Tagi
dojrzewanie, drobnostki, emocje, ewolucja, integracja, nauka, Rozwój, spostrzegawczość, uważność, wnioski, wyciszenie, zmiana, Świadomość
Dziś zdecydowałam się napisać trochę bardziej luźny artykuł z wrażeniami z mojego bieżącego życia.
Tak dla odmiany 🙂
————————————————————-
Jednym z moich niewinnych hobby jest obserwowanie przepływu emocji i energii między ludźmi. 🙂
Czasem obserwuję moje własne emocje w rozmowie i emocje, którym daje wyraz druga osoba, tak po prostu, bez oceniania, a czasem… wyciągam z nich dalej idące wnioski, o czym zaraz…:)
Otóż niedawno w moim życiu, miała miejsca pewna ciekawa sytuacja, która, mimo że z pozoru drobna, okazała się mieć uzdrawiający wpływ na szereg moich zachowań w innych, znacznie poważniejszych sprawach.
Jakiś czas temu na zajęcia fitness na które uczęszczam, przyszła nowa instruktorka.
Akurat tak się złożyło, że gdy przyszła na swoje pierwsze zajęcia, ja byłam pierwszą oczekującą na nią uczestniczką, zatem rozmawiałyśmy chwilę – i tak się zapoznałyśmy.
Nasza znajomość trwała przez następne miesiące, bo kilka razy w tygodniu chodziłam na jej zajęcia.
Jej codzienna prezencja to uśmiechnięta buzia, masa energii i ciepłe, życzliwe obejście. Zajęcia jej zawsze były wypełnione na maksa, bo ludzie lgnęli do jej pozytywnej energii.
Zaobserwowałam jednak pewną właściwość, którą przejawiała
– dwa razy w miesiącu miała zwyczaj przychodzić na zajęcia w zupełnie innym nastroju niż zwykle.
Podobnym do chmury gradowej. 🙂
Warczała na ćwiczące, poprawiała bez litości i nie uśmiechała się nawet raz.
Z początku, gdy tak się zachowywała, reagowałam obronnie, wycofaniem.
Widząc, że się nie uśmiecha = ja nie uśmiechałam się także. Tylko wpatrzona w lustro, unikając jej wzroku (niemal jakbym była na nią obrażona!), ćwiczyłam – skupiona na sobie.
Pewnego dnia, w moim życiu osobistym, miała miejsce sytuacja, gdy poczułam się przymuszona przez inną osobę do reagowania zgodnego z jej życzeniami.
Pomyślałam wtedy:
Och, jakie to okropne, że nie mogę zachowywać się tak jak mam ochotę, tylko zgodnie z czyimiś oczekiwaniami, muszę się napinać i grać po kogoś…
I nagle w mojej głowie zapaliła się żaróweczka 😉
-Przecież dokładnie to samo ja „robiłam” instruktorce!
Oczekiwałam, że zawsze będzie miała cudowny nastrój i będzie hojnie obdarzać całą salę swoją pozytywną energią!
Co więcej, gdy tego nie robiła „okazywałam” swoje niezadowolenie, unikając jej wzroku i rewanżując się ponurą miną.
Odkrycie tego było… bardzo przyjemne 🙂
Zawsze gdy zauważę w sobie podobne rzeczy, moja energia odrobinę się integruje i czuję cudowny zalew energii, dosłownie ekstatyczną falę, gdy dotychczas odseparowane, nieświadome części mnie – wynurzają się spod powierzchni, wpływając w światło mojej świadomości.
Staję się wtedy, odrobinę bardziej – całością.
A energia którą wkładałam w to by je tłumić, wraca do mnie…oddając się w moją dyspozycję 🙂
Staję się silniejsza. (Więcej o tym, w artykułach : Mroczny bliźniak oraz Stłumienia)
Dowiadywanie się prawdy o sobie i swoich reakcjach, jest najcudowniejszą nagrodą, jaka istnieje – także energetyczną 🙂 Integracja, choćby mały kawałeczek po kawałeczku, to coś naprawdę wartego naszego zaangażowania.
