemy kochac swiat tylko organiczny ? Przeciez swiat organiczny powstal z nieorganicznego.
zenforest said:
A jaką masz do mnie prośbę, terra? 🙂
Zind said:
Zen, uważaj, grząski grunt! 😀
Zind said:
@terra, a jak się czujesz wśród wysokich murów, szklanych wieżowców, asfaltowych ulic? W smrodzie spalin ?
Lepiej czy gorzej niż na pięknej plaży, w lesie, w górach?
Nie przenika cię wtedy głębokie wzruszenie? W kontakcie z przyrodą ? Takie które otwiera serce i sprawia, że twoja dusza zdaje się dotykać błękitu nieba :)?
Ja tak miewam, he-he! Czy może jestem w tym odosobniony ?
zbigniewcichon said:
Wszystko jest energią. Na początku było słowo, myśl, idea zamieniona w energię następnie materię.
Polecam książkę „Ludzie jak Bogowie” D.ASH & P. HEWITT
trueneutral said:
Skąd wiecie, że kiedyś ludzie częściej widzieli aurę? A jeśli widzieli w takim samym procencie jak i dziś? Idąc za Darwinem – skoro to im pomagało, to dlaczego teraz tej aury mniej się widzi? To przecież bez sensu, aby przydatna umiejętność zanikała w kolejnych pokoleniach, czyż nie? Są na to dwie odpowiedzi (albo i więcej) – albo wcale nie widziano więcej aury, albo Ci, co widzieli aurę wymarli z tego powodu, bo zamiast uciekać przez tygrysem, jak tacy nie widzący aury zapewne robili, to Ci widzący zachwycali się jego pięknem. A chwilę potem tygrys z zachwytem podziwiał ich wnętrzności.
Zind, las jest piękny i tak dalej, ale co by było, gdyby nadal mieszkało w nim wielość różnych drapieżników, co to delektują się ludzkim mięsem? Pewnie skojarzenie z naturą byłoby już mniej przyjemne. 🙂
I na koniec – potraktujcie mój post żartobliwie. Po prostu chciałem spojrzeć na sprawę z drugiej strony. Bo lubię patrzeć z każdej możliwej. 🙂
indianaJ said:
O, cześć true, adwokacie terry 🙂
Oczywiście, że nie wiem czy widzieli czy nie.
Po prostu tak czuję 🙂 Coś mi mówi, że było to łatwiejsze, bo nie było nauki, która mówiłaby że to przecież niemożliwe.
A gdy się nie wie, że coś jest niemożliwe, to łatwiej się to robi. Dzieci częściej niż dorośli widzą aurę, bo są bardziej niewinne, mniej skażone tym co może być a czego nie może być bo tak mówi Nauka.
Kiedyś ludzie też byli mniej skażeni takim myśleniem.
Dla mnie to naturalne, skoro gdy jestem w otoczeniu przyrody, zaczynam takie rzeczy niemal czuć, energię drugiej osoby stojącej obok mnie, mam odczucie łączności z światem przyrody.
Nigdy tak nie miałeś true?
Takie nie do pomyślenia jest dla ciebie, że w otoczeniu przyrody, w wyciszeniu, niemal medytacyjnym, otwierają się szerzej wszystkie zmysły?
Jeśli czegoś takiego nigdy nie doznałeś to zaproszę cię kiedyś na wycieczkę ze mną i moim znajomymi w Tatry słowackie 🙂 Znacznie cichsze i spokojniejsze niż polskie. Na niektórych szlakach godzinami nie widać żywej duszy.
Co do uwsteczniania się zmysłów.
Nie zaprzeczysz, że kiedyś ludzie lepiej słyszeli, mieli lepszy węch. Węch przydaje się w rozpoznaniu np kiedy partnerka jest w okresie płodnym, kiedy ma miesiączkę, itp. Przydatna sprawa dla przetrwania gatunku. A jednak zmysł węchu uległ uwstecznieniu. Pomagał odróżnić wątpliwej jakości jedzenie. Pomagał wyczuć drapieżnika.
