Tagi
centrum, cnota, dobro, grzech, moralność, nieświadomość, obserwacja, osho, transformacja, uważność, zmiana, zło, Świadomość, świętość
Jedynym grzechem jest brak świadomości, jedyną cnotą świadomość.
To, co można robić jedynie w stanie nieświadomości jest grzechem.
To, czego można dokonać jedynie w pełni świadomości jest cnotą.
[autor rozumie słowo grzech jako : czynność którą wykonujemy bezmyślnie, nieświadomie, nawykowo, bez autentycznej łączności ze swoim wnętrzem. Przypis Zenforest]
Nie można być świadomym mordercą, nie można być prawdziwie świadomym i agresywnym w tym samym czasie.
Nie można gwałcić, kraść, torturować kiedy twoja świadomość jest obecna; to wszystko staje się niemożliwe. Te czyny są możliwe jedynie wtedy, gdy znajdujesz się w mroku nieświadomości, kiedy ona w tobie zwycięża.
Budda powiedział:
„Jeśli w domu świeci się światło, złodzieje go unikają; kiedy strażnik nie śpi, złodzieje nawet nie próbują. Jeśli w domu przebywają ludzie, chodzą, rozmawiają, nie śpią, wtedy złodzieje nawet nie biorą pod uwagę możliwości włamania”.
Tak samo dzieje się z tobą: jesteś nieoświetlonym domem.
Najczęstszy stan w jakim znajduje się człowiek, to funkcjonowanie mechaniczne: homo mechanicus.
Jesteś człowiekiem jedynie z nazwy a tak naprawdę jesteś wyszkoloną, uzdolnioną maszyną i wszystko, co robisz nosi w sobie piętno zła.
I podkreślam: wszystko co robisz, nawet to, co uważasz za dobre, przy nieobecności świadomości będzie złe.
Jakże mógłbyś być człowiekiem prawym jeśli jesteś nieświadomy?
Twoja prawość będzie wspierana po prostu monstrualnym ego;
to ono dyktuje ci twoje zachowania.
Nawet twoja świętość, codziennie utwierdzana, utrwalana przy ogromnym nakładzie pracy i wysiłku, idzie na marne. Nie przyniesie ci prostoty, nie nauczy cię skromności i nie pozwoli doświadczyć tego, co boskie, gdyż zdarza się to jedynie, gdy znika ego.
Będziesz wiódł życie świętego, otoczony pełnym szacunkiem, jednocześnie czując się tak nędznie jak wszyscy inni ludzie zepsuty od środka, nic nieznaczący.
To nie życie, lecz wegetacja.
Twoje grzechy będą grzechami i twoje dobre uczynki będą grzechami. Twój brak moralności będzie niemoralny i twoja moralność będzie niemoralna.
Nie nauczam o moralności ani o tym, co znaczy prawość, bowiem bez osiągnięcia świadomości są to puste słowa, hipokryzja.
Czynią cię napuszonym.
Nie wyzwalają, bo nie potrafią – wręcz odwrotnie: więżą cię.
Wystarczy jedna, jedyna rzecz: świadomość – uniwersalny klucz.
Otwiera wszystkie drzwi egzystencji.
Świadomość znaczy, że z chwili na chwilę pozostajesz uważny, widzisz siebie i wszystko wokół w sposób interaktywny. Jesteś jak lustro, odzwierciedlasz; a robisz to tak doskonale, że każdy akt, każdy czyn, który ma miejsce, jest właściwy, pasuje, jest w harmonii z egzystencją.
Nie ty jesteś jego wykonawcą, nie powstaje on w tobie. Twoje działanie rodzi się jako wynik całej sytuacji, zarówno ty, jak i całe otoczenie jest w nie zaangażowane.
Z tej pełni rodzi się jakiś czyn; nie jest on twój, to nie ty zdecydowałeś wykonać go w taki, a nie inny sposób, nie ty go wymyśliłeś, nie wynika on z twojego charakteru.
