Tagi
de mello, mello, obserwacja, przebudzenie, uważność, wyzwolenie, zmiana, Świadomość, świat
Chcesz zmienić świat? A może byś zaczął od siebie? Może tak na początek dokonaj zmiany w sobie?
Jak to osiągniesz? Przez obserwację. Poprzez zrozumienie.
Bez żadnej ingerencji i oceny z twej strony.
Ponieważ jeśli oceniasz, to nie możesz zrozumieć.
Jeśli powiesz o kimś, że jest „komunistą”, to w tym momencie skończyło się rozumienie. Przyczepiłeś mu etykietkę.
„Ona jest kapitalistką” – w tym momencie przestałeś rozumieć. Dałeś jej etykietkę, a jeśli etykietka wyraża półtony twej aprobaty lub dezaprobaty, to jeszcze gorzej!
Jak zamierzasz zrozumieć to, co dezaprobujesz albo co aprobujesz w danej materii? Żadnych sądów, żadnych komentarzy, żadnych nastawień.
Po prostu obserwacja, studia, ogląd bez pragnienia zmiany.
Ponieważ jeśli pragniesz zmiany tego, co jest, na to, co powinno być – powinno być według ciebie – przestajesz rozumieć.
Treser stara się zrozumieć psa, aby móc go nauczyć określonych sztuczek. Naukowiec obserwuje mrówki bez z góry określonego celu – poza samą obserwacją – po to, aby się o nich jak najwięcej nauczyć. Nie ma innego celu. Nie zamierza ich trenować, ani niczego od nich uzyskać. Jest nimi zainteresowany, chce o nich dowiedzieć się jak najwięcej. Takie jest jego nastawienie.
W dniu, w którym uda ci się takie nastawienie osiągnąć, doświadczysz cudu.
Zmienisz się – bez wysiłku i we właściwy sposób. Zmiana sama się wydarzy, nie będziesz jej musiał dokonywać.
Ponieważ świadomość życia drzemie w tobie, w głębokich ciemnościach, cokolwiek jest złe, zniknie. A cokolwiek dobre, zostanie wyłonione.
Doświadczysz tego, naprawdę.
To jednak wymaga umysłu zdyscyplinowanego. Mówiąc „dyscyplina” nie mam na myśli wkładu pracy, wysiłku. Mówię o czymś zupełnie innym. Czy kiedykolwiek przyglądałeś się uważnie sportowcom? Całe ich życie wypełnia sport, ale jakże są zdyscyplinowani.
A spójrz na rzekę płynącą ku morzu. Tworzy brzegi, które ją zawierają. Jeśli jest w tobie coś, co podąża we właściwym kierunku, samo kreuje swą własną dyscyplinę. Staje się tak w chwili, w której zakażony zostajesz bakcylem świadomości. I to jest cudowne! Jest to najcudowniejsza rzecz na świecie. Najważniejsza i najcudowniejsza. Nie ma nic tak ważnego na świecie, jak przebudzenie. Nic!
I oczywiście jest to także swego rodzaju „dyscyplina”.
Nie ma nic bardziej wspaniałego niż bycie świadomym.
Czy chciałbyś żyć w ciemnościach? Czy chciałbyś podejmować działania nieświadom, mówić, nie wiedząc, co znaczą twe słowa? Albo czy chciałbyś widzieć rzeczy i nie uświadamiać sobie, na co patrzysz? Jak powiedział wielki mędrzec,
Sokrates: „Życie nieświadome nie jest warte tego, by je przeżyć”.
To oczywista prawda. Większość ludzi nie przeżywa swego życia świadomie. Prowadzą życie mechaniczne, myślą mechanicznie – zazwyczaj cudzymi myślami – mechanicznie przeżywają emocje, mechanicznie działają, mechanicznie reagują. Czy chcesz zobaczyć, jak bardzo upodobniłeś się do maszyny?