Ja wprawdzie nie mogę tego relacjonować z pierwszej ręki ale wielu ludzi mówi że psy i koty wyczuwają śmierć(że widzą duchy! 🙂 ), że generalnie mogą odczuwać więcej niż ludzie, a szczury uciekają z okrętu który ma zatonąć, mimo że nie ma niczego co by to zapowiadało. Są to zmysły które u ludzi poszły w zapomnienie, chociaż ich przydatność przecież jakaś istnieje, nawet może większa niż widzenie energii ! Nie dziwi mnie wcale, że kiedy zawężeniu uległy inne, całkiem przecież przydatne zmysły, przy okazji uwstecznił się i ten zmysł.
Mózg i jego analityczne umiejętności zaczęły przejmować te funkcje, rozwiązując problemy strategiczne, takie jak przetrwanie, w inny sposób, bez opierania się tylko na zmysłach. Kiedyś może „szósty zmysł” był częścią przetrwania tak jak dobry węch czy słuch, ale dziś już nie jest, bo widocznie umysł radzi sobie bez niego.
Dopiero w nowej rzeczywistości, mogą pojawić się bardziej kreatywne sposoby jego wykorzystania, może.. razem z nowymi poziomami rozumienia świata.
🙂
I na koniec, tak, True, popatrzyłeś na sprawę z innej strony, to prawda.
Tylko, że popatrzyłeś na tę sprawę z tej strony z jakiej patrzy 95% modernistycznego, wątpiącego społeczeństwa, którym króluje redukcjonizm i lęk przed wkraczaniem na nieznane tereny.
Gdzie zatem ta Twoja innowacja w podejściu, skoro myślisz jak wszyscy, hm ?
Spróbuj podejść bardziej nowatorsko! 🙂
trzezwy said:
Jakie aury? Jakie postrzeganie pozazmysłowe?! Ludzie, przebadajcie sobie głowy, a potem dyskutujcie. Albo skończcie z procentami. Brennan pewnie wyssała z palca całą książkę, żeby dobrze sprzedać i zarobić !
trueneutral said:
IndianaJ,
zacznę nieco od końca – nie czuję przymusu podchodzenia innowatorsko. 🙂 Czasem może się i zdarzy, fakt. 🙂
A po drugie – skąd ta myśl, że ja się z Tobą nie zgadzam? Jak zauważyłeś, popatrzyłem na ten problem z innej strony, ale nie napisałem, że takie jest moje zdanie. 😛 Ja po prostu lubię wszystko oglądać z każdego możliwego dla mnie w danej chwili punktu widzenia. Wyraziliście taki pogląd, z którym akurat jestem w stanie się zgodzić, ale moja natura wymaga, aby przyjrzeć się temu też i od tej drugiej strony. Może jest to jakiś rodzaj analizowania i szacowania, nie wiem, wiem tyle, że tak mam. 🙂
Co do natury – najlepiej wygląda na moim talerzu. 🙂
trueneutral said:
Trzeźwy, co masz na myśli?
moon said:
Dobry fragment do waszej dyskusji:
trueneutral said:
Moon, książka lepsza. 🙂
trzezwy said:
Ten artykuł to bełkot, zastanówcie się jak można widzieć coś więcej niż pozwala na to siatkówka oka, proste prawa fizyki, jeśli coś się widzi, to złudzenia i omamy, które mózg przywołuje bo jest chory i chce coś zrekompensować, założę się że Brennan jest poważnie zaburzona!
trueneutral said:
Dobra, zaczniemy powoli. Wiesz coś o NAUCE zwanej fizyką kwantową?
trzezwy said:
coś tam miałem w szkole…a co?
trueneutral said:
W szkole?
trzezwy said:
chyba w szkole sie ma fizyke, nie? 😀
Ten link co podałeś długi jest niemożliwie.
Ale póki co nic tam nie widzę o widzeniu aur, goście tylko gadają. Mnich jakiś.
Nie rozumiem jak ludzie dają się tak łatwo nabrać. Chyba wam się nudzi z tym co macie. Zresztą nie przekonasz mnie, jestem racjonalistą z urodzenia.
