Tagi
budda, buddyzm, forma, Medytacja, myślenie, praktyka, pustka, satori, sutra, sutra serca, wgląd, wolność, Zen, zrozumienie, Świadomość
Forma nie jest różna od pustki, pustka nie jest różna od formy.
Forma jest pustką, pustka jest formą.
Sutra Serca uczy, iz „forma jest pustką i pustka jest formą.”
Bardzo wielu ludzi nie rozumie co to znaczy, nawet ci którzy dlugo praktykuja medytacje. Istnieje bardzo prosty sposób, aby zrozumiec nauczanie Sutry Serca w naszym codziennym zyciu.
Np. to jest drewniane krzeslo. Jest brazowe. Jest solidne i ciezkie i wszystko wskazuje na to, ze przetrwa dlugi okres czasu. Siedzisz na tym krzesl, a ono utrzymuje twoja wage, mozesz takze cos na nim polozyc. Ale kiedy podpalisz krzeslo i wyjdziesz, to kiedy wrócisz krzesla juz nie bedzie.
Ta rzecz, która wygladala tak mocno, solidnie i realnie, teraz jest tylko kupka popiolu, który wiatr rozwiewa dokola. Ten przyklad pokazuje w jaki sposób to krzeslo jest puste: nie jest trwala i stala rzecza.
Caly czas sie zmienia.
Nie istnieje w niezalezny sposób. Predzej czy pózniej, krzeslo w koncu zamieni sie i stanie sie zupelnie czyms innym. W taki oto sposób to brazowe krzeslo jest calkowita pustka i chociaz zawsze mialo wlasciwosci pustki, ta pustka była też formą; mozesz usiasc na tym krzesle i bedzie cie ono podtrzymywac.
„Forma jest pustką, pustka jest formą.”
Dlaczego jest tak wazne, aby to zrozumiec ?
Przyczyna tego jest taka, ze wielu ludzi jest przywiazanych do nazwy i formy.
To przywiazanie jest powodem niemalze calego cierpienia.
Jezeli chcemy uwolnic ludzi od tego przywiazania, musimy podac im lekarstwo nazwy i formy. Musimy zaczac od pokazania, ze nazwa i forma jest nierzeczywista i nietrwala; zawsze zmienia sie.
Jesli jestes bogaty, musisz zobaczyc, ze pozadanie bogactwa jest puste. Jezeli jestes przywiazany do slawy i pragniesz uznania innych, musisz zobaczyc, ze rzeczy o które walczysz i przez które cierpisz sa puste. Nikt nie mowi ze sa zle, sa po prosu puste.
Wiekszosc ludzi wysoko ceni sobie wlasne cialo, wydaje mnóstwo pieniedzy, aby bylo piekne i mocne. Ale wkrótce pewnego dnia, kiedy umrzesz, twoje cialo zniknie. Nie mozesz zabrac ze soba tego pustego ciala, bez wzgledu na to jak bardzo je sobie cenisz. Nie mozesz zabrac slawy, nie mozesz zabrac pieniedzy, nie mozesz zabrac seksu. Niczego nie mozesz zabrac.
W naszych czasach wielu ludzi bardzo przywiazuje sie do tych rzeczy. Cenia sobie nazwy i wyglad zewnetrzny prawie ponad wszystko, raniac w ten sposób siebie i innych, tylko po to, by siebie chronic. Chca zdobyc pieniadze, dobra reputacje albo korzystne zwiazki.
Walcza desperacko o wysoka pozycje. Ludzi zawsze pociaga najgorszego rodzaju naduzycie i cierpienie, by w konsekwencji dostac i zatrzymac te puste, przemijajace rzeczy. Takze wielu ludzi jest przywiazanych do seksu.
Wszystkie formy sa puste, wiec przekonanie, ze mozesz zdobyc lub zatrzymac cokolwiek jest podstawową iluzją. To nauczanie wskazuje na to.
Najwazniejsze jest, co chcesz osiagnac w swoim zyciu, wlasnie teraz ?
To czego chcesz w tej chwili ksztaltuje twój umysl, determinuje twoje zycie obecne i nastepne, ksztaltuje je.
Postrzegajac, ze wszystkie rzeczy pierwotnie sa puste, mozesz wszystko odpuscic i po prostu zyc, zamiast cierpiec z powodu tych wszystkich, nietrwalych rzeczy. Jesli nie jestes przywiazany do nazwy i formy, jestes calkowicie wolny.
Jest o tym slynna historia.