Zatem – na następnych zajęciach – postanowiłam zmienić swoje podejście.
Czemu miałam poddawać się czyjejś energii, skoro ta energia…. nawet tej osobie nie sprawiała radości?
Nie tylko mnie? 🙂 Po co prowadzić energetyczne wojenki?
Czy nie mogłam być sobą?
Przecież na zajęcia zawsze przychodzę w świetnym nastroju z wielkim zapałem do ćwiczeń, gdyż ćwiczenia to moje drugie niewinne hobby 😉
Może warto zrobić z tego użytek?
Zobaczywszy, że instruktorka wygląda jak chmura gradowa, zachowałam spokój. Nie zasypywałam jej też nachalnymi uśmiechami, ale zachowałam w miarę neutralną twarz, otwartą, nastawioną życzliwie.
W trakcie zajęć, gdy zdarzyło mi się zrobić jakąś pomyłkę w układzie, uśmiechałam się do siebie, do lustra, zachowując wolność energetyczną i emocjonalną, od innych ludzi dokoła.
Pod koniec zajęć wydarzył się mały cud.
Instruktorka podeszła do mnie i mówi:
– Jak przyjemnie było na ciebie patrzeć dziś! Dosłownie promieniujesz pozytywną energią!
Zdębiałam, po czym mówię –
– Wydawało mi się, że dziś szczególnie dużo się myliłam…
A ona –
– Nie szkodzi w 0góle tego nie zauważałam, podoba mi się, że lekko podchodzisz do swoich pomyłek, inni mają zacięte miny, a ty się rozbrajająco uśmiechasz!
Jej własna twarz, gdy to mówiła, rozciągnęła się w szczerym uśmiechu, widziałam że jej nastrój i energia uległy znacznej poprawie…
Można więc poprawić komuś nastrój, bez wywierania na niego presji
– zajmując się tak naprawdę…sobą…:)
Będąc zadowolonym, pozwalając sobie być w dobrym nastroju, nie oczekując, że inni dopasują swój nastrój do naszego, czy wpasują się w nasze wyobrażenia…
Odwieczna prawda drzemie w powiedzeniu : zmień siebie, a zmieni się cały świat 🙂
Ta z pozoru drobna sytuacja, okazała się dla mnie wstępnym treningiem, przydatnym w moim życiu, w znacznie szerszym spojrzeniu.
Zauważcie bowiem, że o ile w takiej jak ta sytuacji, mało emocjonalnie angażującej, od której nic nie zależy – łatwo dokonywać obserwacji i przeprowadzać trzeźwe wnioskowanie,
to już znacznie trudniej działać pod presją – w sytuacji gdy nasz dobrobyt od tego zależy… 🙂
*
W mojej pracy zawodowej znajduję się nieraz w sytuacjach gdy muszę negocjować ze zleceniodawcami. Bywają to trudne rozmowy, bo zleceniodawcy nie są ludźmi pozbawionymi swoich kaprysów, jak zresztą każdy z nas 😉
Czasem niełatwo jest odciąć się energetycznie od ich rozdrażnienia, roszczeniowej postawy, niekonstruktywnej krytyki czy osobistych uprzedzeń. (takimi słowami ich postawę określają moi współpracownicy)
Jakiś czas po mojej sytuacji z instruktorką siedziałam na spotkaniu firmowym. Powietrze było wprost gęste od emocji, które udzielały się także mnie.
Mimo, że starałam się zachować czysty umysł, czasem, gdy miałam jakiś własny interes do przeprowadzenia, pokrywający się z obowiązkami przypisanymi do mego stanowiska, czułam że pojawiały się we mnie emocje, napięcie czy stres. Walka o to na czym mi zależało, i rozdrażnienie na ludzi + okoliczności, które mnie odsuwały od tego celu.
Szczęśliwy przełom w tym wzorcu zachowania pojawił się jakiś tydzień po sytuacji z instruktorką.