Nie działasz, jedynie pozwalasz, by się zdarzył.
To tak, jakbyś spacerował bardzo wcześnie nad ranem, słońce jeszcze nie wzeszło, a na ścieżce przed tobą pojawił się wąż. Nie ma czasu do namysłu. Możesz to jedynie odzwierciedlić, nie ma chwili do stracenia – natychmiast zeskoczysz mu z drogi.
Zauważ, że użyłem słowa natychmiast. Nie czekałeś ani sekundy, natychmiast uskoczyłeś na bok.
Później będziesz pewnie siedział pod drzewem, zadowolony sam z siebie i zastanawiał się jak tego dokonałeś. Ale tak naprawdę nie zrobiłeś nic; to wszystko stało się samo. Wniknęło z kontekstu.
Ty, wąż, zagrożenie życia, wysiłek, by je ocalić i jeszcze tysiące innych rzeczy… Ten skok był wynikiem całej sytuacji. Ty byłeś jedynie medium.
Taki czyn pasuje do całości. Nie ty jesteś wykonawcą.
Używając wyjaśnienia na religijną modłę: Bóg dokonał tego za twoją pomocą. Pełnia wyraziła się za pomocą cząstki.
To właśnie jest prawość. Nigdy tego nie będziesz żałował.
To wyzwala. Przydarza się i … koniec. Po prostu wiesz, że to było właściwe.
Znów masz wolność działania. Nie będziesz rozpamiętywał tego, nie stanie się to częścią twojej pamięci autobiograficznej, nie zostawi w tobie ran.
Było tak spontaniczne, że nie zostawiło po sobie śladów.
Nie stanie się twoją karmą. Nie pozostawi zadrapań.
Czyn, który zamienia się w karmę, nie jest właściwie odbiciem rzeczywistości, ale twoją reakcją wywodzącą się z twojej przeszłości, z pamięci, ze sposobu myślenia.
Podejmujesz decyzje, dokonujesz wyboru. Nie wynika to ze świadomości, lecz z nieświadomości. Czyli jest grzechem.
Charakter
Całe moje przesłanie zawiera się w twierdzeniu, że człowiek nie potrzebuje charakteru lecz świadomości. Jest ona prawdziwa, charakter zaś jest fałszywy. Jest on potrzebny osobom nieświadomym.
Jeśli masz oczy, nie potrzebujesz białej laski, nie pytasz gdzie są drzwi.
Charakter jest potrzebny, bo ludzie są nieświadomi.
Jest to rodzaj smaru, który pozwala, by życie przebiegało bez zbytnich zgrzytów.
George Gurdżijew nazwał go buforem. Buforów używa się w pociągach, pomiędzy wagonami. Jeśli coś się dzieje bufory chronią wagony przed zderzeniem się. Można go także porównać do amortyzatora: dzięki amortyzatorom samochody poruszają się miękko. Oto czym jest charakter amortyzuje wstrząsy.
Ludziom nakazuje się skromność. Jeśli się tego nauczysz, będziesz miał taki amortyzator, który ochroni cię przed ego innych ludzi.
Nie będą mogli cię zanadto zranić; jesteś bardzo skromny. Jeśli będziesz wielkim egoistą, odczujesz, że wciąż ktoś cię rani.
Ego jest bardzo przewrażliwione, więc starasz się je przykryć kocykiem skromności. Pomaga, daje jakiś rodzaj gładkości. Ale nie pomoże ci się zmienić.
Moja praca to dokonywanie transformacji. To szkoła alchemii. Chcę byście się przemienili z nieświadomych w świadomych, przeszli z ciemności ku światłu. Nie obdarzę was charakterami; mogę dać wam umiejętność wglądu, uważność.
Chciałbym byście zaczęli żyć z chwili na chwilę, a nie powielali sztywne wzorce ustalone wcześniej przeze mnie lub przez społeczeństwo, kościół lub państwo. Chciałbym abyście potrafili żyć w zgodzie ze swym światełkiem świadomości, abyście byli uważni.