Dawno temu w Atenach zyl slynny filozof Diogenes. Chociaz byl filozofem najwyzszej klasy w starozytnej Grecji, zyl jak nedzny pies. Zawsze sypial na zewnatrz, nie troszczyl sie o to, czy bedzie mial co jesc kolejnego dnia i zazwyczaj nie nosil zadnego ubrania. To bylo jego nauczanie – naturalny styl zycia.
Któregos ranka, kiedy spal na ulicy, nagle poczul lekki chlód i obudzil sie. Nad nim stal Aleksander Wielki, który w tamtym czasie byl najpotezniejszym czlowiekiem swiata. Podbil wiele krajów i z powodu swojej niezwyklej militarnej mocy i inteligencji, bali sie i podziwiali go wszyscy. Wlasnie tego dnia Aleksander Wielki postanowil odwiedzic Diogenesa i dostac od niego nauczanie.Stal tam wystrojony w królewskie insygnia, jego wielka muskularna postac rzucala cien na wciaz lezacego Diogenesa. Diogenes spojrzal na niego zezujac i powiedzial: „O, Aleksander Wielki ! Jak sie masz ?” Ja mam sie dobrze, ale chce ci pomóc Diogenesie. Podbilem juz caly ten swiat. Posiadam niezliczone palace, zloto i bogactwa. Jezeli chcesz czegos, moge ci to dac. Cokolwiek – ziemie, pieniadze, wysoka pozycje – dam ci wszystko. Tylko powiedz czego chcesz a bedzie twoje. Czego chcesz ?
„O, chcesz mi pomóc ?”
Tak – powiedzial Aleksander Wielki. Chce ci pomóc.
„O, dziekuje.”
„Wiec czego chcesz ?”
„Chce czegos.”
„Tylko powiedz a bedzie twoje.”
„Aleksandrze Wielki prosze nie zaslaniaj mi slonca.”
„Dobrze juz dobrze, przepraszam.” Aleksander przesunal sie na bok.
Diogenes powiedzial: „Dziekuje, dziekuje, to wystarczy.”
To bardzo prosta historia, ale wyjasnia czym jest forma i pustka. To wszystko. Ha, ha, ha. Kiedy zaoferowano mu wszystko czego mozna zapragnac, Diogenes tylko powiedzial: „prosze nie zaslaniaj mi slonca.”
Tylko to! W tym punkcie nie ma pozadan.
Diogenes juz osiagnal cala prawde, osiagnal, ze substancja jest pusta. Wiedzial tez, ze nazwa i forma sa puste, wiec nie byl zainteresowany w posiadaniu bogactw, slawy, kochanki, rodziny czy wysokiej pozycji.
Wszystko jest puste – kto pragnie tych pustych rzeczy?
One nie moga na prawde pomóc mi w zyciu, ale wlasnie teraz, potrzebuje slonecznego swiatla. To wszystko.
Diogenes byl calkowicie wolny, poniewaz calkowicie osiagnal prawde, ze „forma jest pustka, pustka jest forma.” Jezeli osiagniesz ten punkt i nie ma w nim pozadania, które warte jest lgniecia sie do czegokolwiek, wtedy rozumiesz, ze jestes juz kompletny.
Wlasnie teraz niczego ci nie brakuje.
To bardzo wazny punkt.
Wtedy nawet medytacja nie jest juz konieczna.
Siedzenie w odosobnieniu nie jest juz potrzebne.
Mowy Dharmy tez nie sa potrzebne.
Tylko wtedy gdy jestes przywiazany do swojego myslenia, wtedy medytacja jest bardzo potrzebna.
Jezeli nie osiagnales „forma jest pustką, pustka jest formą,” siedzenie dlugich odosobnien jest bardzo wazne w twoim zyciu i musisz duzo, mocno praktykowac.
Kiedy zatrzymasz sie i spojrzysz na to przez chwile, zobaczysz, ze potrzeba praktyki jest takze bardzo glupia.
Ha, ha, ha.
2. Nie pojawianie sie i nie znikanie.
Nie zabarwienia i nie czystosc.
Nie powiekszanie i nie zmniejszanie.
Sutra Serca jest znana z bardzo interesujacego sposobu opisywania nszej prawdziwej natury.
Uzywa slowa „nie” wiele razy.
Kiedy osiagniesz prawdziwa pustke, nie ma tam mowy ani slów.
Kiedy otwierasz usta, to juz jest wielki blad.
Tak wiec slowa i mowa nie moga opisac naszej pierwotnej natury.
Tylko zeby nauczac ludzi wciaz uczepionych zludy slów i mowy, trzeba posluzyc sie lekarstwem mowy i slów.
Sutra Serca rozwaza obydwa te punkty. Opisuje nasza prawdziwa nature przez dokladne objasnienie, czym nasza prawdziwa natura nie jest.