-„Ach, jaką masz piękną spódnicę”
– słowa te wydatnie poprawiły twe samopoczucie, prawda?
I to z powodu spódnicy, na miłość boską! Czujesz się z siebie dumna słysząc taki komplement. Ludzie odwiedzają mnie w moim Centrum w Indiach i mówią:
– „Cóż za cudowne miejsce, cóż za wspaniałe drzewa (a te rosną całkiem niezależnie ode mnie). Jaki wspaniały klimat.”
A ja natychmiast czuję się lepiej, aż do chwili, kiedy się na tym przyłapuję.
Czy można wyobrazić sobie coś równie głupiego?
Nie jestem odpowiedzialny za te drzewa i nie wybierałem tego miejsca na Centrum. Nie ode mnie zależy pogoda. To po prostu takie jest. Ale moje „ja” uwikłało się w to, zatem czuję się dumny. Czuję się dumny ze „swej” kultury i ze „swego” narodu. Jak to możliwe, by zgłupieć aż do tego stopnia. Doprawdy. Mówią mi, że moja wielka hinduska kultura stworzyła tak wielkich mistyków. Ale przecież nie ja ich stworzyłem. Nie biorę za nich odpowiedzialności.
Albo mówią mi:
– Ten twój kraj z całą tą nędzą, to okropne. Czuje się zawstydzony. Ale przecież to nie ja stworzyłem tę nędzę. O co tu idzie? Czy kiedykolwiek przestaniesz tak myśleć?
Mówią mi:
– Sądzę, że jesteś bardzo czarującą osobą. I już czuję się świetnie. Zostałem pogłaskany. Dlatego nazywają to: Ja jestem OK. i ty jesteś OK. Noszę się z zamiarem napisania książki, której tytuł brzmiałby: „Ja jestem osłem i ty jesteś osłem”. Otwarte przyznanie się do bycia osłem, to największe wyzwolenie, coś najpiękniejszego na świecie. Jakże jest to cudowne. Kiedy ktoś by mi powiedział: „Nie masz racji”, ja mu odpowiem: „A czego się spodziewałeś po ośle?”
Rozbrojeni. Wszyscy powinni być rozbrojeni. To jest ostateczne wyzwolenie. Ja jestem osłem i ty jesteś osłem. W normalnym życiu dzieje się tak: naciskam guzik i jesteś „na górze”, naciskam guzik i jesteś „na dole”. I taki właśnie jesteś. Ilu znasz ludzi, na których nie działa pochwala i oskarżenie?
To nieludzkie – powiesz.
Ludzkie – to znaczy, że trzeba być trochę mała małpką, aby każdy mógł pociągnąć cię za ogon, a ty robisz to, co robić powinieneś?
Ale czy to jest ludzkie? Jeśli uważasz, że jestem czarujący, znaczy to że właśnie w tym momencie jesteś w dobrym nastroju i nic więcej. Znaczy to też, że pasuję do twojej listy zakupów. Wszyscy nosimy przy sobie taką listę zakupów i trzeba się do tej listy dopasować – wysoki, hmm, ciemny, hmm, przystojny, hmm – zgodnie z naszymi upodobaniami.
„Lubię brzmienie jej głosu. Jestem zakochany” – mówisz.
Nie jesteś zakochany, ty głupi ośle. Ilekroć jesteś zakochany – waham się, czy to powiedzieć – jesteś osłem w sposób szczególny. Usiądź i popatrz, co się z tobą dzieje. Chcesz uciec.
Ktoś kiedyś powiedział: „Dziękuj Bogu za rzeczywistość i możliwość ucieczki od niej”. I to właśnie ma miejsce. Jesteśmy tacy mechaniczni w swym życiu, zmanipulowani jak marionetki, tak bardzo pod kontrolą.
Piszemy książki o tym, jak się kontrolować i jak cudownie być kontrolowanym i jak bardzo potrzebujemy, by nam mówiono: „Jesteś OK.” Czujesz się wtedy wspaniale.