Znajdź świeżą odpowiedź dla każdej chwili. Charakter oznacza, że masz zestaw gotowych reakcji na każde życiowe wyzwanie, toteż kiedy przychodzi kolejna chwila odpowiadasz według wzorca.
Z tego powodu nie może to być odpowiedź prawdziwa; jest to wyuczona reakcja.
Człowiek z charakterem reaguje. Człowiek świadomy odpowiada, odzwierciedla sytuację w sobie nie zmieniając jej, a następnie działa.
Człowiek z charakterem jest mechaniczny, podobny do robota; ma w umyśle komputer pełen zaprogramowanych odpowiedzi.
Tylko zapytaj, stuknij w klawisz, a zaraz wyświetli się gotowa odpowiedź.
Zacznij od zmiany siebie
Nie możesz zmienić wszystkich ludzi na świecie, możesz jedynie zmienić siebie.
To jedyna możliwa rewolucja. Jedyną możliwa transformacją jest twoja własna.
Człowiek świadomy działa zgodnie z chwilą, nie z przeszłości, nie z tym, co zapamiętał. Jego odpowiedzi są piękne, naturalne i prawdziwe dla danej chwili.
Człowiek z charakterem ma problem, gdyż jego reakcje stają się nieadekwatne do sytuacji; życie nieustannie się zmienia, nie stoi w miejscu. A on udziela wciąż tych samych odpowiedzi, które się nie zmieniają, które są martwe.
Nakazano ci coś w dzieciństwie i to w tobie pozostaje. Dorosłeś, życie się zmieniło, ale ta odpowiedź dana ci przez rodziców, księdza czy nauczyciela wciąż siedzi w twojej głowie, i jeśli coś się przydarza, ty wyciągasz tę starą reakcję sprzed pięćdziesięciu lat.
A przez ten czas tyle wody upłynęło w Gangesie, życie tak się zmieniło…
Heraklit mówi: „Nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki”.
Ja wam mówię nie można wejść do tej samej rzeki nawet jeden raz.
Ona płynie tak szybko.
Charakter jest statyczny; jest brudnym stawem. Świadomość jest rzeką.
Dlatego nie daję ludziom żadnego kodu, według którego mieliby postępować. Daję im oczy, aby widzieli, świadomość, aby odzwierciedlali, lustrzaną jaźń, aby mogli odpowiadać na każdą nową sytuację.
W księgach buddyjskich jest trzydzieści trzy tysiące zasad dla mnichów. Trzydzieści trzy tysiące! Na każdą możliwą sytuację przewidziano go
tową reakcję.
Jak to w ogóle można zapamiętać?
A zresztą człowiek, który potrafiłby zapamiętać je wszystkie, jest zapewne na tyle przebiegły, że zawsze będzie umiał znaleźć sposób, by te zasady ominąć. Jeśli nie będzie chciał czegoś zrobić, znajdzie sobie wykręt. Jeśli będzie chciał coś zrobić zawsze umiejętnie to usprawiedliwi. […]
Ile zasad regulujących życie ludzkie można tworzyć? To takie płytkie, nic nieznaczące. Oto jaka jest religijność ludzka; a w końcu przecież i tak znajdują sposoby, aby ominąć te wszystkie przykazania i normy.
Zawsze znajdą jakieś wyjście awaryjne.
Charakter daje najwyżej cieniutką, sztuczną maskę, którą jeśli zadrapiesz, to okaże się, że nawet twoi święci pozostali w głębi siebie zwierzętami. Na powierzchni wszystko wygląda pięknie, ale jedynie na powierzchni.
Nie bądź powierzchowny, zmień się naprawdę. To może nastąpić jedynie poprzez twoje centrum, nie na obrzeżach.
Charakter jest jak farba na twojej powierzchni, aświadomość to przemiana twojego centrum.
Z chwilą gdy dostrzeżesz swoje błędy, zaczną one odpadać od ciebie jak stare liście, wtedy już nic nie trzeba robić.