Nie mozna powiedziec co to jest, ale mozna przekazac sens tego, czym nasza natura nie jest.
„To nie jest to, ani to, ani to. To nie jest takie jak tamto, ani takie jak tamto.”
Rozumiesz ? Ha, ha, ha ! To bardzo interesujaca technika.
Sutra Serca mówi jedynie „nie”, poniewaz to jest prawdopodobnie najlepsze, co slowa i mowa moga wyrazic. Te linie Sutry Serca wskazuja prosto na fakt, ze w naszej prawdziwej naturze nigdy nic sie nie pojawia, ani nie znika. Nie ma czegos takiego jak zabarwienie czy czystosc, poniewaz to sa jedynie pojecia stworzone przez myslenie. W pierwotnej naturze nie ma pojawiania sie ani znikania. Nasza pierwotna natura jest calkowicie nieporuszona i pusta. Wszystko zostalo stworzone z uniwersalnej substancji.
W takim razie w jaki sposób moglaby cos pojawiac sie i znikac, byc zabarwione lub czyste ? Poniewaz nasza pierwotna natura jest taka sama, jak natura wszechswiata jak moglaby sie powiekszac i zmniejszac ?
Nieskonczona w czasie i przestrzeni, nie ma w niej zadnych znaczen, niczego co moglibysmy odniesc do rzeczy lub opisac slowami.
3. Wszystkie Dharmy przenikniete sa pustka.
Nie poznanie, nie osiaganie. Nirwana.
Sutra Serca mówi: „Wszystkie Dharmy przenikniete sa pustka.”
Wszystkie Dharmy byly juz puste i wolne od istnienia, nim to zauwazyles. Nazwa i forma juz sa puste. Nie mozesz nawet mówic o Dharmie, a potem twierdzic, ze jest pusta. To jest wielki blad !
Prawdziwe doswiadczenie pustki oznacza, ze nie ma tam ani slów ani mowy, nie ma takze Dharmy.
Kiedy masz zamiar otworzyc usta, aby powiedziec, ze „wszystkie Dharmy przenikniete sa pustka,” to wtedy nie jest to juz pustka.
Wiec uwazaj.
Chodzi tutaj o to, ze jesli tylko rozumiesz mowe i slowa, takze kierujesz sie tylko intelektualnym rozumieniem, wtedy ta sutra ani zadna inna nie moze ci pomóc w twoim zyciu,
Pewne rzeczywiste doswiadczenie tego o czym jest tutaj mowa jest konieczne.
Tak wiec, kiedy mówimy, ze wszystko jest puste, nie ma poznania ani osiagania.
W tym punkcie pustka jest Absolutem. (Mocne uderzenie w stól.)
Nic nie istnieje, wiec co jest do osiagniecia ?
Te slowa w Sutrze Serca sa tylko piekna mowa, ale nawet najwspanialsza i najbardziej interesujaca mowa, slowa jezeli tylko rozumiesz je pojeciowo, intelektualnie, nie moga pomóc ci w zyciu.
Powtarzam jeszcze raz, naprawde mozesz cos osiagnac. Mozesz osiagnac pewnosc, ze rzeczywiscie nie ma nic do osiagania.
Wszystko jest prawda, dokladnie takie jakie jest.
Jestes juz kompletny.
Ale uwazaj !
Samo rozumienie tych pieknych slów to jedno, ale osiagniecie ich, to calkiem co innego.
Sutra Serca rozpoczyna sie od doswiadczenia pustki w Hinajanie i prowadzi do zrobienia nastepnego kroku. Jesli osiagniesz prawdziwa pustke, tam nie ma mowy ani ust.
Kiedy osiagniesz „bez ust,” osiagniesz Absolut lub nirwane.[…]
W tym punkcie nie ma przeciwstawienst: nie ma przychodzenia czy odchodzenia, nie ma wysokie ani niskie, dobre czy zle, narodziny czy smierc.
W prawdziwym doswiadczeniu pustki postrzegasz, ze nie ma narodzin ani smierci, nie ma przychodzenia ani odchodzenia.
Jak mozesz zatrzymac cos, co nie istnieje ?
Nie ma juz cierpienia, wiec nie ma takze zródla cierpienia, tym bardziej tez unicestwienia cierpienia. Dlatego Sutra Serca mówi, ze „nie ma cierpienia ani zródla cierpienia, takze nie ma konca cierpienia i zadnej sciezki wyprowadzajacej z cierpienia.”
Takze „uderza” w przeciwstawne myslenie, ukazane w Czterech Szlachetnych Prawdach, w których jest powiedziane, ze istnieje cierpienie, zródlo cierpienia, takze sciezka wyprowadzajaca.