Po pewnym spotkaniu, dość emocjonalnym, miałam iść do osoby która(wg mnie 🙂 ) generowała problemy w projekcie i porozmawiać z nią…poważnie… 🙂
Oczywiście mój nastrój był bojowy. „No bo przecież trzeba to powiedzieć! Porządek musi być!:) „
(ciekawa jestem czy komuś się to z czymś kojarzy… ?)
Jednak jakiś drobiazg zmusił mnie do przełożenia wizyty na potem.
W trakcie tej przerwy, gdy emocje nieco opadły, przypomniałam sobie instruktorkę i jej reakcję.
Zatrzymałam się i odetchnęłam.
Pomyślałam:
– Przecież mogę być wolna, nawet jeśli mam coś załatwić 🙂
Wolność istnieje we mnie. Przecież nie muszę iść taka… zła.
Mogę być sobą, tak samo jak na fitnessie.
Mogę iść z pozytywnym, ale nie nachalnym nastawieniem!
I tak też zrobiłam. (Każdy kto ma choć odrobinę medytacyjnej praktyki, wie jak wyciszyć się i cofnąć z poziomu ciała emocjonalnego na poziom czystej świadomości.)
Udałam się na spotkanie. Rozmowa przebiegła spokojnie. Osoba, z którą rozmawiałam denerwowała się wprawdzie na początku, ale ja zachowywałam neutralno-otwartą postawę. Żadnego ostentacyjnego hamowania się. Autentyczny spokój, płynący z głębi. Czułam szczere zadowolenie i poczucie wolności.
Wysłuchałam uważnie, przedstawiłam nasze możliwości, zaproponowałam rozwiązania. Atmosfera znacznie się oczyściła i spotkanie zakończyło się całkiem przyjemnie i konstruktywnie.
Osoba widząc, że nie jestem napięta i nie naskakuję na nią, okazała się znacznie chętniejsza do współpracy i o wiele więcej kompromisów zawarliśmy niż poprzednio.
A przy tym – wyszłam z niego zadowolona i rozluźniona. 🙂
*
Co mogę zatem powiedzieć w posumowaniu :)?
Szczerze polecam Wam wszystkim – obserwowanie waszych zachowań i reakcji na MAŁYCH, niepozornych sprawach.
Nie od razu Rzym zbudowano 🙂
Nie od razu uda się zmienić nasze zachowania w najbardziej drażliwych, dużych sprawach. Czasem to naprawdę trudne zadanie, wymagające niezwykle długiego treningu uważności i wprawy w analizowaniu wzorców.
Jednak to właśnie drobiazgi są dokoła nas! Na nich możemy się uczyć, wprawiać!
Czekają by je zauważyć, leżąc na otwartym terenie.
Prawda która jest w nas – mówi cały czas – w każdym drobnym geście, w krótkiej rozmowie na gg, w smsie wysłanym do znajomych, w uśmiechu do koleżanki z biura, czy z roku…
Nasze wzorce działają za każdym razem.
Naburmuszona instruktorka?
Owszem, można pewnie machnąć ręką i powiedzieć:
A cóż się można z takiej drobnostki nauczyć?!
Co może MI powiedzieć gburowata instruktorka – o mnie samej?
A jednak, może!
Nasze wzorce odtwarzają się z jednakową siłą w drobnych i wielkich sprawach…
Ale w drobnych, nieobciążonych zaciemniającymi emocjami – możemy łatwiej rozpoznać wzór! Łatwiej możesz wprowadzić zmianę, tam gdzie ogarniasz sytuację w jednym rzucie oka.
Gdy nauczysz się zauważać swoje mechaniczne, utrwalone reakcje na problemy codziennego dnia – swoje mechanizmy obronne – wtedy będziesz mógł podnosić poprzeczkę i w coraz trudniejszych, bardziej złożonych, stosować to co wcześniej wypracujesz.
Nie wstydź się zastanowić nad swoją reakcję na rozpychającą łokciami staruszkę w autobusie.
Na nerwową sprzedawczynię. Na olewającą panią na poczcie. Na skrzywioną sprzątaczkę.