Wystarczy, że je dostrzegłeś. Dzięki tej świadomości zaczną one znikać, parować.
Rozmyślasz o sprawach, które przegapiłeś i jesteś pewien, że uda ci się w przyszłości je dogonić. Nie dogonisz! To ciągłe napięcie między przeszłością a przyszłością, to ciągłe tracenie teraźniejszości, staje się wewnętrznym hałasem.
Popełniasz stale ten sam błąd tylko wtedy, kiedy pozostajesz nieświadomy. Wtedy jedynie możesz go powtarzać, a nawet gdybyś próbował coś zmieniać, okaże się, że btąd pozostaje, zmienia się tylko jego forma. Występują one bowiem w najprzeróżniejszych formach i rozmiarach. Zamienisz, zastąpisz, ale nie będziesz w stanie go odrzucić, bo nie postrzegasz swojego błędu jako błąd. Chyba,
że inni ci to uzmysłowią, bo im jest łatwiej go dostrzec.
Tak właśnie jest, że każdy myśli o sobie jako o człowieku pięknym, wyjątkowo inteligentnym, pełnym cnót, niemalże świętym, tylko jakoś inni tego nie widzą.
Powód jest prosty: patrząc na innych widzisz rzeczywistość, nie możesz tak samo popatrzeć na siebie samego, toteż nosisz w głowie jakieś piękne bajeczki na swój temat. Wszystko, co wiesz o sobie, to same mity, niewiele mające wspólnego z rzeczywistością.
Wejdź do centrum
Chwila, z którą dostrzeżesz swoje błędy, przynosi radykalną zmianę.
Dlatego właśnie wszyscy buddowie w historii świata nauczali tej jedynej prawdy: bądź świadomy.
Nie uczyli cię jak budować swój charakter, tego nauczają księża, politycy, nie buddowie. Buddowie rozwijali w ludziach świadomość, nie sumienie.
Nie nauczam o moralności ani o tym, co znaczy prawość, bowiem bez osiągnięcia świadomości są to puste słowa, hipokryzja.
Sumienie to taka zagrywka narzucona przez innych żeby mogli ci dyktować co jest dobre a co złe.
Wymuszają na tobie działania zgodne z ich wolą, i to już od wczesnego dzieciństwa, od czasów kiedy byłeś tak niewinny, tak posłuszny, delikatny, że mogli wywrzeć na tobie wrażenie, wdrukować swoje wymagania, uwarunkować cię.
Takie uwarunkowywanie nosi nazwę sumienia i zaczyna szybko dominować nad twoim całym życiem. Sumienie jest strategią społeczeństwa, która zmierza do uczynienia z ciebie niewolnika.
Buddowie uczą świadomości. Nie ucz się od innych co jest dobre a co złe. Nie ma powodu uczyć się od kogoś innego, po prostu wejdź w głąb siebie.
Podróż ku swojemu wnętrzu jest wszystkim czego potrzeba im głębiej dotrzesz, tym wyższy osiągniesz poziom świadomości.
Dotarłszy do swojego centrum, będziesz tak wypełniony światłem, że wszelkie ciemności znikną.
Włączając światło w pokoju nie musisz jednocześnie walczyć z ciemnością.
Obecność światła wystarczy, bo ciemność to jedynie brak światła…
Druga część
Osho, Świadomość – Klucz do życia w równowadze.
Powiązane posty
• Bądź swoim mistrzem – odpowiedzi są w Tobie
• Otwarty umysł: Wolność od negatywnych emocji.
Kornelia said:
„Z chwilą gdy dostrzeżesz swoje błędy, zaczną one odpadać od ciebie jak stare liście, wtedy już nic nie trzeba robić.
Wystarczy, że je dostrzegłeś. Dzięki tej świadomości zaczną one znikać, parować.”