Buddyzm Mahajany prowadzi do zrobienia nastepnego kroku, dalej niz nauczanie Hinajany. Jezeli zatrzymasz sie w tym miejscu, w kompletnej pustce, osiagniesz tylko nirwane. Buddyzm Mahajany prowadzi do zrobienia nastepnego kroku…
Powiedzenia mistrza Zen
-Nie karm sie rozpaczliwa nadzieja, ze bedziesz miec zycie bez problemów. Latwe zycie wywoluje osadzajacy i leniwy umysl. Starozytny medrzec powiedzial:
„Zaakceptuj niepokoje i trudnosci tego zycia”.
-Nie oczekuj ze twoja praktyka obejdzie sie bez przeszkód. Bez przeszkód umysl, który szuka oswiecenia, moze sie wypalic. Tak wiec starozytny medrzec powiedzial:
„Osiagnij swobode posród chaosu”.
-Nie oczekuj, ze praktykujac mocno nie doswiadczysz dziwnych rzeczy. Ciezka praktyka, w której unika sie tego co nieznane, oslabia zaangazowanie. Starozytny medrzec powiedzial:
„Wspomóz ciezka praktyke zaprzyjazniajac sie z kazdym demonem”.
– Przyjaznij sie, ale nie oczekuj zadnej korzysci dla siebie. Przyjazn tylko dla siebie zle odbija sie na zaufaniu. Starozytny medrzec powiedzial:
„Utrzymuj trwala przyjazn z czystym sercem”.
-Nie oczekuj, ze inni beda podazac twoim sladem. To, ze zdarzy sie iz inni ida za toba przydaje ci tylko wiecej dumy. Starozytny medrzec powiedzial wiec:
„Uzyj swojej woli, by wnosic pokój miedzy ludzi”.
– Nie oczekuj zadnej nagrody za swoja dobroczynnosc. Oczekiwanie czegokolwiek w zamian prowadzi do knujacego i podstepnego umyslu. Starozytny medrzec rzekl:
„Odrzuc falszywa duchowosc jak pare starych butów”.
– Nie oczekuj zysków wykraczajacych poza wartosc twojej pracy. Zdobywanie nieuczciwych korzysci czyni z ciebie samego glupca. Starozytny medrzec powiedzial:
„Badz bogaty w uczciwosci”.
– Nie staraj sie stwarzac jasnosci umyslu poprzez surowa praktyke. Kazdy umysl zaczyna w koncu palac nienawiscia do surowosci, a jakaz jest jasnosc w umartwianiu sie? Tak wiec starozytny medrzec rzekl:
„Stwórz sobie swobodna droge nie wkraczajac w surowosc praktyki”.
Pozostan w równowadze wobec wszelkich przeciwnosci losu.
Budda osiagnal najwyzsze oswiecenie bez przeszkód. Poszukujacy prawdy sa cwiczeni w pokonywaniu trudnosci. A gdy na swej drodze wystawieni sa na przeszkode, pozostaja spokojni. Wtedy, uwalniajac sie, posiadaja wielki skarb.
Fragmenty:
Maha Pradznia Paramita, Seung Sahn, Kyong – Ho
Tlumaczenie Aleksandra Porter, Krzysztof Korkosz.
„Zen, Prosta droga do Satori”
* Artykuł bez polskich znaków
Zobacz też
zenforest said:
Vamas, Zind
Nie wiem gdzie wyczytaliście takie informacje, ale pewnie opinia zależy od tego czy ktoś tego próbował czy nie 🙂
W pracy siedzę na wprost osoby, która od dawna ma opanowane do perfekcji OOBE i wyśpiewuje istne peany na cześć tej techniki 🙂 Co kilka dni regularnie opowiada jak to wisiała sobie nad łóżkiem, jak to latała sobie nad domami, i w jakichś fantazyjnych krainach, itp .Masa różnych takich ciekawostek.
Sama także kiedyś ćwiczyłam, udało mi się nawet nauczyć śnić świadomie. Byłam wtedy na etapie, że fascynowały mnie takie sprawy jak szamanizm, podróże duchowe, różne zakręcone historie w rodzaju wizji z near-death-experience itp.
Świadome śnienie na pewno wzmacnia trzecie oko, bo je głownie używamy w trakcie śnienia, natomiast wątpię czy dzięki jego praktykowaniu automatycznie się oświecisz 😉 Pewnie, że w każdej technice jest coś inspirującego i pomocnego, ale to wszystko są kamyczki które dokładamy do większego zbioru naszych doświadczeń, które mogą nas wzbogacić, a przynajmniej być swego rodzaju pasją i przygodą.