To nie jest stracony czas.
Może nauczono cię bagatelizować drobiazgi ? „nie rozdrabniać się”?
Jednak wtedy sam odbierasz sobie narzędzie nauki, rezygnując z prawdziwego poznawania siebie.
Człowiek jest jak hologram, albo fraktal.
Nawet rozebrany na małe kawałki, ujawnia właściwości całości – w jednym tylko detalu…
Warto mieć to na uwadze 🙂
Praktyka uważności dnia codziennego – jest jednym z pożytecznych narzędzi jakie możesz wykorzystać do podnoszenia swojej spostrzegawczości…a tym samym, w perspektywie – jakości swojego życia, i rozwoju osobistego 😉
Gdy sprzątasz swoje mieszkanie, zauważ jak sprzątasz swoje życie.
Gdy się ubierasz, starannie czy niestaranie, zauważ jak to się przekłada na pracę nad sobą…
Gdy uprawiasz sport, zauważ jak jakość ciała, przenosi się na jakość ducha.
Gy rozmawiasz ze znajomymi, zauważ jak rozmawiasz ze sobą.
Gdy gotujesz, zauważ czy dbasz o jakość pożywienia, czy olewasz to jakie energie w siebie bierzesz, zauważ jak to może przekładać się na inne obszary twego życia…
Jest cała masa drobnych spostrzeżeń jakie możesz dokonać, a jakie znajdą odbicie w twoim charakterze, widzianym jako całość. I w twoich dokonaniach życiowych.
I nie traktuj tego jako formy kontroli samego siebie czy kolejnego sposobu na dojechanie sobie za to, że czegoś się nie udało wychwycić. Z kontrolą wiąże się wysiłek, a ty możesz się bawić w poznawanie siebie 🙂 Cieszyć, gdy uda ci się poznać kolejny kawałek układanki, i nie przejmować, gdy coś przegapisz. Bądź w tym na luzie 🙂 !Niech sprawia ci to przyjemność – godną detektywa odkrywającego pasjonujące zagadki 🙂
Na Twej drodze dojrzewania i stawania się zintegrowaną osobą…wykonasz z pewnością milion niepowtarzalnych, choć niewielkich kroków! Obserwuj i poznawaj siebie w każdej minucie Twojego życia !
… przecież każda fascynująca podróż, zaczyna się od małego kroku 🙂
Zenforest @ copyright
Zobacz także
- Dzień Uwagi
- Wyostrz swoją uwagę
- Czy masz mrocznego bliźniaka? cz I
- Czy masz mrocznego bliźniaka? cz II
- Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń.(cz I)
- Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz II)
- Szczerość wobec siebie i innych – czyli jak przeniknąć przez warstę stłumień i uprzedzeń. (cz III)
- Naucz się relaksować
- Wyprawa do serca ciszy. Medytacja
- Czy jesteś uważny?
Post scripum
Pewnie wielu z was potrafi sobie radzić na stresujących spotkaniach z klientami, czy podczas egazminów bo mają to przepracowane na wcześniejszych etapach życia i nie skorzysta zbyt wiele z tego konkretnego przykładu. Ameryki nie odkrywam, wiem 🙂
Już Dale Carnegie napisał o tym całą książkę. Jednak…sam model nauki na drobiazgach – może być traktowany uniwersalnie, zwłaszcza gdy połączymy go z praktyką uważności. Czasem mamy tendencję do pomijania takich spraw, przechodzeniu do porządku – nad imponderabiliami.
Dlatego pomyślałam, że poświęcę temu tematowi cały artykuł, który choćby nie miał być specjalnie odkrywczy, może być …przypominający 🙂
dałem wam po plusiku: za ” wzrost miłości do świata ” – mam nadzieję, że w tym świecie mieszczą się również „zwykli” ludzie – nie kumający o co chodzi;oraz za ” nie ma co tak…się przywiąywać do czegokolwiek ” – mam nadzieję, że nie jesteś przywiązana za bardzo do swojego komputerka. Możeby tak zrobić dzień bez komputerków i …otworzyć drzwi, i…zrobić „mały krok”, i wpuścić trochę świeżego powietrza.