Jak cudownie jest siedzieć w więzieniu. Albo, jak to ktoś kiedyś powiedział, być w swej klatce. Czy lubisz być w więzieniu? Czy lubisz być pod kontrola?
Powiem wam coś. Ilekroć pozwalacie sobie na dobre samopoczucie, kiedy mówią wam, że jesteście OK., tylekroć przygotujcie się na złe samopoczucie – z chwilą gdy powiedzą wam, że nie jesteście dobrzy. Dopóki żyjesz po to, by spełniać cudze oczekiwania, lepiej dobrze zważ, w co się ubierasz, jak się czeszesz i czy masz dobrze wyczyszczone buty. Krótko mówiąc, bacz na to, czy spełniasz każde ich cholerne oczekiwanie. I to ma być ludzkie?
To właśnie odkryjesz, gdy zaczniesz się obserwować.
Będziesz przerażony!
W gruncie rzeczy nie jesteś ani OK., ani nie OK.
Możesz pasować do aktualnych nastrojów albo trendów mody! Czy to znaczy, że stałeś się OK.? Czy to twoje bycie OK. zależy od tego? Czy zależy od tego, co o tobie ludzie myślą?
Ty nie jesteś OK. i ty nie jesteś nie OK., ty jesteś ty.
Mam nadzieję, że przynajmniej dla niektórych z was będzie to duże odkrycie. Jeśli kilku z was dokona tego odkrycia, to… cóż za wspaniała sprawa! Niezwykła!
Wyrzuć ten cały bełkot z byciem OK. i nie OK., wyrzuć wszystkie te osądy i po prostu obserwuj, patrz. Dokonasz wielkich odkryć. Odkrycia te zmienią ciebie. Bez najmniejszego wysiłku, wierz mi.
Przychodzi mi tu na myśl pewien facet, żyjący w Londynie zaraz po wojnie. Siedzi, trzymając na kolanach owiniętą w brązowy papier paczkę. Jest duża i ciężka. Konduktor autobusu podchodzi do niego i pyta:
– Co pan tam trzyma na kolanach?
A człowiek ten odpowiada: To niewypał. Wykopaliśmy go w ogródku i wiozę go na posterunek policji.
Na to konduktor:
– Nie może pan tego trzymać na kolanach. Proszę to położyć pod siedzeniem.
Psychologia i religia, tak jak je generalnie pojmuję, przenoszą bombę z twoich kolan pod siedzenie. Tak naprawdę nie rozwiązują twoich problemów. Zamieniają jedynie jeden problem na drugi. Czy nigdy cię to nie zastanowiło?
Miałeś problem, teraz zamieniłeś go na inny.
Zawsze tak będzie, dopóki nie rozwiążemy problemu zwanego – ty sam.
Czy naprawdę poczujesz się lepiej gdy zmieni się ktoś inny…?
Wyobraźcie sobie pacjenta, który idzie do lekarza i mówi mu, na co cierpi. Doktor odpowiada:
– Rozumiem pańskie symptomy. Wie pan, co zrobię? Zapiszę lekarstwo dla pana sąsiada.
Pacjent odpowiada:
– Dziękuje, bardzo dziękuje. To bardzo poprawi moje samopoczucie.
Idiotyczne to, prawda? Ale właśnie tak czynimy. Osoba pogrążona we śnie sądzi, że poczuje się lepiej, jeśli zmieni się ktoś inny. Cierpisz, bo śpisz, ale myślisz sobie: “Jakże piękne byłoby życie, gdyby ktoś inny się zmienił. Jakże piękne byłoby życie, gdyby zmienił się mój sąsiad, żona, szef”.
Zawsze chcemy, by dla naszego dobrego samopoczucia zmienił się ktoś inny. Ale czy nigdy nie pomyśleliście, co by się stało, gdyby rzeczywiście twój mąż, twoja żona się zmienili?