Nie musi się też podchodzić od razu (do wszystkiego) tak strasznie poważnie, =jako narzędzia rozwoju, itp. 🙂
Pewne rzeczy są też po to by się nimi bawić, i tak długo jak ta zabawa nie zaczyna odrywać nas od rzeczywistości, na pewno może być użyteczna.
PS.
No i wszystko potencjalnie może być narzędziem – jeśli się wie jak je używać.
Zbyszek said:
i skasowało cala pisaninę.
Zbyszek said:
W czasie medytacji zmieniamy stany swiadomosci. To wlasciwie nic innego jak oobe, tyle ze bez opuszczania pierwszego ciała. Tez tak robię. gdyż przebywanie we własnym ciele fiz. jaźnią, w ciężkiej materii trochę przytępia, spowalnia, tak jak by się nie dało jej całkowicie odłączyć. Gdy nas uniesie w czasie medytacji szybujemy często w planie mentalnym, mając oobe mentalne, nie wiedząc nawet o tym.
Składamy się z wielu części, mogących latać bez naszej najważniejszej części -jaźni. Zdarza się to nam, gdy błądzimy myślą po rożnych zagadnieniach. Jednym słowem mamy wybór z kilkudziesięciu stanów swiadomosci, tak ze jest co wybierać.
Znam sporo ludzi co robią sobie oobe i są gupolami. Znam tez takich co sypia ze swoich slow słowami wyższej jaźni i tego nie robia, bo samo się im robi.
Zbyszek said:
Szkoda , ze nie można edytować tekstów, gdy się wedrze w tekst błąd .
slow= ust
BlueMind said:
a ja myślałem, że w rozwoju właśnie chodzi o to, żeby nie odlatywać:)
kiedyś czytałem trochę o obee tylko po to, żeby lepiej utrzymywać świadomość w ciele i ograniczyć wycieczki (szczególnie nocne)
zenforest said:
BlueMind,
Ja także czytałam o tym, że w rozwoju pojętym ~”buddyjsko” chodzi o ukorzenienie się, całkowite wytrzeźwienie, pewien minimalizm mentalny = poprzez odrzucenie wszelkiej iluzji, majaków, błądzenia po astralnych konstruktach i zostawienie tylko samego sedna, esencji.
Taki minimalizm Zen, także na płaszczyźnie higieny umysłu.
(Usunięcia tego co „zbędne”, ozdobników. Stąd medytacja = jako proces uwalniania się od natłoku myśli/wizji + dekonstrukcji myślokształów, proces dochodzenia do jądra, do czystej świadomości)
Jednak…rozwój ludzie postrzegają rozmaicie…są różne podejścia, szkoły.
Nie ma co wartościować, która lepsza.
Można tylko powiedzieć tylko, że coś jest lepsze +dla kogoś+ 🙂
BlueMind said:
Zen,
jako rozwój rozumiem działania korzystne w kategoriach zdrowia, szczęścia itd. są chyba (mam nadzieję;-) wartościami uniwersalnymi dla człowieka.
Zupełnie nie miałem na myśli ukorzenienia się i minimalizmu mentalnego;-) Chodzi o to, że oprócz sfery astralnej można (warto) czerpać inpiracje do rozmyślań również z wyższych poziomów np. buddhicznej. (albo intuicji) a po ludzku – zajmując się rzeczami takimi jakimi są tu i teraz:]
BlueMind said:
a’ propos minimalizmu mentalnego i odrzucania iluzji;))))
terraustralis said:
Tez spotkalem sie z tym , ze mnisi buddyjscy odrzucaja jakikolwiek „hedonizm” czy jakkolwiek by to nazwac …powiedzmy „przyjemnosc w sensie namacalnym” plynaca z ich praktyk czy nauk Buddy.
Tak wlasciwie to nie roznia sie zbytnio od mnichow katolickich bo sie tak samo umartwiaja…spia w trumnach (memento mori)..medytuja przy rozkladajacych sie zwlokach..cierpia niewygode..zimno, upal, insekty.
Ale jednoczesnie ucza medytacji, ktora przyciaga ludzi bo ta medytacja daje przyjemnosc w ogolnym sensie wiec i cielesnym. Wiec jest w tym wewnetrzna sprzecznosc.
Wiec chyba nikt nie traktuje tych rzeczy tak serio i doslownie.
Medytuje sie bo jest to przyjemne – nie trzeba wierzyc w nauki Buddy. Sami oni sa usmiechnieci a to stanowi dobra reklame w pozytywnym tego sensie. Sami mnisi twierdza, ze nauki Buddy sa sprawdalne w realnym swiecie co znaczy ze mozna sobie przypomniec wszystkie poprzednie wcielenia jezeli bedzie sie tego bardzo chcialo.