Wybaczcie mój prosty język:ja nikogo nie nauczam – ja tylko zadaję pytania; drogę każdy musi znależć sam. Chciałbym aby słowa moje były jak podanie ręki, czasem jak pięść – gdy trzeba.
Cleaner – albo podanie ręki i.. dźwignia! 😀
A z tymi książkami to podobno tą najważniejszą trzeba sobie napisać samemu. 😉
Jeżeli człowiek uświadomi sobie, że potrafi więcej powiedzieć na temat zwierzęcia, które zobaczy niż… sam o sobie, to jest na dobrej drodze do samopoznania.
Sama tego nie wymyśliłam, ale zgadzam się z tym.
Po za tym zaakceptowanie konfliktowości ludzkiej egzystencji jest konieczne, ponieważ nie mamy szans na życie bez problemów i konfliktów, a cała mądrość w tym, by umieć z nimi żyć.
I jeszcze dodam, że zgadzam się, że, gdy wyznaczamy granice – nie kochamy, gdy je otwieramy, przeciwnie.
Znak pokoju, to znak twórczy, znak siły i mądrości, choć konflikt i jego podjęcie jest do niego drogą. Paradoksy życia, po prostu.
Podczas medytacji mantruję sobie, by uwolnić się od ograniczeń intelektu i pragnę wyzwolenia, wolności, bycia tym kim jestem naprawdę.
Cleaner
Ależ jestem, z pewnością jestem! 😉
Tyle, że na świadomie. 🙂
Powstaje pytanie co zrobiłabym gdyby nagle zniknął internet z naszej planety?
Z przekonaniem mogę powiedzieć – nic. Przyjęłabym to jako fakt 🙂 Skąd ta pewność? Bo wiele rzeczy na jakich mi zależało znikało z mego życia przez ostatnie lata i przechodziłam nad tym do porządku dziennego.
majk79 –
To też jest jeden z powodów dla których ostatnio zaczęłam pisać własne posty(przynajmniej raz na jakiś czas), zamiast tylko umieszczać fragmenty książek. Też uważam, że to co przepracowane we własnym doświadczeniu ma większą autentyczność.
p.s. Co nie znaczy, że pozbawiam innych autorów autentyczności :)! Wprost przeciwnie, mnie osobiście ich książki bardzo inspirują, odnosiłam jedynie do uwagi i tym bo to co się czyta przekładać na życie codzienne.
cleaner
*Wybaczcie mój prosty język:ja nikogo nie nauczam – ja tylko zadaję pytania; drogę każdy musi znależć sam. Chciałbym aby słowa moje były jak podanie ręki, czasem jak pięść – gdy trzeba.*
Twoja przeurocza skromność i niemal kobiece, metaforyczne, spuszczenie rzęs pod koniec tej wypowiedzi, poruszyło chyba wszystkie serca na tym blogu…hyhyhyhy…! 🙂
*mam nadzieję, że w tym świecie mieszczą się również “zwykli” ludzie – nie kumający o co chodzi*
Urocze, wciąż.
Zenforest – i bardzo dobrze Ci to wychodzi, bo w końcu zacząłem czytać artykuły! 😉
yyy……………………………???? 🙂
…regularnie! 😉
😉
Zind – KOCHAM CIĘ
Zenforest – to urocze, że sama piszesz zamiast TYLKO umieszczać fragmenty książek
Majk 79 – czytanie nie boli – ŚMIAŁO
Zastanawiam się, czy ktoś z was pomyślał o ci mi chodzi ?
Jestem tu po to ( na chwilę ), żeby poznać SIEBIE, czy żeby poznać WAS ?
…..spokojnie : głęboki oddech – spotkamy się za dwie godziny
PA
cleaner, wszystko u ciebie ok? 🙂
XD
Dziękuję, Cleaner!