Byłbyś równie bezradny jak przedtem, równie nie przebudzony jak dotąd.
Ty jesteś tym, który ma się zmieniać, który musi zażyć lekarstwa.
Twierdzisz: “Czuję się dobrze, bo świat jest w porządku.” Błąd! Świat jest w porządku, ponieważ ja czuję się dobrze. Tak twierdzą wszyscy mistycy.
A.de Mello „Przebudzenie”
Artykuł z serii: Przypomnienie
Powiązane posty
• Poznawaj siebie – podejście Zen
Conchi said:
DeMello jest świetny – zrozumiałym i prostym językiem pisze to, co naprawdę już wiemy w środku, ale co nieraz ukryło się pod warstwą przekonań i nawyków, w których zostaliśmy wychowani. W skrócie pozwól sobie być sobą zamiast urabiać ideologię do tego, dlaczego sobą być nie możesz i wciągać w nią innych w ramach potwierdzenia :).
Próbowałam kiedyś czytać Eckharta Tolle „Potęga teraźniejszości” – świetna książka, ale nie dałam rady przeczytać całej – przekaz podobny w wymowie do DeMello, ale te ciągłe powtórzenia – główna myśl jest tak prosta i staje się oczywista, że w pewnej chwili czytanie o tym dalej, czego można doświadczać, staje się stratą czasu :). Być może ukrył jakieś skarby w drugiej połowie książki, ale może odnajdę je w sobie sama..?
zenforest said:
Zgodzę się co do „Potęgi Teraźniejszości” – jest świetna, ale zbyt długa. Przekaz pozostaje podobny a autor zdaje się go powtarzać i powtarzać. Może i ma w tym jakiś sens, chce by to wszystko się mocno „utrwaliło”, ale myślę że trochę przesadził 🙂 Jednak de Mello napisał znacznie krótszą książkę i moim zdaniem – do końca ciekawie się czyta 🙂
terraustralis said:
W sumie to lepiej sie go czyta niz slucha…moze dlatego ze mial dosc silny hinduski akcent.
„Psychologia i religia, tak jak je generalnie pojmuję, przenoszą bombę z twoich kolan pod siedzenie”
I cos takiego mowi Jezuita….?
lavera said:
A jak ten artykl ma sie do kwestii zdrowia?
Czy mam obserwować i akceptować chorobe i wtedy odkryje co?Ze ja ją wytworzyłem i co ,wtedy ona zniknie?
vamas said:
lavera, skad pomysl z chorobami?
sadzilem ze ten konkretny artykul skupial sie bardziej na tym aby nie obwiniac za wszystko innych, tylko jesli chce sie zmian w zyciu, to zeby zaczynac od zmiany siebie
amka said:
lavera, na tym blogu są ludzie którzy gotowi są cię przekonywać, że jak dowiesz się jakimś cudem, skąd wzięła się twoja choroba, to ona zniknie.
Już to gdzieś tu czytałam. Choroby są jakoby lekcjami, które jeśli zrozumiemy, to znikają. A te wrodzone, to że niby karmiczne. Tylko mnie to jakoś nie przekonuje.
trueneutral said:
Lavera,
zamiast pytać co się stanie, to prostu sprawdź to sam. Oczywiście pytania o to, jak smakuje zupa są niemal nawykowe, ale chyba łatwiej i pewniej po prostu skosztować tej zupy, co?
Swoją drogą czy oczekujesz, że jeśli zaakceptujesz to czy tamto, to stanie się coś konkretnego? Pytasz innych o doświadczenia, które sami wytworzyli dla siebie. To ich doświadczenia. Jednego to uleczyło, innego oświeciło, kolejnemu poprawiło humor.
Dobrze jest pytać, ale jeśli pytasz po to, by ktoś dał Ci gwarancję tego, co ma nastąpić, to nie robisz nic innego tylko budujesz sobie oczekiwanie wobec rzeczywistości. Do tego oparte na doświadczeniu kogoś innego. Przez to nastawisz się na dany efekt i przeoczysz swój własny wgląd lub uznasz go za „nie to, co trzeba” .