Mnie osobiscie oprocz samej prostej medytacji w polaczeniu z hipnoza glownie interesuje ich estetyka. Kolor szat i ich uklad, ich poza i to co przez to przemawia. Daltego posagi Buddy robia w zachodnim swiecie tak wielka kariere. Z koleji im bardziej to sie robi skomplikowane tym bardziej to mnie odstrasza. To moja osobista opinia. 🙂
focase said:
zbychu jeszcze jedno. Zdarzyło ci się kiedyś w swoich eksperymentach dotrzeć do czegoś co nie opierało się na Twojej własnej pamięci? Ciekawią mnie takie rzeczy jak np przypominanie sobie poprzedniego zycia lub połączenie z pamięcią jakiejs innej osoby.
I co miales na mysli pisząc co sądzimy na temat śpiącej jaźni?
focase said:
Zbyszek, wszelkiego rodzaju siddhi są naturalną rzeczą, która moze, a nie musi powstać w medytacji. Niektórzy latają, inni śnią świadomie, inni widzą karmę, inni widzą aurę, czytają myśli, przewidują przyszłość, jeszcze inni potrafią przemieszczać rzeczy.
OOBE jest skończoną formą, subtelne, duchowe aspekty też sa formą, też są zamknięte.
Najgorsze jest kiedy siddhi nami zaczynają kierować i się od tego uzalezniamy.
zenforest said:
fo
Najgorsze jest kiedy siddhi nami zaczynają kierować i się od tego uzalezniamy.
Prawda.
Generalnie to nie ma co popadać w monopol żadnej pojedynczej metody, nawet medytacji. Warto próbować różnych technik, bo to zapewnia dynamiczny przepływ energii i świeży punkt widzenia.
BM
jako rozwój rozumiem działania korzystne w kategoriach zdrowia, szczęścia itd. są chyba (mam nadzieję;-) wartościami uniwersalnymi dla człowieka.
_Ja_(podkreślam) też (raczej) tak to rozumiem
Plus jeszcze coś, ale to akurat nie ma znaczenia dla tej dyskusji. 🙂
BlueMind said:
zenforest
a czym jest to coś? zaraz tam nie ma znaczenia…:) dla mnie ma:)
vamas said:
wlasnie, na to samo zwrocilem uwage co blumind
zenforest, moglabys wyjasnic co mialas na mysli przez minimalizm mentalny?
bo mozna go zrozumiec chyba dwojako
1. ze to jest pewne „Życie oparte na przymusie i dławieniu uczuć”, ograniczanie sie, przymusowe ubostwo, asceza, itp
2. lub ze jest to tylko puszczanie emocji, nie-zatrzymywanie ich, jak rzeka,
-czyli oznacza „miec” na dana chwile tylko to co niezbednie potrzebne,
ale nie dlatego ze sie zmuszamy, lub wyrzekamy, lecz dlatego ze szczerze rozumiemy ze nic i tak nie potrzebujemy ekstra do szczescia, bo szczescie i tak jest w nas?
ze niejako wyszlismy poza „nadmiar”, bo wiemy ze i tak nadmiar istnieje zawsze w nas, nadmiar szczescia, zycia, itp, ze jest czescia nas samych, tak samo jak jin i jang, pustka i pelnia, byc i niebyt, rownoczesnie
dobrze to interpretuje?
Zbyszek said:
Przyznam się wam, ze nie znam dokładnego tłumaczenia oobe. Astral mnie również nie interesuje. Nie zapominajmy o kabale, grafiku drzewa życia. Obrazuje ona strumień swiadomosci po której się możemy wspinać.
To tak jak byśmy byli całkiem gdzieś indziej więksi, będąc jednocześnie jakoś mniejsi, zakotwiczeni w świecie fizycznym.
Uwalnianie sie od od dolnych części drzewa ma dla nas ogromne znaczenia. Nie tak ważne jak to nazwiemy, ale jak pragniemy się wspinać po drzewie i co osiągamy.
Mnie interesowały nasze (części,) którym się przyglądam kilkadziesiąt lat.
Zwłaszcza ich psychotwórczy charakter. Sporo pisania, by wyjaśnić co mam na mysli i co udało mi się samemu potwierdzić a co podważyć.
Ja tak tylko sobie popisałem, kiedyś pewnie doklej jakieś wypowiedzi. Ta stronka jest wyśmienita i co rusz będę tutaj chętnie zaglądał.