To naprawdę urocze że obdarzasz mnie tak ciepłymi uczuciami,
czymże zasłużyłem :)?
post scriptum
Nie miałeś czasem nicka Archetyp w poprzednim wcieleniu?
chciałem tylko zobaczyć czy już JESTEŚCIE GOTOWI.
Vamas…hmm – widzisz jakie to proste pytanie, obeszło się bez Junga, takie ludzkie: czy OK ?
Zind – dlaczego myślisz, że nie jestem kobietą ?
Nie chciałem nikogo obrażać
Ponieważ lubicie osobiste ” wycieczki „, coś wam opowiem, a wy …zrobicie ANALIZĘ ( chcę tego ).
Cz.I
Mam lat czterdzieści + vat.
wyjechałem z rodzinnego domu mając piętnaście lat; już nigdy nie wróciłem taki sam.
Byłem w poprawczaku – błąd młodości, byłem internowany – bo coś napisałem na murze – a komuś się to nie podobało, byłem w wariatkowie, żeby nie pójść do wojska ( udało się ),schizofremia paranoidalna – to najłatwiej udawać.
Cz.II
Miałem mieszkanie, dom na wsi, rodzinę, dwa samochody, karierę w …jakiejś tam dziedzinie, „piastowałem” różne funkcje w sferach politycznych, miałem własną firmę i duże pieniądze; piłem wódkę z ludżmi z pierwszych stron gazet, poznałem takich, o których moje dzieci uczyły się z podręczników w szkole, na zakupy jeżdziliśmy co miesiąc do Berlina, a od czasu do czasu do Wiednia; nawet nie zauważyłem jak mój starszy syn zaczął ćpać, jak żonę widywałem raz na kilka dni;PEWNEGO DNIA RZUCIŁEM WSZYSTKO. Teraz …mieszkam w Anglii, żona z dziećmi przyjechała do mnie(???); mam wszystko co dla mnie potrzeba – bardzo nie wiele – pieniądze – przez trzy miesiące zarabiam tyle ile w Polsce w ciągu miesiąca, ale one mnie nie interesują; szukam czegoś innego; czasami wydaje mi się, że JUŻ…ale…wracam do podstaw mojego życia; SZUKAM.
Pracuję jako cleaner – sprzątacz- lubię to, to taki człowiek, który JAK WIDZI COŚ NIE TAK PRZYCHODZI I ROBI PORZĄDEK
I ciągle …szukam
No to walcie moją ANALIZĘ może być PSYCHO.
PA
Nie ma Terry, to jest Cleaner. 😉
Cleaner, witaj na pokładzie, nie przejmuj się jeśli będzie momentami trochę bujało! 🙂
Zind: poprzednie wcielenie jest TERAZ, teraz już BYŁO
Schopenhauer( znany wam zapewne ), powiedział: „stale patrzymy na to co nie jest nam dane, mało kiedy na to co mamy”, powiedział też: „czy jesteśmy gotowi poświęcić wszystko co mamy, aby mieć wszystko o czym marzymy”.
Ja mówię tak:
Powiedział mędrzec słowa wśród głupców
zastanawiali się………………….
nikt nie mógł tego zrozumieć
Powiedział głupiec słowa wśród mędrców
zastanawiali się
i……………………………….
nikt nie mógł tego zrozumieć
PA
here we go…
Ok, Zen, wiesz od dawna chciałem cię o to zapytać. Ty może miałaś kiedyś obawy, że jesteś wariatką? 🙂 Wiesz, te różne dziwne zdolności jakie posiadasz, mogły skłonić cię do podejrzeń, w końcu wychowywana zostałaś przez rodziców naukowców.
To się musiało zajebiście kłócić w twojej głowie. Racjonalna atmosfera w domku rodzinnym, kontra dziwne rzeczy, które widziałaś. Konflikt musiał sięgać głęboko niż sądzisz? Ileż wypierania…to twój ulubiony temat prawda? A wypierałaś sporo, co?
Bo tutaj jedno trzeba sobie powiedzieć.
Twój blog przyciąga uciekinierów z wariatkowa i to równo. I to jest jakiś sygnał dla ciebie, mam nadzieję, że to widzisz?