Co do tekstu.
De Mello w jasny sposób wyraża pojęcia, które czasem umykają człowiekowi. Do tego ma zabawny i ciekawy sposób wypowiadania, a jego książki nie mają wyglądu opasłych tomów. W moim przekonaniu jego „Przebudzenie” to świetny start. (szczególnie na Zachodzie, gdzie wzmianki o energii, chi, aurze, magii i mistycyzmie wpadają na „naukowy” mur sceptycyzmu, a De Mello nie porusza tych kwestii, opera się na łatwych do pojęcia przykładach, w pewnym stopniu opartych na zdrowym rozsądku i logice.)
I dalej. „Ponieważ jeśli oceniasz, to nie możesz zrozumieć.” Piękna sentencja, choć obecnie można ją nieco sprostować. Ocena to myśl. Każda myśl wywołuje jakieś emocje – negatywne, pozytywne i neutralne. Każdy oczywiście ma „zainstalowane” wszystkie emocje, ale to nasze myśli (oceny) wywołują te emocje.
Tu też pojawia się tytuł artykułu. Pisałem już o tym przy okazji Punktu Mocy, ale dziś pozwolę sobie wyrazić to nieco inaczej, bez „udziwnień” .
Faktem jest, że nie możemy zmienić wszystkich ludzi. Możemy wychowywać dziecko i mamy duży wpływ jako opiekun, ale nawet w tej sytuacji dzieci nie robią wszystkiego tak, jak byśmy chcieli. Tym bardziej nie możemy zmienić kogoś w naszym wieku (rówieśników) . Zatem dopóki będziemy na siłę nakazywać innym i oczekiwać od nich, żeby zachowywali się tak albo inaczej, to sami siebie unieszczęśliwiamy, bo tego celu nie da się osiągnąć. (pokusiłbym się o rozwinięcie tematu – dlaczego nie możemy, ale miało być bez „udziwnień” )
Dochodzimy więc do jasnego wniosku, że nie tędy droga, chyba, że komuś to odpowiada. Zmieniamy więc „front” i zaczynamy obserwować siebie. A dokładniej swoje reakcje na dane osoby i ich zachowanie. W końcu pojawi się ktoś, kto nas zdenerwuje. Czujemy złość, gniew na daną osobę. I w tym miejscu warto zadać sobie pytanie – dlaczego ta osoba wzbudza we mnie takie emocje? Jak oceniam tą osobę? Czy uważam, że jej zachowanie jest dla mnie zagrożeniem? Czy uważam, że takie zachowanie nie przystoi? I tak zaczynamy drążyć, czy lepiej – obserwować. I wyłapiemy w końcu tą myśl, która jest negatywna, co pociąga za sobą naszą gniewną reakcję.
To samo tyczy się nie tylko ludzi, ale i różnych sytuacji. (od zepsutego koła do choroby) .
Zmiana myślenia pociąga za sobą zmianę nastawienia. I nie trzeba wcale myśleć pozytywnie. Wystarczy omijać „miny” , jakie niesie za sobą myślenie negatywne. I tu pojawia się ten cytat De Mello – przestań oceniać. Brak oceny wywołuje naturalne emocje. (czy nas gani, czy nas chwali, nas po prostu to wali. 🙂 )
Hm, jeśli kogoś interesuje temat i zechce rozwinąć to co szczątkowo opisuję, to polecam książkę „Racjonalna Terapia Zachowawcza” prof. Maxie Maultsby’ego. Książka dobra dla typowych „naukowców” , ateistów i całej reszty niedowiarków. Dla „duchowiaków” jest świetnym rozwinięciem. (a zrozumie ją każdy)
zenforest said:
Tak, niejednokrotnie doświadczyłam podobnej sytuacji gdy ktoś pytał mnie o moje doświadczenia i oczekiwał gwarancji, że i jemu tak to zadziała jak mnie.