Czy udało mi się w kogoś wejść jaźnią?. Spytaj raczej komu się to nie udaje i dlaczego.
vamas said:
zbyszek, czy to ty piszesz niejasno i odbijasz, czy to ja nie moge cie zrozumiec?
jp75 said:
Komentarze Zbyszka należą do najciekawszych, przynajmniej dla mnie, chociaż miejscami są niezrozumiałe, a może całkiem niezrozumiane?
Co to są za „nasze” części drzewa? są jakieś „nie nasze”? i kto to jest „my”? O co chodzi w ostatnim zdaniu?
Zbyszek said:
Nie chce za bardzo zmieniać swoimi tekstami charakteru stroni Zenforest. Wasze wypowiedzi są pełne psychologicznej głębi i przypadły mi bardzo do serca. Moje teksty spisane są w marszu i choć dotyczą dosyć ważnych zagadnień, to z braku czasu a może i ochoty, nie wyjaśniam ich za precyzyjnie.
Dotyczą one jednak bardzo ważnych zagadnień, o których szemrze się od dawna po katach, a ktore czekają jeszcze na spisanie.
Nasze części, co mam na myśli?
Widząc znajomego na ulicy, rozpoznajemy go już z daleka. Wiemy ze to on. Nie głowimy się wtedy, czy on jest jeszcze czymś więcej niż tym co widzimy.
Takiego widzianego znajomego jest więcej. Gdy dostroimy się do warstw eterycznej astralnej, mentalnej itp. będziemy widzieć tego znajomego w każdej z nich, ale w każdej trochę inaczej.
Możemy go nawet postrzec we wszystkich tych warstwach jednocześnie, dziwiąc się, ze jest go tak dużo. Tak postrzegany znajomy będzie miał wiele swoich przedstawicieli, po jednym w każdej z warstw.
Siedzą one zbite w jednym miejscu, przenikając się nawzajem. Każdy taki element znajomego ma jakieś zadanie.W całości wytwarzają one świadomego człowieka, obdarzonego psychika.
Każda z części znajomego ma swoje zadanie i pełni ważną funkcje w całości. Gdy zabraknie jakieś części, gdyż się oderwie od niego, to znajomy odczuje jej brak w postaci zmiany stanu swiadomosci. Czegoś mu zabraknie w tym czym siebie określa jako czującym JA.
Niektóre części nie wracają do niego, mogą pozostać na zewnatrz niego, stajać się czynnym fragmentem zdarzeń, zapisanych w naszej pamięci. Stanowią one wtedy aktywna cześć jego wspomnień, wzmacniając ich intensywność.. W eksploracjach niefizycznych nazywa się to zagubionym aspektem.
Ciał astralnych można mieć wiele. Ich utrzymanie rozsianych po świecie, kosztuje sporo energii i doprowadza do zaburzeń.
Obserwując intensywnie jakieś zadrżenia, wykorzystujemy te nasze części jako szpiegów, wysuwając je z nas do miejsc o których myślimy. W zależności od stopnia uwagi i zaangażowania , bierze w takiej penetracji jedno lub kilka ciałek subtelnych z rożnych planów. Ich takie przemieszczanie się i ruch energii wewnątrz nich samych, jest wyobrażaniem i rozmyślaniem.
Podmiotem jest Jazn, świadomość, odczuwająca dzięki nim cala swoja zawartość umysłową.
Ona jest duchem obdarzonym dusza, tym co się przez jaźń przelewa. Jazn nie jest tożsama z powszechnie uważanym tym czymś co jest w nas świadome.
By obserwować te nasze części nie wystarczą dociekania ani medytacja, trzeba się wybrać do każdej z warstw osobiście, gubiąc po drodze fragmenty siebie..
Co daje takie pseudo -znawstwo?
Dużo daje. Sporo lipnych spostrzeżeń skrywa się w psychologii. Choć tak pięknie opracowana, to nie zawsze działa i często zawodzi.
Sorki ale jakoś nie mam siły na dalsze wyjaśnienia i dyskusje o względności spostrzeżeń i jakie to są różne narzędzia poznania.