Jest tak pewnie po to abyś sobie oczyściła te wszystkie lęki i wątpliwości jakie w sobie nosiłaś przez tyle lat wstydząc się mówić o swoich zdolnościach nawet najbliższym. Nie mam racji? Wstydzisz się? W pracy pewnie też nikt nie wie.Taka brzydka, wstydliwa, druga strona. Niepasująca. Niewygodna.
Każdy wariat przypomina ci twoje niezintegrowane lęki.
Przeraża cię troszczę, prawda? Wywołuje niepokój.
Burzy tą septyczna czystość bloga.
Pokazuje drogę, którą mogłabyś kroczyć, gdybyś jawnie o tym mówiła w swoim środowisku, poza anonimowością bloga. Drogę, na którą może nawet by cię przemocą wepchnięto?
Nie złość się na tę moją szczerość, ale od wielu miesięcy chciałem ci to powiedzieć 🙂 Mam nadzieję, że znajdziesz w tym tę swoją ukochaną *inspirację*.
Znasz przecież Zinda 😉
Zadaję sobie pytania: czym jest i czym nie jest miłość? pomaganie? rozwój? dobro? przebudzenie?
Szukam pozycji, która by mi pomogła odpowiedzieć na te pytania, podobno w Kriszmamurti można znaleźć, poszukam.
Szukając odpowiedzi na te pytania znalazłam się na tym blogu i skonstatowałam, że… nie tylko ja mam taki dylemat.
Chcę wejść na drogę, by zintegrować WSZYSTKO, by już nie dzielić, by już sie nie bać, by już nie błądzić z nawigacją lewej półkuli i manipulacją/ wpływami z zewnnątrz.
I by pamiętać Kim jestem? tu i teraz w codziennym życiu.
„Twój blog przyciąga uciekinierów z wariatkowa i to równo”
To prawda, trzeba zaprosić kosmitów na bloga.
„Twój blog przyciąga uciekinierów z wariatkowa i to równo.”
– Zind, jesteś pewien? I jeśli tak to jakie wnioski byś wysunął. Bo ja to widzę dość prosto. To normalne, że do tematów z dziedziny powiedzmy szeroko rozumianej duchowości, ezoteryki czy new age (wybacz Zen;) uderzają w pierwszym rzędzie ludzie po tzw „przejściach” lub z różnymi problemami na tle psychologicznym/psychicznym. Przecież tacy ludzie mają dużo mocniejsze powody żeby zainteresować są duchowym leczeniem i samorozwojem niż „statystyczny” Kowalski, który w miarę spokojnie śpi swój sen. I to normalne, że na „widełkach” zakresu zmienności trafiają się reguralnie również takie powiedźmy „bardziej kolorowe” przypadki.
Zind, to zabawne bo dokładnie trzy dni temu rozmawiałam na podobny temat (o wariatach) z kimś na gg, niedawno dostałam też podobny mail. Wszechświat widocznie usiłuje mi coś powiedzieć skoro dokoła mnie wyrastają tematy z „wariatami” w tle 🙂
Odpowiadając szczerze na twoje pytania:
-Tak, w moim domu takie rzeczy nie były zbyt popularne i były kwitowane przez rodziców znaczącym pukaniem się w czoło 🙂
-Tak, przez wiele lat musiałam na czarne mówić białe i udawać, że pewne rzeczy są inne niż faktycznie były. O wpieraniu – dzięki temu – wiem naprawdę sporo, bo byłam z wypieraniem i tłumieniem na Ty 😉
-Tak, mogę powiedzieć że do dziś doznaję pewnego zakłopotania gdy ktoś publicznie mnie o to pyta, uczciwie mówię, że nie jest to u mnie do końca uzdrowiony problem.