Załóżmy, że chcę zmienić jakąś cechę charakteru więc według tekstu mam ją dostrzec a ona zniknie. A jak to się ma do prawa przyciągania, które zakłada, że jeśli czegoś bardzo pragnę, to osiągnę to? W wielu książkach czytałam, że jeśli chcę coś zmienić powinnam wyobrażać siebie w nowej sytuacji. Tak się zastanawiam czy jeśli sobie coś uświadomię i dzięki temu to automatycznie się zmieni, to czy potrzebne jest prawo przyciągania?
Felicita said:
A może warto by skupić się na przyciąganiu świadomości, czyli światła w swoim życiu? 🙂 A wtedy dostrzeżesz,co trzeba i błędy samoistnie zaczną wyparowywać.. Skoro ktoś wierzy w prawo przyciągania osiągnie to, co chce..:) I być może osiągnie więcej niż myśli..Wykroczy poza zwykłe schematy myślenia o samym sobie..
Poza tym czytając tekst wiedziałam, że to Osho..ma swój rozpoznawalny styl:)
Clockwork Heart said:
W kwestii świadomości i cech charakteru ja to interpretuję tak:
Nie jestem ani odważny, ani tchórzliwy, nie jestem ani mądry, ani głupi, ani zamknięty w sobie, ani towarzyski, ani dobry, ani zły – mimo iż rozum podpowiada co innego.
Ja po prostu jestem. Jestem sobą.
Mogę wierzyć w to, że jestem taki, albo taki i otoczenie może mnie widzieć jako takiego, a takiego – ale to nie ja: nie jestem cechą charakteru, nie jestem zlepkiem tych cech, nie jestem zbiorem opinii o sobie ani zbiorem przekonań, które noszę. Nie jestem kogoś oczekiwaniem, ani nawet swoim własnym, nie jestem swoją pracą, stanowiskiem, tytułem naukowym czy partią polityczną.
Kiedy to wszystko sobie uświadomię – wtedy jestem sobą.
trueneutral said:
Wiem, że nie na temat, ale polecam film „Idealny facet dla mojej dziewczyny” .
Felicita said:
Poznałam jakiś czas temu osobę, która opowiadała mi o swoich wcześniejszych wcieleniach z takimi szczegółami,logicznie, z charyzmą, że z jednej strony uwierzyłam w to, że ona wierzy, że to wszystko przeżyła.. a z drugiej strony, nastąpił we mnie proces negacji, pomyślałam,że ma bujną wyobraźnię..
A mimo tych cenzurowanych przez umysł uprzedzeń moja dusza chciałaby wiedzieć jak się zrodziła..
Przyjaźń z tą osobą trwa nadal. Od kiedy – nie jest to dla mnie tak dokładnie jasne 😉
Pytanie o to kim jestem i po co tu jestem jest najtrudniejszym i najważniejszym pytaniem mojego życia..
bumel said:
Felicita, nie wiem czy takie rozważania w szczegółach o przeszłych wcieleniach mają sens. Po pierwsze nie ma możliwości udowodnić w 100% czy coś takiego istnieje, a jeśli nawet – to w dalszym ciągu ważny będzie tylko ogólny wniosek który wynika z tamtych doświadczeń.
Ważna też będzie kwestia czy te wnioski umiemy teraz wcielać w życie, czy nauczyliśmy się czegoś z tamtej przeszłości. (Czyli czy wyewoluowaliśmy).
Powstaje pytanie czy to, że niektórzy są zdolniejsi, szybciej się uczą konkretnych rzeczy, lepiej sobie radzą społecznie, mimo podobieństwa wychowania (np jako rodzeństwo) jest efektem tego, że już w poprzednich wcieleniach się tego w pewien sposób nauczyli?
To bardzo ciekawe pytanie, obserwowałem moich kuzynów, których dzieli jeden rok, wychowywani podobnie, ubierani podobnie, chodzili do tej samej szkoły, jednak ich sposób radzenia sobie z życiem..bardzo się różni.
Jeden jest odważniejszy, towarzyski, drugi nieśmiały, wycofany.