Temat _oczekiwań_jakie wysuwamy względem otaczającej nas rzeczywistości, jest bardzo ważny i rzadko poruszany(w kulturze zachodniej niemodnie jest mówić o czymś co jest nieweryfikowalne lub subiektywne), Truneutral, dzięki że o tym wspomniałeś.
Jesteśmy nastawieni zadaniowo, coś ma działać w 100% albo jest podróbą. Oceniamy: przydatne/nieprzydatne i porządkujemy w ten sposób rzeczywistość – jednak zarazem „de-integrujemy” naszą psychikę.
Cały ten artykuł jest zaledwie pewną wskazówką co do tego jak warto spróbować czasem popatrzeć na nas-w kontekście innych.
Nie jest złotą zasadą, nie musimy czynić z tego co tu napisano kolejnego nawyku, po prostu czasem spróbujmy choć na chwilę zmienić perspektywę, punkt widzenia.
Sądzę, że takie jest zadanie większości artykułów na tym blogu. To tylko zbiór luźnych wskazówek, podanych na tacy, do wyboru, do przemiału, do przeżucia. Mogą, owszem, trafić się osoby, które są będą traktować te artykuły jak deklaracje wiary, do których albo muszą się obowiązkowo ustosunkować pozytywnie albo obowiązkowo negatywnie. Gdy zobaczą, że się z czymś nie zgadzają, uniosą się honorem i stwierdzą że treści tu zamieszczone uderzają w ich personalnie, lub psują im humor…:)
Ale potraktujcie proszę, wszelkie znajdujące się tu wskazówki z dystansem, jak zbiór różnorodnych narzędzi, z których możecie wybierać, przyglądać się, korzystać – nie korzystać.
Życie zostawia nam tak rozległą przestrzeń do interpretacji, że marnotrawstwem byłoby jej nie posmakować! 🙂
Złote słowa, True 😉 Dodam jeszcze : a po innym spłynęło 🙂
I ta różnorodność odbioru jest właśnie piękna.
Skaut said:
Fajny tekst i pouczajacy. Wcale nie odbieram go w kategorii „nie mysl i nie oceniaj w ogole”. Raczej sugeruje mi to probę najpierw zrozumienia, bez zbednych emocji ocen etc, natomiast tak czy siak jakis wniosek „oceniajacy” potem z tego wyniknie. Jednak dzieki zachowaniu sie neutralnemu byc moze wyniknie ze tak to ujmę… w miarę poprawny i twórczy w odniesieniu do danej sytuacji. Moim zdaniem autor ma racje. Mechanizm ów widac wszedzie: chce, pragne, zmien sie, popraw, jestes do bani, co to za zachowanie. I o ile nie jestem zwolennikiem poblazliwosci to uznaje jednak za fakt to, ze aby cokolwiek wyprowadzic na prostą, to trzeba jednak zaglebic sie do „rdzenia” problemu. Stawianie sobie ocen, obrzucanie inwektywami czy silowe proby przeksztalcenia otoczenia to porazka. W jednym przypadku spowoduje czynny opor bo niby dlaczego Twoja „prawda” mialaby byc lepsza od mojej? W innym przypadku z jednego schematu wejdziemy w drugi.
terraustralis said:
Ja jestem sceptyczny w wielu rzeczach ale wiem, ze jezeli ma sie zaawansowanego raka na przyklad to jedyna mozliwoscia aby on odszedl jest jego akceptacja a nie walka z nim. Przez akceptacje rozumiane jest nauczenie sie zyc z tym rakiem w taki sposob jakby nie zauwazajac go, tak jakby byl czyms jak najbardziej normalnym (trzeba go polubic). Wiem ze ktos moze powie ze w ten sposob mozna tez spokojnie pozegnac sie z zyciem. No ale to tyle co slyszalem w tym temacie. Moze to komus pomoze.