pozdro
vamas said:
zbyszek, to ciekawe co piszesz, choc zastanawiam sie na ile uzdrawiajace jest OOBE dla naszych problemow dnia codziennego, a na ile jest bardziej eksploracją fantasmagorii
pozwolilem sobie powchodzic na rozne fora na temat OOBE
„„
i powiem ci w tajemnicy, nie zetknalem sie tam z opiniami ze
-OOBE ma wyzszosc nad medytacja, ze
-OOBE to jakis super poglebiony sposob rozwoju duchowego, majacy szereg niesamowitych przewag nad innymi metodami,
generalnie niewiele sie pisze o jego uzdrowicielskim dzialaniu, raczej skupia ludzi podobnych chyba do tego co opisala o niegysiejszej sobie zenforest, pasjonatow magicznych szamanskich podrozy
czytajac rozne wypowiedzi zauwazylem ze wielu z tych ludzi ^nie akceptuje^ rzeczywistosci jaka jest i w OOBE szuka ucieczki od niej, a czasem – najzywczajniejszej atrakcji, ucieczki od nudy, bo to takie odjechane – polatac sobie po …nie wiadomo gdzie w sumie,
prawie taki odjazd jak po narkotykach, tyle nie uszkadza mozgu, wiec bezpieczniej stosowany
widze tez ze sa rozne hipotezy, sa tacy co mowia ze OOBE odbywa sie tylko w glowach, ze wcale nie opuszczamy cial!!!
jesli tak, to sa chyba powazne obawy ze moze ono zwiekszac pomieszanie w glowach, zamiast nas uzdrawiac i uwalniac od obciazen ?
wiesz, zauwazylem ze ludzie ktorzy sa wysoko na drabinie rozwoju pisza dosc jasno i spojnie,
ja np. jestem nisko, bo zwykle strasznie chaotycznie belkocze, ale jakos tak to sie sprawdza z moich obserwacji innych, widac nawet po osobach z tego bloga, nie musze sie zastanawiac co poeta mial na mysli, od razu rozumiem.
porzadek w glowie – manifestuje sie jako porzadek na zewnatrz
jasnosc przekazu, jasnosc umyslu
Zind said:
Vamas,
Twoje aluzje do Zbyszka są aż nadto przejrzyste 🙂
Mnie wprawdzie bawi próba gloryfikowania czy wywyższania jakiejkolwiek metody
(bo w sumie nawet medytacja ma swoje plusy i minusy), ale nie posuwałbym się aż tak daleko by na podstawie chaotycznego sposobu pisania wyciągać wnioski o czyimś poziomie rozwoju. To jest naprawdę trudne do zdefiniowania, o ile w ogóle. 🙂
terraustralis said:
Zbyszek przez swoje ambicjonalne wypowiedzi wprowadza wiele zametu. Tworzy jakas taka nadbudowe dla bardziej wtajemniczonych.
To jest dyskusja typu Kto jest Swietszy od Papieza.
Mysalem ze sam Zen jest tak zakrecona a teraz widze ze mimo wszystko jest bardziej zdrowo-rozsadkowa niz myslalem.
Osobiscie zamiast szukac cial astralnych CHENTNIE ZNALAZBYM JAKIEGOS PETA NA ULICY bo czuje glod smoly (skonczyly mi sie fajki z Bali)
Zbyszek said:
Ech , teraz to i tak sobie dobrze radze z pisaniem. Parę lat temu było o wiele gorzej. Po 20 latach pobytu na emigracji nie dawało się mnie już prawie czytać.
Jeszcze większych byś nabrał podejrzeń, gdybym rozpisał się o grupowych ćwiczeniach i efektach zbiorowej pracy.
Vamas, pełen protestu, wytrzeszczając prawdopodobnie oczy, , krzyczałbyś na oścież o nieprawidłowym rozwoju.
Na obe forach pisze dzieciarnia. Są to małolaty przed 20-stka.
Ostaniami czasy popularna staje się na świecie podroz mentalna. Nie jest to świadome śnienie a praca w wyobraźni z ograniczona świadomością.
To jest forum ktore polecam do penetracji.
http://www.afterlife-knowledge.com.pl/forum/index.php
Znajdziesz tam wypowiedzi ludzi dojrzałych osób, nie mniej szalonych niż ja , ratujących zacietrzewionych i zestresowanych zmarłych 🙂
Sporo jest przyczyn wariowania. Jedna z nich może być obe, gdyż wariactwo jest nim po części.
Zaburzenia są zmieniającymi się stanami swiadomosci a majaki rozgrywają się w ich chorym umyśle, tyle ze umysł znajduje się na zewnatrz ich a nie w ich głowie.
Jeśli się teraz uśmiechasz pobłażliwie, to masz za swoje.
Ech, trzymajcie się kochane ludzie.
terraustralis said:
„To jest forum ktore polecam do penetracji.”
Znowu erotyzm…. 🙂
Merry Xmas Ziggy. 🙂
zenforest said:
Vamas, punkt drugi, zdecydowanie 😉 Tak, ten „buddyjski” punkt widzenia po trochu pewnie narzuca takie rozumienie, ale rozszyfrowałeś finalnie prawidłowo.