Czy to geny są takim miejscem gdzie zapisuje się informacja z poprzednich wcieleń w skondensowanej postaci ? Jako preferencje, jako ogólne modele zachowań?
Nie wiem, zważywszy że geny odpowiadają za ewolucję, zatem wszystko to zdaje się przeplatać i uzupełniać w jakiś sposób. Powolne gromadzenie doświadczeń jako rasa(+na tym tle jednostka) skutkuje rozwojem całego gatunku. Przekłada się na zmiany w DNA, etc. To bardzo ciekawa sprawa 😉
Ale powtórzę, że wg mnie sens postrzegania poprzednich wcieleń(+nauka historii ludzkości) tkwi w wyciąganiu wniosków, które poprawiają teraźniejszość i przyszłość. I tylko w tym.
majk79 said:
„Czy to geny są takim miejscem gdzie zapisuje się informacja z poprzednich wcieleń w skondensowanej postaci ? Jako preferencje, jako ogólne modele zachowań?”
– Bumel to bardzo ciekawe co piszesz, ale zauważ, że geny dziedziczą się liniowo wg. powtarzalnej sekwencji rodzice – potomstwo. Jakiego więc rodzaju korelację między genami a karmą by tutaj wprowadzić, żeby uchwycić choćby zarys jakiegoś ogólnego mechanizmu? Przecież w poprzednich wcieleniach nie byliśmy naszymi rodzicami.
Felicita said:
Ja nie za bardzo mam naukowe podejście do tematu..prędzej filozoficzne..aczkolwiek zdrowy racjonalizm jest czasem jak najbardziej potrzebny, żeby nie zapętlać się w siatce urojonych absurdów..takich jak na koniec wskazał majk79..
Poza tym, wyciąganie wniosków z dyskusji jest także przydatnym doświadczeniem:)
True, film jest nie tylko śmieszny..Motyw dziewic na szczudłach – niezapomniany;)
trueneutral said:
Felicita,
wiele niezapomnianych motywów. 🙂 Radio Zawszedziewica. 🙂 Albo kolekcja tego redaktora. 🙂
bumel said:
„to bardzo ciekawe co piszesz, ale zauważ, że geny dziedziczą się liniowo wg. powtarzalnej sekwencji rodzice – potomstwo. ”
Wszyscy wiemy, że z genami tak prosto nie jest 🙂 Czemu dwójka zdrowych rodziców ma chore dziecko? Czemu przeciętnym rodzicom rodzi się genialne dziecko? W przypadku zwierząt proste prawa mendlowskiego dziedziczenia wydają się wystarczające, ale czy w przypadku ludzi nie dochodzi dodatkowy czynnik?
Słyszałem kiedyś teorię(podobną nieco do ustawień Hellingera) że jesteśmy częścią zbiorowej duszy, która obejmuje wiele „pędów”, jakimi są np rodziny.
W obrębie danej rodziny występuje pewna grupa problemów, które podlegają różnym wariacjom na przestrzeni pokoleń. Z niektórych problemów rodzina jako całość może się wygrzebać/wyewoluować. 🙂
Znam przypadek takiej rodziny, której dziadkowie byli alkoholikami z dwóch stron, ale ani dzieci ani wnuki już tego nie pociągnęły.
Dusza rodziny jest związana z większą duszą, plemienia/narodu i wreszcie na najgłębszym poziomie, duszą całej planety. Całość bardzo powoli ewoluuje.
Oczywiście to tylko intelektualne teorie, ale ponieważ myśl jest energią, a energia może wpłynąć na kod DNA, zatem nie widzę problemu aby aspekty naszej duchowej natury dziedziczyły się z pomocą genów.
Sa osoby który silnie rozdzielają takie sprawy jak wpływ karmy i poprzednich wcieleń od kwestii dziedziczenia z pomocą DNA.
Ja uważam, że to jest mocniej powiązane niż większość osób sądzi i jedno może się przenikać z drugim.