Wszyscy ogolnie mysla ze im bardziej walczy sie o przezycie tym wieksza szansa podczas gdy to nie prawda. To tyle o chorobach. 🙂
Nawiasem mowiac wlasnie bylem w swiantyni buddyjskiej i przeor mial kazanie i powiedzial, ze byly przypadki ludzi majacych atak serca i jak oni dali sobie LETTING GO to chociaz serce nie pracowalo 30 minut to mozg nie mial zadnego uszkodzenia. Nie wiem czy to byla propaganda czy prawda ale to taka ciekawostka, ktora uslyszalem O RZECZACH PARANORMALNYCH. 🙂
Zreszta nie wazne w co sie wierzy. Wazne ze wierzy wogole. Jezeli uwierzysz ze zarowka palaca sie bez abazura cie uzdrowi to to nastapi. Wszystko zalezy jak groliwa jest ta wiara.
wiem..wiem w chorobach jestem dobry. 🙂
Eliszka said:
Gdzieś czytałam, że jeżeli człowiek do 50tki nie zatrzyma się by spojrzeć w siebie, by podjąć próbę zrozumienia motywów swojego postępowania, wyborów, kryteriów, ocen, nie ma szans na podjęcie rozwoju w późniejszym okresie, ponieważ nawyki rządzą nim i leczy się z najprzeróżniejszych dolegliwości, które pieczołowicie w sobie utrwala i rozwija.
Widzę wielu ludzi , którzy są potwierdzeniem tej tezy.
I może ktoś zarzucić mi, że przyklejam etykietki, oceniam. Po prostu widzę to.
I nie zamierzam podejmować starań by zmieniać kogokolwiek, cieszę się egoistycznie, że uwolniłam siebie od wielu stereotypowych zachowań, jestem zdrowa na ciele i umyśle.
Idąc ulicą widzę udręczone twarze, sylwetki ludzi ociężałe, jakby dźwigali kamienie.
Ostatnio odwiedzałam męża w szpitalu / grypa żołądkowa/, zaszczepił się, bo przecież w grypie ryzyka, ma swoje autorytety – na oddziałach sama starość, beznadzieja, wystarczy zatrzymać się na chwilę przy kimkolwiek, tylko niekończące się opowieści o chorowaniu i leczeniu.
Przepraszam, że jakoś tak smętnie mi wyszło.
Zgadzam się w 100% z de Mello, chcesz zmieniać innych? zacznij od siebie!
Nic mądrzejszego nie da się wymyśleć.
widokzokna said:
Chęć zmiany drugiego człowieka to robienie kuku samemu sobie, jedynie akceptacja jego inności pozwala na współistnienie.
Co do zmian naszych nastrojów w zależności od tego kto nam coś powie to pokażcie mi człowieka który jest od tego wolny.
de Mello kiedyś gdy miałem 24 lata nieźle namieszał mi w głowie właśnie przebudzeniem, to mieszanie trwa do dzisiaj i czasami kiedy zapominam o jego naukach wtedy robi się nie ciekawie.
Zamiast słowa nauki można wpisać teraźniejszość 🙂
Pozdrawiam
vamas said:
sadze ze potrzeba wymuszania zmian na innych jest troche takim reliktem z okresu dziecinstwa gdy wymuszalismy na rodzicach rozne rzeczy placzem, krzykami, a oni robili co chcielismy, dla swietego spokoju, albo bo nas rozpieszczali
gdy doroslismy – jakos trudno bylo nam zrezygnowac z tej wladzy, ale swiat nie byl juz tak chetny do spelniania naszych kaprysow, wiec narodzila sie w nas frustracja, zlosc, pretensje „czemu on nie robi tego?!”