– Tak, mogę powiedzieć również, że czuję niepewność w towarzystwie osób zachowujących się w sposób wskazujący na możliwe zaburzenia psychiczne + odczuwam dojmującą potrzebę zrozumienia przyczyn dla których tak się dzieje, celem być może podświadomego poukładania świata w bardziej kontrolowalny sposób 😉
Co do przyciągania wariatów na bloga, nie będę się wypowiadać, bo nie ma co bez potrzeby szafować krzywdzącymi osądami, choć zapewne jak pisze majk79, blog, przez samą swoją tematykę, może przyciągać bardziej „kolorowe” przypadki, ludzi zagubionych, poszukujących.
Czy ja za to odpowiadam? Możliwe. 🙂
Na pewno moja „ezoteryczna” strona nie jest tak dobrze zintegrowana z racjonalną jak bym chciała. Zatem czasem rzeczywistość do mnie „zapuka” przypominając mi o tym. Może to wynikać z obaw, że jeśli ta strona zostanie w pełni przejawiona, wówczas rzeczywiście cześć osób może uznać mnie za osobę zaburzoną, co utrudni moje relacje w pracy lub ze znajomymi.
Ta obawa wyszła mi na przykładzie dyskusji o szczepionkach gdzie faktycznie poczułam w wypowiedziach niektórych osób coś takiego co czułam w wypowiedziach rodziców, którzy uważali moje duchowe spostrzeżenia za bzdurę a jedynym wyznacznikiem dla nich było „czy to jest zbadane i zmierzone w laboratorium”.
Dlatego w mojej głowie są czasem dwa koegzystujące głosy, jeden głos którym są moi rodzice – wbudowany jak oprogramowanie które mówi: to bzdura. I drugi, bardziej hardware’owy, który pokazuje mi trochę inny świat, inny punkt widzenia.
Cóż, dopiero się rozwijam i pracuję nad sobą jak my wszyscy, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się znaleźć złoty środek na ten problem. Cieszę się, że przynajmniej jestem go świadoma, i nie zakopuję go już głębiej w nieświadomości niż to jest potrzebne! 🙂 Udało mi się już z tyloma innymi rzeczami, więc optymistycznie patrzę w przyszłość.
Dzięki Zind, za to co napisałeś, masz całkiem sprytne spostrzeżenia 😉
Eliszka, osobiście nie doradzałabym Krishnamrutiego 😉
Może lepiej spróbować u Miguela Ruiza? On porusza wiele tematów o których wspominałaś. Także mniej znana książka de Mello, „Wezwanie do miłości” mogłaby być pomocna.
Oj Cleaner, Mordo Ty moja. Witaj. Znajduje pewne analogie w Twoim i moim zyciorysie (ta schizofrenia ..ja wybralem Bipolar Disorder..ladnie brzmi i trudno zdjagnozowac)
Chlopie pozdrowienia z Ozilandu. Nie myslales aby kontynuowac ta „zchizofrenie” i przejsc na socjal. Trzeba dbac o siebie.
Oj..oj. Ta mgla w Zjednoczonym Krolestwie naszej wspolnie milosciwie panujacej Pani i te detergenty wykoncza Ci skore. Ja wlasnie namascilem sie kremikiem i niesmialo wystawiam swe konczynki na dozowana ilosc sloneczka. Poza tym ta wilgoc da Ci reumatyzm.
Ten Schpenchauer to wiesz..duzo nasciagal z buddyzmu.
Uwazaj na Zinda ..lubie chlopaka ale on czasami pokasi bolesnie i czlowiek dlugi czas opatrza swe rany.
Ladny zyciorys napisales….czasami naklada sie na moj… Pisz duzo. Fajnie sie Ciebie czyta. Zupelnie jakbym mial brata blizniaka.
Dbaj chlopie o siebie. Stworz jakies forum emerytow…tu sa przewaznie mlodzi(choc jest Eliszka a kiedys byla Mojes) a mloda dusza musi sie wyszumiec wiec po co jej w tym przeszkadzac. Jeszcze raz pozdro. Twoj Terra.
Nieźle mnie zaskoczyłaś odpisując w taki sposób, sądziłem że będzie to bardziej obronna postawa. Może nie jesteś jednak tak daleko od zintegrowania tego problemu, jak sądziłaś? 🙂