Nie odpowiem ci w jaki sposób – dokładnie – ale na pewnym poziomie czuję, że to najsensowniejsza odpowiedź. Jesteśmy duchowo-materialną całością, nie funkcjonujemy w dwóch strefach które są względem siebie odległe jak antypody, to byłoby wręcz niemożliwe 😉 Nawet dzień i noc stykają się na linii brzasku 😉
majk79 said:
Tak trochę a propo genów i karmy: krótko ale treściwie:
http://www.ted.com/index.php/talks/dean_ornish_says_your_genes_are_not_your_fate.html
majk79 said:
„W przypadku zwierząt proste prawa mendlowskiego dziedziczenia wydają się wystarczające, ale czy w przypadku ludzi nie dochodzi dodatkowy czynnik?”
– Bumel, wszystko fajnie, nie przeczę, że coś może być na rzeczy, ale moim zdaniem mieszanie genetyki i karmy jest trochę bezpodstawne. To normalne, że pewne rzeczy przenoszą się w rodzinie, tak przecież działa genetyka, wyciąganie jednak na tej podstawie jakiś daleko idących wniosków, to już – na razie przynajmniej – bardziej wkraczanie w sferę osobitych wierzeń niż obiektywnych faktów. Co nie oznacza bynajmniej, że a priori odrzucam wszystko to co mówisz, zwracam Ci tylko uwagę na nieweryfikowalność takich hipotez – co oznacza, że mają dokładnie takie znaczenie jakie sam im nadasz. Przynajmniej przy obecnym stanie wiedzy.
Felicita said:
Z mojej skromnej wiedzy wynika,że na geny nie mamy wpływu..na karmę,owszem..A więc mogę sobie przypuszczać,że człowiek nie jest do końca zdeterminowany czynnikami, które na niego oddziałują..Przyznam się zresztą, że dopiero raczkuję w tych tematach,więc nie mam ugruntowanych poglądów.Jestem jak dziecko, które wszystkiego chce dotknąć..Intuicyjnie wyczuwam, że poznając nowe treści zawarte chociażby na tym blogu (gratulacje dla Autorki) zmienia mi się perspektywa widzenia..mając te same oczy,co wcześniej..widzę więcej 😉
eliszka said:
Powtórzę za Felicitą … ‚ Pytanie, kim jestem i po co tu jestem jest najważniejszym i najtrudniejszym pytaniem mojego życia’
Mojes said:
„Pytanie, kim jestem i po co tu jestem jest najważniejszym i najtrudniejszym pytaniem mojego życia” – Pewnie tak jest.
Mnie się tam podoba, że nie muszę stresować tym, że na tu i teraz nie mam gotowej odpowiedzi.
Sama przyjdzie, gdy będzie mój czas 😀
Jacek said:
“Pytanie, kim jestem i po co tu jestem jest najważniejszym i najtrudniejszym pytaniem mojego życia” jest pytaniem retorycznym, ktore i ja dlugo sobie kiedys zadawalem. Pewnego dnia uzmyslowilem sobie, ze juz nie musze wiedziec kim i po co tu jestem. Ten moment przyniosl mi ogromne poczucie wyzwolenia. Teraz wiem, ze nie ma na nie odpowiedzi, a wszystkie odpowiedzi beda tylko iluzjami. Mysle, ze wazniejszym pytaniem jest jak byc (zyc), a odpowiedzia – swiadomie.
Mysle, ze lawtwiej znalezc odpowiedz na to dlaczego takie pytanie sobie zadajemy.