Zind said:
Trzeźwy. Ten nick wskazywałby, że jesteś osobą przytomną i świadomą.
Czy bycie trzeźwym wyklucza bycie — otwartym na świat? 🙂
trueneutral said:
Trzeźwy, ale czy zrozumiałeś o czym mówią?
A co do uleczania – znasz taką naukę jak psychoneuroimmunologia?
Tyle polecam na dziś. Ponieważ sam wywodzę się z nurtu „rozumowego” , to podaję Ci naukowe podstawy. 🙂 Wykluczasz aury, bo nigdy nie widziałeś takiej. A chciałbym zauważyć, że kiedyś pojęcie np. fali elektromegnetycznej spotkałoby się ze spaleniem na stosie, bo przecież coś takiego nie istnieje! Tak, że powiem tylko, że trzeba być ostrożnym. Nauka każe weryfikować wszystko. Brać coś za oczywistość, że napewno jest albo nie ma, nie jest naukowym podejściem. To świadczy tylko o pewnym zamknięciu swojego postrzegania.
trzezwy said:
pochodzimy widocznie z innych planet, na mojej nauka od kilkuset lat tego nie potwierdzila, ale w waszych głowach obraca się jakaś inna nibylandia
arrivederci, brothers, see ya in hell
terraustralis said:
Zenforest
Przepraszam ale musialem pojsc spac z powodu innej strefy czasowej.
Mialem prosbe o jakis artykul na temat rozgraniczenia chemii organicznej od nieorganicznej w stosunku do pojmowania jej jako jedynego realnego swiata, w ktorym mozna „czuc” . Przeciez procesy „duchowe” nie musza nalezec do swiata chemii organicznej tylko albo nawet wcale. „Bog” tez nie musi nalezec do chemii organicznej. Zycie powstalo z lawy wulkanicznej, w ktorej jest siarka a przeciez przed tym faktem tez musiala byc jakas Swiadomosc w Twoim ujeciu. Wiec byla to Swiadomosc Chemii Nieorganicznej. 🙂 Wiec jezeli tak bylo i dalej jest to nie mozemy zawlaszczac chemii organicznej dla procesow myslowych, spirytualnych. Myslac na skroty. Jezeli jest bialko to jest mysl, swiadomosc – to nie musi byc prawda. 🙂 Przeciez pewnie 99.9% wszechswiata jest bez bialka wiec dlaczego bialko ma rzadzic.
trueneutral said:
Trzeźwy, daj na razie spokój tej aurze, co? Nawet trzymaj się tego, że jej nie ma. Zajmij się fizyką kwantową i psychoneuroimmunologią.
Nie wiem czemu chcesz się spotkać w piekle. Zabawne, że nie wierzysz w aurę, a powołujesz się na miejsca potępienia rodem z opowieści biblijnych. Jak pojmuję, wierzysz w Boga?
Może jeszcze jeden przykład. Nauka jeszcze nie tak dawno uważała, że muchy jak i inne stworzenia rodzą się de novo. Dopiero Ludwik Pasteur udowodnił, że tak nie jest. I co? Ci przed nim byli tak samo przekonani jak Ty dziś o swojej racji. Człowieku, nie musisz się zgadzać, ale nie musisz od razu negować tego, co wydaje Ci się niemożliwe. Dopuść do siebie możliwość, że takie rzeczy mogą, choć nie muszą, istnieć. Trochę szerszy ogląd sprawy. Tak tylko proponuję, zrób z tym co chcesz. Masz swoje poglądy i racje, nikt się z Tobą nie będzie spierał o Twoją własną iluzję, bo na tym blogu większość zdaje sobie sprawę, że każdy ma swoją. I, że swoją trzeba się zająć, a cudze zostawić w spokoju.
Dziękuję, ważniak i niewiniątko kończy swojego posta. 🙂
terraustralis said:
O True,…chyba sie lekko wkurzyles….to u Ciebie rzadkosc. 🙂