to pierwotne warunkowanie siega bardzo daleko, i nie oszkujmy sie, jest czescia naszej biologicznej natury : daj mi jesc ! – nasycam sie – dopiero wtedy jestem zadowolony
popatrzcie jakie to pierwotne! podstawowe, bazowe, zaspokojenie potrzeby
zmien sie! – zmieniasz sie – ja jestem zadowolony
domagamy sie spelniania naszych oczekiwan, i wierzymy ze one przyniosa nam satysfakcje/ulge, tak jak kiedys mamusiowy cycek i wymiana pieluszki
nie sadze by dalo sie poza to wyjsc calkiem,
mozna tylko baczyc by nie przekladac tego na sposob na radzenie sobie z innymi ludzmi 🙂
po prostu mechanizm zdobywania podstawowych rzeczy, zwiazanych z bytem biologicznym, przekladamy zbyt czesto na zdobywanie spraw „dodatkowych”, i wtedy staje sie on naduzyciem, przynoszac, nikomu innemu – tylko nam, niepotrzebny stres i zawiedzione nadzieje
Eliszka said:
Widokzokna, fajny nick, chyba wrócę do Antonego i utrwalę sobie jeszcze to abecadło, bez przesady- życia – tu na ziemi.
Vamas, Zen przypomniała nam wszystkie iluzje, które nami rządzą, również tę, iluzję potrzeby.
Cały ten blog, dzięki cudownej, ośmielę się powiedzieć, naszej Zen jest swoistym abecadłem życia i pewnie dlatego tak chętnie tu zaglądamy.
Ja, na pewno tak. I kłaniam się i dziękuję .
vamas said:
eliszka
a moze raczej zagladasz tu dzieki tak sympatycznym osobom jak ja :)?!
Eliszka said:
no peewnie, przyznaję, że szukam twoich wpisów 🙂
brakuje mi Felicity i tego słonka, które wnosiła swoimi postami 🙂
a ja dzisiaj w domu mam dwóch na granicy życia, leżących w łóżkach / mąż i ojciec/
i żeby utrzymać się w pionie kopię warzywnik/ żeby się zmęczyć fizycznie/ i przychodzę na kawkę i poczytać was 🙂
fajnie, że jesteście
zensculpture said:
Ciekawym doświadczeniem ,jest sen w śnie. W tym śnie ,człowiek się budzi i zachwyca się ,o czym śnił.Poczym znowu się budzi i postrzega poprzednie sny. Co do tekstu , myślę ,że ta chęć zmieniania innych jest jak dialog z lustrem,dlatego i ja przeszedłem ten etap przypomnienia.
autentyczny said:
W jednej z książek De Mello jest napisane, że zwykło się przemilczać pewien fragment Ewangelii, w którym Jezus mówi, iż „Królestwo Niebieskie” jest tu i teraz. W którym miejscu znajduje się ów tekst?
osiem said:
lavera
ty tej choroby nie wytworzyłeś.
myślę, że akceptacja pomoże – jestem chora/y, taka świadomość tego.
z tym da się się żyć, ze świadomością, uważnością. Uwierz mi, naprawdę da się żyć.
vamas said:
a moze jednak wytworzyla…cos nie bierze sie z niczego
osiem said:
lavera
nie koncentruj się na chorobie.
myśl, że wszystko jest tak jak zawsze.
chyba, że wszystkich musisz o tym informować i chcesz, żeby ci współczuli,
albo bawimy się, albo chcemy ubolewać.
osiem said:
nadal jest 12 grudnia, a mi wskoczyło 13 grudnia, oznacza to że blog jest mniej więcej w okolicach Londyna.
osiem said:
nikt mi nie odpisał do tej pory, przebieram się więc w sukienkę w kropki, wciągam kreskę i idę podrywać „panny”.
widokzokna said:
@osiem – „panny” ok, kreska nie
acwo said:
Ewangelia wg sw. Lukasza 17, 20-22, „Zapytany przez faryzeuszow, kiedy przyjdzie krolestwo Boze, odpowiedzial im: <>.