frezja said:
Clockwork Hear świetnie ująłeś w słowach swoje myśli. Szczerze nie wiele zrozumiałam z całego tekstu a Twoja wypowiedź pomogła mi go trochę pojąć. Jednak jak pozbyć się tych wszystkich myśli o sobie? Przecież tworzymy siebie z tego co słyszymy na swój temat, z tego co sami myślimy, tworzy nas nasza przeszłość. Trzeba byłoby ją wymazać by móc nie osądzać siebie, nie postępować zgodnie z jakimiś regułami. I jak odnaleźć to światło? To wszystko jest dość skomplikowane…
Felicita said:
Takie pytanie w moim przypadku podważa wartość tego, co do tej pory w życiu zrobiłam..Jest wyrazem pychy i ambicji..Bo usiłowanie być dobrym nie cieszy, gdy chce się być najlepszym.. ; )A jak widać kluczem do szczęścia jest PRZESTAĆ karmić się takimi dylematami..
hajfong said:
,,patrząc na innych widzisz rzeczywistość..,,
..czy aby napewno patrzac na innych widzimy rzeczywistość?
Jeśli jestesmy nie świadomi to jak możemy postrzegać
rzeczywistość?Jesteśmy nie świadomi siebie samych a innych tak?A pozatym co my wiemy o wewnetrznych motywacjach innych?Nie bardzo rozumiem..
enki said:
Witaj:)
Czytam Twój blog od kilku miesięcy. Bardzo mi pomagasz:) Nie tylko zrozumieć siebie. Podobają mi się też zdjęcia, które dołączasz do tekstów. Czy mogłabyś napisać, kto jest autorem malowidła z tego postu?
Pozdrawiam:)
zenforest said:
felicita79
majk
Na tym blogu 90% rzeczy opisywanych to osobiste wierzenia autorów 🙂
Duchowość jest czymś trudnym do definicji z poziomu racjonalnego umysłu.
Analizowanie jej z punktu widzenia bieżącej(!) nauki jest miejscami – sprowadzaniem tematu do absurdu. 🙂
Jest jednak w wszystkim coś, jakiś element, który zaczyna być dostrzegalny po jakimś czasie, wspólny dla wielu rzeczy mianownik, pewne odczucie, głębokie przekonanie, że coś jest bliższe prawdy a coś mniej.
Pojawia się czasem tak po prostu, czasem, jak w moim przypadku, po latach medytacji. Można to nazwać intuicją. Specyfika intuicji polega na tym, że trudno udowodnić to co się czuje, a jednak rodzi się swego rodzaju pewność zmierzania we właściwym kierunku.
Dlatego mogę tylko napisać: ja bym taką żelazną granicą nie rozdzielała karmy i genów bo – owszem, nikt na dziś nie udowodnił jakoby miały coś wspólnego, ale moje _osobiste wierzenie_ mówi mi, że mają 😉
Wiem jak marny to się musi wydawać argument, jednak być może niektóre osoby na tym blogu będą wiedziały o co mi chodzi, ponieważ w wielu innych, „płynnych” tematach mają podobne przeczucia 🙂
Jacek said:
„Najbardziej dramatyczny i nieuleczalny konflikt wytwarza sie w nas samych pomiedzy dwoma zasadniczymi dazeniami: tym, ktore pragnie formy, i tym, ktore jej nie chce. Na szczescie, albo niestety, forma zamyka w sobie jedynie czesc rzeczywistosci, przy czym jakakolwiek mysl, ktora usiluje zdefiniowac ow niedostatek, w sposob nieunikniony zamienia sie w forme.”
Ten cytat jest tlumaczeniem artykulu z hiszpanskiego napisanego przez argentynskiego pisarza o Gobrowiczu. To jest wlasnie swiadomosc.
Z tym widzeniem rzeczywistosci patrzac na innych, to poprostu pomylka, autora lub tlumacza. Tak naprawde, to niczego nie widzimy takim jakim jest, bo istnienie jest tajemnica. A patrzac na cokolwiek widzimy… przeszlosc!
terraustralis said:
Ciekawie napisane Jacek. 🙂
salunar said:
[ot]
zaebiste laczki, terra ; )
hajfong said:
To znaczy będac świadomym i tak nie postrzegamy rzeczywistości bo to wieczna tajemnica,w takim razie co postrzegamy będąc świadomymi?Przeszłość?Czy świadomość przedewszystkim nie odnosi się do terażniejszości?